Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jako że powoli zbliża się festiwal w mowie potocznej Brudstockiem zwany i…

Jako że powoli zbliża się festiwal w mowie potocznej Brudstockiem zwany i broniący go piszą "Nie byłeś nie krytykuj".

A więc ja byłem. Dwa razy. I krytykuję.

Prysznice? Zagrzybiałe budki w których można zastać mocz i kał w różnych ilościach, a także materiały pochodzenia męskiego po kontakcie damsko-męskim. Ogólnie czeka się na nie parę godzin w kolejce, a to co się zastanie w środku to czysta loteria.
Wspomniałem, że każą za nie płacić?

Rozumiem, jest to festiwal gdzie jest dużo kurzu, żwiru, błota itp. Ale żeby nie mieć nawet ubrań na zmianę, sztywniejącą z brudu i potu koszulkę oraz walić denaturatem gorzej niż typowy żulik?

Na festiwalu liczy się zabawa, prawda? No tak, ale nie zabawa zwierzęca, która oznacza kopulację na wszystkie możliwe sposoby we wszystkich możliwych miejscach. Miałem nieprzyjemność wywalić ze swojego namiotu parkę, która traktowała go jako darkroom, mimo że ich namioty były parę sektorów dalej.

Tu warto też wspomnieć o ćpunach. Nie, nie przesadzam. Są ludzie po zielsku, którzy tulą się do ciebie (a ty się odsuwasz z powodu fetoru, jaki wydalają), będąc nastawieni pozytywnie do wszystkiego.
Ale są też goście po innych rzeczach, którzy rzucą się na ciebie z pięściami lub czymś ostrym bo lekko trąciłeś ich w tłumie.
Porządkowi "reagują", nieraz zostawiając ćpuna po prostu trochę dalej i wypuszczają.

Następna uwaga na temat higieny. Wyobraźcie sobie jak wyglądają ręce po koncertach, tarzaniu się w błocku i kopulacji z ludźmi różnymi.
A teraz wyobraźcie sobie, że takimi brudnymi łapami ludzie jedzą ryż/ziemniaki/kanapkę/cokolwiek i się tym nie przejmują.
Nie wiem jak wy, ale ja mam odruch wymiotny od samego wyobrażenia sobie tego. A musiałem jeść i na to patrzeć.

Broniący tego festiwalu mówią, że to "wielka wspólnota, gdzie każdy sobie jest bliski i każdy się dzieli ze wszystkimi".
Jadłem sobie zupę, którą ugotowałem sobie sam. Gar jako że gorący, stoi sobie przed namiotem. Czekam aż przyjdzie dziewczyna i zaczniemy jeść.
Naraz podchodzi sobie jakiś capiący jak stado baranów gość w stylu typowego rasta z dredami, otwiera garnek i chwyta chochlę.
Na moją uwagę że ma to zostawić, wychłeptał z chochli srogą porcyjkę, próbował wziąć drugą. Nie zdążył, chochlę odebrałem.
Jęczał "no ziomuś, ja nic dzisiaj nie jadłem, wszystko wydałem no". Byłem nieugięty, mimo to poszedł dopiero jak usiedliśmy z dziewczyną i zaczęliśmy sami jeść.

Co do złodziei, na których wielce narzekają.
Sprzęt w ogóle niezabezpieczony jest wszędzie.
Leży facet narąbany na namiocie, obok niego najnowszy iPhone, ładowarka i słuchawki. Okazja czyni złodzieja.

Powrót pociągiem, zwłaszcza w nocy to horror.
Co chwilę walenie do ścian przedziału, otwieranie drzwi, darcie mordy około 1 w nocy.
Defekacja i nie tylko gdziekolwiek, byle nie w toalecie.
Rzucanie butelkami i uruchamianie awaryjnego hamulca to norma. Reakcja konduktora? Brak jakiejkolwiek.

Za tą samą cenę mogę spędzić czas w czystości, bez patologii i ćpunów, siedząc na Helu czy w Kołobrzegu na plaży przez tydzień, albo wyjechać na dwa dni do Włoch.
I wiecie co? W tym roku tak zrobię.

brudstock

by Scorpion
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mskps
27 51

"Za tą samą cenę mogę spędzić czas w czystości, bez patologii i ćpunów, siedząc na Helu czy w Kołobrzegu na plaży przez tydzień, albo wyjechać na dwa dni do Włoch." Musisz kupować naprawdę drogi bilet na pociąg do Kostrzyna nad Odrą, skoro wychodzi Cię tak samo jak opłacenie noclegu i dojazd nad morze czy do Włoch.

