Jestem spokojną osobą, piekielności omijają mnie szerokim łukiem, albo po prostu jestem na tyle tępa dzida, że ich nie zauważam... Są jednak rzeczy, przy których mam ochotę wyjść z siebie, stanąć obok i pomachać.
Krótki wstęp. Mieszkam na wsi z mężem i przychówkiem w postaci dzieci sztuk 3, obok mieszka szwagierka z mężem oraz dzieci sztuk 2. Zapewne większości wiadomo jak to jest mieszkać obok rodziny.
I o co się rozchodzi...może bardzo piekielne nie jest ale czasami doprowadza mnie do ku.wicy...
Jest sobie szwagierka, siedząca z dziećmi w domu, pani bez większych ambicji, czyli dom, dzieci...nie mi oceniać, każdy robi to co lubi (nie chodzi o brak pracy tylko o brak jakiegokolwiek hobby bo nie chce się nic oprócz seriali)... Jej starsza córka jest w wieku jednego z moich dzieciaków i tu właśnie zaczynają się piekielności. Dzieciaki mieszkają obok siebie więc raczej bawią się ze sobą (raczej bo zabawą nie zawsze to można nazwać). Jestem albo staram się być normalną matką, dzieci bawią się na zewnątrz = będą zapewne brudne. Niby oczywiste? Jednak nie.
1. Szwagierce przeszkadza gdy moje maluchy chodzą bez butów bo jej też będzie chciała bez chodzić a nie może bo jak to bez butów ma chodzić?! (Dziecko 4 lata) Moje dzieciaki mogły, mogą i będą mogły chodzić bez... co nie podoba się szwagierce a mnie to rybka...
2. Zabawki. Co twoje to moje a co moje to pdpie.dol się. Taka zasada według szanownego szwagierstwa... Basia (ich starsza córka) niech najlepiej bawi się tylko zabawkami moich kaktusików (pieszczotliwie o dzieciach) a swoje ma pochowane na okazję gdy jest sama bo jeszcze jej popsują...skąd wiem? Bo Basia sama mi powiedziała, że jej mama tak mówi. Zresztą, gdy Basia przyjdzie z wózkiem z lalką, rowerem, czy czymkolwiek, zaraz jeden wielki spazm, że Karola (moja córka) dotknęła jej zabawkę palcem.
Histeria w najlepszym wydaniu z leżeniem na ziemi ;-) co na to rodzice owej pani? - No bo to przecież jej! A co na to ja? - to niech idzie do domu i tam się bawi. Co na to moje dzieci? (głównie Karola) rzuca fochem, że skoro Basia nie pozwoliła się jej pobawić to ona też nie musi dawać swoich zabawek i Basia dostaje spazmów z leżeniem na ziemi, kopaniem i rzucaniem się jak pchła na nitce. Taka scena jest średnio 3 x w tygodniu...
Rodzice Basi twierdzą, że ma idealny, mocny charakter przywódcy i jest... cudowna - nie mi to oceniać, czy cudowna czy nie, ale te napady wściekłości zaczynają mnie doprowadzać do permanentnego wkur.ienia gdy tylko Basię zobaczę.
PS. Prośby, groźby i błagania by jednak nie przychodziła skoro nie chce się bawić skutkują tym, że wyjec stoi i wyje pod płotem, że słychać w domu przy zamkniętych oknach.
3. Bo moja Basia jest naj... Taaak, znany pewnie większości rodziców temat przechwalania się, kto ma dziecko zdolniejsze, ładniejsze, mądrzejsze... Tutaj tym bardziej to działa ponieważ nasze córy to ten sam rocznik. Do niedawna nie wiedziałam, że można przechwalać się tym, że Basia potrafi chodzić jak modelka, bo już przestała nosić pampery (4 lata!!!), bo sama potrafi pomalować sobie paznokcie... Na takie rewelacje odpowiadam tylko, że ja za to mam dzieci normalne.
