Moja babcia dostała skierowanie do szpitala. Trzeba było ją "dostarczyć" dziś. Siostra, która była u lekarza prosiła, aby doktor rodzinna wezwała karetkę, bo babcia nie da rady pojechać samochodem i w zasadzie nie mamy jak jej przetransportować. Doktor się nie zgodziła.
Siostra sama wezwała karetkę.
Przyjechała karetka nie transportowa, tylko jakaś specjalistyczna (siostra mówiła, że to zwykłe przewiezienie chorej do szpitala dla dyspozytorki).
Lekarz z karetki oświadczył siostrze, że nie powinni byli przyjeżdżać, bo oni są ratunkowi od wypadków (jakoś tak to tłumaczył, nie znam się na tym) i jeśli teraz będzie jakiś wypadek i ktoś zginie, to moja siostra będzie winna, bo zadzwoniła po nich.
Jak dla mnie logika co najmniej pokrętna.
A siostra? Siedzi i odpala fajkę za fajką, bo się przejęła.
Podlasie lekarze
To nie jest pokrętna logika. To są proste fakty. Karetki pogotowia są od nagłych wypadków, od ratowania życia. Od nieprzewidzianych sytuacji, gdy brak natychmiastowej pomocy skończy się zgonem lub nieodwracalnymi uszkodzeniami. Od transportu chorych, których życie nie jest zagrożone, lub w sytuacjach gdy transport można zaplanować, jest transport sanitarny. Wezwałyście nie tą służbę, co trzeba, i jeśli w tym czasie ktoś umarł z braku karetki, to waszą ignorancją zabiłyście człowieka. Proste. Jeśli naprawdę nie ma możliwości przetransportowania pacjenta, to na lekarzu pierwszego kontaktu trzeba wymóc zlecenie na transport sanitarny. O dokładne zasady można i należy pytać w NFZ.
Odpowiedz@bloodcarver: Uważam, że mam prawo czegoś nie wiedzieć. I w momencie, kiedy siostra zadzwoniła na pogotowie, osoba, która odebrała zlecenie powinna wiedzieć jaki zespół skierować do zgłoszenia a jeśli siostra pomyliła się i źle dzwoni - powinno się ją poinstruować chociaż gdzie ma dzwonić. Swoją ignorancją zabiłyśmy człowieka? Uważam, że przesadziłeś. Możesz równie dobrze napisać że siostra "swoją ignorancją" zabiła człowieka, kobieta z dyspozytorni (czy jak to tam się zwie) tym, że wysłała karetkę zabiła człowieka, babcia tym, że zachorowała zabiła człowieka, lekarz rodzinny nie chciał pomóc w transporcie chorego - zabił człowieka. A! I jeszcze zespół karetki też zabił człowieka - przecież przyjechali. Widzisz. Może sprawa nie jest do końca taka prosta.
Odpowiedz@bloodcarver: Ja to zrozumiałem w taki sposób, że siostra autorki zadzwoniła z prośba o przesyłanie karetki transportowej a nie specjalistycznej. Wtedy przysyłanie karetki specjalistycznej to faktycznie jest "pokrętna logika".
Odpowiedz@Gawron: Dzięki za komentarz i czytanie ze zrozumieniem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2016 o 14:08
Z twojej wypowiedzi wynika, że winna jest lekarka, która odmówiła wezwania transportu sanitarnego, mimo że w przeciwieństwie do siostry autorki posiada ona wszystkie informacje na temat procedur. Mimo to w jakiś pokrętny sposób wyciągasz wniosek, że to siostra, jak i sama autorka (której nawet tam nie było) zawiniły.
Odpowiedz@Gawron: Pogotowie już od dawna NIE MA zwykłych transportówek, a nastroje są takie, że nie wysłanie tego, co jest, czyli ratunkowej, może się skończyć zjedzeniem przez media i oskarżeniami wobec dyspozytorki. Postawiły dyspozytorkę pod ścianą.
