Mój syn ma 14 lat. Nie zachowuje się jednak jak typowy zbuntowany nastolatek, bo gdy mały miał 3 lata, zmarł mój mąż. Sama pewnie nie poradziłabym sobie z jego buntem więc zaczęłam wdrażać mu zasady kindersztuby.
I tak Adrian chodzi jak w zegarku, nie powie do mnie na "ty", otwiera przed starszymi i kobietami drzwi, całuje kobiety i starszych w rękę, nosi siatki z zakupami, kłania się sąsiadom...
Mogę wymieniać po kolei zasady. I jest jedyną osobą w klasie, która tak się zachowuje.
Ostatnio mama jednego kolegi pytała mnie, jak tego dokonałam. Zgodnie z prawda powiedziałam, że gdy nie słuchał dostawał kary i teraz mam ułożonego dzieciaka, który zna miejsce w szeregu.
Dowiedziałam się, że:
-Znęcam się nad dzieckiem
-Moje dziecko ma depresję
-Adrian tak naprawdę jest niewychowany...
-Jestem suką.
Ok, zrywam kontakt, a Adrian, który to słyszał zerwał kontakt z kolegą "Bo twoja mama obraża moją".
Kolejny przykład:
Podczas rozdania świadectw Adrian pocałował wychowawczynię w rękę.
Został zwyzywany od lizodupców.
Ok...
Warszawa
Mam grzeczna 3latkę, ludzie mi mówią, ze to wielkie szczęście a ja odpowiadam, ze żądne szczęście tylko bardzo wiele pracy i zaangażowania, wtedy mówią, że znęcam się nad dzieckiem
OdpowiedzJa wiele rozumiem, ale w czasach gdy w rękę całują już chyba tylko staruszkowie i lizodupcy, po kiego uczyć dziecko czegoś takiego?!
Odpowiedz@bloodcarver: mi całowanie w rękę zawsze kojarzy się ze starymi babkami rzucającymi się na proboszcza. Taka usilna uniżoność i służalczość bije z tego gestu. Niech jeszcze nauczy dzieciaka, że ma się kłaniać w pół, a jak dyrektorka szkoły jedzie swoim Tico, to trzeba paść na ziemię i nie podnosić wzroku, jak przed królem.
Odpowiedz@bloodcarver: Jestem kobietą i uważam, że pocałunek w rękę świadczy naprawdę bardzo dobrze o poziomie kultury osobistej mężczyzny. Ale dorosłego mężczyzny, a nie dziecka, które musi całować w ręce kobiety i ludzi starszych. Wciąż nie rozumiem, czym autorka historii się chwali. Co innego wychować dobrze dziecko - a co innego zrobić z dziecka wytresowanego dziwoląga.
Odpowiedz@somnolence: mnie z kolei całowanie w rękę obrzydza i naprawę cieszę się, że ten obyczaj umarł już prawie zupełnie. Może podanie ręki nie wygląda tak szarmancko, ale przynajmniej nikt ci w trakcie tego nie oślini dłoni.
Odpowiedzgrupaorkow, rozwalilas mnie ;)
Odpowiedz@grupaorkow: Pocałunek kobiety w rękę polega na delikatnym muśnięciu dłoni wargami, nie zaś na poleceniu w ślinę z wierzchnią częścią dłoni - rozróżniajmy. Tego drugiego nikt nie lubi. Ostatnio często spotykam się z takim przywitaniem - i z ręki mi nie kapie, więc nie narzekam :)
Odpowiedz@somnolence: co nie zmienia faktu, że to jest niehigieniczne
Odpowiedz@grupaorkow: Ja też tego nie lubię, zwłaszcza w relacjach służbowych. Jak facet zaczyna rozmowę od cmoknięcia i "pani Basiu/pani Kasiu" dostaję szału, bo to nie tylko obrzydliwe, ale i nieprofesjonalne. Akceptuję to co najwyżej na randce, ewentualnie ze strony dobrze wychowanych dżentelmenów starej daty, których zwyczaje trudno zmienić (ale oni w 99% umieją cmoknąć bez obśliniania i szarpania ręki w górę). Więc tresowanie nastolatka, żeby całował w rękę osoby starsze (!) i kobiety (w każdej sytuacji!) uważam za szkodliwe, a nie wzruszające. Autorka powinna nauczyć go zasad savoir vivre'u - czyli: kobiety całuje się w XXI w. w rękę wyłącznie w sytuacjach prywatnych, nigdy w służbowych - a o takich należy relacja z nauczycielką.
Odpowiedz@somnolence: ja nie całuję nikogo w rękę bo: a) jest to zwyczaj strasznie przestarzały, b) wiem dobrze czego ludzie potrafią dotykać tymi rękami i ich później nie myć, więc również uważam, że jest to zwyczaj obrzydliwy.
OdpowiedzW dzisiejszych czasach to wręcz nienormalne mieć grzecznego, ułożonego, kulturalnego i umiejącego się zachować dzieciaka. No kto to widział?! Patologia jakas!
Odpowiedz@GburciaFurcia: dzieciak całujący nauczyciela w rękę to twoim zdaniem normalne zachowanie?? Co najmniej żenujące, współczuję nauczycielce...
OdpowiedzCieszę się, że rozsądnie wychowujesz dzieci, ale do licha całować ludzi w rękę - to już nie jest kindersztuba ale w wielu przypadkach jest źle widziane. Można też na to spojrzeć z innej strony - niech będzie grzecznym ułożonym synkiem, ale nie dawaj pretekstu jego kolegom z klasy, aby mieli się z niego śmiać lub pastwić.
OdpowiedzMa nakaz calowania w dłoń tylko dorosłych członków rodziny. Wychowawczuni to jeho pomysł.
Odpowiedz@kindersztuba: nakaz??
Odpowiedz@duzy_minionek: a co kogo obchodzi opinia kolegów z klasy i czy się będą śmiać? Normalny, zrównoważony człowiek (i nie ważne, czy dorosły, czy dziecko) ma zdrową i silną samoocenę i wie, że szyderstwa innych nie wpływają na jego wartość. Gdyby rodzice swoje dzieci szanowali i traktowali je jak pełnoprawnych LUDZI, a nie jak małe zwierzątka, to nikt nie miałby problemu z życiem w społeczeństwie, niską samooceną i ogólnym zaszczuciem. Już pomijając fakt, że szkoła to chory twór, gdzie naprawdę trzeba być bardzo silnym i dowartościowanym, żeby nie wyjść z niej jako społeczna kaleka. I jeszcze jedno: gdyby rodzice szanownych kolegów z klasy poświęcili chociaż trochę czasu na wpojenie swoim dzieciom pewnych zasad, nie byłoby mowy o śmianiu się z innych dzieci. Tak, ja wiem, że dzieci są okrutne. TYLKO, DO CHOLERY, OD TEGO SĄ RODZICE, ŻEBY Z TYM WALCZYĆ.
Odpowiedz@amfiploid: to co opisujesz to jest jakaś dziwna utopia. Kogo obchodzi opinia klasy? - Wszystkich młodych ludzi. "Normalny, zrównoważony człowiek (i nie ważne, czy dorosły, czy dziecko) ma zdrową i silną samoocenę i wie, że szyderstwa innych nie wpływają na jego wartość." - nieprawda. Dziecko bardzo mocno potrzebuje akceptacji i integracji z grupą i to jest w 100% normalne. Indywidualizm wykształca się później, na pewno nie w wieku gimnazjalnym. "Gdyby rodzice swoje dzieci szanowali i traktowali je jak pełnoprawnych LUDZI, a nie jak małe zwierzątka, to nikt nie miałby problemu z życiem w społeczeństwie, niską samooceną i ogólnym zaszczuciem" - 100% racji, tylko ty chyba masz na myśli coś innego. Jakby autorka nie traktowała swojego syna jak małpkę do tresowania, to by mógł poznać swoją wartość, bo póki co autorka mu zrobiła takie pranie mózgu, że uważa, że jest gorszy od innych tylko dlatego, że jest od nich młodszy.
Odpowiedz@amfiploid: no właśnie - szanowali. NAKAZ całowania w rękę to raczej o szacunek nawet nie zahacza. Każdy gest jest miły, o ile wychodzi o osoby go wykonującej. Całowanie w rękę starych, choćby tylko w mniemaniu dziecka, ciotek jest dość obrzydliwe. Pocałunek w rękę - super, jeśli np. by tak pożegnał dziewczynę po pierwszej randce.
Odpowiedz@rahell: to nie jest utopia, to jest NORMALNOŚĆ. Jasne, że dziecko potrzebuje akceptacji. Ja też potrzebowałam. Akceptacji i szacunku właśnie, dlatego kolegów i koleżanki, które miały ze mną jakiś problem, spuszczałam na bambus. Tak, nawet w podstawówce. W gimnazjum tym bardziej. Szukałam takich, którzy coś do mojego życia wnosili i z którymi koegzystencja była przyjemności. Co komu po akceptacji nieokrzesanej gówniarzerii? Takie rzeczy wyniosłam właśnie Z DOMU. Że nie ma potrzeby się komukolwiek podlizywać - jeśli ktoś mnie nie lubi, to jego problem, a nie mój i w żaden sposób nie wpływa to na moją wartość. Także, akceptacja - jasne. Ale z głową. I nie wmawiaj mi, że dzieci nie mają poczucia indywidualizmu, bo mają. Od najmłodszych lat - chociażby w ten sposób, że jedno będzie kolorowało przez pół dnia, a drugie nie usiedzi w miejscu. Inną parą kaloszy jest to, że indywidualizm jest w nas później skutecznie zabijany - i stąd bierze się ta potrzeba akceptacji i bycia podobnym do reszty. Wiem, że tak jest, ale trzeba mieć świadomość, że to NIC DOBREGO. Po kolejne, znów się pytam, jakim cudem na podstawie kilku zdań o kulturze dziecka, wszyscy tak śmiało wysnuwają teorie o tym, jaka matka jest i jakie mają relację? Jasnowidztwo jakieś? Tego nie wie nikt, poza samymi zainteresowanymi. Dzieciak równie dobrze może być przez matkę gnębiony, jak i uwielbiany, kochany i przytulany. Tego się nie dowiemy, BO W TEJ HISTORII NIE MA ŻADNEJ WZMIANKI NA TEN TEMAT! Skąd ta łatwość wyciągania wniosków w odbytu? Cała historia rodziny i diagnoza trzech pokoleń wstecz na podstawie kilku suchych faktów... @kayetanna no popatrz, mnie mówienie starym, wrednym sąsiadkom "dzień dobry" za dzieciaka wcale nie sprawiało przyjemności, ale nie wydaje mi się, żebym jakoś ucierpiała z tego tytułu. Nakaz całowania w rękę jest kwestią dość osobliwą, ale, na litość boską, przestańcie wszyscy na podstawie tej jednej rzeczy robić z kobiety jakiegoś potwora i wysnuwać niestworzone teorie. Osąd na podstawie jednej informacji - powinszować. A tak jeszcze z innej beczki: mogłaby nakazywać swojemu dziecku nawet i całowanie innych w tyłek I TO NIE JEST WASZA SPRAWA.
Odpowiedz@amfiploid: Chyba nie czytałaś komentarzy autorki. Jestem na telefonie, ciężko mi wkleić, więc poszukaj. Padły tam takie stwierdzenia, że młody ma zakaz mówienia do niej "ty", żeby czuł dystans, bo ona nie jest przyjaciółką. Ma NAKAZ całowania w rękę rodziny (jak dla mnie to nie wychowanie, tylko tresura). No i najważniejsze. Autorka mówi, że wpaja dziecku, że dorosły>dziecko. A to jest jakaś wierutna bzdura. To jest wpajanie mu, że jest gorszy tylko dlatego, że się urodził później, niż ktoś inny.
Odpowiedz@kindersztuba: Co? Wszystkich? Wchodzi babcia z dziadkiem a ten po rękach?
