Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Księża, księża. Temat rzeka. Jedni nieskazitelni, drudzy - wręcz przeciwnie. Na portalu…

Księża, księża. Temat rzeka. Jedni nieskazitelni, drudzy - wręcz przeciwnie. Na portalu dominują głównie opowieści o tych drugich. O tych, dla których "co łaska" to przynajmniej 1000 zł, mających setki wielbicielek (niestety w beretach;) i pławiących się w luksusach w swych nowiutkich BMW. Ja dziś o tym pierwszym rodzaju księdza. Dla równowagi. Rzecz działa się w pewnym wiejskim gimnazjum już dobrych parę lat temu...

Klasę miałam, krótko mówiąc, fatalną pod względem szacunku dla nauczycieli. Na każdej lekcji latały pyskówki, lecz najgorzej było na religii. Jak to określałam w tamtym czasie "księdzu repertuar się kończy, bo kolejny miesiąc odgrywamy sceny z Sodomy i Gomory".

Ksiądz. Uczył nas w 1 i w 2 gimnazjum. Nie był idealny, miał lepsze i gorsze momenty - był człowiekiem, o czym chyba wielu moich dawnych towarzyszy szkolnej dżungli zapomniało. Kierowali się cholernymi stereotypami.

W klasie I było dobrze. W pierwszym półroczu dobrze... Ks. okazał się surowy, egzekwujący ustanowione prawa - w efekcie większość czuła do Niego respekt. Jak na wszystkich lekcjach zamienialiśmy się w diabły, tak na religii nic. I to Go zgubiło. Popuścił nam - raz, drugi nie wpisał uwagi, włączył nam film na jedynym w szkole telewizorze. Akurat w tej sali, w której mieliśmy lekcje był, więc skwapliwie z niego korzystano w walce z nami. Mam mówić, że już nigdy nie wrócił do dawnej dyscypliny? Próbował, niespełna dwa tygodnie później - bez rezultatu. Próbował przez długi, długi czas nas uspokoić, często robił nam wymagające lekcje. Potem powoli zaczął się poddawać. Przestał opowiadać nam o przypowieściach biblijnym, siadał tylko za biurkiem i pisał coś w dzienniku. Nadeszły wakacje, a po nich dzicz rozpoczęła klasę drugą.

Znów próbował nas zwalczyć. Cały wrzesień polegał na niezapowiadanych kartkówkach, a potem... Na upomnienia zaczęły się wyzwiska. Nazywano Go idiotą, mówiono na Niego "ZBOCZENIEC" czy "PEDOFIL". Śmiano się, że nigdy się, za przeproszeniem, "nie ruchał" (według mnie to odrażające słowo). Zaczął brać jakieś tabletki, do dziś to pamiętam, bo moja wrogość do Niego spowodowana pewnym zajściem z jeszcze VI klasy zaczęła pękać. Wzywani byli rodzice, inni nauczyciele o tym wiedzieli, ale poprawy nie było, ba! sytuacja była jeszcze gorsza. Jeden chłopak się na Niego rzucił. Najwięcej roboty w parafii miał On.

Inny księża pozowali do zdjęć na festynach, czy innych przedstawieniach dzieci z podstawówki, a On w tym czasie zajmował się organizacją wszystkiego - od dekoracji, po jedzenie. Brał też udział w próbach. Siedział w dekanacie za nich, bo oni mieli za każdym razem coś ważnego. Po prostu był najmłodszy, chyba miał problem z asertywnością. Pozostali nauczyciele wyrażali się przy nas o Nim w samych negatywach, że zupełnie nie umie sobie z nami poradzić. A oni to niby co?... Uczniowie też nie byli Jego wielkimi fanami, odkąd zupełnie przestał się uśmiechać, organizować grupki przy parafii i chór, odkąd zupełnie zamknął się w sobie.

Ja... ja też tego nie zauważałam. Coś we mnie pękło dopiero, kiedy zobaczyłam Go samego na korytarzu (nie wiem już, jak się tam znalazłam, pamiętam tylko, że było to po zakończeniu lekcji) siedzącego z głową ukrytą w dłoniach na podłodze po szczególnie ciężkiej lekcji z 1-klasistami, którą było słychać na całą szkołę. Przestraszyłam się. Uciekłam. Zauważyłam problem, próbowałam przekonać innych do przestania np. rzucania nożyczkami i piórnikami przez salę. Wiem, byliśmy dziecinni... Nikt nie posłuchał. Wszyscy machnęli ręką "na kujonkę". Zaczęłam z Nim rozmawiać, próbując wybadać dokładnie, jak mogę Mu pomóc. Nie mogłam, nic z nieśmiałych prób czynionych w stosunku do klasy nie pomogło.