Odpowiedz@bloodcarver: Weź myśl realistycznie. Tydzień temu była wzywana karetka do mojego dziadka przez ciotkę. Dyspozytorka powiedziała, że karetek nie ma, że albo transport własny albo na następny dzień wizyta u lekarza rodzinnego. Nikomu nikt pistoletu do głowy nie przystawiał. Jak masz bzdury pisać to się lepiej nie wypowiadaj.
Odpowiedz@bloodcarver: Ma, mój kuzyn taką jeździ.
Odpowiedz@Katka_43: mylisz transportowców z systemem ratownictwa. transporty dzialaja albo dla szpitala, albo prywatne firmy maja podpisane umowy z lekarzami rodzinnymi.
Odpowiedz@Ness: według prawa nie masz czegoś nie wiedzieć. "Niewiedza nie chroni przed odpowiedzialnością". Nie wiem czy, istnieje paragraf mówiący o konsekwencjach w razie gdyby zabrakło właśnie tej jednej karetki do nagłego/ciężkiego przypadku, ale gdyby taki był, to nie mogłabyś uważać, że masz takie prawo. Gdy u nas w rodzinie nastąpiła podobna sytuacja, po prostu dowiadywaliśmy się w NFZ i dodatkowo w szpitalu o tym, jakie są możliwości transportu. Karetka nie jest jednak pierwszą i ostateczną możliwością.
OdpowiedzTo zadanie nie należy do Pogotowia Ratunkowego Ale prawa pacjenta: Tryb zlecania tego świadczenia został uregulowany przez art. 41 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (tekst jednolity Dz. U. z 2008 r. Nr 164, poz.1027 z późn. zm.). Art. 41. 1. Świadczeniobiorcy, na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego, przysługuje bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego, w tym lotniczego, do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej udzielającego świadczeń we właściwym zakresie, i z powrotem, w przypadkach: 1) konieczności podjęcia natychmiastowego leczenia w zakładzie opieki zdrowotnej; 2) wynikających z potrzeby zachowania ciągłości leczenia. 2. Świadczeniobiorcy, na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego, przysługuje bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego - w przypadku dysfunkcji narządu ruchu uniemożliwiającej korzystanie ze środków transportu publicznego, w celu odbycia leczenia - do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej udzielającego świadczeń we właściwym zakresie, i z powrotem. 3. W przypadkach niewymienionych w ust. 1 i 2 na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego świadczeniobiorcy przysługuje przejazd środkami transportu sanitarnego odpłatnie lub za częściową odpłatnością. 4. Minister właściwy do spraw zdrowia, po zasięgnięciu opinii Prezesa Funduszu oraz Naczelnej Rady Lekarskiej, określi, w drodze rozporządzenia, wykaz grup jednostek chorobowych, stopnie niesprawności oraz wysokość udziału własnego świadczeniobiorcy,
OdpowiedzA jak babcię przetransportowałyście do lekarza rodzinnego? I dlaczego transport samochodowy odpadał? Logika lekarza z karetki całkiem sensowna, nie pokrętna. Jeśli lekarka rodzinna nie chciała wystawić zlecenia na bezpłatny transport sanitarny ( możliwe tylko w przypadku konieczności podjęcia natychmiastowego leczenia w zakładzie opieki zdrowotnej) lub za odpłatnością 40% (google w 3 sekundy podaje, kiedy się należy), zawsze mogłyście zamówić transport pełnopłatny. Zamiast tego siostra zablokowała karetkę PR, która w założeniu jeździ do przypadków zagrażających życiu...
