Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cztery lata temu tak się złożyło, że przed Euro szukałam pracy. Wiadomo,…

Cztery lata temu tak się złożyło, że przed Euro szukałam pracy.
Wiadomo, wiele sytuacji o poszukiwaniu chlebodawcy było już opisane tu na piekielni.pl, to i ja dodam swoją, nieco zaskakującą.

Tak więc, przeglądając oferty wysyłałam CV w odpowiedzi na interesujące mnie oferty. Po jakimś czasie dzwoni telefon, umawiam się z Panią na próbny dzień. Jest to bar kawowy. Stawiam się w na miejscu 5 min przed czasem. Pani właścicielka pokazuje mi lokal z grubsza i wskazuje mi docelowe miejsce pracy. Od czegoś trzeba zacząć, jest to tak zwany zmywak. Jak dla mnie na początek bardzo bezpieczne stanowisko, z którego mogę obserwować jak dane miejsce funkcjonuje itd. Do moich obowiązków należało także zebranie brudnych naczyń po klientach.

Tak więc krążę sobie miedzy stolikami, szefowa siedzi na sali i rozmawia ze swoją znajomą, a kilka stolików dalej siedzi, gostek. Pan z twarzy widać, że sporo w życiu przeżył, zapewne nie jedną butelkę ognistej wody wypił, ale ubrany koszulę i spodnie od garnituru. Wyglądał jak typowy pan Miecio, z bardzo pomarszczoną twarzą, że ciężko wiek rozpoznać, tyle że w eleganckim wydaniu. Niby normalny klient, ale zagaduje szefową co jakiś czas wołając ją po imieniu.

W pewnym momencie mnie przywołał i mówi żeby mu przynieść "pięćdziesiątkę". Wracając na zaplecze przekazałam tę informację koleżance za barem. Za jakiś czas wychodzę pozbierać naczynia i pan znów mnie przywołuje. Tak dość nieładnie i już mocno nietrzeźwy. Pyta czemu nie przyniosłam mu zamówienia. Wytłumaczyłam, że przekazałam koleżance, bo ja inne obowiązki dostałam. Pan było niezadowolony, bo ja mu miałam przynieść zamówienie, po czym pokazuje mi palcem drzwi i mówi, że mam iść do sklepu i przynieść mu śliwki w czekoladzie. Zdębiałam, bo nie byłam pewna czy dobrze słyszę, ale Pan szybko ponowił swoja prośbę, mniej grzecznie "No! Już! Idź mi przynieś te śliwki!".

Otrząsnęłam się z małego szoku i mówię, że ja tu na miejscu pracuję i nie będę nigdzie wychodzić. Pan głośniej, ponawia swoją prośbę, ja skonsternowana, nie wiedząc co zrobić. Poszłam więc do szefowej, mówię co i jak. Szefowa zdezorientowana, ale próbowała grać jak by to oczywistość była mówi, "no... idź mu przynieś te śliwki".

Tu już moje tryby ruszyły z kopyta, myślę sobie: dzisiaj śliwki, a jutro może mam pijanym klientom w inny sposób dogadzać? Powiedziałam krótko, NIE PÓJDĘ PO ŻADNE ŚLIWKI. Odwróciłam się, poszłam po swoje rzeczy. Wychodząc powiedziałam, że przyszłam do pracy w barze, a nie na posyłki pijanych klientów. 

Pozytywną osobą była koleżanka szefowej, która poparła moją postawę i zganiła szefową.
Na prawdę poczułam się potwornie zażenowana. Rozumiem, klient nasz pan, ale bez przesady.
Nigdy tak nie żałowałam straty czasu, nawet jeśli praca biurowa okazała się, aktywną sprzedażą AGD po domach.

Dodam, że bar usytuowany jest na początku reprezentacyjnej ulicy, mojego kochanego stołecznego miasta, nieopodal egzotycznego drzewa.

bar kawowy praca

by KurkaRurka
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekloDzisModne
5 7

Jeden błąd i od razu do podstawówki? Ktoś ma chyba zły dzień

Odpowiedz
avatar Jorn
1 13

Niektórzy już maja tak ogromne problemy z ogarnięciem interpunkcji, że nie tylko wrzucają przecinki losowo między słowa, ale nawet zdarza się wewnątrz wyrazu.

Odpowiedz
avatar Yona
0 0

@Jorn: Już dawno zauważyłam taką tendencję wśród warszawiaków, nie wiem skąd się to bierze.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
2 10

@rtoip: owszem mogła bym, osobie potrzebującej, np niepełnosprawnej, kobiecie w ciąży, starszej osobie. Uwierz, jestem bardzo pomocną osobą, bo lubię życzliwość i pomaganie. Pan może i nie mógł sam, ale przez nadmiar alkoholu. Sytuacja była niepewna, nowe miejsce, nowi ludzie. To mogła być prowokacja, opuszczenie stanowiska pracy. To nie była czynność służbowa. A za tym, została bym kompletnie na lodzie w razie gdyby coś mi się stało po drodze.

Odpowiedz
avatar ziaja
3 3

Bar kawowy Piotruś i szefowa pani Irenka?! :D

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@ziaja: Tak to ten bar. Nie wiem czy pani Irenka, bo imienia właścicielki nie pamiętam.

Odpowiedz
avatar lemongirl
0 2

Też tam kiedyś byłam na dniu próbnym, ale po godzinie wyszłam. Juz nie pamiętam dlaczego..

Odpowiedz
avatar jefta
1 3

Też odrazu domyśliłam się o ktory przybytek chodzi :) Ja pracowalam tam naście lat temu i bardzo miło wspominam. Szczególnie folklor stalych klienow: Dominika, p. Irenke (damę do towarzystwa z poprzedniej epoki), Pana z giełdy kwiatowej ktory kończył dzień pracy kolo 11 jakims likierem nalewanym do takiej stożkowej szklanki nalewanym do konkretnej litery, Panów gejów z pkp... Ehhh fajne wspomnienia. Ja pracowalam w weekendy, od switu w soboty do poniedzialku do 15, zwykle bylam sama. Ale w porownianiu z tymi nadetymi, nowoczesnymi, sterylnymi lokalami praca byla super, na luzie.

Odpowiedz
avatar maranocna
0 2

"nieopodal egotycznego drzewa." Tam serio jest coś o takiej nazwie czy autokorekta?

Odpowiedz
avatar Arizona
-1 1

@maranocna: a o palmie to się nie słyszało?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Arizona: Chodziło chyba o literówkę "egotyczna" zamiast "egZotyczna".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@maranocna: nie każdy był w Warszawie; ja się o palmie dowiedziałam dopiero jak tam przyjechałam. To nie jest aż takie niezwykłe, żeby każdy Polak to wiedział. warszawiacy, ogarnijcie się, bo czasem myślicie, ze Warszawa to cały kraj.

Odpowiedz
avatar maranocna
1 1

@Arizona: O palmie owszem, ale żeby ona była specjalnie egotyczna to nie słyszałam. Co to w ogóle znaczy?

Odpowiedz
avatar margotek
0 0

Naprawdę naprawdę piszemy razem, na pewno na pewno piszemy oddzielnie. :)

Odpowiedz
avatar SirNobody
0 0

"mogłabym" też razem

Odpowiedz
Udostępnij