I tak to trwało przez cały rok. Dopiero w kwietniu/maju znów zaczął coś tam robić. Pojechał raz na wycieczkę (wszyscy mówili, że to dlatego, żeby wymigać się od lekcji z moją klasą), znów zaczął się uśmiechać, choć dosyć gorzko, nie wrócił jednak do żartowania. Albo przynajmniej nie u nas, z innych klas, to nie wiem, w każdym razie nie pamiętam. Pożegnał nas i pojechał na drugi koniec Polski. Innych ogarniała ulga, że już nie wróci. Mnie - nadzieja, że lepiej Mu będzie w innej parafii.

Wiem, że ksiądz też tu nie jest bez winy. Powinien nigdy nie odpuścić zwierzętom, jakimi byliśmy. Ale my... Powinniśmy być dojrzałymi młodymi ludźmi (większość ogarnęła się dopiero w liceum). Nauczyciele powinni Mu pomóc, zainterweniować, a nie wzruszać ramionami i jeszcze Go obrażać. Inni księża powinni przestać patrzeć na Niego z góry. A On, Sierotka Marysia Biedna, powinna mieć choć trochę asertywności.

Proszę reagujcie, gdy dowiecie się o takiej... nagonce, na kogoś. Nauczyciele w szkołach mają coraz ciężej. Wiem, że przydługo i może piekielność nie aż tak wielka, ale mnie do dziś dręczy sumienie, że nie zrobiłam czegoś więcej, aby Mu pomóc. Mimo tych lat za każdym razem przypominam Go sobie, kiedy odbieram siostrę z założonego przez Niego chóru parafialnego.

Nie wiem jak się Mu ułożyło życie.

szkoła nauczyciele ksieza

by JedynyRazSieLoguje
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
3 15

Może nie po ryju ( twarzy?) ale z grubsza się zgadzam. Choć moim zdaniem nie byłyby konieczne kary cielesne, gdyby rodzice wychowywali dzieci w duchu szacunku do pozostałych. Nie starszych, księży, nauczycieli...

Odpowiedz
avatar babubabu89
2 18

@Zlotowa85: ciebie ojciec chyba czym innym po ryju bił.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
4 12

@Zlotowa85: może nie tak ostro ale stawiam diamenty przeciwko orzechom, że zwykłe "nakręcenie zegara" pomogłoby na niektórych gierojów.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
-5 7

@Zlotowa85: O a mi w weekend znajomy opowiedział historię: Wraz z bratem byli niezłymi łobuzami, więc pewnego razu jak im ojciec złoił skórę pasę (akurat tam gdzie się przewód pokarmowy kończy a nie zaczyna)to potem jak im kazał chodzić po pokoju od ściany do ściany to bez żadnego szmeru łazili... Nie mówię, ze bicie jest konieczne, ale z drugiej strony to też część nauki życia, typu większy i silniejszy zawsze może wpuścić łomot więc trzeba mieć respekt PS. A co do historii to fejk, a jeśli nawet to to nie był materiał na księdza :) człowiek małej wiary

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2016 o 8:56

avatar Deffie
29 29

Więcej tych zaimków wielką literą... To chyba jakaś nowa moda, bo coraz częściej widzę, że ludzie piszą w ten sposób. Zwierzęta przy was to pikuś. Jesteście zwykłą hołotą. Po prostu dno i kilometry mułu. Nie wyobrażam sobie, że nikt, dosłownie NIKT nie zareagował. Przecież to się w głowie nie mieści, żeby banda gówniarzy zachowywała się w taki sposób i pozostawała bezkarna.

Odpowiedz
avatar martxi
19 19

@Deffie: Witam w dzisiejszych czasach, zaskoczona? Obecnie od psów wymaga się większego posłuszeństwa niż od dzieci, które mają zawsze rację, które dostają oceny niedostateczne za nic, a mniej niż 5 lub 6 oczywiście niesprawiedliwie, które mają wpisywane uwagi bo nauczyciel ich nie lubi.

Odpowiedz
avatar singri
10 12

Martxi: Najciekawsze dla mnie jest to, że tym rozwydrzonym smarkaczom wystarczy zwrócić uwagę. Uprzejmie i z szacunkiem (też ludzie) ale krótko i kategorycznie (w końcu to dzieci). Przykład: jesteśmy na placu zabaw, Nata się huśta. Wkracza grupka "samców alfa", chyba przełom podstawówki i gimnazjum. I się zaczyna darcie, puszczanie muzyki i obowiązkowe przekleństwa. Podeszłam. "Panowie. To jest plac zabaw DLA DZIECI. Bardzo proszę, żebyście mówili ciszej i nie używali słów niecenzuralnych." Zatkało, oczy jak spodki. Po chwili padło chóralne " OK, przepraszamy". I wszyscy zadowoleni. Wic polega na tym, żeby sprowadzić dzieciaka na dobrą drogę

Odpowiedz
avatar singri
9 9

cd: bez mieszania z błotem. Żadnych wrzasków, obelg. Chociaż może nie powinnam się teraz wypowiadać. Zaczekam ze dwadzieścia lat, żeby zobaczyć, co wyrośnie z mojego dziecka...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Deffie: dziewczyny z mojej klasy ze szkoły średniej,wygwizdały raz swojego nauczyciela od wf. Byłyśmy podzielone na grupy,wiecie jak to wygląda,jedna grupa ma wf,inna w tym samym czasie angielski itp. My miałyśmy innych wuefistów i germanistki. W III klasie,jak nas "połączono" nasza wuefistka i germanistka,stwierdziły że takiego składu uczyć nie będą bo z drugą grupą zawsze były problemy

