Pracuję w firmie, zajmującej się sprzedażą ubrań na allegro. Szefostwo kupuje w hurcie, sprzedają na sztuki na aukcjach z jakąś tam marżą.
Ruch spory, jak mamy do spakowania 150 paczek jednego dnia, to jest to bardzo luźny dzień ;-). Bywa i po 300, zwłaszcza po weekendzie.
Ludzie jak to ludzie - 90% jest OK. Może nawet więcej. Ale jeden czasami trafi się taki, że wyrobi normę piekielności na tydzień do przodu...
1) Pani A zamawia sukienkę, telefonicznie "bo ja nie umie tych allegrów obsługiwać", płatność gotówką przy odbiorze. Przesyłka wraca, odmowa przyjęcia. Firma jest już 30zł w plecy. Ale pani dzwoni, prosi, bo wtedy mama była, bo nie wiedziała, pieniędzy nie miała. Szefowa się ugięła, zwiększyła stosownie kwotę pobrania, wysłała.
Odmowa. Szef dzwoni, spokojnie informuje panią, że jesteśmy teraz 60zł strat i jak ona zamierza nam to zrekompensować. Odpowiedź "i k..a dobrze, żeście stracili...". Za parę dni telefon, czy jej wyślemy jednak.
Ta, osobiście na pocztę lecę...
2) Telefon w poniedziałek rano.
Klientka - Bo ja u was na aukcji kombinezon kupiłam i jeszcze nie mam i żadnej informacji, czy są, czy nie ma, czy koloru nie macie, ja szary chciałam, ale ten większy, żeby za ciasny nie był, chyba nie będzie, prawda? To czemu jeszcze nie wysłane?
Kolega - Nazwisko proszę, albo nick z allegro.
Klientka - Dziubczyńska. Znaczy ja jestem Dziubczyńska Hermenegilda, ale to konto to na córkę, Kownacka, nie zaraz to chyba jeszcze na panieńskie, to jednak Dziubczyńska... A może nie, no nie wiem, pan sprawdzi.
Kolega sprawdza oba nazwiska w akompaniamencie naszych chichotów. Nie, nie włączył na głośne. Nie musiał...
Kolega - Tak, mamy zakup zrobiony w piątek wieczorem. Kombinezon jest dostępny, dziś wysyłamy.
Klientka - Dopiero? Coście tyle czasu robili?!
Kolega - My nie pracujemy w weekendy, proszę pani. Firma działa od poniedziałku do piątku.
Klientka - Tylko żeby to dziś było wysłane! Obiboki!
Bip bip bip...
3) Dzwoni telefon. Po bardzo długiej i problematycznej rozmowie szefowa wychodzi na papierosa. Po powrocie opowiada:
Klientka kupiła sukienkę, wybrała płatność z góry. Nie wpłaciła, termin minął, transakcja trafiła do nieudanych, allegro zwróciło prowizję. Po trzech miesiącach dzwoni klientka, dlaczego jeszcze nie ma sukienki. Otóż pani:
Nie przelała pieniędzy od razu, bo nie miała.
Jak już miała, to zapomniała.
Potem znów nie miała.
Potem przelała ze swojego konta odpowiednią kwotę, w tytule podając "przelew".
Nie podała w tytule przelewu nazwiska, nicku, nic co pozwoliłoby na identyfikację.
Nie napisała maila, nie zadzwoniła, żeby poinformować nas o przelewie.
Pieniądze wisiały na koncie sklepu następny miesiąc.
I w końcu telefon z pretensjami:
Ile to można czekać?! Toż to skandal, gdzie moja sukienka, oddawajcie pieniądze! Chyba widzieliście, że zrobiłam przelew! Trzeba się było domyślić, że to ode mnie i że za sukienkę! Natychmiast wysyłać!
Sukienki zdążyły się w międzyczasie wyprzedać...
CO?!?!?!
Złodzieje! Negatywa wam wystawię! Jak kupowałam to jeszcze były!
Nic nie trafiało. Że mamy kilkadziesiąt (albo i setkę) przelewów codziennie i jak nie ma danych, to nie przypiszemy do zakupu (to się chyba automatycznie przypisuje).
Że jak przelew wpłynął to aukcja była już w archiwum.
Że nie mogliśmy odłożyć tej sukienki, nie wiedząc, czy pani wpłaci.
Że skoro nie podała nawet nazwiska, to nie wiedzieliśmy, komy zwrócić.
Negatywa dostaliśmy i odwzajemniliśmy.
