Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witajcie ! Ta oto historia będzie dotyczyć... odchudzania. Należę do tego typu…

Witajcie !
Ta oto historia będzie dotyczyć... odchudzania.
Należę do tego typu osób które nie są fit, nie brzydzą się chipsów, pizzy czy czekolady. Prostując jeszcze daną wypowiedź-nie jem tego na okrągło, gotuję zazwyczaj sama a słodkiego raczej nie tykam. Ale lubię sobie od czasu do czasu zaszaleć i zamówić kfc czy zjeść inny "szit" typu paluszki, popcorn itp.
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że chyba jednak powinnam ograniczyć w znacznym stopniu, bo zmierza to w złym kierunku. Niestety u mnie w rodzinie od strony ojca nie ma szczupłych osób (cukrzyca,tarczyca), a że wdałam się do tatusia to pączkowatość wrodzoną miałam od początku. Nie jestem też osobą jakąś bardzo grubą, nie zajmuję dwóch miejsc w siedzących, ani nikt nie myli mnie z kobietą w ciąży w komunikacji miejskiej, jednak nie oszukując ani siebie, ani nikogo dookoła przez swoje głupie zachcianki przytyłam i nie czuję się z tym faktem dobrze, zwłaszcza, że w taką porę roku nie bardzo mam jak sie ukryć pod swetrem za dużym o dwa rozmiary.
Ok, krótka piłka, przechodzimy na dietkę. Super, świetnie, 5 posiłków dziennie, owoce, warzywa i jogurty naturalne w ruch, tylko obiad gotuję taki bardziej "tradycyjny" gdyż mój przyszły mąż nie tknie niczego co jest bez mięsa, a zupy 2 dni pod rząd nie zdzierży.
Zaczęło się naprawdę fajnie, motywację miałam, organizm zaczynał się powoli przyzwyczajać, ale jestem osobą o słabej woli i często słomianym zapale, więc trzeba mnie mocno wspierać i pchać do przodu. Gdzie więc piekielność ? Ano, po pierwsze pewnie we mnie samej, że za szybko się poddaję, a po drugie w moim wybranku serca. Jak tylko wspomnę zdesperowana, jak wiele bym dała za jeden kęs takiego kurczaka, albo chipsa, to dostaje opiernicz i odsyła mnie do sałaty. Za to on nie ma problemu żeby w kółko gadać o tym, że zjadłby burgery, pizzę itp. (tak btw, on nauczył mnie jeść śmieciowe żarcie, a jak już zaczniesz to ciężko całkiem zrezygnować), nie wspominając już o jedzeniu przy mnie chipsów, które nie raz znalazłam na jego biurku, ciasteczkach stojących obok mojego suchego chleba dla konia (czytaj wasa), orzeszki itp. Ja mu nie bronię.... niech sobie je aż mu uszami wylezie, ale dlaczego robi to przy mnie skoro wie, że ciężko mi na to patrzeć i się wściekam. Rozmawiałam z nim kilka razy na ten temat, poza tą jedną uciążliwą dla mnie wadą złoty z niego chłop.
Nie każdemu łatwo przychodzi przestawienie się na bycie fit, jeżeli macie wokół siebie takie osoby, to wspierajcie je i nie zagryzajcie przy nich słodkości, czy innych niezdrowych przekąsek, nawet nie wiecie jak to demotywuje.

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Marta
11 11

Gdyby mój facet narzucał mi, co mam gotować na obiad i nie byłby w stanie przez dwa dni jeść tej samej zupy, to odpowiedź byłaby prosta: sam sobie, palancie, gotuj. Skoro Twój mąż robi to wszystko z premedytacją, to chyba Cię nie szanuje i wcale nie jest taki złoty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@Marta: Może troszeczkę źle to ujęłam. To nie jest tak, że przez dwa dni nie zje zupy, po prostu po tych dwóch dniach już zaczyna marudzić. Może nawet nie zdaje sobie do końca sprawy z tego że robi mi na złość. Taki specyficzny typ człowieka. Tu bardziej chodzi mi o to jedzenie szitu na okrągło przy mnie.