Odpowiedz
avatar mati22252
12 32

@Scorpion: Po pierwsze tej kuchenki mieć nie możesz bo jest zakaz używania otwartego ognia. Mnie np cały woodstock kosztuje jakieś 400 zł ciekawe gdzie do Włoch za to pojadę.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
11 19

@Scorpion: pociągi woodstockowe są tańsze od zwykłych, namiot nie jest rzeczą jednorazowego użytku, więc nie wliczaj ceny namiotu do każdorazowego pobytu na Woodzie, alkoholu pić nie musisz (ja na woodstocku byłam 4 razy, w sumie może 6 razy kupiłam sobie po piwie). Co masz na myśli przez różne atrakcje? Warsztaty i ASP są darmowe. Jedynymi niezbędnymi kosztami które wymieniłeś są więc pociąg i jedzenie. Nawet gdybyś codziennie chodził jadać do jakichś knajp w Kostrzynie (i nawet wypił te 2-3 piwa dziennie) wyjdzie taniej niż wakacje w hotelu nad morzem czy Włoszech, nieważne czy w sezonie, czy poza. Ponadto, chyba musiałeś miećwielkiego pecha, bo ja żadnych wymienionych przez ciebie piekielności nie zauważyłam, tylko ze 2 razy widziałam jakiegoś pijaka szczającego na namiot (nie wiem czyj, może jego). Co najwyżej jakąś jedną parkę próbującą się do siebie ddobrać, ale wciąż w ubraniach byli.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
18 42

Dlaczego byłeś dwa razy, skoro jest tak okropnie?

Odpowiedz
avatar Scorpion
30 54

@lazy_lizard: drugi raz za namową dziewczyny i znajomych na zasadzie "no widocznie miałeś pecha, weź pojedźmy, będzie fajnie. Jak ci się drugi raz nie spodoba to możesz nie jechać".

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
12 14

@Scorpion: Cóż, to ma sens.

Odpowiedz
avatar rennard
35 43

Na Woodstocku byłem więcej razy niż ty, mogę powiedzieć, że od momentu kiedy festiwal przeniósł się z Żar do Kostrzyna jest znacznie gorzej. Raz, że teren pagórkowy wg. mnie kompletnie nie nadaje się na tak dużą imprezę, a dwa że od pewnego czasu kluczowe miejsca są odgradzane metalowymi płotami (po co?) Osobiście nie byłem świadkiem tej wszechobecnej kopulacji, bardziej mam wrażenie że co chwila można się natknąć na nawalonego do nieprzytomności jegomościa. Do tego po zakupie piwa trzeba przejść rytuał odmawiania 'przelania troszke' wszędobylskim pancurom. Ostatni raz byłem 3 lata temu i żeby kupić piwo i coś do jedzenia musiałem stać w CZTERECH kolejkach - w jednej po żeton na piwo, w drugiej po żeton na jedzenie, w trzeciej po jedzenie i w czwartej po piwo. Nie wiem co za idiota wymyślił taki system, ale mam nadzieje że sczeźnie. Źle zaczęło być kiedy zaczęły tam się przewijać duże ilości pieniędzy. Nigdy nie zapomnę Owsiaka bredzącego, że Woodstock to ostatni niekomercyjny festiwal w Polsce, gdzie w tle widoczne były wielkie reklamy Allegro i Play.

Odpowiedz
avatar Fisstech
6 38

@rennard: Nie chcę tutaj wszczynać Owsiakowej wojny, ale moim zdaniem facet w pewnym momencie pogubił się w tym, co robi i z faceta typu "dobry wujek", który kojarzył się młodym z ciepłem, dobrem i fajną zabawą, stał się celebrytą i zaczął wtrącać się do polityki. Sama jako nastolatka Owsiaka lubiłam, bo mam wrażenie, że był wtedy zupełnie innym człowiekiem. Teraz raczej nie nazwałabym go autorytetem dla młodzieży. W mojej opinii na teren festiwalu pod żadnym pozorem nie powinni być wpuszczani członkowie sekt, ponieważ to stoi w sprzeczności z zapewnieniem, że festiwal jest bezpieczny. Nie wiem, jakimi hasłami obecnie promowany jest Woodstock, ale za moich czasów jednym z nich było hasło "Stop Narkotykom". Niestety, doświadczenia znajomych wyjeżdżających na ten festiwal wyraźnie wskazują na to, że hasło jest tylko na papierze i nikt nie reaguje na rzesze naćpanych ludzi. Fajnie, że Owsiak stworzył WOŚP, bo jest to fenomen na skalę międzynarodową i naprawdę widać efekty tej zbiórki, ale jego zachowanie wobec zarzutów odnośnie prowadzenia fundacji jest skandaliczne. Sama byłam zszokowana, że w "dobrym wujku" może być tyle agresji i arogancji wobec innych. Owsiak zamiast łączyć ludzi (jak było dawniej), zaczął ich dzielić na sympatyków i przeciwniów siebie samego. Nawet na fanpage'u WOŚP co jakiś czas pojawiają się wpisy typu "Pokazujemy, co robimy, żeby przeciwnicy nasze fundacji widzieli". Dla mnie osobiście jest to strasznie przykre.