Odpowiedz@kindersztuba: Jak ja Twojemu dziecku współczuję. Nie dość, że brak ojca, to jeszcze matka, która go krzywdzi.
Odpowiedz@mrkjad: I ciocia z wujkiem też, na to wychodzi.
Odpowiedz@rahell: Czytałam, odniosłam się do nich również. Nie widzę nic złego ani w mówieniu "czy może mi mama podać szklanę" zamiast "podaj mi szklankę" - kiedyś tak się mówiło i jakoś krzywdy to nikomu nie robiło. Tak samo, odnosiłam się do faktu, że rodzic powinien być przyjacielem. Idąc tym tropem, to może niech przyjaciele staną się rodzicami i zaczną wychowywać inne dzieci? Co do kwestii dorosły>dziecko, mnie się to jawi bardo prosto: jak mnie sąsiadka opieprzała o łamanie gałęzi na podwórku, to nie jej nie odpyskiwałam, tylko przepraszałam z pokorą. To znaczy tylko tyle, że to dorosły wyznacza pewne zasady, a dziecko ma się podporządkować, bo te zasady nie na darmo są wprowadzane i nie dla kaprysu. Nie oznacza to braku szacunku i wyzysku, a zwykłą hierarchię: jak mama kazała mi wyrzucić śmieci, to szłam wyrzucić śmieci, natomiast jako dziecko nie miałam prawa nakazać coś mojej mamie. I do tej pory nie mam - bo jest moją mamą, bo jest starsza ode mnie, bo ją szanuję. Nie, nie lano mnie pasem, nie karano na niestworzone sposoby. Skąd ma się brać szacunek do starszych od siebie, jak nie od rodziców? To nie jest wpajanie, że młodszy = gorszy, tylko, że starszy = mądrzejszy, bardziej doświadczony.
Odpowiedz@amfiploid: "kiedyś tak się mówiło i jakoś krzywdy to nikomu nie robiło. "- kiedyś się było raz na miesiąc, albo i rzadziej. Nie znaczy to, że tak było dobrze i że tak trzeba robić. Zamiast "podaj mi szklankę", można też powiedzieć "mamo, podaj mi, proszę, szklankę" -grzecznie i nie wprowadza niepotrzebnego dystansu. "A tak jeszcze z innej beczki: mogłaby nakazywać swojemu dziecku nawet i całowanie innych w tyłek I TO NIE JEST WASZA SPRAWA."- ależ oczywiście mamy prawo to skomentować, tak, jak byśmy to komentowali, gdyby autorka przyznała się do bicia jej dziecka. Jest przemoc fizyczna i psychiczna. Jej dziecko nie wyrośnie na pewnego siebie, samodzielnego społecznie człowieka.
Odpowiedz@kindersztuba: Nakaz? Albo jesteś niesamowitym trollem i ta historia to jeden wielki fejk albo po prostu masz nawalone w głowie jak cyganka w tobołku.
Odpowiedz@Iceman1973: Obstawiam to drugie bo jakoś tak i nick i stolyca mi to podpowiada :P
OdpowiedzDobrze, że sobie radzisz, ale trzeba znaleźć środek i nie przebalansować na drugą stronę. To całowanie w rękę to już trochę chyba za wiele...
OdpowiedzTo smutne, że własne dziecko nie mówi do Ciebie na "ty". Jak mówi, "Pani Matko"?
Odpowiedz@xpert17: Autorce raczej chodziło o to, że dziecko nie wali do matki po imieniu.
Odpowiedz@GburciaFurcia: A nie przypadkiem: co mama zrobiła na obiad? Zamiast: co zrobiłaś na obiad?
Odpowiedz@InkazLubinka: nie wiem, może u mnie w domu panowały dziwne zwyczaje, ale "Mamo, co robisz na obiad" było normalne. Natomiast "Cze, stara, co do żarcia" i tego typu teksty nigdy ani mi, ani mojemu bratu nigdy do głowy nie przyszły.
Odpowiedz@Litterka: "mamo, co robisz na obiad" to nadal mówienie na "ty", tylko imię jest zastąpione przez "mamo". Więc nie wiem jak do autorki zwraca się jej syn, na "Pani", czy w trzeciej osobie?
Odpowiedz@grupaorkow: "co mama robi na obiad". Ja tak mówię do teściowej. Niby nie per pani, a z dystansem.
Odpowiedz"co mama robi na obiad", "jak się mama czuje", "czy mama mogłaby" - w trzeciej osobie. Tak, by wiedział, że nie jestem jego koleżanką i by było widać dystans.
Odpowiedz@kindersztuba: ja tem wolę jak moje dziecko mówi do mnie "mamusiu kocham Cię" a nie czuje dystans. Jak może w takiej relacji przyjść sie zwierzyć z problemów? Czuć sie swobodnie?
Odpowiedz@kindersztuba: Czyli wolisz być szefową, niż przyjaciółką. Cieszę się, że moja mama ma inne podejście.
Odpowiedz@grupaorkow: serio nie widzisz różnicy w mówieniu per mama a per ty?
Odpowiedz@Candela: rodzic jest od wychowywania, a nie od bycia przyjacielem. Jasne, że nie można w żadną stronę przesadzać, ale zgroza mnie brała, jak patrzyłam na rówieśnice, których matki były ich przyjaciółkami. Bo to chyba nic normalnego, że matka opowiada 14-letniej córce o tym, że zdradziła jej ojca, później daje szlaban za danie komuś tyłka na imprezie, a później podekscytowana wypytuje jak było.
Odpowiedz@amfiploid: to co opisujesz nie jest relacją przyjecielską, tylko patologiczną. Przygacielska jest wyedy, gdy dzielimy sie ze sobą szczerze smuthami i radosciami i możemy na sobie polegać.
Odpowiedz@kindersztuba: straszne, współczuje Twojemu dziecku... może już za parę lat pozna fajną dziewczynę, która da mu trochę miłości
Odpowiedz@menevagoriel: Patologiczna, ale przyjacielska. Przecież dzieliły się szczerze swoimi smutkami i radościami! Tak, rodzic powinien być wsparciem, opoką, dawać poczucie bezpieczeństwa. Ale nie przyjacielem, co udowadnia mój przykład. Tak na chłopski rozum: przyjaciółce bez zażenowania opowiem o tym, jak bawiłam się na potencjalnej wczorajszej imprezie bez cenzury, natomiast rodzicowi NIGDY W ŻYCIU. Nie opowiesz mamie, jak się wczoraj schlałaś i że znajomi holowali Cię do domu bez spodni, prawda? Także, jest diametralna różnica między rodzicem i przyjacielem.
Odpowiedz@amfiploid: tak, w tym kontekście się z Tobą zgadzam :) ale są rodzice, których dzieci się boją i nie mówią im nic, co mogłoby ich zdenerwować i są tacy, przy których dzieci czują sie swobodnie i zwierzają się kiedy tego potrzebują. Wtedy to nie tylko jest rodzic-opiekun i wychowawca, ale też rodzic- przyjaciel.
Odpowiedz@kindersztuba: ja miałam łzy w oczach, jak moja dziewięcioletnia córka (a dzieci w dzisiejszych czasach jednak szybciej dorastają) oznajmiła swoim psiapsiółom, że jej największą przyjaciółką jest jej mama (i nie, nie chodziło o rozmiar). A ma dzieciak do nas szacunek, nie mamy problemów i nie bywamy w szkole, bo rozrabia. Jaki dystans w kochającej się rodzinie? Jasne, nie powinien nazywać Cię moja stara, ale nie przsadzaj.
Odpowiedz@amfiploid: Tyle że to co opisujesz to jest problem z zupełnie innej beczki: dzieci uczą się często patrząc na zachowanie rodziców, więc problemem nie jest to że "dziela się wszystkimi problemami" tylko to ze matka zachowuje się niemoralne. Można od dziecka wymagać posłuszeństwa absolutnego, ale jak się samemu jest zwyczajnie nieetycznym człowiekiem to ono samo prędzej czy później zauważy ze coś jest bardzo nie tak. Porozmawiaj raczej z ludźmi pomocnymi i dobrze wychowanymi, sama zobaczysz czy ci powiedzą że "rodzice ich karali za niepomaganie sąsiadom" czy raczej "mój ojciec/matka zawsze pomagali sąsiadom więc ja też tak robię".
Odpowiedz@kindersztuba: ale ty wiesz, że w trzeciej osobie to się do służby mówi? "Niech Marysia zrobi pieczeń", "Niech Jan zaprzęgnie konie" itp. Macie naprawdę osobliwe relacje w rodzinie.
OdpowiedzAle moje dziecko NIGDY nie powiedziało do mnie "niech".
Odpowiedz@kindersztuba: nie jest czasem tak, że masz żal do męża o to, że umarł, a widzisz go w synu? A tak a poważnie - nie tęsknisz za serdecznością własnego dziecka inną, niż obligatoryjny całus w rękę o poranku i uprzejmie "Jak się pani matka dzisiaj czuje?"? Interesuje mnie również, jakie to kary stosowałaś? Nowoczesne, czy może musiał klęczeć na grochu, jak nie pocałować wuja Władzia w łapkę?
Odpowiedz@Rokita: Ale, przepraszam, na jakiej podstawie wnioskujesz niemoralność matki? Wiem, że idiotyzmem jest wymaganie od dziecka niejedzenia słodyczy, jeśli na jego oczach wsuwa się tabliczkę czekolady, ale skąd informacja, że matka nie jest wychowana tak samo i że jest nieuprzejma? I co, do licha, ma do tego moralność?!
Odpowiedz@amfiploid: "Bo to chyba nic normalnego, że matka opowiada 14-letniej córce o tym, że zdradziła jej ojca, później daje szlaban za danie komuś tyłka na imprezie, a później podekscytowana wypytuje jak było." Mam na myśli tą, (zapewne hipotetyczna) sytuację, którą przedstawiłaś. Może to być kwestia różnicy poglądów, ale uważam zdradzanie za niemoralne. Chyba że zwyczajnie nastąpiło nieporozumienie i myślałaś że piję do autorki historii - jeśli tak, to pardąsik za niejasność.
Odpowiedz@kindersztuba: Nie wiem gdzie Ty babo się uchowałaś, ale jesteś nienormalna, moja babcia ma prawie 80 lat na karku, a całowała tylko księdza w rękę, jak przychodził po kolędzie. Nienawidziła tego i uciekała jak tylko mogła, bo to zwyczajne przekroczenie pewnych granic. Za dużo Trędowatej i innych filmów o tematyce sanacyjnej, a za mało serca. Znajdź sobie chłopa, bo masz syndrom niedopchnięcia. Albo zainwestuj w wibrator- dobrze Ci to zrobi Paniusiu.
Odpowiedz@amfiploid: Tak czytam... i jakoś nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek w życiu zaliczyła tak żałosną wtopę, jak "holowanie do domu bez spodni"... czy coś jest ze mną nie tak? Za to kiedy zapaliłam pierwszego papierosa, w wieku 15 lat, od razu przyznałam się mamie "wiesz mamo, ja byłam ciekawa", a mama na to "ok, też byłam młoda, tylko się czasem nie uzależnij, bo to śmierdzi, bo kosztuje, lepiej na coś innego wydać". I jakoś, kurczę, nie palę. Nie mówiąc o tym, że mogłam przyjść do niej z każdym intymnym pytaniem, a ona odpowiadała rzeczowo, krótko, bez zażenowania i... koniec tematu. Nie tam jakieś ściemnianie, plątanie się. Taki przykład: Starsze chłopaki śpiewały sobie przy mnie - wtedy jedenastolatce - piosenkę o spermie. Przyszłam do domu i zapytałam mamy, co to jest sperma. I mama zamiast zlać mnie pasem i robić znaki krzyża, powiedziała "to jest taki płyn, który wydobywa się z penisa, dzięki któremu kobieta może zajść w ciążę". Odpowiedziałam tylko "aha, dzięki". I jakoś nie stałam się od tego Karyną - miss bukkake.
