Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem studentką pewnego przedmiotu ścisłego. Zdawałoby się, że na uniwersytecie, na trudnym…

Jestem studentką pewnego przedmiotu ścisłego. Zdawałoby się, że na uniwersytecie, na trudnym kierunku, otoczenie będzie obfite w osoby porządne, ułożone, a przede wszystkim pracowite i uczciwe.

Jakież jest moje zdziwienie, kiedy będąc już na 3 roku, co rusz słyszę, że ja to jestem niedobra, bo nie daję ściągać na kolokwium. Straszna rzecz, że nie udostępniam leniom moich notatek, nad którymi siedziałam 4 bite dni.
Co jest najbardziej piekielne? Nie ma osoby, która w ogóle poprosiła mnie o notatki, o pomoc w zrozumieniu zagadnień. Nie zdarzyło się, by ktokolwiek podszedł z propozycją typu: ja zrobię to, a ty tamto. Bo lepiej mieć gotowca. Raz udostępniłam i żałowałam. Został mi wytknięty niewielki błąd, który każdy ogarniający chociaż trochę temat sam by poprawił, bo można powiedzieć, że było to coś w stylu "literówki".
Parę razy z ciekawości spytałam się, co w takim razie robią popołudniami, kiedy ja zasiadam do notowania. Wiecie co? Siłownia. No tak, bo oni mieli czas na relaks, więc ja mam dać im moje opracowania na egzamin.
Przebosko!

by jazzu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar maktalena
32 62

Kiedyś było tak, że nie trzeba się było uczyć, bo zawsze był jakiś kujon - frajer, który dawał notatki i opracowane zagadnienia. Można było spokojnie na piwo iść czy cuś. A teraz kujony się pobuntowały i nie chcą notatek dawać. Że niby ich pracę i wysiłek trzeba szanować. Świat schodzi na psy.

Odpowiedz
avatar Rahmir
25 31

@jazzu: Nie wyczułeś ironii w tym komentarzu :P ?

Odpowiedz
avatar Rahmir
6 8

@jazzu: Przepraszam za pomyłkę. No właśnie, znanych tobie studentów, ale tutaj są Piekielni, i z tego co zdążyłem zaobserwować, przeważająca większość komentujących ma bardziej racjonalne poglądy :)

Odpowiedz
avatar kokosanka
6 8

@jazzu: Może po prostu studiujesz jakiś marny kierunek? ;)

Odpowiedz
avatar jazzu
-2 4

@kokosanka: myślę że ścisły kierunek uczony w każdej szkole w Polsce nie jest marny:)

Odpowiedz
avatar jazzu
1 3

@Rahmir: Oh, żeby oni tylko byli an mojej uczelni:)

Odpowiedz
avatar klaudia16
7 9

@jazzu: Akurat kierunek, na jakim studiujesz nie ma nic do rzeczy bo nawet będąc na medycynie można być głupim. Tym się właśnie różni kujon od osoby inteligentnej, że ten pierwszy może i wykuje cały materiał i porobi notatki, ale ironii i sarkazmu już nie wyczuje bo to za trudne.

Odpowiedz
avatar jazzu
1 1

@klaudia16: Przykro mi, ale w moim przypadku nie masz racji. Być może Cię zaskoczę, ale przedmiotu ścisłego nie da się uczyć na pamięć. Takie osoby nie radzą sobie nawet na pierwszym semestrze :)

Odpowiedz
avatar Player2
2 2

@jazzu: Ma rację. Aktualnie mam na roku (trzecim zresztą) dziewczynę, która ryje książki na pamięć, kolokwia i egzaminy "drukuje", przy czym jest osobą z najwyższymi wynikami. I owszem - studiujemy kierunek ścisły ;)

Odpowiedz
avatar chikwadrat
1 1

@klaudia16: Gdybym mogła, to nawet i 5 plusów bym kliknęła. Sedno sprawy.