Odpowiedz
avatar rennard
8 10

@Fisstech: Z tymi narkotykami to różnie jest. Nie widziałem na własne oczy, ale słyszałem od znajomych że patrol od razu reaguje na wieść o dealerach i ich wyłapuje (co z nimi robi dalej to nie wiem) ćpuny były zawsze i nie mówię tutaj o entuzjastach marihuany. Do samego Owsiaka nic nie mam, jego osoba mnie kompletnie nie interesuje. I tak szczytem absurdu był koncert The Prodigy, gdzie muzycy obrazili się na to, że nie ma płotu przed sceną i kazali taki zamontować (???) a później z pełnym entuzjazmem darli się ze sceny 'fuck the system!"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 38

Już czarty raz z rzędu jestem namawiana na udział w tej imprezie. Głupio mi tak co chwilę odmawiać, ale no kurde, ja nie z tych ludzi, którzy potrafią zrobić kupę w lesie, nie kąpać się przez dwa dni... i jakoś tak widok obcych sikających facetów okropnie mnie brzydzi. No i chyba mój największy problem - nie piję zbyt wiele, więc nie wbiję się w ten klimat wyjebonga. A Młoda tak prosi, była już dwa razy i chce mnie tam wyciągnąć. Nie tylko ona zresztą. Fakt, lubię szaleństwo, ale takie jakieś bardziej... higieniczne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 19

@MyCha: Nie nocujemy w hotelach, nigdy. Podczas ostatniego pobytu w Bieszczadach, korzystaliśmy z toalet przy wejściach na szlak, a z prysznicy na kempingach. Podczas ostatniej wycieczki wzdłuż Wybrzeża, z toalet korzystaliśmy na stacjach benzynowych, czasem i zdarzył się tam prysznic, a tak to cywilizowane kempingi. Wysikać się na szlaku - owszem. Ale zostawiać papierzaki... no nie. Przemyć się husteczką nawilżaną, spoko. Ale co woda, to woda.

Odpowiedz
avatar mitzeh
21 23

@MyCha: no i dobra, nawet jeżeli ktoś nigdy na "takie wypady" nie jeździ i "nocuje w ich czasie w hotelach", to co? Jest jakimś gorszym człowiekiem? Mniej "tró" turystą, bo nie potrafi albo nie chce zrezygnować ze standardu higieny, do jakiego jest przyzwyczajony?

Odpowiedz
avatar Suctoria
4 4

@Candela: Ja z koleżanką chodziłam w strojach kąpielowych koło 5 nad ranem do zwykłych umywalek. Miałyśmy szlauf, więc i porządny (ale zimny) prysznic dziennie był. A do toi-toiów zawsze szczęśliwie docierałyśmy zaraz (albo w trakcie) czyszczenia.

Odpowiedz
avatar jelonek
14 36

Kurcze, albo Ty masz wyjątkowego pecha albo ja wyjątkowe szczęście. Co prawda byłam na Brudstocku tylko raz - w zeszłym roku i mi się podobało. 1. Nie korzystałam z tych zamykanych pryszniców o których piszesz, raczej z tych kranów na świeżym powietrzu - tam było czysto ;) kostium kąpielowy na tyłek i da się umyć w komforcie. Fakt, woda zimna ale co z tego jak był upał. No i tona chusteczek nawilżanych żeby w ciągu dnia się jako tako oporządzić. 2. Fakt, sporo ludzi nie wygląda za porządnie ale ani razu żaden z nich nie stanął na tyle blisko mnie żebym poczuła dyskomfort - może rzeczywiście mam fart? 3. Kiedy jem raczej patrzę w swoją michę a nie na ludzi na około, zresztą większość jedzenia które można kupić na woodzie bierze się w łapkę i można z nim odejść dalej i nie trzeba patrzyć na obrzydliwców. 4. Co do kopulujących par - serio nie widziałam. Podsumowując - ja byłam bardzo zadowolona z wyjazdu, w tym roku też się wybiorę i zobaczymy ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2016 o 12:08

avatar SunAmelia
4 18

@jelonek: Miałam dokładnie takie same doświadczenia: Woda z kranów + strój kąpielowy, super ochłoda w upalne dni. Dodatkowo chusteczki nawilżane do dbania o higienę intymną i w ciągu dnia. Namiot miałam dość daleko od sceny głównej, wszyscy towarzysze super kulturalni. Choć wiem, że największy problem miały namioty w laskach przy drogach :/. Jedzenie kupowałam w budkach i nikt ode mnie nie żebrał. Kawa rano grzana przy namiocie, i z namiotu obok raz zapytali się czy byśmy nie zrobili i im bo nie mieli grzejnika. Najgorsze były toalety, bo mimo. iż regularnie oczyszczane nie zaspokajały potrzeb tylu ludzi. Po korzystaniu myłam nie tylko ręce ale i nogi :P Wybawiłam się świetnie, ale byłam przygotowana na wiele niedogodności.