Odpowiedz@JaJko89: Ja spytam inaczej - jeśli z jakichkolwiek powodów transport własny odpada, to lekarzowi korona by z głowy nie spadła, gdyby poinformował pacjentkę gdzie i w jaki sposób można zamówić transport medyczny - czemu tego nie zrobił? I czemu dyspozytor pogotowia wysłał specjalistyczną karetkę, skoro zgłoszenie tego nie wymagało? Jakoś nie doczytałam w historii, żeby ktoś ściemniał, że babcia właśnie schodzi z tego świata, tylko że potrzebuje zwykłego transportu do szpitala. Najłatwiej zawsze się przyczepić i zwalić winę na tego, który "mógł się przecież dowiedzieć" - ci, co "wiedzą, a nie powiedzą" przecież nic nie muszą i w ogóle to nie ich obowiązek... Całość wyszła piekielna z obu stron - wujek Google nie gryzie i w kilka minut można było się dowiedzieć co i jak, ale jednak większą piekielność w tej sytuacji widzę po stronie przedstawicieli tzw. służby zdrowia...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2016 o 14:27
@JaJko89: babcia nie jeździła do lekarza rodzinnego. Siostra sama do niego pojechała z wynikami (babcia nie jeździła na oddawanie krwi, wyniki były z moczu - ponownie, siostra woziła). Do mojej babci lekarz przyjeżdża w razie potrzeby na wizyty domowe. Kobieta pa prawie 90 lat (babcia, nie lekarz).
Odpowiedz@Meliana: Tak powiedział lekarz z karetki do siostry. Że powinna była naciskać lekarza rodzinnego. Ale jeśli człowiek nie wie - to potem łatwo "gdybać". Teraz będziemy wiedziały.
Odpowiedz@Ness: "Siostra, która była z nią u lekarza prosiła..." - to zdanie wprowadziło mnie w błąd w takim razie:) Rzeczywiście lekarka mogła wyjaśnić. Mam wrażenie, że dyspozytorka chyba nie zrozumiała Waszej sytuacji (w emocjach możliwe, że skupiłyście się głównie na stanie zdrowia babci) - no cóż mogła dopytać, od tego jest. Wy za to mogłyście sprawdzić, kto zajmuje się transportem - przepraszam, jeśli zabrzmię chamsko, ale dziecko w podstawówce wie, kiedy dzwoni się na pogotowie.
Odpowiedz@JaJko89: No nie wiem. Jeśli zapytać, to wątpię, że dziecko Ci powie "w przypadku braku możliwości transportu chorego do szpitala wzywa się transport sanitarny". ;)
Odpowiedz@JaJko89: No właśnie, ja to rozumiem tak, że rodzina nie chciała płacić - a lekarka uznała, że sytuacja nie jest tak nagła, żeby przyznać darmowy transport. Nie wiem, jak tam dokładnie było, ale ludzie powinni rozumieć, że pogotowie to nie korporacja taksówkarska...
Odpowiedz@LuzMaria: sytuacja nie musi być nagła, wystarczy, że lekarz uzna, ze chory nie jest w stanie dotrzeć do szpitala samochodem bądź transportem publicznym i wtedy wystawia skierowanie.
Odpowiedz@LuzMaria: Rozumiem to doskonale. Pisałam - babcia nie mogła pojechać samochodem - zwyczajnie nie dała rady wyjść z domu, była osłabiona. W domu była tylko moja siostra, która, chociaż nie mała, 80 kg bezwładnej babci nie dotacha do samochodu a potem jeszcze niewiadomo jak daleko od wejścia szpitala do izby. Nie wnikam, czy ktoś by jej dał podstawić wózek czy nie przy wejściu do szpitala, to sama jazda samochodem (którego siostra i tak nie ma) była by dla chorej niemożliwa.
OdpowiedzA na czym w końcu stanęło?
Odpowiedz@Strzyga: Nie wiem jeszcze. Ale z tego co niektórzy piszą muszę iść z siostrą na policję, bo prawdopodobnie zabiłyśmy człowieka :/
Odpowiedz@Ness: Nie dramatyzuj, nikt Cię nie chce tutaj obrażać. Lekarz z karetki pewnie prewencyjnie na przyszłość chciał Cię poinformować - przy setkach takich bezsensownych wyjazdów, jakie miał w karierze, zapewne się zdarzyło, że karetka gdzieś tam dojechała za późno. A ludzie tutaj wyrażają swoje niezadowolenie, bo każdy z nas się składa na funkcjonowanie tej ledwo zipiącej ochrony zdrowia i każdemu zależy, żeby to w miarę sensownie funkcjonowało. Uświadamianie dorosłych kobiet od czego jest PR jest jednym z takich elementów edukacji społecznej:)
Odpowiedz@JaJko89: Trochę mi nerwy puściły po przeczytaniu pierwszego komentarza i do niego się odnoszę. Nie jestem wszystkowiedząca, przyznaję się to tego, lubię się czegoś dowiedzieć i wiedzieć na przyszłość. I masz rację, że każdy z nas składa się na nasze pokręcone państwo i służbę zdrowia. Ale także każdy z nas ma prawo do niewiedzy.