Odpowiedzdopiero przeczytałem nick autorki i mam wrażanie że ma ona poważny problem....
Odpowiedz@amfiploid: Ty tak na serio? Rodzic jest nie tylko od wychowania. Powinni przede wszystkim być przyjaciółmi własnych dzieci. Powinni mieć zdrową przyjacielską i rodzicielską więź ze swoimi pociechami. Mój tata jest nie tylko moim tatą, ale i moim przyjacielem i nie zamieniłabym go na żadnego innego.
Odpowiedz@kindersztuba: dramat jakis jak do tesciowej mi tez sie skojarzylo najpierw "pani matko"
Odpowiedz@kindersztuba: jestes chora, Twoj syn bedzie dziwakiem mamisynkiem rzucanym przez kolejne laski
OdpowiedzUważam, że to co robisz synowi jest straszne. Jeśli za bardzo bedzie odstawał od rowiesnikow, będzie mu ciężej. I albo wreszcie się zbuntuje, albo będzie się przed Tobą krył, albo będzie miał wyrzuty sumienia wobec Ciebie i zamknie się w sobie. Wychowanie jest dobre, ale tresowanie już nie (to całowanie w rękę mnie zmroziło), a bunt wbrew pozotom również jest normalnym, naturalnym zjawiskiem, które pomaga młodemu człowiekowi wybrać swoją własną drogę w życiu.
Odpowiedz@menevagoriel: Następna obrończyni uciśnionych i wyśmianych. Nie wydaje Ci się, że to z tymi, którzy szydzą i wyśmiewają coś jest grubo nie tak, a nie z tymi, którzy są po prosty WYCHOWANI? Poza tym I CO Z TEGO, ŻE BĘDZIE ODSTAWAŁ? To chyba dobrze, że chłopak coś sobą reprezentuje i różni się od innych? Nie mogę znieść tego ogólnego przesiąknięcia socjalizmem i lęku przed indywidualnością. Każdy człowiek jest inny i to się powinno PIELĘGNOWAĆ, a nie zabijać, bo "co ludzie powiedzą". Nikogo nie powinno obchodzić, co ludzie powiedzą. Niech sobie gadają, na zdrowie! Straszne jest to, że żaden dzieciak, który wchodzi do mojego miejsca pracy z rodzicami, nie powie "dzień dobry" - nie ważne, czy ma lat pięć, czy piętnaście. Straszne jest to, że jak zwrócisz jakiemuś dzieciakowi na ulicy uwagę, bo np. rzucił papierek na chodnik, usłyszysz soczyste "spie*dalaj". Straszne jest to, że dzieciaki wychowuje telewizja i internet, a nie rodzice. A później płacz, bo nie myślą, bo rodziców nie szanują, bo dwie lewe rączki - wszak to tylko dzieci, trzeba we wszystkim wyręczać. To, że dzieciak jest wychowany, w ogóle nie jest straszne. Jest wspaniałe i przywraca nadzieję, że są jeszcze normalni rodzice. Dziecko cierpi, bo otwiera przed kimś drzwi? Krzywda mu się dzieje, bo jest kulturalny? To jest jakiś śmiech na sali. Jeśli wraz z wychowaniem ma też wpojone pewne ogólne zasady, moralność - będzie wspaniałym dorosłym człowiekiem! Nawet jeśli nie będzie miał łatwo w życiu - warto, zawsze warto nie być jak reszta, bezmózgim lemingiem, niezdolnym do samodzielnego myślenia.
Odpowiedz@amfiploid: najwidoczniej mamy inną definicję dobrego wychowania, bo dla mnie uniżenie i podporzadkowanie sie innym do tego się nie zalicza. Szanowac powinny się obie strony, a nie tylko dzieci dorosłych.
Odpowiedz@amfiploid: naprawdę nie rozumiesz, że tu nie chodzi o to, że dziecko jest wychowane, kulturalne i wie, jaki widelec, do czego służy? Chodzi w tej całej dyskusji o powody, jakie kierują matką oraz sposoby, jakie wykorzystuje, by swój cel osiągnąć. Należy również pamiętać, by nie przekroczyć pewnej granicy, gdyż ta jest niezwykle płynna pomiędzy dobrym wychowaniem a byciem dziwiakiem (moja pierwsza oddziałowa jadła kanapkę z pasztetową nożem i widelcem. Kontrast pomiędzy sacrum posługiwania się sztućcami i profanum pasztetowej był uderzający).
OdpowiedzJakich starszych w reke caluje? Wujka i ksiedza rowniez? PARANOJA!
Odpowiedz@Dominik: Tyle dobrego, że w rękę i że każą mu tylko całować. Dla mnie to niepojęte, by tak poniżać swoje dziecko i robić mu taki obciach. Wyobraziłam sobie chłopczyka w grubych okularach, tureckim sweterku, spodniach w kant i koszuli z idealnie ułożonym kołnierzykiem... bo kiedyś tak było ładnie i elegancko.
OdpowiedzWychowała grzeczne i kulturalne dziecko, a wszyscy tylko o tym całowaniu w rękę... Ja Ci autorko posta bardzo gratuluję, bo patrząc na te dzisiejsze dzieciaki to chce się dosłownie płakać. Miło, że jest jeszcze ktoś, kto chce pracować ze swoim dzieckiem i odpowiednio je ukształtować a nie zrzucić wychowanie na wszystkich dookoła a potem tłumaczyć wybryki ADHD i innymi schorzeniami.
Odpowiedz@Buka85: autorka podała kilka przykładów tego, jej zdaniem, dobrego wychowania. Całowanie w rękę i mówienie do niej w trzeciej osobie nie jest w moim zdaniem przykladem dobrego wychowania. Mowienie dzień dobry sąsiadom czy noszenie zakupów nie jest niczym szczególnym - mi mówią wszyscy moi sąsiedzi i koledzy mojego dziecka. Jedynie otwieranie przed innymi drzwi z tej listy przykładów uznalabym za wyjatkowe i szarmanckie, ale ogólnie ja mam wrażenie, że dzieciak jest raczej sztucznie tresowany, a nie kochany i wychowywany.
Odpowiedz@Buka85: Co skrajność, to skrajność. W dzisiejszych czasach nie można mieć stuprocentowego szacunku i ufności do ludzi, a ta kobieta wychowuje ciamajdę. Grzeczność - owszem, ale aż takie uniżenie? Po co? Naprawdę wystarczą magiczne słowa i elokwencja.
Odpowiedz@menevagoriel: Niby otwieranie drwi jest ok, szczególnie jeśli mowa o jakiś starych, wielkich, ciężkich drzwiach, ale jeśli mowa od drzwiach do sali lekcyjnej to już sprawa wygląda inaczej i jest okropnie irytująca. Stoi grupka takich "dobrze wychowanych" i blokuje wejście przepuszczając dziewczyny, zamiast wejść i przyśpieszyć rozpoczęcie (i zakończenie wykładu). Osobna sprawa, że dobre wychowanie to takie pozwalające się dostosować do norm obecnie panujących w społeczeństwie (ustalanych przez ogół dorosłych, nie nastolatków), a nie wychowanie według zasad z początku ubiegłego wieku.
Odpowiedz@menevagoriel: też tak uważam i nie zdziwił bym się że jak młody będzie miał trochę wolności (wyjedzie na studia lub się usamodzielni) to mu odbije. Miałem dwóch kolegów którzy byli tak tresowani, jeden nie żyje (przećpał się na studiach), drugi był w więzieniu za napad. Mam nadzieję że u ciebie tak się nie skączy.
OdpowiedzWyjaśnię. 1. Nakaz calowania dorosłych członków rodziny (tak wujka też). Wychowawczyni nie musi, a chce. 2. Jesteśmy niewierzący. 3.Zwraca się do mnie w trzeciej osobie, by zachować dystans. 4. Uważam, że całowanie w rękę to nic złego, wręcz przeciwnie. Adrian wie przynajmniej, że dorosły >dziecko.
Odpowiedz@kindersztuba: wow, trzecia osoba, dystans. Biedne dziecko...
Odpowiedz@kindersztuba: Wujka całuje po rękach?!! Jesteś chora.
Odpowiedz@kindersztuba: Dlaczego niby dorosły>dziecko? Ja rozumiem, że szacunek dla starszych jest oznaką dobrych manier, ale gdzie tu szacunek dla dziecka? On też jest osobą, a w historii widać jedynie, że nie mają dla niego szacunku ani rówieśnicy, ani matka. Tę historię czyta się jakbyś pisała o dobrze ułożonym psie, nie o synu. Te wszystkie przykłady jego zachowania nie świadczą zaś absolutnie o niczym co dotyczyło by jego jako osoby. W życiu nie jest ważne to, czy otwierasz drzwi kobietom, które i tak potrafią same to zrobić, tylko jakim jesteś człowiekiem. A ty nie napisałaś o nim nic tylko tyle, że jest "ułożony" (mogłaś chociaż napisać "miły", albo "uprzejmy", ale wolałaś użyć przymiotnika który stawia go w sytuacji biernej, zależnej od Ciebie). Sama relacja jaką z nim budujesz jest straszna. Dlaczego chcesz, żeby miał do ciebie dystans? To twoje dziecko! Jest najbliższą Ci istotą, po co dystans? Można mieć szacunek dziecka nie wprowadzając sztucznie oziębłych stosunków. I bez kar też można się obyć, jeżeli ma się ze sobą szczerą, ciepłą relację, opartą na zaufaniu. Szczerze wątpię by twój syn Ci ufał. A wkracza w trudny okres życia, dobrze by było gdyby mógł... Poza tym 14 lat to jeszcze dziecko, ma czas na bunt. I mam nadzieję, że się solidnie zbuntuje, bo w przeciwnym wypadku nie widzę dla niego nadziei na zdrowy rozwój.
Odpowiedz@kindersztuba: biedne dziecko, szczerze mu współczuję, Tobie zresztą też dystans do matki?? z tego wnioskuję, że zero ciepła jest w Waszym domu, nie krzywdź go już więcej - wystarczy że w domu nie ma życia i w szkole się z niego śmieją
Odpowiedz@Jabberwocky: Zgadzam się w całej rozciągłości i szczerze powiedziawszy to źle świadczy o autorce, bo znaczy to ze musiała wprowadzić w domu reżim, inaczej syn nie miałby ja za co szanowac. Tak się składa że znam wiele osób z rozbitych rodzin, samotnych rodziców itede (też jestem z takiej rodziny) i zareczam ci że większość mówi sąsiadom dzień dobry i jest bardzo porządnymi i uczciwymi ludźmi, szanujacymi swoich rodziców. Tyle że my szanujemy swoich rodziców za to że są mądrymi, wartościowymi ludźmi, na których całe życie mogliśmy polegać, a nie dlatego że wmusili w nas poczucie, że są od nas lepsi tylko dlatego że nas zrobili (albo urodzili sie wcześniej). Na świecie jakoś nie ma tylko dwóch typów ludzi, "Yo stara, madafaka" i "tak jest pani matko", większość sie plasuje w społecznie akceptowalnym środku. I szczerze powiedziawszy, nie byłoby mi w smak zadawanie się z człowiekiem który jest nauczony całowania wujków po rekach, kojarzy się to z taka sztuczna slużalczoscią i potencjalnie podobnymi oczekiwaniami wobec znajomych. (Nie mówiąc o przyszłej dziewczynie.)
OdpowiedzI wy wszyscy na podstawie tej krótkiej historyjki już dokładnie wiecie, jakie relacje panują w ich domu i kto kogo jak traktuje? Tekst jest TYLKO I WYŁĄCZNIE o wychowaniu, o niczym innym, więc powściągnijcie swoją fantazję, bo zaraz wyjdzie, że go w piwnicy trzymają. Moja mama do swojej mówi też w trzeciej osobie "może mamusi pomóc?", "gdzie mamusia ma cukier?" I co? I jajco! Obie są normalnymi, ciepłymi kobietami, które razem się śmieją i się przytulają, relacje między nimi są bardzo luźne i miłe. Kierwa, ludzie, nie waszą rolą jest oceniać co kto robi ze swoim dzieckiem. A ocenianie kogokolwiek na podstawie szczątkowej informacji świadczy tylko o waszym poziomie i o tym, jak bardzo jesteście zmanipulowani, żeby myśleć tak, jak nauczyły was tego media.