Odpowiedz
avatar Deffie
2 2

@martxi: Nie jestem zaskoczona, raczej przerażona. @singri: Niestety, to nie zawsze działa. Czasami na grzeczne zwrócenie uwagi usłyszysz tylko, że masz się oddalić w sposób szybki i skuteczny. @Day_Becomes_Night: I właśnie ja tego nie rozumiem. To znaczy, zdarza się, że jedna czy dwie osoby, no nawet jakaś grupka, sprawia problemy, czy to przez jakieś błędy wychowawcze, czy przez zwyczajną złośliwość, ale jeśli jest to cała klasa? Naprawdę nie jestem w stanie pojąć, skąd to się bierze.

Odpowiedz
avatar singri
3 3

Deffie: W takich wypadkach odpowiadam "nawzajem". Jest takie powiedzenie - co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Po tym co przeszłam nauczyłam się, że nawet jak dostanę z liścia, to nie umrę od tego. Dlatego nie boję się interweniować, zazwyczaj z dobrym skutkiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Deffie: nie cała klasa. Tylko ta grupa z klasy. U nas na wf i niemieckim był spokój. Większość w niej stanowili ludzie,którzy powtarzali już rok. Ludzie od nas starsi,którzy powinni wiedzieć,jak się powinno zachować. Generalnie,klasa była problematyczna( często rozwiązywano problemy międzyklasowe typu nękanie,obgadywanie,groźby,za pomocą pięści) klasy żeńskie były problematyczne,bo dziewczyny były agresywniejsze od męskich. Gdy doszło do złączenia klas,nikt nie chciał nas wziąć :/

Odpowiedz
avatar mrkjad
21 25

Weź te zaimki zmień, bo całą historię zastanawiałam się, czy na końcu nie okaże się, że był to Jezus we własnej osobie.

Odpowiedz
avatar emorojo
14 18

@mrkjad: Ale... niech dorzuci... jeszcze kilka wielokropków... Żeby było bardziej... dramatycznie... :P

Odpowiedz
avatar losegzekutores
3 5

@emorojo: nic tak nie buduje napięcia, jak... dobrze umiejscowiony wielokropek!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

Zazwyczaj nie lubie apeli, ale ta historia przypomniala mi nauczycielke z gimnazjum. Ledwie skonczyla studia, przyszla na zastepstwo, nie miala za bardzo charakteru, aby poradzic sobie z gimnazjalistami. Wszyscy jej dogadywali, odmawiali wspolpracy, czesto plakala na korytarzu. Chyba bylam jedyna osoba, ktora jej sluchala, bo bylo mi jej zal. tez zaczelam sie zastanawiac gdzie jest i co sie z nia dzieje, watpie, zeby zostala w tym zawodzie

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

@nursetka: Po prostu - ta pani, niezależnie od tego, że pewnie była przemiłym i przesympatycznym człowiekiem - po prostu była słabym nauczycielem, który nie potrafił sobie poradzić z uczniami.

Odpowiedz
avatar katem
11 13

@thebill: tym "dziecią" to już znacznie przegiąłeś.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2016 o 23:02

avatar dorota64
4 4

Z jednej strony nauczyciel niewiele może. Ale jak przychodzi taki, który nie daje sobie rady z klasą i utrzymaniem dyscypliny, to może powinien po prostu zmienić zawód.

Odpowiedz
avatar pierdut
0 4

Zaimki osobowe wielka litera... To błąd. Żaden szacunek.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

Autorytety nauczycieli zostały zniszczone przez lata komuny. Cytując pewien skecz: "Jak się nie miało co robić, to się szło na nauczyciela. A jak się nie umiało nic robić, to się zostawało nauczycielem WF". Pokutuje to po dziś dzień, niestety. A rodzice, zachłyśnięci zachodem, zabiegani za kasą...

Odpowiedz
avatar Patrycja0
4 4

Po czymś takim mam ochotę wrócić do kar cielesnych... Krzyczysz/wyzywasz? Na grochu kleczysz do końca lekcji...a w domu jak się przyznasz, do lanie.

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

Z tego, co opisujesz - ten ksiądz, niezależnie od tego, że pewnie był strasznie dobrym i przemiłym człowiekiem - po prostu był przy tym słabym nauczycielem. Jakoś inni nauczyciele potrafili "poskromić" klasę.

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

To niesamowite, że inni nauczyciele źle o nim mówili, i że go nie lubili... A co mieli mówić, skoro "siadał tylko za biurkiem i pisał coś w dzienniku".

Odpowiedz
avatar Yona
1 1

Pierwszy raz w życiu to napiszę: FEJK!

Odpowiedz
Udostępnij