4. Bo wymyślam brudne zabawy a Basia NIE BĘDZIE chodzić brudna. Staram się wymyślać ciekawe zabawy np.: za pomocą węża ogrodowego robimy rzekę na piachu, piekarnię z ciastkami z błota itp. Dzięki temu często dzieciaki moje są uwalone po łokcie w piachu, błocie czy kredzie gdy malujemy na asfalcie pod domem. Mój standardowy tekst: Nie podoba się? Wio do domu.
5. Najjaśniejsza panienka ma 8 miesięcznego brata, którego leje to mało powiedziane. Przy mnie przywaliła mu z liścia bo wziął jej lalkę.. Reakcja rodziców? Bo to przecież jej lalka.. Basia tłucze małego często, gęsto, rodzice są twierdzenia, że to ja dramatyzuję. Aczkolwiek podduszanie z łokcia o podłogę to chyba nie jest "tylko zabawa". Nie mój cyrk, ale zaczynam się obawiać czasami o przyszłe losy małego.
6. Bicie się. Moje dzieci do najświętszych nie należą, ale za każdym razem to wina Karoli, Grześka czy 1,5 rocznej Gaby. Bo to niemożliwe, że Basia zaczęła, a że w garści ma pół kilo włosów Gaby? No cóż...napewno się zaczęła Gaba.. Po kolejnej takiej akcji kulturalnie wystawiłam Basie z mamą za bramę tzn. Basie pod pachę a mama sama poszła ;-)
To tylko kilka ogólniejszych akcji (jest duuużo więcej), które mnie denerwują. Tylko sama nie wiem czy bardziej denerwuje mnie głupota rodziców Basi czy bardziej mi jej szkoda bo kiedyś odkryje, że nie jest centrum wszechświata i dopiero wtedy będzie dramat dla Basi
Dzieci_rodzina
Z takimi historiami to raczej nie na piekielnych, tylko na jakieś forum dla sfrustrowanych kur domowych. Wam od siedzenia całymi dniami w domu, od seriali-odmóżdżaczy i od waszych najcudowniejszych dzieciątek zwyczajnie szajba odbija. Wraca potem facet do domu, styrany po całym dniu zapieprzu i zamiast zjeść obiad i się zrelaksować to wysłuchuje, że Basia pobiła lalką Grzesia, a Karolek nie chce się bawić z Gabą.
Odpowiedz@Fomalhaut: Dla Twojego info aktualnie nie siedzę w domu ani tym bardziej nie jesten sfrustrowaną kurą domową. Moim celem było ukazanie na jakie aspołeczne zachowania pozwalają rodzice dziecka co dla mnie jest iście piekielne samo w sobie.
Odpowiedz@Fomalhaut: w tych czasach jednak dominują kobiety pracujące na dwóch etatach. Najpierw zapieprz w pracy a potem w domu. Wtedy jest niestety źle, bo się domem nie zajmują i dziećmi. Jak się trafi jednostka co siedzi w domu i poświęca czas rodzinie, to tez źle, bo kura domowa a biedny mąż zapieprza. Trzeba mieć szacunek do każdego i nie oceniać z góry.
Odpowiedz@Fomalhaut: Gdy ja będę miał dzieci i wrócę do domu to chętnie dowiedziałbym się co moja żona i dzieci robiły tego dnia. Mnie np. srednio interesują historie o lekarzach i kurierach, ale zamiast płakać w komentarzach, po prostu przewijam. Wiem, że nie jestem centrum wszechświata i sądząc po ilości plusów podobają się innym.
Odpowiedz@Fomalhaut: Co to za dziwna moda, że teraz jak już ktoś opowiada o swoich dzieciach to jest zaściankowy, nudny, przaśny i w ogóle lepiej niech się zamknie. Autorka akurat nie pisze o kupkach swoich pociech, tylko o braku wychowania, więc nie widzę w tym nic dziwnego. W końcu dzieciaki to bardzo ważna część życia większości z nas.
Odpowiedz@Fomalhaut: Więc przyłazisz do domu po to aby zeżreć i się zrelaksować? Zamiast być ze swoją rodziną. Super człowiek z Ciebie.