Odpowiedz
avatar SirVimes
5 23

@SunAmelia: Czego chcecie? To największy maruda i kłamca portalu. Plus daję głowę że nie byl tam, tylko wypisuje wszystkie stereotypy jakie mu przyszły do glowy..

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 5

@jelonek: Dodałabym jeszcze, że kolejki pod prysznic łatwo można ominąć. Tylko trzeba wstać o piątej rano ;) Aczkolwiek muszę powiedzieć, że atmosfera na Woodzie z roku na rok pada coraz niżej. Coraz więcej pojawia się tam ludzi, którzy przyjechali żeby się napierdzielić i poleżeć w krzakach, no i mamy co mamy. W zeszłym roku widziałam i słyszałam sporo chamstwa, co jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia. Np. normalne, że w takim tłumie ludzie się potrącają. Zawsze wszyscy na luzie, kulturka, "przepraszam", "nic się nie stało" itd. W zeszłym roku normalnym było usłyszeć "gdzie leziesz h*ju" czy "co się k*rwa pchasz"... :(

Odpowiedz
avatar lady0morphine
6 10

@jelonek: Mam podobne odczucia, na Woodzie byłam dwa razy. Nikt mnie nie okradł, nie pobił, nie zgwałcił ani nie obrzygał. Ba, nawet pijaczki od "nalej mi trochę" mnie nie zaczepiały, kiedy zobaczyli, że trzymam w ręku radlery a nie prawdziwe piwa. Problem prysznica idzie łatwo rozwiązać- wystarczy wziąć własny wąż, dokręcić i już można się porządnie umyć przy kranach. Jedyny minus (albo plus, zależy jak na to patrzeć) takiego rozwiązania jest taki, że oprócz siebie trzeba wtedy umyć dziesięć innych osób, bo każdy prosi o użyczenie węża :) Wydaje mi się, że wszystko zależy od podejścia. Jak się nastawimy, że będzie źle, okropnie, brudno i fuj, to tak będzie. Ludzi nastawionych pozytywnie spotykają dobre rzeczy. Po prostu. Ja byłam nastawiona pozytywnie i teraz nawet stratowanie w błocie przez wielkiego nieznajomego faceta wspominam z uśmiechem (chociaż po tym zdarzeniu pół dnia kulałam i do dziś odzywa się kolano gdy zmienia się pogoda), bo 3 sekundy po mojej glebie ten sam gość mnie postawił na nogi, zaczął przepraszać i nie odszedł dopóki nie upewnił się, że nic poważnego mi się nie stało. W cywilizowanym mieście nigdy się z taką uprzejmością i szczerą troską nie spotkałam.

Odpowiedz
avatar Lilith666
-1 5

@jelonek: Przecież w zeszłym roku było okropnie zimno. Jak Ty się tam myłaś?

Odpowiedz
avatar jelonek
3 3

@Lilith666: Przez pierwsze dwa dni było zimno więc były to najszybsze prysznice w moim życiu, potem od soboty było już upalnie przecież :)

Odpowiedz
avatar Suctoria
2 2

@jelonek: U mnie dokładnie to samo.

Odpowiedz
avatar jakkar
1 1

@Lilith666: szybko :) :) :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Lilith666: bierzesz zel i myjesz sie w deszczu ;)

Odpowiedz
avatar MrSZ
12 26

Też byłem na woodstoku 2 razy. Jest to impreza specyficzna, gdzie nie chodzi o to żeby codziennie brać prysznic i pachnieć perfumami. Trochę już wyrosłem i teraz uważam że bym się tam nie odnalazł, ale te 2 razy gdy byłem parę lat temu były całkiem fajne. Co do cen to zdrowo przesadziłeś. Nie wiem czy da się spędzić taniej czas niż na woodstocku. Ale zupełnie nie wiem co jest w tym piekielnego. Przecież nie dostajesz nakazu z urzędu że masz się stawić na tej imprezie. Ja np. nie lubię opery i mam bardzo dobre rozwiązanie tego problemu. Po prostu do niej nie chodzę :).

Odpowiedz
avatar Budyniowa
5 23

Nie chcę hejtować, tylko stwierdzić, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Cóż higiena tam leży i kwiczy, ale czy jedziesz tam obserwować czyjąś higienę czy się bawić. Mnie higiena raziła, ale daliśmy radę, nie śmierdziałam, nie byłam brudna, dobrze się bawiłam i nie straciłam milionów, ani nie chodziłam głodna. Zależy od podejścia i nastawienia, a to każdy ma inne. I szacunek za zupę, jestem pod wrażeniem :)

Odpowiedz
avatar Russandol
12 26

Nie rozumiem punktu w ktorym probujesz obalac teze o wspolnocie i dzieleniu sie: krytykujesz to, ze sam nie chciales sie dzielic? Oczywiscie nie mowie ze powinienes, twoje zarcie i nic nikomu do tego, ale w swietle obalanej tezy to ty jestes tym co robi zle bo nie jest czescia wspolnoty i sie nie dzieli. Cala reszta... well. Jak bylam mloda, Woodstock uwielbialam. Dwa dni w blocie i niefajne zapachy to naprawde nic dla mlodziezy ktora chce sie wyszalec. Teraz juz bym sie na to nie pisala. Ot, mlodosc ma swoje wybryki; a ze niektorzy przesadzaja - coz, przy takiej masie ludzi nie ma szans by uniknac idiotow.