Odpowiedz@amfiploid: podobno czytania ze zrozumieniem uczą w szkole, ciebie chyba to ominęło...
Odpowiedz@amfiploid: chyba nie rozumiesz na czym polega ta strona. Wiesz, piszesz historię, a my ją oceniamy, nie zawsze zgadzając się z autorem. Nie podoba się - nie czytaj, nie ma tu zastosowania. Autorka napisała o wychowaniu, a my to wychowanie oceniamy.
OdpowiedzA, to przepraszam. Nie wiedziałam, że ja tego zachowania nie mogę oceniać. Chyba jestem jakaś gorsza.
Odpowiedz@kindersztuba: "Adrian wie przynajmniej, że dorosły >dziecko."- o potem, gdy jakaś nauczycielka powie mu, że drożdże to bakterie, nie odważy się zakwestionować jej zdania. Nie przeciwstawi się nauczycielowi, który będzie go lub kogoś innego gnębił i nie zareaguje na przemoc domową, bo dorosły jest ważniejszy niż dziecko. A sam jako dorosły będzie traktował dzieci jak gorszy gatunek, bo go tak wychowałaś. Brawo. Potwierdzasz, że ludzie powinni przechodzić testy przed macierzyństwem. I w trakcie, w Twoim przypadku. Żałuję, że nie wiem, kim jesteś, bo bym to zgłosiła do opieki społecznej.
OdpowiedzJeżeli to nie fake to autorka powinna się leczyć....
OdpowiedzJak to "całuje kobiety i STARSZYCH w rękę"? W sensie, że facetów też?!
OdpowiedzUcieszyła mnie tematyka tej historii, bo niewielu rodziców zwraca dziś uwagę na dobre maniery swojego dziecka. A potem mnie zatkało. Zwracanie do matki w trzeciej osobie wydaje mi się dziwne, choć znam osoby, które właśnie tak mówią. Ale to całowanie w rękę? ! Na litość boską. W mojej rodzinie tez to kiedyś funkcjonowało, dopóki wyraźnie nie powiedziałam, że ja tego robić nie będę. Pola manewru nie mieli, mogli mnie zbić, ale nie mogli zabić :-). Obawiam się, że autorka robi dziecku krzywdę. Kulturalne zachowanie jest potrzebne, ale jej syn przekracza granice śmieszności, by mamę zadowolić. Przecież go zniszczą w tej szkole. Autorko, nie żal Ci go? Własnego dziecka?
OdpowiedzNie wiem gdzie tu powód do dumy? Chcesz wszystkim pokazać jakiego masz super synka, może i masz wytresowane dziecko, które prawdopodobnie nigdy nie będzie miało w Tobie wsparcia, dziecko, które będzie a właściwie już jest dziwolągiem w oczach rówieśników. Chyba dobre wychowanie to Ci się z tresurą pomieszało. Mówienie dzień dobry i do widzenia to żaden wyczyn, tylko norma. Dobrze, że nie napisałaś, że na dzień dobry Ciebie w rękę nie całuje i nie mówi dzień dobry jaśnie pani mamo. To że sama wychowałaś syna nie znaczy, że miałaś go wytresować jak małpę cyrkową. A całowanie wuja w rękę jest po prostu obrzydliwe. Kurcze, samotnie wychowywałam synów i nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy pisanie że chodzą jak w zegarku albo że kogokolwiek mają całować w rękę tudzież w inne części ciała. Teraz jeden syn ma lat 20 drugi 15 i zawsze ze wszystkim mogą przyjść do mnie i przychodzą nie ma między nami dystansu a ja dla nich jestem "mamusią, kochaną mamą, mamcią ewentualnie kochana kobieto która wydałaś mnie na świat" mam jeszcze jedną dwójkę ale nad tą cały czas pracuje z ogromnymi pokładami miłości i cierpliwości.
OdpowiedzSpokojnie, dziecko kiedyś podrośnie i wypnie się na psychiczną mamuśkę;/
Odpowiedz"całuje kobiety i starszych w rękę" Jeżeli to nie ściema to masz coś z głową.
Odpowiedz@urbandecay: ja na samą myśl całowania w rękę wuja przez tego chłopca mam odruch wymiotny
Odpowiedz@Enyulek: Ja też...
OdpowiedzMuszę zapytać, widzisz różnice miedzy wychowaniem dziecka a tresura? Bo wychowanie jest wtedy kiedy dziecko rozumie jak się zachować i podejmuje świadoma decyzje, ze chce tak robić (otwiera drzwi, bo idzie sasiadka z zakupami albo mówi dzień dobry znanym osobom, bo tego wymaga grzeczność etc.) a tresura polega na tym, ze wykonuje dokładnie te same czynności tylko ze z obawy przed kara, najcześciej surowa. I potem albo ma niezłe problemy z psychika (brak asertywności, nerwice, czasami agresja) albo wyjeżdża na studia i hulaj dusza piekła nie ma, wszystko czego mamusia zabraniała czas wprowadzić w życie. Zastanów się nad sobą.
Odpowiedz@alisasi: w tym wypadku "wszystko czego Pani Matka zabraniała czas wprowadzić w życie."
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2016 o 20:27
Śmierdzi mi kompleksem Edypa. Znajdź sobie chłopa, który cię zaspokoi, a syn niech będzie dobrze wychowany, bez całowania w różne części ciała.
OdpowiedzMam cichą nadzieję, że to trolling. Bo jak nie to współczuję dzieciakowi.
Odpowiedz@czesiuwisniak: bo to fejk jak cholera a wy to łykacie jak młoda czapla. Autorka przecież prawie w ogóle tu się nie broni. Jeżeli jednak to prawda,kobieta musi iść do psychiatry,bo mści się na młodym na zmarłym mężu(za to,że umarł) wychowuje ciamajdę,która nigdy się nie usamodzielni i na zawsze zostanie z mamusią,tresuje bo boi się swojej niewydolności wychowawczej. U niej w domu,też kazano całować wujów i ciocie po łapach? Weź się puknij w łeb autorko. Poniżasz własbego syna. W najlepszym razie,chłopak cię znienawidzi i ucieknie lub popełni samobójstwo,bo kto wytrzyma z taką tępą dzidą jak,ty?
OdpowiedzCześć, pokrzywdzona_forever, dawno cię tu nie było. A no tak, wakacje się zaczęły, to teraz ci się bardziej nudzi...
Odpowiedz@Igielka: TAAAAK! Wiedziałam, że z kimś mi się ta historia kojarzy! Strzał w dziesiątkę koleżanko :)
OdpowiedzPowiecie, kto to?
OdpowiedzA mnie zastanawia coś innego, silnie wpajasz w dziecko poczucie, że dorosły > dziecko. A co z jego poczuciem własnej wartości? Ma tylko "znać swoje miejsce w szeregu"? A co, jeśli spotka(lub spotkało) złego dorosłego? Nie postawi się, nie poskarży, tylko będzie wszystko znosił, bo dorosły wie lepiej. Ty nie wychowujesz indywidualisty, wprost przeciwnie. Dobre wychowanie to nie to samo, co tresura.
OdpowiedzA za jakiś czas na Piekielnych: "To będzie długa historia o mojej Piekielnej Matce [PM]. Kiedy byłem dzieckiem zmarł mój ojciec i od tego czasu wychowywała mnie PM. Chociaż może powonieniem napisać tresowała... W domu panowały zasady których pod żadnym pozorem nie można było łamać, większość z nich była, jak oceniam po latach terapii, co najmniej dziwaczna. Nie miałem kolegów i wszyscy traktowali mnie jak dziwaka. Dopiero zerwanie kontaktu z PM sprawiło, że ułożyłem sobie życie. Oto kilka rzeczy, których wymagała 1. Każdą osobę z rodziny musiałem całować w rękę. Nawet obleśnych wujków..." I tak dalej, i tak dalej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2016 o 20:00
Moi rodzice też mnie tak wychowywali. Mama nie żyje, a ojcu dziekowałam za wpojenie tych zasad. Nigdy mnie nie uderzył. Ale uczył szacunku i pokory w stosunku do starszych.
Odpowiedz@kindersztuba: Uważam, że na pokorę i szacunek należy sobie samemu zasłużyć budując rozsądnie swój autorytet, zamiast uczyć dzieci, że uszanowanie należy się bezwzględnie. Straszna droga na skróty, straszna, bo poprzez krzywdę dziecka. Mnie też niektórzy (na szczęście nie wszyscy) próbowali wychować w bezwzględnym szacunku do starszych. Aż doszło do momentu, że nie mogłam się poskarżyć na molestowanie, bo przecież nie wolno źle mówić o dorosłym. Niestety "szacunek" którego uczysz syna to dokładnie ten sam typ bezwzględności. Żeby nie było - nie zasłużyłam sobie nigdy na to, żeby nie brano mnie na poważnie, zwłaszcza w tak intymnych sprawach. A, i dla odmiany, zawsze mówiłam do mojej mamy per "mamo", nikomu szacunku przez to nie ubyło, i pomimo dorosłego wieku z dumą mówię, że jest moją najlepszą przyjaciółką - na tym też nikt nie cierpi. Oczywiście każdy ma własne poglądy na temat wychowania, ale tworzenie i utrzymywanie tak ogromnego dystansu między najbliższymi sobie osobami, matką i dzieckiem, i niechęć rodzica do bycia przyjacielem dla dziecka, to zjawiska po prostu przykre.
Odpowiedz@kindersztuba: Jakby Cię wtedy dorosły molestował, to ty z pokorą i szacunkiem wypięłabyś tyłek?
Odpowiedz" ...a Adrian, ktory to słyszał zerwal kontakt z kolegą "Bo twoja mama obraża moją". " To już lekka przesada, nie wpadajcie w paranoję. Żeby się nie skończyło na niszczeniu samochodu sąsiadowi " bo nie przytrzymał drzwi od klatki jak wracaliśmy z biedry z zakupami "
OdpowiedzSerio twój syn mówi do ciebie per "Pani matko"?? (no bo skoro nie na "ty") Biedny dzieciak...
Odpowiedznie, w trzceij osobie "wie mama że..."
Odpowiedz@kindersztuba: W trzeciej osobie zwracał się do matki tytułowy bohater serialu "Ballada o Januszku". Nie, żebym doszukiwał się jakichś analogii, po prostu jedna z wielu odsłon patologicznyh relacji matka(wdowa)-syn(jedynak).
Odpowiedz@Fomalhaut: Tylko wiesz, ten serial powstał dość dawno, wtedy, kiedy takie zwracanie się do matki było normą. Poza tym wiadomo jak Januszek traktował matkę, tutaj można powiedzieć że Januszkiem jest matka.
Odpowiedz@mlodaMama23: Serial powstał w roku 1987, a akcja dzieje się w połowie lat 60. W jednym odcinku matka Januszka czyta nekrolog, obok którego wisi plakat reklamujący koncert "Animalsów". Ten odbył się w listopadzie 1965. roku. Czy wtedy zwracanie się do matki w trzeciej osobie było bardziej powszechne? Z pewnością tak, a na pewno nie budziło zdziwienia, jak to ma miejsce obecnie. A, że tutaj "Januszkiem" jest matka. Możliwe, ja już napisałem, że nie doszukuję się analogii, a patologia ma wiele obliczy. Tak mi się po prostu skojarzyło.
OdpowiedzMogę zrozumieć całowanie nauczycielju, ale wujka? WUJKA???