Odpowiedz
avatar darkanzali
0 0

@jazzu: jejku to straszne, ale Cię potraktowali. Uczę się na polibudzie (kierunek techniczny i na uniwerku w moim mieście jest on na żałosnym poziomie) i tutaj każdy sobie pomaga, nikt nie robi problemów w udostępnianiu swoich notatek, ściąg itd. dzięki temu wie że ktoś mu pomoże jak on będzie potrzebował pomocy. Nie da się ogarnąć wszystkich przedmiotów i posiadać "życie" (no ja wiem że można kujonić i z domu nie wychodzić, ale nie w tym rzecz), w związku z czym jedni są lepsi z tego, drudzy z tamtego i pomagają sobie nawzajem i wszystko gra.

Odpowiedz
avatar kuchar
0 0

@Rahmir: Ironii czy sarkazmu? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

Przerabiałem to samo... pod koniec pierwszego i drugiego semestru. Na początku wiadomo- mało kogo się zna, trzeba się dotrzeć, wybadać kto jest kim i te sprawy. Ale potem stwierdziłem, że oooj nie, tak to my się bawić nie będziemy. Szczególnie nie z osobami, które widziałem dosłownie 2 razy na semestr: na pierwszych zajęciach, kiedy omawia się sposoby zaliczenia i na ostatnich zajęciach przed zaliczeniem. A potem to standardowa gadka nieroba-pijawy- "bo wiesz, hehe, ja muszę zdać, nie mam żadnych notatek, a wiesz, hehe, ty robiłeś cały czas, to daj, no". Hehe, strasznie mi przykro wesołku, raz mogę dać na krzywy ryj, chociaż wiem, że nie powinienem, bo- tu też przekonałem się osobiście- jak raz się da to potem będą uważać, że to jakiś twój oczywisty obowiązek. Anyways- raz mogę dać, ale nie licz na to, że będę twoją fundacją charytatywną. Inni jakoś nie mają problemu w tym, żeby się dołożyć do materiałów, zwyczajnie poprosić o wyjaśnienie, czy choćby postawić durne piwo. A nie po to zapier*alałem o 5 rano na pociąg, nie po to siedziałem na zajęciach od 7 do 21 przez cały semestr, nie po to robiłem te notatki najdokładniej, jak się dało, nie po to je potem przepisywałem i opracowywałem w domu, żeby potem dać jakiemuś nierobowi, któremu się nie chciało zwlec rzyci z łóżka, za to był pierwszy na kolejne wypady na piwo i balangi, bo "hej, on chce i ma dostać". I póki to były niższe semestry, to wiadomo- potrzebna wiedza w miarę ogólna, więc wujek google i ciotka wikipedia podpowiedzą, wszelakie uczelniane grupy też prężnie działają dystrybuując gotowce praktycznie na wszystko, a potem... przychodzi taki semestr 4... ilość gotowców drastycznie maleje, google też zaczyna rozkładać ręce i problem takich pasożytów rozwiązuje się praktycznie sam- nie wyrabiają nawet gotowcami i odpadają, co pięknie widać po tym ile osób było u nas na roku w semestrze 3., a ile dotrwało do tego 5., bo potem liczba była już praktycznie stała do końca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@mongol13: nie rozumiem, dwa razy na zajęciach? U mnie wszyscy są na wszystkich zajęciach O.o. Czy to wykłady, czy seminaria, czy ćwiczenia, wszyscy mają 100%, a jak kogoś na czymś nie było, to trzeba lecieć po zwolnienie lekarskie, na każde zajęcia odpowiednia prezentacja. Odrobić zajęć lub ćwiczeń nie odrobisz, bo nie ma takiej możliwości.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 3

@Olsea: serio są tacy. U mnie jest taka grupka dziewczyn, które chodzą sobie jak chcą i jeszcze oczekują notatek z zajęć, co mnie niesamowicie wku***a. Do tego nie potrafię zrozumieć na jakiej zasadzie zostały w ogóle dopuszczone do ostatniego semestru i egzaminów (których nawet nie powinny zdać, ale jak znam życie to zdadzą).