Odpowiedz
avatar Marta
5 5

@RudaRakieta: To musisz go uświadomić, że swoim działaniem utrudnia Ci odchudzanie i sprawia przykrość. Możesz też go ostrzec, jak na organizm wpływa śmieciowe jedzenie. To nie tylko nadwaga, ale dużo, dużo więcej. Może się zniechęci i zacznie jeść zdrowiej, a to by było dla Ciebie najłatwiejsze - gotować zdrowo dla Was obojgu.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
2 2

@RudaRakieta: to tylko świadczy o tym, że Cię nie szanuje. Nie rozumiem, dlaczego dalej z nim jesteś. I dlaczego Ty gotujesz, a on marudzi. On rąk nie ma? Możliwe, że wracasz wcześniej i masz czas (i lubisz), żeby gotować. Ale skoro Cię nie szanuje, to raczej jest z gatunku tych mężczyzn, którzy nie dotkną się "garów", bo od tego mają kobiety. PS: Pisz po ludzku: "g*wna".

Odpowiedz
avatar mili
2 2

A moim zdaniem źle się zabierasz do tego. Akurat w zdrowej diecie nie chodzi o owoce, jogurciki czy sałaty. Zdrowa, zbilansowana dieta, białko-z mięska i nie katujesz się; ) zainwestuj w trenera personalnego. Jak chcesz, napisz priv, to wyślę Ci link do grupy tematycznej, gdzie nie raz jest poruszane to i polecę z niej trenerów -chłopaki znają się na rzeczy, w diety rozpisują indywidualne z odpowiadającą tobie ilością kalorii i makro składników.

Odpowiedz
avatar monikasro
3 3

Z takim podejściem za 5 lat będziesz jeszcze grubsza. Dieta w takim przypadku musi trwać całe życie i nie ma, że boli. Dobrze ułożona jest nieodczuwalna, zdrowa i po zrzuceniu wagi po prostu ją trzymasz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@monikasro: Dokładnie - w innym wydaniu czeka efekt jo-jo, bo czego oczekiwać po GWAŁTOWNYM zrzuceniu wagi. Zrzucenie 1 kg w tydzień to stres dla organizmu, organizm musi w tym czasie się przyzwyczaić! I robi wszystko, aby wrócić do poprzedniego stanu, więc tycie będzie szybkie i gwałtowne.

Odpowiedz
avatar Fisstech
6 6

Ja akurat najwięcej w swoim życiu schudłam, kiedy niczego sobie nie odmawiałam, ale jednocześnie dużo ruszałam się w fizycznej pracy. Może więc warto pomyśleć o takim rozwiązaniu i zamiast jeść sałatę, zapisać się na siłownię?

Odpowiedz
avatar Agness92
2 2

Tak jak już ktoś napisał: Sama dieta niewiele da. Zamiast ograniczać ilość przyjmowanych kalorii lepiej zwiększyć spalanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

wasa? To już lepiej garść orzechów zjeść.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
3 3

to tak w ramach większego spalania, weź się przyłącz do strajków porzucasz petardy, wydrzesz na wuwuzeli i ponaparzasz z policją to waga sama zejdzie :) Patrz na kiboli żaden z nich nie przypomina Kubusia Puchatka

Odpowiedz
avatar menevagoriel
3 3

Masz niestety bardzo złe podejście do diety. Po pierwsze aby efekty były trwałe, musisz na stałe zmienić nawyki żywieniowe - to nie jest chwilowe wyżeczenie. Po drugie dokształć się trochę w kwestii zdrowego odżywiana, bo jogurciki i chleb wasa spadkowi wagi nie sprzyjają i po trzecie, najważniejsze - pracuj nad sobą psychicznie. Wszędzie będą jedzący ludzie, a chyba nie zamierzasz przestać chodzić do pracy, czy wychodzić na imprezy/do kina?

Odpowiedz
avatar menevagoriel
4 4

@menevagoriel: widzę jak napisałam wyrzeczenie, ale niestety nie mogę tego już edytować. Przepraszam za ból oczu.

Odpowiedz
Udostępnij