OdpowiedzCo za ludzie ... Bez powodu zadzwonic po karetke a potem jeszcze nie mieć sobie nic do zarzucenia
Odpowiedz@JemParowkeNosem: Dlaczego bez powodu? Siadające nerki 90-letniej babci nazywasz "bez powodu"? Trzeba było jej dać drobne na autobus i niech sobie radzi? Następny...
Odpowiedz@JemParowkeNosem: po to jest dyspozytor, żeby dobrze zebrać wywiad. A tym czasem nie raz jest tak, jak na pewnym obrazku - przy słuchawce siedi klaun, a wbiegajacy do dyżurki ratownik krzyczy tryumfalnie: "wiedziałem, wiedziałem!!!' :D
Odpowiedz@Ness: Obawiam się, że niestety "siadające nerki 90-letniej babci" nie są powodem wzywania karetki nomen omen ratunkowej. I dlatego tamten lekarz miał rację. Natomiast dyspozytorka w pogotowiu może podać (jeśli się ją o to poprosi) numer telefonu do transportu medycznego. Sama nie może go wezwać. Poradziła mi, żeby tak zrobić, kobieta na szpitalnym korytarzu, gdy chciałam jak najszybciej odebrać swoją Mamę (z fatalnie połamaną nogą, więc taksówka odpadała) z SORu. Na szpitalny transport (należał jej się jako osobie niechodzącej) czekałybyśmy pewnie z 10 godzin. Pięknie zadziałało, ale musiałam płacić. I to dużo więcej niż za zwykłą taksówkę. Za to dostarczyli pacjentkę do własnego łóżka :)
Odpowiedz@ciotka: ale przecież nie wezwali karetki ratunkowej (problemy z czytaniem za zrozumieniem?), a transportową, czyli tzw. transport sanitarny. Skoro dyspozytorka nie mogła go wezwać, powinna o tym poinformować/przekierować, a nie wysyłać ratowników.
Odpowiedz@Caron: dyspozytorka nie chce ryzykować jak babci się umrze w międzyczasie, zresztą nie wiemy co dzwoniąca mówiła.
Odpowiedz@Morog: a dzisiaj akurat byłam na takim wyjeździe, ostra niewydolnośc nerek', na spokojnie poszlo zwyklym transportem ze skierowaniem od rodzinnego.
OdpowiedzTaksówek nie ma? Osobiście wolałabym te 20 zl w diabły wydać niż się uzerac z biurokratyczne machina
Odpowiedz@heekaatee: No to fajnie masz, bo dla mojej babci i dla nas 20 zł to sporo (poza tym, mieszkam na wsi i taksówka od nas do szpitala to jakieś 50 zł a nie 20). Poza tym, moja babcia całe życie odprowadzała składki i na stare lata nie może nawet liczyć na transport do szpitala?
Odpowiedz@Ness: @heekaatee prezentuje popularną opcję "nie znam się, ale się wypowiem" plus "i jeszcze się przy tym powyzłośliwiam". Owszem, taksówki istnieją, ale nie sądzę by taksówkarz z uśmiechem na ustach znosił z IV piętra np. 80 kg pacjenta, który nie chodzi. Dla mnie 20 zł to dwa piwa w klubie. Dla setek tysięcy emerytów dwa dni jedzenia. Autorko, powinnaś wymóc na lekarce rodzinnej zlecenie na transport medyczny. Osoby z karetki postąpiły słusznie odmawiając transportu.
Odpowiedz@heekaatee: Przecież napisała, że samochód (zwykły) odpada.