Odpowiedz
avatar Wolontariusz
6 8

Tak ogólnie rzecz ujmując, komuś pasuje komuś nie. Nie bardzo zwracam uwagę na otoczenie. Takie same spotykałem na mniejszych płatnych festiwalach za granicą oraz na większych. To specyfika wielu miejsc, nie rozumiem tylko jakoś potrzeby jednej i drugiej strony przekonywania do pojechania tam i przekonywania do bojkotu. Impreza jak impreza

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
8 12

Prawda jest taka, że impreza specyficzna i nie dla każdego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Można też wybrać inny festiwal. Płatny, ale czysty. Wave Gotik Treffen na przykład, kilkadziesiąt tysięcy ludzi w dużym mieście, syfu brak :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2016 o 13:44

avatar Fomalhaut
10 30

Mój ty biedaku. Powinieneś chyba zostać męczennikiem. Radzę też pozwać organizatorów tej imprezy o odszkodowanie za traumę, do jakiej doprowadził cie pobyt na "brudstoku". Może spodziewałeś się tam pachnącej kwiatami i schludnie ubranej i uczesanej młodzieży, może hotelowych wygód i kelnerskiej obsługi. A może zwyczajnie nie pasujesz do tego typu imprez. Wiekiem, a bardziej zapewne mentalnością. P.S. Załatwię mi, proszę weekendowy wypad do Włoch w cenie, o której pisałeś. Najlepiej z noclegiem w hotelu godnym twoich wymagań.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
2 2

@Fomalhaut: ktoś chyba zbyt dosłownie bierze słowa dzieci-kwiaty :)

Odpowiedz
avatar Szpadelek
5 23

Witam Na Woodstock jeżdżę od 1997 roku. W tym roku tez jadę-na dwa dni. Powód jest jeden-Woodstock obecny to już tylko z nazwy - teraz to jedna wielka impreza reklamowa. A.le nie o tym. Tylko po kolei (w czym nie zgadzam się w Twojej historii): 1Prysznice- korzystałem z nich i jakoś tego ,co Ty nie zaobserwowałem. Może i nie było krystalicznie czysto, ale na 450 tysięcy ludzi - 200 sztuk - sam sobie przelicz. 2. Ludzie- przyjeżdżają różni. Porównaj Woodstock do miasta wielkości Poznania. Tam na pewno znajdziesz samych "czyścioszków", co mają 20 par koszulek na zmianę. 3 Reakcja na "imprezujących inaczej". Przez te 20 lat jakoś nie zostałem ani razu zaatakowany. Może trochę więcej tolerancji? 4. Po raz drugi higiena - przy jedzeniu. Nikt Cię nie zmusza, abyś to oglądał. Nie lepiej popatrzeć na niebo? 5. Jeden przypadek gościa, który wyżarł Ci zupę i już złorzeczysz na wszystko? Sam dzieliłem się nieraz z ludźmi jedzeniem - oni odpłacali mi piwem czy domowym winem. 6. Złodzieje - tu masz rację.Ale analogicznie- miasto wielkości Poznania... 7.Powrót pociągiem - przepraszam - czy powrót to też Woodstock? Nie wydaje mi się. 8.Tydzień na Helu za tą samą cenę? Na Woodstocku wydaję max 300 PLN. Ze wszystkim (łącznie z kupnem koszulki). Nad naszym morzem przez 5 dni idzie mi 600-700. Tu chyba trochę przesadziłeś. Dziwne,że nie widziałeś całych rodzin świetnie się bawiących...

Odpowiedz
avatar Skarpetka
3 3

@Szpadelek: W sumie powrót to też Woodstock, ino cichszy, bo nikt nie ma siły się ruszyć, jak już znajdzie "na Tetris" kawałek podłogi :D