OdpowiedzGwoli ścisłości - Nigdy nie dostał kary cielesnej. Najsurowsza kara to kara na komputer. Z tym calowaniem po rękach, to wiąże się pewna historia. Ale tutaj nie o tym. Adrian ma jednego wujka, który czasami zastepowal mu nawet ojca. Wujek był wzorem do nasladowania. Chłopak nie ma problemów, ma dziewczynę, przytula się do mnie i jak dla niego to normalne, że mówi do mnie w trzeciej osobie. A tak, będę to praktykować, bo nie chcę skończyć jak sciera którą syn gardzi. PS. Większość nastolatków w wieku 13-15 lat przeżywa bunt. Adrian jakoś nie. W dodatku SAM zapisał się na wolontariat, gdzie odwiedza ludzi starych i chorych. Nie czuje obrzydzenia.
Odpowiedz@kindersztuba: Myślisz, że jedynym sposobem aby syn Cię szanował jest prowadzenie zimnego chowu? Musisz być strasznie słaba psychicznie i mało pewna siebie. Gdyby czuł w Tobie oparcie i szacunek (TAK, matka również powinna szanować swoje dziecko), odwzajemniałby się tym samym nie z przymusu, lecz z chęci. Zmartwię Cię. 13 lat, to nie jest jeszcze wiek buntu. Znałem w dzieciństwie i wczesnej młodości dwóch chłopaków z niepełnych rodzin. Tam matki też wyznawały podobne zasady, lecz nie na taką skalę. Dzieciaki słuchały się grzecznie - aż do wieku buntu, który nadszedł stosunkowo późno - 15-17 lat. No i zaczęły się ucieczki z domu, pyskówki i olewanie zakazów. W dodatku z powodu nadmiaru norm, zakazów i zasad, zaczęli olewać wszystkie obowiązki, nawet te sensowne. Skończyło się to maturami zdanymi po 20 roku życia lub wcale, problemami z prawem i brakiem pewności co do swojej orientacji (mówię o dwóch różnych przypadkach). Powodzenia, zła matko. Już widzę jak Twój syn zwierza Ci się z problemów wieku dorastania i prosi o rady. Inny kolega, którego matka kazała zwracać się do siebie w trzeciej osobie, bał się powiedzieć jej o oblanym roku na studiach. Nie powiedział. Sama dowiedziała się, jak znalazła indeks grzebiąc w jego rzeczach. Zrobiła mu awanturę stulecia tak, jak się spodziewał. Dla mnie jest to chora sytuacja.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2016 o 20:50
@kindersztuba: Znam osoby, którym bunt zaczął się po szesnastym roku życia (w internacie), a jedna z nich prawie tego nie przeżyła (zła kombinacja substancji odurzających). Znam też takie, którym "nadopiekuńcze" matki niszczył pasje, "bo to nie związane ze szkołą". Jeszcze jedno pytanie, jak u Twojego syna z asertywnością?
Odpowiedzmój syn jest asertywny i walczy o swoje. Szacunek do starszych =/= brak asertywnosci
Odpowiedz@julin685: ja znam taką, która naturalną fazę buntu zaczęła przechodzić koło dwudziestki... Nie poszło to dobrze. Mimo wszystko gimnazjalista ma mniejszy dostęp do narkotyków, wódki i przygodnego seksu niż dorosła osoba i znacznie mniej może nawywijać.
Odpowiedz@kindersztuba: to w końcu chodzi jak w zegarku, zna swoje miejsce w szeregu, wie, że dorosły > dziecko, czy jest asertywny? Bo ktoś, kto wie, że nie wolno mu się wychylać z szeregu to przeciwieństwo kogoś asertywnego. I tak mi się przypomniał cytat z mojego ukochanego Terry'ego Pratchetta: Możesz być tak asertywna, jak tylko ci się podoba, powiedziałam, bylebyś robiła, co ci każą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 0:30
@kindersztuba: paniczny strach przed tobą jest większy niż potrzeba buntu....
Odpowiedz@julin685: o, mówisz zdaje się o mojej matce? Dla niej oznaką braku szacunku jest mówienie per "mamo", trzeba było mówić MAMUSIA. I mam tak, kurna, do dziś, bo nauczyła wszystkich, że to przekleństwo.
OdpowiedzA za jakiś czas pewnie dojdzie do tego, że kopnięta mamuśka będzie z takim zapałem broniła swojego syna przed złym światem, że synek będzie musiał dosłownie ją zadawalać. Obym tego nie wykrakał.
OdpowiedzTresura, nie wychowanie.
OdpowiedzJa jebię xD jak można wychować dzieciaka, żeby mówił do mamy w trzeciej osobie i całował obce osoby w rękę tylko dlatego, że są starsze xD To już lepiej wychować małego "sk*rwysyna" który sobie poradzi w życiu i będzie umiał walczyć o swoje, a nie taką ciapę, która przed każdym się ugina.
OdpowiedzTo jakiś absurd... Uczenie pomagania innym jeszcze zrozumiem, chociaż uważam że tego nie należy ludzi uczyć, bo powinno być to dla nich oczywiste. Zakaz zwracania się do siebie per "ty" to zwykłe poniżanie, ale najbardziej dobiło mnie to całowanie w rękę. To było dobre 100 lat temu, teraz to przejaw skrajnego chamstwa.
OdpowiedzNikt z nas nie ma prawa narzucać Ci jak masz wychowywać swoje dziecko. Wierzę, że bardzo Go kochasz. Ale chciałabym przedstawić Ci drugi punkt widzenia. Moja mama jest bardzo zasadniczą i zimną osobą. Wychowała mnie sama. Jako dziecko uważałam, że nasza relacja jest wzorowa, mówiłam, że mama jest moim największym autorytetem. Nigdy się nie zbuntowałam. Ale gdy tylko skończyłam szkołę wyniosłam się do innej miejscowości. Odkąd skończyłam terapię (o ironio- nieumiejętność okazywania emocji) widuję ją 3 razy w roku, każdą wizytę przypłacając nieprzespanymi nocami i butelką wina. Jeszcze nie jest dla Ciebie za późno, nie wierze, że chcesz tak działać na własne dziecko.
OdpowiedzUczepiliscie się tego calowania ręki jak tramwaju... Mój ś.p. ojciec - despota też nadstawial do calowania ręce, i mówienie do niego inaczej niż per "panie" bylo równoznaczne z klapsami. I żyję, na ludzi wyszłam... A tobie autorko gratuluję. Twoje podejście jest idealnie wyważone - ani nie ma za dużego dystansu, ani dziecko nie poczuje się równe.
Odpowiedz@Patrycja0: to czemu nazywasz ojca despotą, a nie swoim autorytetem?
Odpowiedzbo on fakt, nie jest moim autorytetem. Ale nie miałam żadnych problemów ze sobą.
Odpowiedz@Patrycja0: z całym szacunkiem, ale "404: logic not found". >>Nazywaj ojca otwarcie despotą >>Opisuj jego "metody wychowawcze" >>Uważaj to za coś normalnego...
OdpowiedzPowiem tak, mnie matka też próbowała tresować. Tak jak Ty tego biednego chłopaka. Nakazy przeplatane zakazami. Efekt jest taki, że czułam respekt ze strachu, ale tylko do pewnego momentu. Później, w wieku 16 lat zaczął się bunt pełną gębą. Nigdy nie miałam z nią więzi jak matka z córką, nie potrafiłam się jej zwierzyć, wygadać, a przecież matka ma być pierwszym powiernikiem dziecięcych rozterek! To co Ty robisz, to tresura i osiągnęłaś efekt do którego dążyłaś, czyli "ułożyłaś" sobie dizecko. Kurde, ułożyć to można psa. Dziecko się wychowuje, wpaja mu się podstawowe zasady dobrego wychowania, ale nie na miłość Boską nakazuje(!) całować wujków po rękach. Fuj! Nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko mówiło do mnie "Jak mama się czuje, czy mamie pomóc" itd. Wolę żeby przyszedł i powiedział "mamusiu kocham cię". Tak jak inni tu napisali, wpoiłaś młodemu, że dziecko mniej znaczy niż dorosły, a skąd Ci się taka bzdura wzięła? Dziecko ma czuć szacunek do dorosłego, ale dorosły też musi szanować dziecko, bo to też człowiek. Dlaczego ma być gorszy przez coś, na co nie miał wpływu tj. został urodzony później niż dorosły? Kiedy sąsiadka z dołu będzie wyzywać go od smarkaczy i innych on też ma potulnie skulić uszy i pocałować ją w rękę? Czy jednak powinien mieć własne zdanie? Bo wybacz, ale takie rzeczy jak przepuszczanie starszych czy kobiet w drzwiach, używanie słów "dziękuję, proszę, przepraszam", uważam za normalne, ale na pewno nie utrzymywanie chłodnych relacji i dystansu z osobą, która powinna być najbliższa memu sercu. Rodzice mojego byłego potrafili wychować dwójkę dzieci w normalnych relacjach. I wiesz co? Nie traktują starszych jak ściery, mają szacunek, ale mają też własne zdanie. Wiedzą że mogą z problemami przyjść do rodziców, mimo że są dorosłymi ludźmi, ale nie boją się rozmawiać. Rodzice akceptują, że jedna babcia jest mało lubiana, więc nie każą na siłę pokazywać sympatii. I jedno i drugie, rodziców szanuje ponad wszystko, właśnie dlatego, że wychowywali ich tak, a nie inaczej. Bo mają szacunek ze względu na to, że rodzice dali im ogrom miłości i ciepła, że mogą rodzicom zaufać, poradzić się. Nie dlatego że rodzice sobie ich "ułozyli" i wytresowali. Tak jak Twój syn zwraca się do Ciebie, tak mój ojciec zwraca się do swojej matki, ale on ma prawie 60 lat, i był wychowywany trochę w innych czsach więc można to wybacyć. Dobre wychowanie ok, ale zrobiłaś z chłopaka kalekę, takiego lizusowego sługusa, który pocałuje w d*pę, jak w rękę nie wystarczy. Ale tak naprawdę szkoda klawiatury na pisanie, bo i tak do Ciebie nic nie dotrze, będziesz dalej uważać że całowanie w rękę i utrzymywanie zimnych relacji z własnym dzieckiem jest ok. Tylko nie dziw się jak chłopak będzie miał coraz gorzej wśród rówieśników, a w szkole średniej może być dużo gorzej.
Odpowiedz@mlodaMama23: mamulka po prostu nie ogarnia, że na przestrzeni ostatnich 200 lat coś się zmieniło i dalej nie różnicy między wychowaniem a hodowanie i tresurą. Albo cierpi na syndrom niedopchania i marzy jej się matriarchat, co po tym gadaniu do niej w 3. osobie jest dość... prawdopodobne. Bo to, że można wychować dziecko normalnie jest możliwe, no tylko to wymaga trochę wysiłku i pomyślunku. Mnie tak wychowali. Ani razu nikt mnie nie uderzył, ba ani razu nikt po mnie nie wrzeszczał, do rodziców zwracam się per "ty", mam do nich ogromny szacunek i naprawdę mnie nosi, jak ktoś ich zaczyna obrażać. Jakoś potrafię być kulturalny, potrafię kogoś przepuścić, przytrzymać mu drzwi, potrafię okazywać szacunek (pod warunkiem, że ten ktoś też mi go okaże, a nie będzie traktował jak służalczą ścierę) i widać do tego nie trzeba tresury. No ale oczywiście zaraz pojawia się kontrargumenty takie, jak Patrycja0: "jak go nie wytresuję jak psa i nie będę trzymać za pysk, to w końcu zacznie do mnie mówić ty stara &^%#". Wyczuwam tu strach przed brakiem całkowitej kontroli. Ale poczekajmy- zmiany już nastąpiły i teraz tylko czekać, aż to ponoć asertywne dziecko wyjdzie z domu i się okaże, że jest nieprzystosowaną do życia kaleką, nikomu się nie postawi, nie będzie miało własnego zdania (bo w końcu dorosły>dziecko, co dla mnie ma tak skur&&ały i poniżający wydźwięk, że szkoda strzępić język). A bomba tyka, i nie daj Boże drogi żeby doszedł do tego jeszcze okres buntu... Tak nawiasem mówiąc- moja ciocia ma dość przykrą chorobę skóry, w tym na dłoniach. Nie mówię tego, żeby się z niej naśmiewać, bo bardzo jej tego współczuję, to jest wspaniała kobieta, ale jednak- jak pomyślę, że byłbym zmuszony całować ją po tych rękach, jeszcze w szczególności, że ktoś mnie do tego zmusza (o przepraszam, tylko mi "nakazuje"), to tak jakby na wymioty mnie zbiera. Tak samo miałbym opory przed całowaniem po rękach znajomego mechanika samochodowego, który całe życie ma łapy ubabrane w oleju i smarze. Tak samo miałbym opory przed... no nie wiem... całowaniem po rękach kogokolwiek z prostego względu: higieny kur&a, na rękach jest w cholerę brudu i bakterii.