OdpowiedzJa bym mimo wszystko nie pozwoliła dzieciakom biegać na bosaka. Zbyt dobrze pamiętam ten wrzask, kiedy moja pięcioletnia wówczas siostra wbiła sobie wielkie szkło w stopę. Wierzę, że utrzymujesz porządek wokół domu, ale nie uwierzę, że jesteś w stanie zagwarantować, że na podwórku nie leży nic, co dziecko mogłoby sobie wbić w nogę.
Odpowiedz@juanita: Starczy nadepnąć na pszczołę. Przeżyłam, nie polecam.
OdpowiedzNigdy nie mogę być w 100% pewna, że żadne szkło się nie znajdzie jednak tak w około 95% na swoim podwórku to już tak. Ja również chodzę boso :-) na naszych całych 10 arach raczej niespodzianek brak. My chodzimy boso, pies chodzi boso, ba! nawet "Pan Mąż" chodzi boso... Cejrowski byłby dumny :D a tak serio to zwracam szczególną uwagę czy nikt nie zostawił niespodzianek w postaci ostrych przedmiotów i jak narazie system się sprawdza :-)
OdpowiedzZawsze u dziadków mogłem biegać boso. Na całe dzieciństwo jedno pszczoła mi się trafiła a i to po prau minutach przeszło.
OdpowiedzJuanita jak byłam mała (4-5lat) i byłam z rodzicami nad wodą, weszłam na szkło (było zagrzebane w piasku zaraz przy brzegu). Szycie, zastrzyki, płacz. Tylko mi zdjęli opatrunek, a ja znów chodziłam bez bucików jak tylko mama nie widziała. I wiesz co? Miałam cudowne dzieciństwo! Mogłam chodzić boso po trawie, mogłam wytarzać się z psem w piaskownicy, mogłam lać się wodą z węża ogrodowego w upały, w zimę po sankach przychodziłam do domu przemoczona do majtek. Nie umarłam, nie chorowałam, mam się całkiem dobrze. Dziękuje rodzicom, że wychowali nas rozsądnej, bez przesadnego chuchania i dmuchania.
Odpowiedz@juanita: Najlepiej w ogóle z domu nie wypuszczać. Albo, dla jeszcze większej pewności, w pokoju wokół łóżka zainstalować namiot zapewniający sterylność.
Odpowiedz@juanita: Tak na marginesie to owiń się folią bąbelkową, ty będziesz bezpieczniejsza a ludzie obok zrelaksowani.
Odpowiedz@zulusisko: Robienie ze mnie nadopiekuńczej i przewrażliwionej mamuśki tylko dlatego, że bałabym się pozwolić dziecku biegać na bosaka jest niesprawiedliwe i przyznaję, że przykro mi się czyta takie komentarze jak Twój. Miałam 10 lat, siostrzyczka była pod moją opieką, bo mama poszła do sklepu. Potem cały czas wmawiałam sobie, że mała cierpi z mojej winy, mimo że rodzice wcale nie mieli do mnie pretensji. Teraz jestem na tym punkcie trochę przewrażliwiona. Nic na to nie poradzę. Ale to nie oznacza, że trzymam swoje dzieci pod kloszem czy w sterylnej bańce. Nie narzucam nikomu swojego zdania, nie napisałam, że autorka źle robi czy że jest nieodpowiedzialna pozwalając swoim dzieciom biegać boso. Napisałam, że JA bym nie pozwoliła. I jeśli jakaś inna matka też nie pozwala, to inne matki powinny uszanować jej zdanie. A takie złośliwe ocenianie kogoś na podstawie jednej wypowiedzi jest krzywdzące. Czemu to właściwie ma służyć?
Odpowiedz@Buka85: Z Twojej wypowiedzi wynika, że mama po wypadku nie pozwalała Ci chodzić boso. Ja po wypadku siostry boję się pozwolić na to swoim dzieciom. Więc wytłumacz mi proszę, czym zachowanie Twojej mamy różni się od mojego?