Odpowiedz
avatar monikasro
2 26

O borze liściasty, skąd takie marudy na woodstock jadą? 1) Prysznice turystyczne to protip, my mamy co roku taki i jest bardzo wygodnie, z chusteczkami nawilżanymi i zapasem czystych ciuchów można być całkiem dobrze oporządzoną osobą 2) Ktoś kopulował w twoim namiocie? Pewnie pojechałeś sam, bo nikt ciebie nie lubi i nie zaprzyjaźniłeś się z nikim, w innym przypadku zawsze ktoś pilnuje namiotów. 3) Ważne, że ja mam czyste dłonie. 4) Taki klimat festiwalu, ludzie się dzielą tym co mają, czy to jest baton, tanie wino czy whisky za 300 zł 5) W życiu nikt nie rzucił się na mnie ani na moich znajomych z łapami, bo się potrąciliśmy. Więcej było przytulania i śmiechu z obcymi. Musisz być naprawdę niesympatyczny i wpadać w ludzi specjalnie, innego wytłumaczenia nie mam. 6) Facet leżał i rzeczy przy nim leżały. Skąd wiesz, że mu ukradziono? Jak nie pilnujesz to i w CYWILIZACJI ci ukradną lol. Reasumując, woodstockowicze dziękują ci, że nie jedziesz zatruwać nam życia :)

Odpowiedz
avatar Iras
5 15

Nie byłam... i w sumie żałuję... Krytykujesz brak higieny, zachowanie ludzi, złodziejstwo itp. Chyba zapominasz o szczególe, że jest to impreza masowa, której cześcią jak dla mnie są warunki polowe. Jak ci przeszkadza jedzenie brudnymi rękami - nie patrz. Z tego co miałam okazję słyszeć od osób, które były to dzielenie się między innymi żarciem to standard, przy czym podejście "stoi to można wziąć" - to akurat żadna nowośc, niezaleznie od lokalizacji czy imprezy - pracując w dużej firmie, zatrudniającej setki osób też może ci coś wsiąknąć z lodówki, a nawet w wynajmowanym mieszkaniu współlokatorzy potrafią zeżreć co twoje. Złodziejstwo? Jak sam napisałeś - okazja czyni złodzieja. Ale mimo to - szansa na to, że taki narąbany osobnik obudzi sie bez utraty elektroniki jest na woodstocku większa niż gdyby na jakimś meczu zostawić torebkę na minutę na siedzeniu.... Biorąc pod uwagę ilość ludzi na Woodstocku, to że są to najróżniejsze środowiska i fakt, że alkohol (i nie tylko) leje się strumieniami to impreza niezaleznie od wszystkiego przebiega wybitnie spokojnie. A jak ci brak higieny przeszkadza, to cóż. Miłego wybulania kasy za hotele.

Odpowiedz
avatar mirga
5 13

Trochę delikatny jesteś. Byłam na Woodstocku nie raz i nie dwa. Jedyne, co mnie najbardziej dotknęło to to, że gdzie się nie ruszyć, to dzikie tłumy i przejść się nie da. Narzekasz na godzinne kolejki do płatnych prysznicy - są też zimne natryski, pod którymi możesz się spokojnie wykąpać. Ba, w tak upalne dni są one wręcz wskazane, żeby zbić przegrzanie ciała. Nie ma pod nimi żadnych produktów przemiany materii. Tylko nie można być mieszczuchem, któremu do umycia się niezbędna jest gorąca woda. Brudne ręce? Wiele osób, w tym ja, nosiło w nerce/torebce chusteczki nasączone, by przed jedzeniem właśnie nimi umyć ręce, którymi dotykaliby jedzenie. Zresztą, trochę p[iasku jeszcze nikomu nie zaszkodziło - wychowałam się w3 czasach, w których dzieci częstowały się kotlecikami z błota. Do tej pory wszyscy żyjemy i mamy się w idealnym wręcz zdrowiu. Agresorzy? Może 3-4 osoby takie przez cały czas festiwalu dane mi było spotkać. Może dlatego, że jestem babą i to wychowaną w wojskowych warunkach. Złodzieje? Byli, są i będą. Jak ktoś głupi i nie pilnuje swoich rzeczy - sam się o to prosił. Gotować? Na Woodzie? A od czego jest Hare Kriszna? Za grosze można się porządnie najeść i wyciszyć w rytm ich muzyki. Do namiotu nigdy nam się nikt nie wbił, ale nie rozkładaliśmy się w tłoku bliskim atrakcji tylko na skarpie ze 2km dalej wśród drzew. Przejść taki kawałek to pikuś, za to jaki spokój ducha.

Odpowiedz
avatar Allice
8 10

Byłam w zeszłym roku. Wydaje mi się że wydałam poniżej 200zł włącznie z koszulką. 1) Z prysznica nie korzystałam, jedynie z okropnych toi toi ale przy tych tłumach można było się spodziewać że ich stan może być nieciekawy. Higiena obchodziła mnie tylko ludzi z namiotu- dlatego dzieliliśmy się chusteczkami nawilżonymi. Żeby nie było, upałów nie było (żałowałam że kurtki nie wzięłam) a w szaleństwach pod sceną udziału nie brałam. 2) Co do mycia rąk to większych opcji zrobienia tego z tego co pamiętam nie było, trzeba było sobie radzić z chusteczkami czy żelami do odkażania, ewentualnie wodą w butelkach. Tylko co kogo obchodzi jak jem? Tak samo jak dbam o własne rzeczy? 3) Seksu nie widziałam, jedynie nagi facet przebiegł mi drogę. Przepraszam, przekicał o kulach bo nie miał nogi. W miejscach gdzie alkohol leje się strumieniami (imprezy z okazji juwenaliów tylko trochę delikatniej wyglądały) różne rzeczy się dzieją. Mnie jedynie wkurzały wszechobecne śmieci (mniej, no wiem że puste puszki są cięższe niż pełne), palenie w ścisku na koncercie i przepychanie się bliżej sceny "taranem" bez słowa przepraszam chociaż tłum naprawdę jest gęsty