Odpowiedz@Ness: super, tylko przejazd karetki to - oprócz tego, że narażanie innych - znacznie większy koszt. Więc: żebyście wy zaoszczędzili pięćdziesiąt zł, wszyscy w podatkach złożyliśmy się na kwotę znacznie większą. Rozumiem, że chcieliście oszczędnie i sprytnie - ale bez przesady, żeby mieć pretensje o to, że nie wszyscy są zachwyceni.
Odpowiedz@LuzMaria: Tu nie chodzi o żadne oszczędzanie, pacjentowi należy się tzw. transport medyczny jeśli nie ma innego sposobu na przetransportowanie go np. pacjent jest leżący. Trzeba to tylko wyłuszczyć lekarzowi pierwszego kontaktu i on nie powinien odmówić wydania zlecenia na taki transport, jeśli są ku temu przesłanki. Siostra Autorki zamiast palić fajki mogła po prostu raz jeszcze zadzwonić do rodzinnego, by wydał zlecenie.
Odpowiedz@LuzMaria: Jej babcia też całe życie składała się na podatki, chyba po to to robi by w takich sytuacjach z nich korzystać? I moim zdaniem nie jest to żadne "cwaniaczenie" żeby zaoszczędzić.
Odpowiedz@Ness: polecam zmienić przychodnię, najlepiej na taką która ma podpisaną umowę z prywatną firmą transportową. Mówię to jako transportowiec :)
Odpowiedz@Grejfrutowa: karetka babcię zabrała, lekarz wypytał o różne rzeczy i zawieźli ją do szpitala. A że nasza wioskowa przychodnia jest do d... to sama wiem, ale babcia całe życie się tam leczyła i przetłumaczyć jej, że lepiej by było zmienić się po prostu nie da :/
Odpowiedz@LuzMaria: Nikomu nie chodziło o żadne oszczędzanie i spryt. Po prostu nie było opcji, żeby babcię przetransportować samochodem. Wynosili ją przypiętą do wózka pasami! Ona sama chodzić nie dała rady. Jak ją przewieść? Nie jestem osobą, która na rodzinie oszczędza, bo jest ona dla mnie najważniejsza. Więc nie mierz wszystkich swoją miarą.
OdpowiedzOpcje są dwie, albo źle wybrany lekarz rodzinny nie przejmujący się swoimi pacjentami, albo faktycznie istniały powody, dla których pani doktor odmówiła zlecania na transport i niekoniecznie były to oszczędności.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2016 o 16:16
@kertesz_haz: Raczej to pierwsze. Tydzień temu babcia miała krwotok z nosa. Niby nic takiego, ale 90 lat, słaba, ciśnienie niskie - następnego dnia przyjechała doktor. Stwierdziła, że to starość, że tak ma być. Dziś babcia w szpitalu na nerki - nie wiem, czy to ma coś wspólnego z krwotokiem z nosa, może zbieg okoliczności. Wiele ludzi narzeka na tę przychodnię, ale to typowa wioskowa przychodnia - jak nie masz możliwości zajechać do miasta, to nie masz wyjścia.
OdpowiedzKaretka NIGDY nie ma zastapic taksowki. Dlaczego to babcia "nie da rady pojechac samochodem" - z historii nic nie wynika. Lekarka rodzinna chyba zna stan zdrowia swoich pacjentow i miala na ten temat chyba odwrotne zdanie, albo argumenty medyczne. Czesto pacjenci, lub ich rodziny zycza sobie karetki z wygodnictwa, badz oszczednosci, A NA TO ONE NIE SA PRZEZNACZONE! Siostra, zamiast palic fajke za fajka, zatruwajac otoczenie (i siebie), powinna moze pic wodke za wodka, albo strzelic sobie dozylnie cos na uspokojenie, moze by sie przestala przejmowac i pomyslala z gory przewidujaco.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Tego potoku bezsensu nawet nie będę komentować.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Onufry, no nie rozumiesz? To kolejna historia o tym, jakimi chamami i mordercami są lekarze, którzy nie znają ani swoich pacjentów, ani procedur. Mamy tu do czynienia z następującymi kwestiami: 1. skoro pani doktor, która zazwyczaj odwiedza babcię w domu tym razem tego nie zrobiła, tylko oparła się na samych wynikach, to stan nie był taki, że trzeba już w tej sekundzie i natychmiast. Można było zorganizować transport medyczny. 2. Lekarka odmówiła wystawienia skierowania na bezpłatny transport - komentatorów zdaniem ze złośliwości. A może po prostu nie było wskazania? Bo może, zdaniem lekarki, babcia da sobie radę w aucie? 3. Niezależnie od powodów - karetka to nie jest taksówka i podejrzewam, że siostra, dzwoniąc na linię, trochę podostrzyła symptomy (nie, nie mówię, że z wyrachowania, ale z niewiedzy).