Odpowiedz@zulusisko: Co więcej, kiedy jakiś rodzic pisze na "Piekielnych", że nie daje swojemu dziecku słodyczy i nie życzy sobie, żeby inni mu dawali, to wszyscy przyklaskują. A jak jakaś matka nie chce, żeby jej dziecko biegało boso, to od razu złośliwe teksty o sterylnym namiocie i folii bąbelkowej. A też mogłabym napisać, że miałam wspaniałe dzieciństwo, bo piłam colę, jadłam słodycze i chipsy, a mimo to dzisiaj nie mam próchnicy, cukrzycy ani otyłości.
Odpowiedz@juanita: ale powiedz co w tym złego jak wbije się szkło? Sam całe dzieciństwo bieganiem na boso po podwórku. Pszczoła gryzła mnie średnio 2 razy na sezon, a szkieł, gwoździ i ostrych kamieni nie liczę. Zastanawiam się dlaczego tego tak się boicie? Jeśli dziecko kilka razy się skaleczy w nogę to później już będzie kojarzyło i zaczyna delikatniej biegać po trawie, tak żeby zdążyć zareagować przed wbiciem sobie czegoś :p P.S. Polecam bieganie boso po świeżo skoszonej trawie :)
OdpowiedzCóż, wygląda na to, że rodzice Basi hodują nie jednostkę o idealnym, mocnym charakter przywódcy, jak im się wydaje, ale biedną aspołeczną istotę, która będzie miała problemy w szkole.
OdpowiedzWidzę,że nauczenie dziecka korzystania z toalety to duży problem. Dzieciak szwagierki siostry ma 3 lata i dalej śmiga w pampersie( od września idzie do przedszkola) Basia do czwartego roku życia...nasz Diabełek nauczyła się robić do klopa w wieku dwóch lat. Może miała mniej,nie pamiętam dokładnie ale napewno nie więcej.
OdpowiedzGłupoty gadają o wspaniałości Basieńki... Przecież powszechnie wiadomo, że to moje Chochliki są najlepsze! Ps. Wybaczcie, musiałam. Złe by mnie żarło po nocach ;).
Odpowiedz@bonsai: a ja za to z pełną premedytacją, świadomością i rozumem jaki bozia mi dała napiszę, że moje potrafią być złośliwe i perfidne, zwłaszcza jak działają w grupie ;-) ot taki mały domowy gang gdzie walka toczy się między kartelami słodyczowymi tj. Dzieci kontra tata a wydziałem antysłodyczowym, czytaj: matka ;-)
Odpowiedz@Isegrim6: Larwy? Super :D Larwy kolacja na stole;-) Larwy, idziemy na spacer :D cóż u mnie czasami stają się moje dzieciaki karaluchami :-)
OdpowiedzOdechciało mi się czytać w momencie, gdy dwa razy zauważyłam słowo "dzieciaki". Naprawdę nie można inaczej?
Odpowiedz@monikama: Ale w senie, że co? Jak się powtarza 2 razy to za dużo i niepoprawnie? "Dzieciaki" to jakieś pejoratywne określenie? Dopuszczone formy to tylko "dzieci" oraz wszelkie pochodne od tego zdrobnienia? Jeśli to pierwsze to polecam więcej dystansu do poprawności pisowni, jeśli to drugie to więcej dystansu do macierzyństwa.
OdpowiedzNo cóż, ja przeważnie tak zwracam się do mojego przychówku gdy mam powiedzieć coś im wszystkim naraz np.: Dzieciaki, idziemy do babci! Dzieciaki, kolacja na stole. Nie widzę w tym słowie nic hm...złego czy niepoprawnego. Czasami mówię też robale moje, kaktusiki czy żabuchy :-)
Odpowiedz@monikama: Można. Dzieci, dzieciaczki, dzieciątka... I dzieciaki też można, co ty złego w tym określeniu widzisz?
Odpowiedz@PaniWrzos: Fajnie się czyta, ja to się pochwalę że na moją dziatwę wołam larwy :), ciekawe czy to brzmi lepiej niż dzieciaki?