Odpowiedz
avatar Waldas
0 12

Tym sępim sposobem mamy ,,magystruf''durnych jak but!!!

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 14

Na Politechnice Śląskiej w Gliwicach jest pod tym względem demokracja bo nieważne czy jesteś kujonem czy nie to i tak uwalisz. Zwłaszcza na AEiI że nie wspomnę o słynnych nazwiskach typu Pułka, Hławiczka, Grabarz czy SS-man. Nauka nic ci nie da bo nawet się dziad nie przedstawi i na pierwszej laborce dowali wejściówkę oczywiście z tego czego nie było na wykładzie ani na ćwiczeniach albo jakieś zadania z dupy żeby nie było za prosto, uwalisz tak drugi czy trzeci raz do widzenia albo dziekanka. A jeszcze jeden próbował się kłócić i powiedział że się przejęzyczył to mu doktorek odparował że panie, przejęzyczenie to jest wtedy jak się panu z łechtaczki język prześlizgnie na odbyt. Poszli oczywiście starostowie na skargę do dziekana ale jako że dziekan układał pytania to jeszcze ich zmieszał z błotem i tyle w temacie. Był też taki doc. dr inż. Zdzisław Pogoda który zasłynął z tego że podczas jego długoletniej kariery naukowej nie pamiętano by ktokolwiek u niego zdał. Miał trzech swoich magistrantów i oczywiście wszystkich trzech uwalił na obronie także możecie sobie imaginować co to za ludzie tam wykładają. Ale ad rem. Z reprodukcyjnego punktu widzenia, filozofii nietzscheańskiej, darwinizmu społecznego oraz obiektywizmu Ayn Rand, postępowanie kolegów jest słuszne. Każdy dba o swoje i tylko swoje interesy traktując siebie jako wilków a ciebie jako jagnię. Zdobywają uznanie płci przeciwnej trenując na siłowni a przy tym, tanim kosztem, notatki do zajęć bo i tak w robocie nikt patrzył nie będzie kto ile umie tylko kto ma jakie wejścia gdzie i może chapnąć etat inny niż umowa zlecenie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2016 o 23:24

avatar Allice
9 9

Na pierwszym roku dałam się wykorzystywać. Potem mi się odechciało. Na zasadzie obustronnych korzyści? Czemu nie, są osoby od których wiem że mogę liczyć na notatki jak mnie nie będzie. Ale już nie ma że "o, masz notatki, daj to i to" a przez resztę czasu się nie znamy. Nie bądź frajerem. Pomagaj, ale bez przesady

Odpowiedz
avatar pasia251
1 9

Nic dziwnego, że potem taki magister nadaje się najwyżej na kasę do hipermarketu...

Odpowiedz
avatar chikwadrat
-3 3

@pasia251: Na kasę do hipermarketu to nadaje się co najwyżej taki magister, który kończy studia z pustym CV, w którym nie ma nic, oprócz studiów. Magister, ktory przez całe studia pracował, choćby w niepełnym wymiarze czasu, po studiach nie musi szukać pracy na kasie, bo taką to on miał od razu po liceum. Taka różnica. Tylko kujonkom się wydaje, że swiat się konczy na ich wydziobanym na blachę materiale i że pracodawcy będą ich tak samo lubić jak wykładowcy. A tymczasem jest wprost odwrotnie.

Odpowiedz
avatar jazzu
0 2

@chikwadrat: Oj jak mi przykro... Akurat tez pracuje, a po ukończonym stopniu mam zapewniona wymarzona prace:) zlosc piękności szkodzi!

Odpowiedz
avatar Rahmir
2 2

@jazzu: Tutaj się zgodzę, są takie studia i rynki pracy, które chłoną bez różnicy na to czy ktoś pracował już w zawodzie czy nie, bo specjalistów jest po prostu za mało. Ale nie jest tych zawodów dużo.

