Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Fala na pedalarzy, to i ja: Moje miasteczko na pierwszy rzut oka…

Fala na pedalarzy, to i ja:

Moje miasteczko na pierwszy rzut oka jest rajem dla pieszych i rowerzystów. Kierowcy mają gorzej, korki. Drogi dla rowerów są, w większości wyasfaltowane, równe, widoczność pełna. Np do biedronki spokojnie dojadę DDR. I wszystko byłoby ok, gdyby nie ludzka głupota.

1) Jadę "ścieżką", obok mam chodnik. W moją stronę zmierza wesoła grupa młodzieży, idą bądź jadą na rowerach z żółwią prędkością. Środkiem jezdni.

Ja: Zapraszam na ścieżkę, bo nam nowych nie zrobią!
Młodzi: Co? Wal się!

Minęłam ich, zanim wymyśliłam ripostę.

2) Miejscowe targowisko, weszłam, bo mi się truskawek zachciało do pracy kupić. Prowadzę rower, ścisk niemożebny, nagle dzwonek. I gromkie "No z drogi, nie widać, że jadę?"

3) Wracam z pracy, nie spieszę się, a mam ochotę posłuchać muzyki. To prowadzę welocypeda po chodniku, w łapie szmaltfon i wybieram piosenki. Nagle zza moich pleców wyjeżdża babcia, ledwo mnie mija na wąskim chodniku i częstuje spojrzeniem godnym bazyliszka. Nie, nie dzwoniła. Muzyka jeszcze nie była włączona, usłyszałabym.

4) Chodnik szeroki, pusty, ale przede mną dwa przejścia dla pieszych. To znów prowadzę. Stoję, czekam na okazję do przejścia. Zrównał się ze mną pedalarz, zsiadł, czeka. Kierowcy przepuszczają, pedalarz wsiada i jedzie. Zyskał całe półtorej sekundy, a i tak go potem wyprzedziłam.

Naprawdę, nie rozumiem, czemu kierowcy i piesi narzekają na rowerzystów... (ironia off)

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
8 8

Na wsiach zmorą są starsze panie, które nie dość, że nie sygnalizują manewrów, to jeszcze potrafią w dowolnym momencie z roweru zeskoczyć takim zgrabnym fikiem na bok i drobnym truchcikiem wytracić prędkość, zmierzając w docelowym kierunku (chociażby do sklepu po przeciwnej stronie ulicy). Oczywiście bez oglądania się, czy ktoś np. właśnie nie zabiera się do ich wyprzedzania. Oświetlenia zazwyczaj brak, hamulców również (jeśli jest, to tylko na tył, z pedałów - ale po co używać, to tylko jak się zjeżdża z dużej górki), całość pamiętająca Rzeszę niemiecką. Ot, za ich czasów samochód na wsi był jeden, do tego kilka furmanek, droga pusta - a teraz chamstwo nakupiło tych samochodów, ciężarówki jakieś przez wioski puszczają, trąbią buraki co chwila, no jak żyć! Za Hitlera było lepiej... Mi samej, jeszcze parę lat temu, zdarzało się średnio raz w tygodniu awaryjne hamowanie z powodu takich "rowerzystek", zeskakujących mi tuż przed samochodem, albo wyjeżdżających znienacka z dowolnego kierunku. Obecnie zjawisko to znacznie osłabło, ale potrzeba było trzech ciężkich wypadków (w tym jednego śmiertelnego), żeby do pań dotarło, że nie są na drodze ani same, ani święte, a już na pewno nie pancerne.

Odpowiedz
avatar josearkadio
-2 2

Po co się tak przejmować? Codziennie widzę debili na rowerach co przez nieuwagę mogą się zabić pod kołami albo przynajmniej poturbowac. Codziennie widzę też kierowców którzy najchętniej by zakazali wychodzić z domu bez samochodów. Do tego można doliczyć pieszych, motocyklistów, deskorolkarzy, wrotkowców i psy. Tylko zapytam ponownie. Po co się tak przejmować?