Odpowiedz@Isegrim6: kumpela wola Potworki albo Paskudztwa. a na koty Piranie i jakos zyja ;)
OdpowiedzPrzy tej historii naszła mnie myśl, trochę od czapy: Zabawne jak w oparciu o styl pisania można sobie z grubsza zwizualizować w głowie autora historii:). Całkiem miło mi się to czytało, pomimo błędów stylistycznych. Czasem brakuje mi tu takich właśnie bezpretensjonalnych opowieści, napisanych swobodnym, naturalnym językiem z pewną dozą własnego słowotwórstwa. Fajna odskocznia od tych wszystkich aspirujących "MamCiJowych" pisarzy:) A co do historii- miałam w rodzinie bardzo podobną. Mała, piekielna dziewczynka przestała być piekielna wraz z narodzinami młodszego braciszka- wtedy jego rodzice zaczeli traktować jak centrum wszechświata. Strącona z piedestału mała, zderzona z rzeczywistością szkolną wyrosła na całkiem sympatyczną i bystrą panienkę :) Za to jej brat, do dziś wielbiony do przesady i zupełnie bezkarny, to zupełnie co innego...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 2:56
@Paniwrzos: ja cały czas liczę na to, że zderzerzenie z rzeczywistością szkolną nie będzie zbyt brutalne ponieważ od września idzie do przedszkola i mimo iż to nie moje dziecko, obawiam się tego dnia
Odpowiedz@PaniWrzos: Najlepiej w ogóle z domu nie wypuszczać. Albo, dla jeszcze większej pewności, w pokoju wokół łóżka zainstalować namiot zapewniający sterylność.
OdpowiedzRodzina rodziną, ale ja bym kategorycznie nie wpuszczała tej dziewczynki na swoje podwórko. Niech sobie powyje pod bramą, szybko jej się znudzi jak zobaczy, że to nie działa i nie ma publiki. Masz troje dzieci, więc i tak nigdy nie będą się ze sobą nudziły, a ktoś taki jak ta Basia tylko wprowadza im zamęt i psuje zabawę. Nie masa obowiązku wychowywać cudzego dziecka, niech ją dalej tak uczą, to dostaną kubeł zimnej wody na łeb jak Basia pójdzie do przedszkola albo szkoły. Super, że dzieciaki mogą biegać boso :) my też mogliśmy zawsze po ogrodzie tak biegać, czasem po łące nad wodą itp. Ryzyko, że coś wejdzie w stopę zawsze jest, ale nie przesadzajmy, trzebaby wszystkiego unikać, bo wszędzie coś sobie można hipotetycznie zrobić...
Odpowiedz@Buka85: Zgadzam się. Nie wpuszczać Baśki i już.
Odpowiedz@Buka85: Ja też popieram. Całego świata się nie naprawi i wszystkich dzieci nie uratuje, po co sobie szargać nerwy na próżno skoro i tak przedszkole Basienkę naprostuje dużo szybciej i skuteczniej.
OdpowiedzCzasami tak właśnie zaczynam robić...zaczyna foszyć to dowidzenia, za rączkę (pod pachę) i do domu... aczkolwiek często gęsto wraca w asyście dziadka by po 10 minutach zostać wytargana przez tegoż starszego, człowieka, któremu nerwy chyba wycięli razem z woreczkiem żółciowym a po kilku minutach z Basią rzuca pod nosem piękne wiązanki... Temat dziadków to już oddzielna historia.. ;-)
Odpowiedz@Buka85...tak, właśnie z dzieciństwa mi zostało chodzenie boso,super wspomnienia z łąki, rzeki itp:-) dlatego chcę my moje robale też miały tak fajnie czyli biegać po porannej rosie, tarzać się w sianie itp..bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale szczerze to i w domu obraz na łeb może spaść;-)
Odpowiedz@Ondyna: To samo pomyślałam. Skoro potrafi wyrwać kępek włosó2 1,5 rocznej dziewczynce to już stwarza niebezpieczeństwo. A po co się mają Twoje użerać z rozpieszczona kuzynką? Niech się bawi w swoim kompocie, swoimi lalkami a Twoje jak chcą się bić to niech się boją że sobą ;)
OdpowiedzBiedna Basia brutalnie zderzy się z rzeczywistością jak pójdzie do szkoły
Odpowiedzmyślę, że dom i dzieci to jest ambicja. nie każdy musi być profesorem czy zapierniczać po 12 h, a dzieci wozić po placówkach.