Odpowiedz
avatar mortpp
0 0

@Rahmir: Tylko co to za "specjalista" bez doświadczenia?

Odpowiedz
avatar mesiaste
6 8

Ja miałam podobnie, z niektórymi łosiami i to był powód, dla którego źródełko z notatkami zostało zakręcone. Brać to byli chętni, na tony, tak samo pierwsi do wytknięcia małego błędu czy braku jakiejś informacji (gdzie czasem nie miałam dojścia do jakiejś książki albo czekałam na nią i miałam w planach uzupełnić), ale żeby samemu coś dodać od siebie, poszukać, popytać..phi, a po co. I faktycznie, do końca zostali tylko ci, którzy intensywnie sami pracowali na swój sukces, reszta odpadła albo zmieniła kierunek, bo stwierdziła, że za trudny (kierunek humanistyczny, gdzie wystarczyło czytać, czytać i jeszcze raz czytać, ze zrozumieniem po prostu). Ludzie są po prostu bezczelni niekiedy.

Odpowiedz
avatar natalia
5 5

Inna sprawa, ile razy ty wyszłaś z propozycją zrobienia czegoś wspólnie? Ja mam ten problem z głowy, bo ja mam często zupełnie inny sposób rozumienia niektórych rzeczy i dla innych moje notatki (dla większości absolutnie abstrakcyjne) są zupełnie nieprzydatne, tak jak dla mnie czyjeś. Tyle razy już kserowałam, przepisywałam, spędzałam kilka godzin nad próbami zrozumienia czyjejś pracy, a potem z pomocą książek i internetu robiłam to samo w półtorej godziny ze świetnym skutkiem. Nie zawsze tak jest, czasami są rzeczy, przy których trzeba się nauczyć suchych faktów, ale przy tych, gdzie można pokombinować, żeby lepiej zrozumieć i zapamiętać, to kombinuję jak się da, bo pamięć to niestety moja słaba strona.

Odpowiedz
avatar jazzu
-1 5

@natalia: nie wychodzę z propozycją bo widziałam notatki innych. Według mnie są do bani. Brak podstawowych rzeczy, tłumacza w połowie to co powinni, omijają niewygodne dla nich podpunkty. W każdym razie gdyby mnie poprosili o pomoc to bym pomogła, co jest w moim wyznaniu kluczową sprawa

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@jazzu: Rozumiem zirytowanie, bo sama swoje notatki udostępniłam tylko osobom, od których coś dostałam, ale też fajnie jest zrozumieć innych. Wychodzę z założenia, że moje notatki są moje i to ja mam je ogarniać, a nie inni. Czyli jeśli dla mnie coś jest oczywiste, to tego w notatkach nie piszę, ale chętnie się podzielę, jeśli ktoś poprosi i właśnie tutaj może być to co Ty opisujesz. Ktoś może nie wiedzieć tego, co dla mnie jest oczywiste i właśnie dlatego jest np. brak podstawowych rzeczy.

Odpowiedz
avatar antygona
1 5

Doskonale cię rozumiem. Jutro mam cięzki egzamin z łaicny i wiem, że będe miala poprawke. Tylko, że tłumoki ode mnie z roku zdadza, bo otwarcie mówia, że ściagną albo wezma ze sobą słuchawke i ktos bedzie im dyktował odpowiedzi. Ja nigdy nie sciagalam i nie mam zamiaru, nie po to się idzie na studia. Najgorsze jest to, ze wykłądowcy wtedy nic nie widzą, nie słyszą..

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
6 6

@antygona: 1. Kto nie umiał po łacinie musiał pasać świnie 2. Trza się uczyć końcówków by mieć piątków jak mrówków 3. Amicus Plato, sed magis amica veritas 4. Idem, eadem, idem Szła Żydówka z Żydem. Hic, haec, hoc Żyd Żydówkę w bok.