Odpowiedz@mongol13: Powiem więcej, mam znajomego ze szkoły. On jest ze swoją mamą naprawdę na bardzo koleżeńskiej stopie na zasadzie "Jolanta, co dziś na obiad?". Ale jak raz, koleżanka powiedziała do niego "ty skur*ysynu", myślałam że jej wtłucze. Powiedział że jego może wyzywać jak chce, ale od matki wara. I nie jest tak, że on wchodzi mamie na głowę, ma szacunek, respekt, ale to dlatego że jest relacja matka-syn, a nie jakieś dziwne wymuszone "uprzejmości" i "dystanse". Pewnie że się da wychować dziecko, ale żeby wychować tak jak napisałeś, trzeba się wysilić. Łatwiej zrobić kodeks, którego dziecko ma przestrzegać i bach, z głowy. Czyż to nie piękne?
Odpowiedz"Nie zachowuje się jednak jak typowy zbuntowany nastolatek, bo gdy mały miał 3 lata zmarł mój mąż. Sama pewnie nie poradzilabym sobie z jego buntem więc zaczęłam wdrażać mu zasady kindersztuby." - czy dobrze rozumiem, że dobrze wychowałaś swojego syna, bo inaczej byś sobie z nim nie dała rady? Tzn. gdybyś miała przez cały czas męża przy sobie, to pozwalałabyś Twojemu synowi zachowywać się gorzej? Dlaczego?
Odpowiedz@Papa_Smerf: Miałam na myśli "dobrze", nie dobrze. Nie doczytałam o tym całowaniu w rękę. Kompletny idiotyzm. Ja już się niczemu nie dziwię.
OdpowiedzZ mojego punktu widzenia, to chłopaczek chyba na (pseudo) Syndrom Sztokholmski cierpi. Zresztą kurde, współczuję dzieciakowi matki. Mnie rodzice też na krótkiej smyczy trzymali, a ojciec ma powaloną obsesję kontrolowania wszystkiego. Koszmar. Nie powiesiłam się jeszcze chyba tylko dlatego, że byłam na tyle inteligentna, by wyjechać na studia do innego miasta. Przez lata wręcz skreślałam dni na kalendarzu do dnia wyprowadzki. Także tego. Ja pier, to jest dziecko, a nie pies na służbie.
OdpowiedzKinderdupa... To już nie można być normalnym i dobrze wychowanym bez przelewania na dziecko predefiniowanych, przestarzałych zasad? Nie dziwie się, że koledzy tak zareagowali, twój syn to przy nich cudak. Poza tym: - Jest to forma znęcania się nad dzieckiem (nieumyślnego ale jednak) - Prawdopodobnie ma depresje, bo coś czuję, że to nie jednokrotny przypadek wykluczenia go z grupy, dziecko powinno budować relacje z rówieśnikami a nie sąsiadami i starymi babami - Jeżeli ma zrobione pranie mózgu albo po prostu robi co mu każesz bo boi się kary to wcale nie jest wykluczone - Raczej nie, i przypuszczam, że dla pani która to powiedziała to był taki skrót myślowy celujący raczej w to, że robisz z syna ciepłe kluch dla własnej satysfakcji. A tak swoją drogą, to prawdziwa kindersztuba nie polega całowaniu w rękę. Naprawdę nie potrafiłaś powiedzieć: Synu, zapamiętaj, że kiedy trzeba powinieneś mówić proszę, dziękuję, przepraszam, a sąsiadom zawsze pierwszemu mówi się dzień dobry?? Tylko trzeba mu było wlepiać kary i obedrzeć go z osobowości? Może tak rachunek sumienia? Chłopak nie ma już ojca, i chyba nie chcesz, żeby za parę lat zaczął cie oskarżać o złe wychowanie, że przez ciebie czuł się inny, że był lizodupem i zamiast zdobyć kolegów zdobył poszanowanie kilku starych bab, a zamiast miłości od kobiet w jego wieku dostał jedynie podśmiechujki i politowanie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 4:41
@Herbata: moim zdaniem chłopak przez taką tresurę będzie miał w życiu pod górkę. Ale najważniejsze, że mamusia ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
OdpowiedzA moim zdaniem i tak lepiej, że jest przesadnie pokorny niż zachowuje się jak typowy nastolatek potrafiący powiedzieć dp matkk '"Jesteś głupia" lub pokazać fucka.
Odpowiedz@Patrycja0: Taa, ze skrajności w skrajność...
OdpowiedzHistoria przypomina mi trochę przykład z mojej rodziny. Ciotce też "odbiło" po śmierci wujka, w dodatku wychowywała go wspólnie ze swoją matką (rocznik dobrze przedwojenny). Z miłego, inteligentnego, grzecznego, uśmiechniętego chłopca z zaczątkami pasji stał się nieakceptowanym społecznie odludkiem. Problemy z nieakceptacją przez rówieśników zaczęły się w później podstawówce, w gimnazjum tylko się nasiliły, od połowy gimnazjum przeszedł na nauczenie indywidualne bo nie mógł poradzić sobie z sytuacja wyobcowania. Półtora roku terapii, rozpoczęcie liceum, nowe środowisko, nowy start i szansa, że to co było jest za nim i nie dociągnął do końca pierwszej klasy. Znów indywidualny tok nauczania, matura zdana z rocznym opóźnieniem (bo w tym roku nie dam rady zdac na tyle dobrze żeby zadowolić mamusię), studia nie rozpoczęte. I siedzi tak teraz chłopak, lat 21, nie pracuje (bo studia kiedyś zacznę) w towarzystwie babci i jej koleżanek z róży różańcowaej.
OdpowiedzTak na pewno nie będę wychowywać swojej córki. Wychowanie wychowaniem, ale to nieprawda, że dorosły>dziecko. Dziecko jest człowiekiem, a jego uczuciom i (kształtującej się) osobowości należy się poszanowanie. Jeśli nie pozwoli mu się na tzw. bunt młodzieńczy, to nie znaczy, że się go uniknie - on i tak przyjdzie, tylko co najwyżej z opóźnieniem... w wieku 20, 30 lat... Tylko że wtedy taki "bunt" potrafi już nieźle namieszać w życiu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 10:45
Niezłą tresurę dzieciakowi zafundowałaś. A potrafi aportować?
OdpowiedzJak to się mówi: "co za dużo, to niezdrowo". Mam wrażenie, że z tego dzieciaka wyrośnie pantoflarz, który nie ma własnego zdania na żaden temat, robi tylko to, na co mu kobieta pozwoli i co będzie kazała zrobić, a sam nie wykaże żadnej inicjatywy (chyba że będzie podbiegał i zabierał siatki z zakupami). Albo zmieni się o 180° zaraz po tym, jak się wyrwie z domu i koledzy pokażą mu, co to jest wolność. Fajnie, że dzieciak jest grzeczny, bo teraz takich coraz mniej. ALE dziecko, które w tych czasach całuje nauczycieli w rękę, będzie odbierane jako dziwadło i lizus, bo tak się już nie robi. Ludzi starszych w ręce też się już nie całuje. Szacunek można wyrazić w inny sposób, niekoniecznie "fizyczny". I faktycznie, jego kolega jest odpowiedzialny za to, co zrobiła jego matka, więc Adrian zerwał z nim kontakt. No przecież, logiczne. Szczególnie teraz, kiedy uczy się ludzi, że czyny ich przodków to jedno, a oni są odrębnymi jednostkami i nie powinno się na nich patrzeć przez pryzmat przeszłości. W sumie najbardziej oberwało się niewinnemu chłopakowi. A ty jeszcze jesteś z tego dumna. W sumie ta znajoma miała rację, Adrian nie jest wychowany. Raczej wytresowany.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 11:31
@pphntf: obawiam się, że to nie przyszła kobieta będzie mu narzucała. Ona się nie przebije przez wieczne: "a u mojej pani matki, to było tak i tak."
Odpowiedz@vonflauschig: No czy ja wiem? Chłopak pewnie będzie celowo szukał dziewczyny, która będzie podobna do matki pod tym względem. Inne skreśli na starcie, bo mogą się źle o szanownej mamusi wyrazić, a poza tym nie cmokają w łapki, więc brak im kultury. Albo coś takiego.
OdpowiedzZasady zachowania się zmieniają a większość tych o których piszesz jest już teraz archaiczna, wychowując tak syna narażasz go na śmieszność.
OdpowiedzTa historyjka, to na bank FEJK a autorka to INTERNETOWY TROLL.
Odpowiedz@Iceman1973: obawiam się że nie i ta kobieta naprawdę krzywdzi jakiegoś chłopca.
OdpowiedzMam nadzieję, że to wymyślona historia. Bo jeśli nie, to powiem tyle - creepy. I to jak cholera. A wyobraźnia podsuwa mi widok takiego do bólu grzecznego, trochę staromodnie ubranego chłopca, który wprost staje na głowie, aby spełnić wymagania "pani matki", a cały jego świat obraca się wokół niej - wokół tego co mówi, co nakazuje, wokół zasad jakie wyznaje. Widzę chłopaczka o totalnie zatartej tożsamości, narażonego na ostracyzm grup, w których przebywa, bo nawet nie jest w stanie się przed nim obronić - nie przeklnie, nie "odpowie ogniem", bo gdzieś tam w środku jest blokada. Przecież jest grzecznym chłopcem, zawiódłby matkę, gdyby wdał się w jakąś chłopięcą awanturę, a przecież "nie tak go wychowała...". A życie jest brutalne. W życiu nie wszystko da się załatwić dyplomatycznie i grzecznie. Czasem trzeba rzucić mięchem, czasem trzeba stanąć okoniem czy być po prostu ostrym i zdecydowanym. Choćby dlatego, bo zwykły cham i prostak nie zrozumie "przepraszam, ale..", - to nie jego sposób komunikacji, to obcy język, którego nie zna, trzeba więc przemówić w znanym mu języku. Wpajanie bezwzględnego szacunku do starszych jest chore. Szacunek należy się tym, którzy na niego zasługują, bez względu na wiek. A wymaganie go tylko dlatego, bo ktoś ma mniejszą cyferkę w dowodzie to ślepa uliczka - dziecko tak wychowywane będzie pomiatane z każdej strony, wystarczy, że pomiatającymi będą starsi - w jego przekonaniu mądrzejsi, lepsi i godni szacunku. Tylko... określenie "stary, a głupi" nie wzięło się z powietrza. W prawdziwym świecie zdarzają się ludzie, którzy mimo słusznego wieku nie robią mądrze, ba! Popełniane przez nich głupoty mogą komuś zaszkodzić. Ale syn autorki nie zaprotestuje w przypadku bycia poszkodowanym. Bo szacunek. A figa, nie szacunek. Szacunek to sprawa uznaniowa, nie obligatoryjna. Całowanie w rękę? Ale że mamy XXI wiek to Ty wiesz? Zasady savoir-vivre "trochę" się zmieniły, a całowanie w rękę odeszło do lamusa razem z kłanianiem się w pas, zwracaniem się per "kawaler/panienka" do nowo poznanego chłopaka/dziewczyny czy wtrącaniem francuskich słówek do wypowiedzi?