Odpowiedz@the: chodziło mi raczej o brak jakiegokolwiek hobby oprócz wwszystkich: m jak mdłości itp ;-)
Odpowiedz@the: nie mówie o domu i dzieciach bo to priorytet, chodziło mi o jakiekolwiek zainteresowania oprócz oglądania M jak Mdłości, jakieś zdrady itp. Osobiście wydaje mi się, (o ja głupia, mogę się mylić!) że zdrowo i dla higieny własnego umysłu dobrze mieć jakąś odskocznię typu: książka, rower, ogródek, robótki ręczne czy cokolwiek a nie bezmyślnie gapić się w tv. Nie jestem anty tv, czasami zamieniam się w złą, wyrodną matkę i włącze bajki dla...chwili świętego spokoju gdy musze zrobić coś (praca) co wymaga mojego dłuższego skupienia dla przestudiowania dokumentów :-) chyba chodziło mi o coś takiego w powyższym tekście...
Odpowiedz@Ondyna: Ja mam firmę, dziecko i starcza mi czasu na moje hobby, czyli sport. Bez takiej odskoczni to chyba bym zwariowała.
OdpowiedzMam 1,5 rocznego syna. Zaczyna etap: "ja chcę". W domu to w domu - wrzeszczy, rzuca się po podłodze itp. Ale nie dostanie tego, co usiłuje wymusić. Gorzej w sklepie, bo dziecko położy się na podłodze i ludzie zaraz wołają, że wyrodna matka nie chce kupić słodycza, zabawki czy czegoś. Najlepiej dać dzieciakowi wszystko, a później wyrasta taki bachor jak z historii...
OdpowiedzNa Wszystkie świętości kobieto błagam Cię zgłoś to. Płakać mi się chce jak rozpieszczony bachor leje i poddusza 8 miesięcznego bobasa który nie umie się bronić. Przecież Ona mu krzywdę zrobi. A jak nie to daj mi dane, sama to zrobię.
OdpowiedzTajemnica_17: Gdzie chcesz zgłosić? Jest u nas coś takiego, (nie wiem czy wszedzie) że conajmniej raz na miesiąc malucha odwiedza pielęgniarka i ocenia w pierwszej kolejności czy dziecko się dobrze rozwija, czy jest zadbane itp. Tutaj żadnej nieprawidłowości nigdy nie było i nie ma... Zresztą dom odpicowany, dzieciaki jak z okładek gazet (może przez te ubrania zakaz brudzenia?;-)). Napomknęłam pielęgniarce gdy moja mała była chora to stwierdziła, że to nie jest zaniedbanie obowiązków rodzicielskich no i trzeba pilnować Basię i tyle...wyszłam na przewrażliwiona idiotkę
OdpowiedzJa bym pogadał z dziećmi moimi, że skoro ta Basia im tak robi to niech się z nią nie bawią, w końcu są inne dzieciaki też nie tylko ona jak ma być ona i jej matka takie wielkie panie to niech sobie siedzą w domu, Basia nie miałaby wstępu na teren mojego ogródka za takie zachowanie a co do bicia to zgłosiłbym to do Opieki Społecznej że dziecko jest bite przez rodzeństwo a rodzice nic z tym nie robią
OdpowiedzUwaga! Basia została "wywieziona w siną dal" tadam!! A tak serio to mama Basi stwierdziła, że Basieńka jest nieszczęśliwa bo jest zazdrosna a w ogóle to musi zmienić klimat bo jej delikatna cera poszarzała (??) i wywiozła córkę do rodziców w góry...na czas...do odwołania czyli przypuszczam, że do czasu gdy dziadkowie będą mieli dość wnuczki...oj oby mieli duuużo cierpliwości :-) Jestem wredna, ale przypomniała mi się scena z filmu "Urwis" gdy niedobry chłopczyk zostaje adoptowany i wyjeżdza z sierocińca, gdy samochód znika za bramą, hucznych wiwatów nie ma końca :-)
Odpowiedz