Odpowiedz
avatar antygona
1 1

@Drill_Sergeant: Ja wiem, że jestem w stanie się nauczyć na ten egzamin, ale nie teraz - wybrałam połączenie pracy w zawodzie ze studiami - coś za coś :)

Odpowiedz
avatar Gaja_Z_czekolady
4 10

Ja raz pożyczyłam notatki mojej znajomej, a dziwnym trafem trafiły do całego roku, czego sobie nie życzyłam. Potem nie pożyczałam i był spokój.

Odpowiedz
avatar chikwadrat
3 3

@Gaja_Z_czekolady: A ja, wyobraź sobie, na 4 roku studiów, przed dość poważnym egzaminem, za swoje własnoręcznie zarobione pieniądze, nabyłam test z tegoż przedmiotu od studentów zaocznych. A zapłaciłam nie jednej osobie, a całemu rokowi (oczywiście płacąc w alkoholu i słodyczach), a zapłata tylko dlatego, że się większośc osób musiała zgadać, żeby każdy, kto sobie przypomni pytanie, dorzucił je do ogólnej puli. I mając taki test, udostępniłam to całemu swojemu rokowi, bo naprawdę nie zalezało mi na tym, aby ktoś nie zdał. Aspołecznych jednostek pozbyliśmy się wcześniej. :)

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
4 4

A u mnie sytuacja była zupełnie inna-grupa dosyć zgrana, jak ktoś miał jakieś materiały, to udostępniał je reszcie. Były za to 3 osoby, które zupełnie nic od siebie nie dawały, za to do brania pierwsze. Skończyło się na tym, że zrobiliśmy osobną, tajną grupę na Fejsie, gdzie wrzucaliśmy później te materiały. I nie, grupa nie składała się z osób chodzących na piwo zamiast na wykłady. Po prostu byliśmy na tyle zgrani, że zawsze dzieliliśmy się tym, co mamy czy byliśmy gotowi wytłumaczyć innym jakieś trudniejsze zagadnienie, rozwiać wątpliwości. Nikt na tym nie wyszedł źle, a teraz, gdy zostaliśmy porozrzucani po różnych specjalizacjach, nadal pomagamy sobie nawzajem.

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
2 2

A u mnie sytuacja była zupełnie inna-grupa dosyć zgrana, jak ktoś miał jakieś materiały, to udostępniał je reszcie. Były za to 3 osoby, które zupełnie nic od siebie nie dawały, za to do brania pierwsze. Skończyło się na tym, że zrobiliśmy osobną, tajną grupę na Fejsie, gdzie wrzucaliśmy później te materiały. I nie, grupa nie składała się z osób chodzących na piwo zamiast na wykłady. Po prostu byliśmy na tyle zgrani, że zawsze dzieliliśmy się tym, co mamy czy byliśmy gotowi wytłumaczyć innym jakieś trudniejsze zagadnienie, rozwiać wątpliwości. Nikt na tym nie wyszedł źle, a teraz, gdy zostaliśmy porozrzucani po różnych specjalizacjach, nadal pomagamy sobie nawzajem.

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 2

Siłownia i tak lepsza niż piwo... A tak serio, nie przejmuj się takowymi. Pomoc wzajemna jest super, ale nie bezinteresowne wspieranie debili.

Odpowiedz
avatar voytek
1 5

USTALIC CENNIK - jedna strona notek ksero np. 10 zl zrobione zadanie np.100zl i tyle na temat... A jak sie beda burzyc to powiesz ze to jest Twoja pracac i na tyle ja wyceniasz - moga zrobic sami lub isc do konkurencji (np. korepetytora) i zawsze mozesz dodac ze za darmo to w tym kraju mozna tylko w m...e dostac na ulicy. :)

Odpowiedz
avatar jazzu
0 2

@voytek: koleżanka rok niżej zaproponowała cennik. Sprawa poszła do opiekuna roku i miała iść wyżej... tak to jest...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@jazzu: Ale nie rozumiem jakie mogą być konsekwencje dla Twojej koleżanki? Dziekan będzie kazał jej za darmo udostępniać? Albo powie, że ma nie sprzedawać i zachować dla siebie? Jego przecież nie będzie to w ogóle interesować.