OdpowiedzMoże jeszcze niech chłopak zacznie KLĘKAĆ przed panią mamą albo babcią na przystanku ;)
OdpowiedzTo nie jest PIES, by klękać przed innymi.
Odpowiedz@kindersztuba: Masz rację, psy nie klękają. Więc twój syn śmiało może.
OdpowiedzMnie zadowala to, że jest posłuszny. Matka to nie koleżanka lub znajoma. Matka to matka. Zwracanie się do matki / ojca per "ty", yo jak mowienie do nauczyciela po imieniu. Nie wypada. Nie wiem, czy muszę to wszystko wyjaśniać ale: 1. Adrian tego wujka darzy wielkim szacunkiem. I calowalby go po rękach i tak, bo co do tego jest pewna historyjka. 2. Uważam, że Adrian Z WDZIĘCZNOŚCI powinien nas po rękach całować:prywatna szkoła, rozwijanie pasji (siatkówka), godne utrzymanie... gdyby moi rodzice zapisali mnie na zajęcia dodatkowe i je oplacali, to bym ich z wdzięczności nie tylko po rękach, ale i po stopach calowala. Ale dla mnie Ojciec i Matka jest Bogiem. 4. Adrian jest dosyć smialym dzieckiem. Po prostu wraz z wujkiem wpajalismy mu pewne wartości. Nic mu się nie stanie od ukłonu w pas przed sąsiadem ani od pocałowania wujka w rękę. 5. "Zna swoje miejce w szeregu" - NIE WYOBRAŻAM SOBIE, by dziecko zawolalo mnie i to ja miałabym do niego iść. Ale gdy ja jego przywołuje do siebie, powinien - moim zdaniem - przybiec natychmiast. Bo jestem jego matką. Tak samo, on nie powie do mnie, że mam coś zrobić. Ale ja, gdy mu rozkażę, oczekuję odpowiedzi "Dobrze, mamo" i wykonania. 6. Niektóre zasady Adrian wymyślił sobie sam. Znalazł w internecie. I tak na przykład stoi pod drzwiami gdy ktoś przychodzi i pyta, czy może zabrać płaszcze państwa. 7. Nogi mu nie odpadną, gdy rozmawiając ze mną, będzie stał.
Odpowiedz@kindersztuba: Tak szczerze, to nie wiem czy mam już płakać, czy jeszcze mogę się śmiać. Jeśli nie jesteś trollem, to idź na jakąś terapię, może ci tam pomogą. Wiele osób ci już pisało, że rodzic powinien wychowywać (nie tresować jak ty) i powinien być dla dziecka przyjacielem. Ty się zachowujesz jak świeżo upieczona królowa, która dorobiła się własnego służącego. Ad 1. Metaforyczne całowanie to nie to samo, co całowanie ludzi w ręce przy każdym spotkaniu. Robienie czegoś takiego jest w obecnych czasach chore. Ad 2. Nooo, prywatna szkoła, łolaboga, niemożliwe! Takie poświęceni! Godne utrzymanie należy się KAŻDEMU dziecku, jest to rzecz normalna, a nawet więcej - twój obowiązek. Więc całowanie rąk to ty sobie odpuść i z siebie idiotki nie rób. Ad 4. (3 zjadłaś) Stanie się, o czym już wielokrotnie pisaliśmy - będzie ciągle wyśmiewany zarówno przez równieśników, jak i przez ludzi dorosłych. Ad 5. Przybiec natychmiast? Gdy mu rozkażesz? Ty weź się zdecyduj, czy masz psa, czy dziecko. Rozumiem, jeśli POPROSISZ o wyniesienie śmieci, to dziecko odpowie "okej, mamo" - to jest wychowanie. Jeśli rozkazujesz - tresura. Ad 6. Nie wymyślił tego sam. Gdyby nie twoja tresura, z pewnością by na to nie wpadł. Ad 7. Poważnie? Ty leżysz rozłożona jak królowa, a dzieciak ma nad tobą stać, żebyś czuła się lepsza? Lecz się, naprawdę. Może jeszcze są dla ciebie jakieś szanse.
Odpowiedz@kindersztuba: 2. Kurde, a ja myślałam, że rodzice chcą dla dzieci jak najlepiej nie dla wdzięczności, ale z miłości. Kurde, w błędzie byłam. Nie zapomnij tylko spisać ile na co wydajesz na chłopaka potrzeby, żeby na pewno wszystko ci oddał, co do grosza. 3. Zgubił ci się numerek. 4. To jest psychiczne. 5. A jak dziecko woła o pomoc, to też nie podejdziesz, bo ci to uwłacza jako Jaśnie Pani Matce? 6. Spapraną ma już osobowość i tyle. 7. To już nawet nie może siedzieć, gdy do ciebie coś mówi? To jest mocno psychiczne. Okej, albo kindersztuba sobie niewolnika tresuje niczym psa, a nie wychowuje dziecko, albo troll. W tym momencie stwierdzam, że raczej troll. To był skuteczny troll, trzeba przyznać.
Odpowiedz@kindersztuba: Napiszę brutalnie bo tego się komentować na trzeźwo nie da: Jeden facet już przy tobie padł, pewnie kreci teraz kołowrotki jak wie co robisz z jego potomkiem @Zmora: Oby to był troll, niestety znam przynajmniej jedną osobę (notabene też w Wawy), która byłaby wstanie to zrobić. Na szczęście wiek dziecka się nie zgadza :)
OdpowiedzNie ma wiadomości, ze mieszkam w Wa-wie.
Odpowiedz@Zmora: rodzicr robią to, by zapewnić dziecku lepszy start. A potem dziecko ma radzic sobie same. Ja, gdy Mama miała zły chumor nie dostawalam jedzenia, nie mówiąc już o poziomie szkoły. Musiałam zaczynać od totalnego zera, byłam służącą w jednym domu. Potem pracowałam na zmywaku. Aż otworzyłam własną restaurację (z pomocą tego wujka, a mojego brata) i zarabiam dużo. Mogę dac Adrianowi co tylko chce. A Adrian?... ma z góry zalewnione studia, po mojej smierci duzy spadek... nic, tylko skakać z radości i po rękach całować.
Odpowiedz@kindersztuba: Po tej odpowiedzi już na 100% mam pewność. To jeden wielki fejk a Ty jesteś mega troll.
Odpowiedz@kindersztuba: czyli tylko kasa się liczy? Tylko tyle z życia wyniosłaś? Żal mi cię, ponadto sama sobie zaprzeczasz z jednej strony piszesz: " A potem dziecko ma radzic sobie same. " a zaraz [potem: "A Adrian?... ma z góry zalewnione studia, po mojej smierci duzy spadek... nic, tylko skakać z radości i po rękach całować. " No to ustawiasz go na całe życie czy tylko na start gdzie ma sobie sam radzić i decydować? dodam że ten majątek bez pomyślunku długo się przy nim nie utrzyma, bo przecież zna swoje miejsce w szeregu :) Co do zamieszkania tia a w historii napisane lokalizacja Warszawa, przypadek? Nie sądzę
Odpowiedz@kindersztuba: Po przeczytaniu historii uważałam tylko, że przesadzasz z całowaniem po rękach. Teraz z komentarza wynika, że jesteś po***ebana! wygląda też na to, że nie ma w tym Twojej winy. Taki model postępowania przekazali Ci rodzice i być może Twój syn przekaże go swoim dzieciom.
OdpowiedzDziwnie wychowujecie dzieci... Ja byłam tak wychowana. Podobnie jak cała rodzina. I cała wioska też tak samo. Tyle, że wtedy mnie Rodzice ciągneli do kościoła. I na kolędę jak ksiądz przychodził to trzeba było na kolana paść i po rekach całować. I to nie było dobre. Ale Rodziców i rodzine? To przecież Rodzic cię stworzył. Tak więc jest (powinien być) bóstwem. A przed bostwem padacie na kolana, prawda? No, a tu jeszcze lepiej, bo bóstwo w postaci Rodzica nie wymaga tego. Ja moich rodziców do teraz odwiedzam. Nadal całuję ich po rękach, nadal stoję na baczność gdy do mnie mówią. Nadal kłaniam im się już od wejścia. Może to z moim otoczeniem jest źle, ale u mnie było jeszcze tak: Pan Ojciec > Pani Matka > ja. W sumie nie kazali nazywać się "Pan Ojciec" i "Pani Matka". Wystarczyło "Pan", "Pani". A nigdy nie zbuntowalam sie. Raz coś mi się nie podobało, chyba chodzilo o wiare. Dostałam pasem tak, że następnego dnia na kolanach prosiłam ojca o wybaczenie. I oni są moimi autorytetami.
Odpowiedz@kindersztuba: ty trollu, ty... Tak wszystkich wkręcić.
Odpowiedz@kindersztuba: ok no i teraz pytanie są tylko autorytetami czy ich po prostu kochasz jak rodziców? Jak już nawiązujesz do wiary, chyba nie przykładałaś się do treści przekazu i do podstawowych przykazań Jezusa :) Cóż jak widać tresura jest dziedziczna
Odpowiedzautorytetami. Rodizce nie są od kochania, a od wychowania.
Odpowiedzdobra, teraz widać że to troll
Odpowiedz@kindersztuba: jeśli to nie prowokacja to proponuje wizytę u psychiatry.
OdpowiedzDobra, teraz się przyznam XD 1. Mam 12 lat 2. Wrzuciłam to, bo założyłam się z koleżanką, że będzie ponad 100 komentarzy. Wygrałam 50zł XD 3. W sumie cieszę się z reakcji. Koleżanka przeczytała jakiś wywiad w necie i tam właśnie o tej kindersztubie było. Pomyślałyśmy, że warto zobaczyć, co o tym myślą dorośli, bo my uważamy to za znieważenie. 4. Bez bicia się przyznam, że stworzyłam komto tylko po to, by dolać oliwy do ognia. 5. Musicie przyznać, że wywołać guwnoburze mi sie udalo ;)
OdpowiedzAcha, i moi rodzice są CAŁKOWICIE NORMALNI, SĄ MOIMI PRZYJACIÓŁMI (zwłaszcza tata) i NIE STOSUJĄ ŻADNEJ Z TYCH METOD. To po prostu wypisane z jakiegoś wywiadu ;) Pozdrawiają dziewczyny: Laura i Maja :)
Odpowiedz@kindersztuba: To też troll, tak podejrzewam. Wszystko to troll. O_O
Odpowiedz@Zmora: Tak. Teraz ona wie, że my wiemy, że jest trollem, więc trolluje nas dwa razy bardziej. :x
OdpowiedzBoże, mózg rozje*any xD
Odpowiedz@kindersztuba: Udusić Was dziewczyny :) za tą kasę wygraną każdemu kto tu się napluł powinnaś piwerko stawiać! :D
OdpowiedzMistrzowski troll, a jeśli nie to masz pieska kanapowego, nie syna
OdpowiedzA nie zastanawiałas się może nad jego przyszłością? Bo nie trudno zauważyć, że jest nauczony uległości i posłuszeństwa. Cechy dobre u służącego i tak pewnie skończy. Pracodawca oszuka go na kasę? Nic nie zrobi, podporządkuje się. Darmowe nadgodziny? Żaden problem. Awans? No co Ty, Adrian, to nie dla Ciebie! A, przy okazji umyj wszystkie kible w firmie, tylko z życiem bo musisz jeszcze ze swoją normalną robotą zdążyć! Nie żal Ci go trochę? Bo teraz już chyba za późno. Będzie najwyżej pomywaczem całe życie na umowie o dzieło...
OdpowiedzNie wiem kto tu piekielny. Jakoś to całowanie w rękę przez dziecko-błlłłeee. A reszta ok, tylko że to akurat wiekszośc dzieci robi- drzwi , siatki , dzien dobry- normalka- nic ponad zwykłe wychowanie. Zastanowiłabym się nad sensem zmuszania dziecka do całowania po rekach- może niech wydorosleje i sam stwierdzi czy chce to robić?