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Morog: Hahahaha, jaka przedsiębiorcza, najadłaby się podwójnie xD Czternastoletnia ofiara gastrofazy :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 13

Ale przecież wiadomo że tam tak jest. I milion osób rocznie jeździ, a większości się podoba. Ja to raczej jestem z epoki Jarocina, ale moja naście lat młodsza siostra jeździ na Woodstock i jej się podoba. Po prostu jak masz inne wymagania to nie jeździj i tyle. Istnieją różne festiwale o dużo wyższym standardzie (ale też dużo wyższej cenie), np. Opener.

Odpowiedz
avatar Agness92
2 8

Byłam pierwszy raz w zeszłe wakacje, pociągiem w obie strony. 1. Prysznice, owszem płatne i długa kolejka, ale obok są krany (z zimną wodą) i spokojnie da się trochę ogarnąć, zresztą 3 dni bez gruntownej kąpieli nikogo jeszcze nie zabiły. 3. Nie widziałam ani jednej pary kopulującej publicznie, nikt mi się do namiotu nie wrąbał, nic nie ukradł, dwa razy ktoś mnie prosił o dolanie piwa do kubka, więc się podzieliłam, bo czemu nie. 4. W pociągu powrotnym o 3 w nocy wszyscy spali, żadnych ekscesów. Więc albo mam niesamowite szczęście, albo nie jest tak źle.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
5 7

Hm. Byłam na Woodzie 7 razy. Raz zdarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja z pewnym chamskim i zapewne naćpanym gościem - szybko z resztą uciszonym przez niebieskich (ochroniarzy). Zawsze wyjeżdżałam z poczuciem, że patrol pracował dobrze i pilnował uczestników, w płatnych prysznicach może nie zawsze była ciepła woda (no życie), ale zawsze było czysto, na samej imprezie bawiłam się naprawdę świetnie. A to, czy ktoś mył ręce przed jedzeniem albo się przebierał lub nie, to mnie w sumie mało interesowało, bo to nie ja w tych ciuchach chodziłam i nie ja tymi rekami jadłam. PS. Jak ugotowałeś zupę, skoro na polu namiotowym jest absolutny zakaz rozpalania ognia, grilla, lampionów, kuchenek i innego pożarogennego ustrojstwa? Patrole chodzą i zabierają (nam na pierwszym Woodstocku grilla zarekwirowali :D ).

Odpowiedz
avatar urbandecay
6 8

Byłam, w tym roku jadę 5 raz. A jako, że jestem francuskim pieskiem to wynajęliśmy pokój w Kostrzynie zamiast rozstawiać namiot na terenie festiwalu. Da się. Muzyki posłuchałam, pobawiłam się i w poważaniu miałam problem z prysznicami. Wiedziałam gdzie jadę, miałam rozwiązanie, a ty szukasz problemu. PS: Na Openerze też jest syf.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
3 3

Ależ jedź sobie do Kołobrzegu, Rimini czy gdzie tam dusza zapragnie i odpoczywaj jak chcesz i ile chcesz. Tylko proszę nie porównuj rzeczy nieporównywalnych (wakacje nad morzem w hotelu vs wypad na festiwal muzyczny) i nie pisz bajek. Byłam na Woodstocku 2 razy, o prysznicach, i zwyczajach na polu namiotowym się nie wypowiem, bo nie korzystałam, ale atmosfera była naprawdę fajna i świetnie się bawiłam, a jedyne uciążliwości to osoby proszące o nalanie piwa, które i tak im nalewałam. I jak jadę na festiwal muzyczny to przede wszystkim mam się dobrze bawić, reszta to niedogodności jakie łączą się z każdym dużym festiwalem, obojętnie czy jest to Woodstock, Sziget czy totalnie zwariowana i odjechana Gucza.

Odpowiedz
avatar kotel
1 3

Byłam raz i już nie planuję powtórzyć tego doświadczenia. Było zimno i wietrzeni, do kranów z których ledwo leciała woda kolejki jak za mięsem za komuny, dużo tulących się ludzi (nie lubię takich sytuacji), mnóstwo marnej jakości alkoholu i "ogierów" którzy wśród obcych ludzi szukają gumek. No nic tylko szaleć.