Odpowiedz
avatar jazzu
1 1

@Marcelinka: handel jest zabroniony. Potem zawistna znajoma wmawiala niesłusznie opiekunce że dajnmy na to Julka sprzedaje pracę na zaliczenia a to już by się mogło nie spodobać

Odpowiedz
avatar chikwadrat
-2 4

żałosne biadolenie obruszonej kujonki, bo ktoś chciał notatki. Ojej! Ps. Masz mylne wyobrażenie, że ludzie nie chodza na zajęcia z powodu imprez. Wyobraź sobie, że obecnie zdecydowana większość studentów dziennych pracuje. I wyobraź sobie, że po skończeniu studiów, nawet jak im nie dasz swoich genialnych notatek, to i tak są w stosunku do ciebie wygrani na rynku pracy. Też kończyłam kierunek na poły ścisły, bo z blokiem ekonomicznym i takich nieojrzałych społecznie osób jak ty, na szczęście w grupie nie mieliśmy. Grupę mieliśmy spoko, większość pracowała, więc na zajęciach mało kto bywał, na grupę na FB każdy wstawiał to co miał. I paradoksalnie po pierwszym roku odpadły wcale nie te jednostki, które najwięcej opuszczaly zajęcia - lecz te, ktore nie umiały współpracować w grupie i żyć w niej. Można być samotnym strzelcem, ale do czasu. Wcześniej czy później i taki samotny strzelec przestajebyć samowystarczalny i potrzebuje wspólpracy. Ale obowiązuje reguła wzjaemności - strzelec odpada. Wiesz na czym poległa osoba na 4 semestrze? Bo profesor z mikroekonomii zamiast egzaminu kazał zamiast egzaminu zrobić projekt w 3-4 osobowych zespołach. I zaliczał go wylacznie, jeżeli zespół liczył 3 lub 4 osoby. Nie 2 osoby, nie 5 osób, nie praca samodzielna. Tylko 3 lub 4. Taki kaprys. I zgadnij, kto chciał mieć w grupie niekoleżeńskiego kujonka? Ano nikt. Mimo, że sporo było zespołów 3osobowych, do którego spokojnie można byłoby dołaczyć. Każdy zacytował kujonka, że nie, my już zaczęliśmy pracę i nie beziesz korzystać z tego, co my już zrobiliśmy. Mimo, że rzeczywiście to w tym czasie nikt jeszcze nawet nie zaczął. Karma wraca, szanowna księżniczko.

Odpowiedz
avatar jazzu
2 4

@chikwadrat: Praca w grupie to nie problem, gdy istnieje wspolpraca. Oni pracują ze mną a ja z nimi i wszyscy są zadowoleni. Nie znasz sytuacji do konca wiec nie oceniaj po pozorach:)

Odpowiedz
avatar Yona
1 1

A ja takiego podejścia nie rozumiem. Tak czy inaczej opracowałabyś te notatki dla siebie, więc co Ci szkodzi się podzielić? Nie musisz wkładać w to żadnej dodatkowej pracy. Ja kiedy zrobiłam dobre opracowanie zawsze chętnie je udostępniałam i nigdy nie miałam do nikogo żalu, jedyne co czułam to satysfakcja, że w swoich notatkach wytłumaczyłam zagadnienia lepiej niż profesor i każdy kto do nich zajrzał był w stanie zdać egzamin. Takie sfrustrowane baby zatruwają atmosferę na uczelni, a potem wyrastają z nich albo psorki wymagające od studenta wiernego cytowania książki, albo typowe Panie Halinki. Nie tędy droga.

Odpowiedz
Udostępnij