Przypomniała mi się historia z pierwszego może drugiego roku studiów.
Słowem wstępu: Pochodzę z miejscowości położonej bardzo blisko Ł, jednak na studia wybrałam się do leżącego trzy/czterokrotnie dalej miasta P. Bilet PKP do Ł kosztował ~6zł, do P ~14zł. Warto również wspomnieć, że pociągi do obydwu miast przyjeżdżają i odjeżdżają ze stacji w odstępie kilku maksymalnie kilkunastu minut.
Kupuję bilet, przede mną kilka osób każdy kupuje bilet do Ł. Dodatkowo z głośników co chwila leci informacja, że pociąg do Ł jest już tuż tuż. Wreszcie nadchodzi moja kolej, przez pomyłkę poprosiłam bilet do Ł i zorientowałam się dopiero kiedy poproszono mnie o 6zł zamiast odliczonych 14. Chwila konsternacji, przerażenia że nie starczy mi kasy na już właściwi bilet, a Pani z okienka mnie tu zaraz zje (to był chyba jednak pierwszy rok...). Nieśmiało zaczynam się tłumaczyć:
- Wie Pani, ja chyba się pomyliłam bo chciałam bilet do P, a nie Ł. I musiałam coś źle powiedzieć (a na pewno coś w tym stylu).
Pani z okienka się jakoś tak na mnie dziwnie popatrzyła i zaczęła wybierać kolejny, właściwy już bilet mówiąc:
- Jest Pani pierwszą osobą, która przyznała, że to ona się pomyliła a nie ja.
Podsumowanie: Chyba zbędne. Dodam tylko, że Panią kojarzę jeszcze z czasów dzieciństwa, czyli musiała pracować tam co najmniej od 10 lat.
PKP
Wyprzedzając komentarze - zapewne piekielność jest w ludziach, którzy obwiniają kasjerke za swoje błędy.
Odpowiedz@Tapionvirgo: Zdecydowanie. Mam dziwne wrażenie, że jest nas niewielu, tych odważnych by przyznać się do własnego błędu.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Tak często się słyszy o ludziach, którzy zwalają winę na innych, że nie słyszymy o tej garstce osób, które przyznają się do błędu. Z drugiej strony nie ma sensu się tym chwalić, więc może być nas więcej niż się wydaję ;)
Odpowiedz@Tapionvirgo: a może to nie kwestia braku odwagi, tylko doświadczenia? Mam na myśli sytuację w której kasjer zapewniony o pomyłce klienta nie będzie chciał wymienić biletu, bo skoro taki zamówił to taki ma. Ja w takiej sytuacji starałbym się mówić bezosobowo w stylu "zaszła jakaś pomyłka, ja chciałem bilet do X a nie do Y". Nie wiem czy to ja się pomyliłem czy kasjer wydał mi zły z rozpędu, a wydaje mi się (bo nie liczyłem), że więcej razy podczas pomyłki trafiłem na chamskiego sprzedawcę niż na miłego. Dodam od razu, że nie jestem człowiekiem konfliktowym, ale nie cierpię oszustw do tego stopnia, że uparcie reklamuję wadliwy towar nawet przy kwocie kilku złotych i za darmo pomagam innym walczyć z nieuczciwymi sprzedawcami (nie jestem prawnikiem :) ).
Odpowiedz"pociągi do obydwu", "ze stacji w odstępie"
Odpowiedz@maat_: Dzieki, juz zmienione.
Odpowiedz@martxi: Trochę rażące, że studentkę trzeba poprawiać. EDIT. Niestety nie poprawione. Nadal kwitnie tam Twoje "oby dwóch".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2016 o 9:17
@Iceman1973: znam ludzi dorosłych i starszych, podobno wykształconych, którzy popełniają gorsze błędy. z czystej złośliwości zajrzałam do twoich historii w poszukiwaniu błędów i chyba będę musiała notować, bo już na wstępie widzę brak przecinków. RAŻĄCE. :)
OdpowiedzWyjaśnij mi proszę jedno - dlaczego nie napiszesz pełnych nazw miast, przecież to chyba żadna tajemnica, a czytałoby sie dużo lepiej :)
Odpowiedz@duzy_minionek: Łódź, Poznań - oczywiste. Miasto akcji podejrzewam Sieradz - rewelacyjne, bardzo sympatyczne kasjerki w kasie tu siedzą :) Pozdrawiam!
Odpowiedz