Kocham tę robotę, ale czasami jakbym wzięła siekierę...
ynternety
Mam nieodparte wrażenie, że "potwierdzanie przelewu" to jakiś fetysz polskich firm. Nie jestem maniakiem zakupów przez internet. Można wręcz powiedzieć, że od nich stronię. Niemniej zdarzyło mi się ileśtam razy takie zakupy robić (tudzież zamawiać usługi). W różnych krajach: USA, Wielkiej Brytanii, Holandii, Hongkongu i oczywiście w Polsce. Wszędzie i zawsze posługiwałem się swoim nazwiskiem, zawsze płaciłem przelewem z mojego konta, które opatrzone było moim nazwiskiem. Hajs zawsze trafiał do handlarza, handlarz nie miał problemu ze stwierdzeniem, że mr. Fomalhaut zapłacił i należy mu wysłać towar. Problem pojawił się w kontakcie z polską firmą kurierską. Wypełniłem na ich stronie formularz, zrobiłem im przelew. Zarówno płacącym, jak i odbiorcą przesyłki byłem ja. Kasę na konto dostali w ciągu godziny, ja uchachany dzwonię do nadawcy, że następnego dnia kurier będzie po paczkę, więc niech będą czujni. Następnego dnia dostaję telefon, że kuriera jednak nie było, a w skrzynce mailowej zastaję informację, że niestety nie mogli wysłać kuriera, bo nie mają potwierdzenia przelewu. Noż kurrrrr... Wchodzę na stronę banku i obczajam opcje wygenerowania jakiegoś pliku z transakcją tego przelewu. Znalazłem nawet dwa formaty plików, wysłałem obydwa. I dostałem przemiłego maila, że oni jednak nie mogą tych plików odczytać, i żebym wysłał inny. Tu już zwątpiłem. W akcie desperacji zrobiłem zrzut ekranu i wysłałem im w formacie jpg. Eureka! Machina ruszyła, dostałem wreszcie swoją paczkę. Tylko pytam, gdzie tu logika? Łyknęli plik jpg, który, jak powszechnie wiadomo, można spreparować, żeby pokazał co się tylko chce. A nie byli w stanie kuknąć na własne konto bankowe, gdzie jak byk od czterech dni roboczych stało wołami, że ja, mr. Fomalhaut wysłałem im mamonę za konkretną usługę.
Odpowiedz@Fomalhaut: Nigdy nie musiałam dodatkowo wysyłać przelewu podczas zamawiania jakiejś usługi w Polsce. Natomiast potwierdzenie przelewu musiałam wysłać w Danii. Więc nie widzę sensu uogólniać.
Odpowiedz@Fomalhaut: potwierdzenia przelewu* oczywiście ;)
OdpowiedzMy nie wysyłamy na potwierdzenie, tylko po zaksięgowaniu przelewu. Ale jak ktoś czeka z przelewem dwa miesiące i jeszcze nie podaje nazwiska... Gdyby zrobiła tak jak Ty, nie byłoby afery.
Odpowiedz@Midie: Ja potwierdzenie zapłaty musiałem wysyłać raz w Polsce, raz w Holandii i raz w USA. Przy czym to w USA było naprawdę piekielne, bo zażyczyła sobie tego firma telekomunikacyjna twierdząc, że bez takiego potwierdzenia nie mogą rozpatrzyć mojej reklamacji, bo fakt, że dzwonię do nich z telefonu aktywowanego w ich sieci nie jest żadnym dowodem na to, że telefon jest aktywny. Holendrów z kolei mogę zrozumieć, bo chodziło o płatność za wakacje, które zamówiłem i opłaciłem dzień wcześniej z innego kraju, więc mogli jeszcze tych pieniędzy nie mieć, kiedy pojawiłem się na lotnisku. O co chodziło w przypadku polskim już nie pamiętam, bo to bardzo dawno było.
Odpowiedz@Fomalhaut: i oczywiście w całej polsce taka lipa a niemcy to pewnie istny wzór urzyteczności obsługi i intuicyjności, no a chińskie portale to wyśmienita wręcz robota programistyczna. A prawda jest taka, że nie masz racji i prawda jest taka, że jak w uk korzystasz z amazona, z azji z ali express to proszę nie porównuj tych firm do firmy "kogucik" (spir** i uciekł) zatrudniającej 3 osoby na czarno. A korzystanie z niemieckich serwisów i bankowości internetowej (hehe) odradzam najgorszemu wrogowi.
OdpowiedzTelefoniczne chamstwo powinno być karane, zabiera tylko czas i stresuje człowieka. Jedynie zdziczali ludzie z kompleksami są mocni w gębie przez telefon (bez powodu albo z powodu własnej głupoty!) podobnie jak urzędnicy schowani za szkłem bo telefon czy szkło chroni ich przed melą w oku. Aha no i trzy przykłady, trzy razy dotyczą oczywiście kobiet. PRZYPADEK?! Pewnie tak...