Odpowiedz@vonflauschig: W Niemczech jest tak, ze za bezpodstawne wezwanie transportu sanitarnego bez zadnego pisemnego zlecenia lekarskiego (ktore wystawia sie z gory!), trzeba samemu placic i kasa chorych nie zwraca i SLUSZNIE. Naturalnie, jak ktos chce sam bulic, to wolna droga, ale tu o to chyba nie chodzilo.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: no wiem :) Moja odpowiedź odniosła się tylko i wyłącznie do opisanej powyżej historii, w której zwyczajnie nie zgadza się pare kwestii. Polska to może w tej kwestii nie Niemcy, ale w dyspozytorni nie siedzą idioci, a nie każdy lekarz to niedouczony konował.
OdpowiedzAż konto założyłem, bo nie wierzę co czytam, od transportu chorego są transporty sanitarne realizowane przez NFZ jeśli się należą z ubezpieczenia, bądź prywatne firmy z transportem medycznym/sanitarnym. Twierdzisz w komentarzach widzę, że mogłaś o tym nie wiedzieć, dzieci w przedszkolu wiedzą kiedy wzywać pogotowie, a potem dziwić się, że są afery ze pogotowie polgodziny jechało, skoro nie ma żadnego na stacji, bo są wzywane do jakiś pierdół zamiast zagrożenia życia no to się nie dziwny. Popieram @bloodcarver że takie zachowanie może być zabijaniem kogoś, kto naprawdę potrzebował pogotowia RATUNKOWEGO. Do tego sama napisałaś, ze przy babci była lekarz rodzinn, wiec zagrożenia życia nie było.Czekam na hejty, że za ostro, ale taka jest prawda.
Odpowiedz@Lohner: No właśnie nawet nie. Siostra pojechała z wynikami babci do lekarki, czyli sytuacja nie wymagała nawet wizyty pani doktor. Lekarka zapewne skierowała do szpitala w celu leczenia, a nie ratowania życia już, teraz, natychmiast.
OdpowiedzKaretka nie przyjechałaby na wezwanie "bo babcia nie może chodzić". Więc pewnie siostra dorobiła jej kilka objawów. Swoją drogą powinni wam kazać za nią zapłacić.
OdpowiedzJestem ciekawa co naopowiadałyście dyspozytorce, że wysłała karetę ratunkową, zamiast odesłać was do transportu medycznego. Dyspozytorzy nie są chętni do wysyłania karetek gdy nie ma naprawdę palącej potrzeby, więc historia musiała być dramatyczna.
Odpowiedz@grupaorkow: No właśnie to samo napisałam. Siostra musiała pierdół naopowiadać, więc wysłano karetkę. Też miałabym po czymś takim wyrzuty sumienia.
OdpowiedzCiesz się, że nie dostałaś kary za bezpodstawne wezwanie karetki.
Odpowiedz@bunny84: wtedy odwołanie. Po odsłuchaniu nagrania rozmowy wyszłoby czy siostra Autorki wyraźnie chciała transportowy wóz, czy zespół ratunkowy.
OdpowiedzA jeszcze tak podsumowując, poziom ogarnięcia lekarzy rodzinnych czasem tak właśnie wygląda - dzwoni do nas, na transport, lekarka i mówi, że chce karetkę ratunkową. No to my, że to na pogotowie. ...spytała na jaki numer ma dzwonić.
Odpowiedz