OdpowiedzTeraz koledzy tego nie rozumieją, ale za parę lat dziewczyny będą chciały twojego syna mieć za męża, a nie ich. Bardzo trudno znaleźć teraz prawdziwego dżentelmena, takiego co przepuści damę w drzwiach, czy ucałuje z szacunkiem w rękę. Swoją drogą nie wiem co komentujący się tego czepiają, ja nie przepadam za kontaktem fizycznym, ale jest mi bardzo przyjemnie, gdy narzeczony całuje mnie w rękę, zwłaszcza w publicznym miejscu.
Odpowiedz@muppet90: Super, narzeczony może całować, czy tam chłopak idący z dziewczyną na randkę. No ale całowanie starszych członków rodziny (w tym facetów) przy każdej okazji w rękę to już przesada, gruba przesada.
Odpowiedz@muppet90: Nie wiem jak Ty, ale ja nie chciałabym mieć za partnera marionetki pozbawionej własnego zdania i w dodatku całkowicie uzależnionej od Pani Matki. A tak na marginesie - przeczytaj komentarze, autorka przyznała się, że zmyśliła wszystko.
OdpowiedzNo dobra, ojca chrzestnego jeszcze można, w sygnet.
Odpowiedzto jest jakis terror, nie wychowanie wspolczuje temu dzieciakowi pewnie w szkole nie ma latwo
Odpowiedz@kindersztuba: jestes chora, Twoj syn bedzie dziwakiem mamisynkiem rzucanym przez kolejne laski
OdpowiedzPOWAŻNIE??? To gówniana historia na GŁÓWNEJ? Ten portal schodzi na psy. Nic tylko zalać gównem. Żenada!
Odpowiedz@Iceman1973: Twoja wściekłość tak mnie poruszyła, że po prostu chcę napisać. Uspokój się, będzie dobrze, to początek dnia. Oddychaj, zrelaksuj się. Przeżyj miło ten dzień. Miłego dnia o nieznajomo z Internetu.
Odpowiedz@Iceman1973: Masz plusa na poprawę humoru :)
Odpowiedz@PM11: A mnie tam rybka jakie wyimaginowane rzeczy Cię poruszają. nie wiem w którym miejscu Ty tu jakąś wściekłość widzisz ale nie będę wnikał w Twój wewnętrzny świat. Mieszkaj sobie w nim dalej.
OdpowiedzWiele ludzi już ci to pisało ale ja też muszę. Współczuję twojemu dziecku i mam nadzieję że nie wyrośnie na dziwoląga. Choć pewnie zaczyna już nim być. Bardzo skrzywdziłaś swoje dziecko takimi nakazami i zakazami.. Rozumiem kindersztuba, być miłym wobec innych, przepuszczać kobiety w drzwiach itp., takie podstawy są jak najbardziej okej. No ale nakaz całowania starszych w rodzinie w rękę (w tym wujków), mówienie do ciebie w trzeciej osobie to już na prawdę przesada. Oj kobieto, jeśli, to prawda co tu opisałaś to wyrządzasz mu wielką krzywdę. Zawróć z tej drogi i nie każ mu robić takich rzeczy.
OdpowiedzSztuką nie jest to by syn zastraszony, bądź wytresowany wykonywał polecenia których sensu nie pojmuje, a by emanował kulturą szczerze, sam z siebie mając wrażliwość i rozumiał powody dlaczego zachowuje się tak jak inaczej. Spora część z tej listy to przesada, sam mam 14 lat, noszę siatki, nie dlatego, że ktoś mnie tak wytresował tylko dlatego, że czuję obowiązek pomocy słabszym, czy rodzinie. Jesteś ze swoim dzieckiem nie na "Ty"? To szczerze mnie rozwaliło, sam mam 14 lat a przyjaźnię się z kilkoma znajomymi starszymi nawet od ciebie a jesteśmy na "Ty" i nie są to nauczyciele, czy osoby poznane ze mną przez rodziców. Problematyczne dla chłopaka może być to, że najpewniej nie ma się na kim emocjonalnie oprzeć, wyżalić, widzi tylko formalnych nauczycieli i opiekunów, nie widzi rodziców. Całowania w rękę nie skomentuję, gdyż jest to poniżenie samego siebie (taka jest geneza tego gestu), w sytuacjach opisanych przez ciebie. To samo tyczy się kłaniania. Dodam tylko jedną bardziej bądź mniej smutną rzecz. Pani syn w wieku w którym może/powinien opuścić rodzimy dom może mieć potworne problemy z usamodzielnieniem, bądź, wręcz przeciwnie, wyprze się wszystkich wpojonych zasad (także tych zapewne słusznych) na rzecz opóźnionego buntu.
OdpowiedzTwój syn wyróżnia się z tłumu, a niestety ludzie nie lubią gdy ktoś jest inny niż oni :( a najgorzej jak ktoś zachowuje się lepiej niż oni. Niestety, Adrian może mieć ciężko.
OdpowiedzCóż... jako pedagog wiem, że w dzisiejszych czasach wychowanie dziecka jest trudne. Zastanawiam się jednak, czy Twój syn w ogóle ma własną osobowość.
Odpowiedzmoze lepiej oducz go tego calowania w reke...
Odpowiedz@jukatan: zwlaszcza wujkow//dziadkow i innych panow u kobiet moze jeszcze by przeszlo, ale MEZCZYZNE?!
OdpowiedzMuszę przyznać, że niezły troll z ciebie.
OdpowiedzMam siedemnaście lat, więc mam też nieco inną perspektywę, ale do rzeczy: Nie trzeba dziecka męczyć jakimiś nakazami czy nie wiadomo czym, można po prostu zachowywać się tak, a nie inaczej, a ono będzie większość zachowań powtarzać. Ja tam zawsze w sklepach czy gdzie tam mówię "dzień dobry, poproszę to czy tamto". Ogólnie rzecz biorąc jestem człowiekiem dość opryskliwym, ale co mi szkodzi powiedzieć "dzień dobry"? Do mamy zwracam się "mamo", jak prawie każdy, choć mama do swojej mamy zwraca się "niech mama" ale to bardziej kwestia przyzwyczajenia, babci takie głupoty się podobają "bo u niej tak było" no i trudno (ja do niej mówię "babciu", mama nie chciała, żebym bawił się w takie gadanie). Otwieranie drzwi - mieszkamy w domu jednorodzinnym, a ja prawie z domu nie wychodzę, ale jak już gdzieś jestem, to przytrzymam drzwi na tyle, by następna osoba mogła je złapać i sobie pójdę. Całowanie po rękach jest tak żałosne, że brak słów. A co do odnoszenia się do mamy: hmm, no nie jest różowo, ale działa to w obie strony. Mama potrafi stwierdzić, że jestem po***any (dlaczego tak jest to temat na osobną historię), ja używam języka bardziej parlamentarnego, ale nie pozostaję dłużny. Nie wynika to jednak z wychowania, a jest po prostu reakcją. W każdym razie twoje, autorko, metody wychowawcze są okropne.
OdpowiedzMyślałam, że takie trolle nie wchodzą na główną. Przecież dziewczyna sama przyznała, że historyjka jest zmyślona.
OdpowiedzChyba mamy nowego admina, bo na główną weszło sporo naprawdę kiepskich historii. Ile ten admin ma lat? 12?
OdpowiedzDziwna historia... Tzn. świat nie dzieli się na całujących w ręce, wyprasowanych w kancik kochanych dzieci i złych chuliganów. Dobry syn nie musi każdemu kłaniać się w pas i używać określonych zwrotów. Rozbrykany dzieciak ganiający po podwórku w podartych portkach to nie zawsze złe dziecko. Sama jestem wielką zwolenniczką dyscypliny, ale jak czytam Twój opis to mam wrażenie, że czujesz jakąś dziwną wyższość swojego dziecka na innymi z powodu jego zachowania. Pamiętaj, że prawdziwa kultura nie polega na porównywaniu się do innych. A tłumiony bunt lubi o sobie przypomnieć w późniejszym czasie...
OdpowiedzMoja mama była dla mnie najlepszą przyjaciółką i ja też mam nadzieję, że zostanę przyjaciółką dla moich dzieci. Dzieci trzeba wychować w miłości, cieple, wpoić im pewne zasady, ale nie tresować i nie traktować jak poddanych. Mam nadzieję, że ta historia to troll, bo jak nie to jej autorka powinna się leczyć na głowę jak najszybciej.
OdpowiedzOn nie jest wychowany tylko wytresowany. Gratulacje - zniszczyłaś mu życie.
OdpowiedzWidziałam całowanie w rękę tylko u jednej osoby. Mojego taty. Lat 40, tylko osoby starsze i do których ma szacunek. No i ten gest zaczyna zanikać, a kobiety przestają sobie tego życzyć, bo fuj, zarazki, ble. Co nie zmienia faktu, że robiący tak 14-sto latek... dziwny widok. No, może gdyby chciał poderwać jakąś dziewczynę. I zbuntuje się, za niedługo. Kiedy zobaczy, że klasa się od niego odwróciła i nie ma kolegów, to całą winę zwali na ciebie i twoje wychowanie. No chyba, że jest trochę inaczej niż opisywałaś i ma wielu przyjaciół.
Odpowiedz@Miszla: I, co ciekawe - Kiedy zobaczy, że klasa się od niego odwróciła i nie ma kolegów, to całą winę zwali na ciebie i twoje wychowanie - to będzie miał rację!
OdpowiedzZ całowaniem w rękę to może lekka przeginka, ale jeśli rzeczywiście i bez przekoloryzowania (jak niemal w każdej historii jaką dodają ludzie tutaj) w taki sposób sama wychowałaś swojego syna, no to tylko pogratulować ;) A na narzekających polaczków wywal lachę.
OdpowiedzTwoja historia jeszcze jakoś była akceptowalna, natomiast dalsze wyjaśnienia w komentarzach są chore. Jesteś toksyczną matka z poważnym problemem psychicznym. Żyć nadzieją, że chłopak uwolni się od Ciebie jak najszybciej. "ma nakaz...", "całowanie w rękę wszystkich starszych w rodzinie, również wuja...". Puknij się w główkę. Chciałbym wierzyć, że historia i komentarze to niezły trolling.
OdpowiedzNiby przeczytałeś komentarze autorki, ale jednak coś Ci umknęło. Konkretnie to: "Dobra, teraz się przyznam XD 1. Mam 12 lat 2. Wrzuciłam to, bo założyłam się z koleżanką, że będzie ponad 100 komentarzy. Wygrałam 50zł XD 3. W sumie cieszę się z reakcji. Koleżanka przeczytała jakiś wywiad w necie i tam właśnie o tej kindersztubie było. Pomyślałyśmy, że warto zobaczyć, co o tym myślą dorośli, bo my uważamy to za znieważenie. 4. Bez bicia się przyznam, że stworzyłam komto tylko po to, by dolać oliwy do ognia. 5. Musicie przyznać, że wywołać guwnoburze mi sie udalo ;)"
OdpowiedzPrzepraszam, jeszcze nie zadałam nigdy tego pytania, ale CO TO G*WNO ROBI NA GŁÓWNEJ? Autorka nie jest matką, zachowuje się jak sfrustrowana stara panna, przecież od tych komentarzy można raka dostać. Na żywca bym chyba taką babę zaje*ała. Nie, nie jestem zwolenniczką "bezstresowego wychowania", dyscyplina jest uzasadniona, ale to, co to babsko wypisuje już zahacza o chorobę psychiczną. Nakaz całowania w rękę? Mówienie w trzeciej osobie, bo matka to nie koleżanka? LECZ SIĘ, BO MASZ COŚ Z DEKLEM NIE TAK!
OdpowiedzPowiedzieć "chodzi jak w zegarku" o własnym dziecku? Ile pogardy jest w tych słowach. Nawet o psie bym tak nie powiedziała.
Odpowiedz