Odpowiedz
avatar Meliana
5 5

@josearkadio: Zakładam, że Autorka zwykle się nie przejmuje - widocznie jakaś kropla przelała jednak czarę i musiała sobie "ulać". Ot, jak większość na tym portalu :)

Odpowiedz
avatar singri
1 1

Kropla, rzeczywiście... Sytuacje 2, 3, i 4 wydarzyły się tego samego dnia. Znaczy wczoraj.

Odpowiedz
avatar Naboo
2 4

Kiedy mieszkałam w Polsce przy samej granicy z Niemcami, często jeździłam na rowerze u nich. Powodów było kilka ale jednym z nich była różnica w zachowaniu sie innych uczestników ruchu na drodze czy ścieżce rowerowej. Nigdy nie spotkałam sie z takim chamstwem jak w Polsce. Powiem tylko, ze w Niemczech koleżanka wpadła rowerem na chłopca około 3 latka, bo wbiegł jej pod same koła. Na szczęście widziała co moze sie wydarzyć i zdążyła troche zwolnić i położyła sie z rowerem zdzierając lekko kolano, ale chłopcu nic sie wielkiego nie stało. Rodzice małego serdecznie nas przepraszali i upomnieli chłopca, ze tak sie nie robi. Można? Od 9 lat mieszkam w UK i tutaj tez ścieżka rowerowa jest dla rowerów. Kiedy wiec jade po niej i na kogoś zadzwonie, to schodzą z drogi i przepraszają. Zawsze;) Cóz, wielu Polakom daleko jeszcze do życia w cywilizacji, wsród ludzi. Polecam takim gorąco życie w buszu, gdzie liczą sie jedynie oni, potem oni, a na koniec tez oni;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Naboo: W buszu jest większa cywilizacja niż w katolandzie. Chyba, że spotka się dwóch Polaków.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
1 1

"Wal się". Mistrzowie ciętej riposty, nie ma co...

Odpowiedz
avatar Vakme
1 1

Prawo nie pozwala nam w takiej sytuacji jak pierwsza "walnąć" takich chamów... Stety bądź nie. Miałam podobną sytuację wczoraj: idę sobie z kolegą chodnikiem, dyskusja zażarta, bo omawiamy najbliższą sesję, chodnik taki, że 3 ludzi spokojnie przejdzie obok siebie. Po drugiej stronie ulicy chodnik szerszy, ale z wydzieloną ścieżką rowerową. I nagle z tyłu słyszymy "Cały chodnik do pana należy?!". Okazało się, że za nami jechał pedalarz i chciał nas wyminąć od strony kolegi, ale zamiast choćby zwykłego "Przepraszam" zaczął na nas wrzeszczeć. Pociągnęłam kolegę w moją stronę, pedalarz przejechał. Chciałam jeszcze do niego krzyczeć, że dla niego jest ścieżka po drugiej stronie, ale kolega mnie przekonał, że to nie ma sensu, bo był już daleko :D Ot, królewskie miasto :D Żeby nie było, jak wracam do domu, to lubię wziąć rower, bo wybudowali niedaleko ścieżkę na starym nasypie kolejowym. I wtedy wymijam wszystkie starsze panie z kijkami i ludzi z psami, którzy po niej spacerują. EDIT: Język polska trudna być :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2016 o 13:32

avatar Mutanabi
0 0

W zeszłe wakacje Jechałem sobie wzdłuż plaży, po drodze przedzielonej kolorowym paskiem: rowerzyści/piesi. Jechałem dość szybko bo i tłumów nie było. Po pewnym zakręcie musiałem zjechać na część dla pieszych, ponieważ dwie starsze panie szły częścią rowerową. Nic takiego ale! Podczas gdy je mijałem usłyszałem ,,Po chodniku się nie jeździ!!!" Niestety zanim skończyły to zdanie byłem już 3m dalej i nie miałem ochoty się sprzeczać, gdyż nie dowierzałem w to co usłyszałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

W zasadzie to z pkt1 ci dobrze życzył

Odpowiedz
Udostępnij