Odpowiedz@Herbata: Jaki jest odsetek mężczyzn wsród kupujących ciuchy na Allegro?
OdpowiedzBo w końcu faceci masowo kupują sukienki przez Internet
Odpowiedz@Herbata: po raz kolejny nie kumasz historii, Przypadek?! Pewnie tak ...
Odpowiedzimię i nazwisko wpłacającego generuje się automatycznie na przelewie, wrazie "W" UCZCIWA firma odsyła przelew z dopiskiem "brak danych" i po kłopocie, ale lepiej przez miesiąc mieć códzą mamonę na koncie
OdpowiedzNapij @thebill: Oczywiście! Nie masz prawnego obowiązku zwracać takich kwot i dociekać skąd pieniądze.
Odpowiedz@matias_lok: jest prawny obowiązek zwracania takich kwot - bezpodstawne/niesłuszne wzbogacenie. w mojej firmie każdy przelew którego nie możemy przyporządkować do klienta jest zwracany od razu na konto z którego środki przyszły (no chyba że to była wpłata w okienku na poczcie, wtedy nie masz jak zwrócić tej kwoty)
Odpowiedz@aniab89: Spróbuj sobie nie napisać w przelewie na alimenty słowa alimenty i potem dociekać w sądzie, że dana wpłata była alimentami, a nie dobrowolną darowizną. Poczytaj sobie umowę z każdym operatorem, tam jest napisane jasno, że każda wpłata powyżej faktury lub na inne konto będzie traktowana jako darowizna na rzecz XXX. To raczej na osobie która się machła ciąży odpowiedzialność udowodnienia, że taka wpłata to nie była darowizna. Tytuł przelewu JEST istotnym tekstem informacyjnym a nie okienkiem do wpisywania pierdół.
Odpowiedz"Że skoro nie podała nawet nazwiska, to nie wiedzieliśmy, komy zwrócić" - a większej bzdury dawno nie czytałem. Każdy bank oferuje opcję zwrotu przelewu do nadawcy. Czasem być może trzeba zadzwonić, ale dać się da. Bez wyjątku. Nawet jak ktoś osobiście wpłaca w oddziale, to go z dowodu spisują.
Odpowiedz@bloodcarver: a jak wpłaca w punkcie kasowym, który z bankiem nie ma nic wspólnego? ;-)
Odpowiedz@ellee: wtedy nie bardzo jest jak zwrócić, ale jeśli to przelew bankowy to po prostu zwraca się na konto z którego przyszło.
Odpowiedz@singri: Tylko mam pytanie jak to jest bo ja jak sprawdzam przelewy na swoich kontach w bankach (konkretnie dwa banki i trzy współkonta po ślubie tak wyszło) to mam rubryczkę z podanymi danymi czyli kto i kiedy wpłacił jako najbardziej wyszczególnione dane dopiero obok lub pod spodem, mniejszymi literami tytuł przelewu mam też możliwość wysłania przelewu zwrotnego z czego często korzystałam przesyłając kase z konta na konto. Dlatego ostatnia historia z panią która rzekomo nie podała nazwiska trochę mi zalatuje, bo nawet jeżeli tytuł to przelew nazwisko i nr konta z którego pieniądze zostały wysłane mieliście więc powinniście móc kasę zwrócić nawet jak już nie dało się dojść co to za aukcja.
OdpowiedzNie wiem, szczerze mówiąc. Jestem najmłodsza stażem i zazwyczaj tylko pakuję paczki, ostatnio pozwolono mi dzwonić ( np. ktoś nie podał koloru) i odbierać telefony. Przelewami zajmuje się szef, on też mi wypłaca. Wiem tylko, że czasami pada hasło: "mam niezidentyfikowany przelew na kwotę Xzł, jak myślisz, za co to?"
Odpowiedz@lilak: Wszystko prawda tylko zauważ, że oni tam mają nawet po 300 paczek dziennie i zapewne tyleż wpłat na konto. W pierwszej kolejności pewnie zajmują się przelewami, które można zidentyfikować a pozostałymi to już jak jest wolniejsza chwila. Dlatego nie tylko w obowiązku klienta ale i w jego interesie leży żeby i sensownie przelew opisać i żeby się zainteresować wcześniej co z jego paczką a nie czekać w nieskończoność a potem drzeć ryja do telefonu.
OdpowiedzNowe hasło: Internet wyny spod strzech!
Odpowiedz