Odpowiedz
avatar Nikodem
0 2

Cóż, to po prostu impreza nie dla ciebie, nie wiem, czy można mówić tu o piekielności. Są ludzie, którym takie warunki odpowiadają (mojemu koledze np. bardzo odpowiada, że może się przespać z każdym i że każdy dzieli się piwem) i na Woodstock jeżdżą, są i tacy, którzy go omijają szerokim łukiem. Wiem, że to impreza nie dla mnie z powodów podobnych do twoich, więc nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby tam jechać.

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
2 2

Byłam na Woodstocku 6 razy, ale od paru lat nie jeżdżę (za stara jestem i zbyt wygodnicka). Jedynym aktem agresji, który widziałam był mój własny atak na gościa, który oblał mnie wiadrem wody. Zdzieliłam go parę razy moją różową parasolką, którą osłaniałam się od słońca. Zdarzyło mi się parę razy kogoś potrącić, nawet ewidentnie z mojej winy - zawsze usłyszałam przepraszam, a jeden pijany punk przepraszał mnie na kolanach ;) Słyszałam, że po koncercie Prodigy było nieciekawie, bo zjechały się dresy. Z czasem przestały mi się podobać kraniki i kolejki do pryszniców, więc wybierałam płatne pole namiotowe. Nieduży wydatek, a warunki super. Większe bezpieczeństwo, porcelanowe czyste kibelki i malutkie kolejki do pryszniców. Komuś może przeszkadzać zakaz wnoszenia dużej ilości alkoholu. Ja na żadnym Woodstocku alkoholu nie piłam. Raz mnie okradziono (na zwykłym polu) - ktoś zabrał nam banany i pasztet, a sąsiadom śpiwór. Zdarza się. Widziałam jeden rozpoczynający sie akt kopulacji, ale na samym końcu pola namiotowego, gdzie nikt poza nami go nie widział. My szybko się usunęliśmy. Jedzenie na polu trochę mi nie pasowało, bo mam zbyt wrażliwy żołądek i zawsze coś mi siadało na żołądku. Dlatego chodziliśmy codziennie na obiady na miasto. Takie z nas burżuje. Żadnych narkotyków nie widziałam. Domyślam się, że trochę osób korzystało, ale nie rzucało mi się to w oczy (nie potrafię ocenić czym się ktoś odurza - dużo alkoholu czy narkotyki). Musiałeś mieć jakiegoś wielkiego pecha, bo na tych 2 woodstockach spotkało cię wielokrotnie więcej piekielnosci niż mnie na 6. Ale to może też kwestia tego, że ja miałam pozytywne nastawienie i nie widziałam wszędzie samych negatywów?

Odpowiedz
avatar Azheal
0 0

Są gusta i guściki ja byłem 5 krotnie i mimo iż ogólnie chwalę sobie stocka tak więcej nie pojadę.Czemu? Ponieważ im bardziej impreza się komercjalizuje tym jest gorzej. Za 1 razem jak byłem to było ok 150 tys ludzi i było rewelacyjnie na ostatnim było 450 tys i to już była przesada. Natomiast co do tych wad co napisałeś to zdrowo przesadzasz ile to jest w skali całego festiwalu 1-2 % ??

Odpowiedz
avatar Welka
1 1

No Wood pojadę w tym roku po raz 7. Kopulacji nigdzie nie widzialam. Wystarczy rozbić się trochę na uboczu, żeby zorganizować sobie prywatny przenośny prysznic i toaletę, a co za tym idzie - kąpać się po kilka razy dziennie. Jedyne co, to często pojawiający się zapach palonej zieleni jest denerwujacy. A i niestety 2 razy obrobili nam namiot zamknięty na kłódkę (nie, nie kusilismy zlodzieja), ale później przerzucilismy się na system trzymania rzeczy w bagażniku i problem zlodziejstwa się skonczyl.

Odpowiedz
avatar thaela
1 1

W tym roku byłam już tam 3 raz i za rok na pewno też pojadę. Chodziłam zawsze na płatne prysznice i nigdy nie widziałam czegoś takiego jak opisujesz. Widziałam za to ludzi którzy na bieżąco sprzątają. Co do tego że większość nie dba o higienę i kulturę to mogę się zgodzić ale na szczęście siedząc w obozie ze znajomymi przez większość czasu udaje mi się unikać takich ludzi. Zaś jadąc w nocy pociągiem nigdy nie miałam problemów ze spaniem. Zauważyłam że większość dość szybko męczy się imprezowaniem i potem do rana jest spokój :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

jako czlonek Pokojowego patrolu powiem tak- w skupisku ludzi liczacym 0,5-1 mln takich rzeczy nie da sie uniknac tylko zastanawia mnie jak ty te zupe zrobiles skoro na woodzie nie mozna poslugiwac sie otwartym ogniem ( tak ognisko czy kuchenka turystyczna a nawet palnik to otwarty ogien) i jest to zapisane w regulamine imprezydostepnym na necie na dlugo przed nia sam nie przestrzegasz zasad a potem pretensje masz do innych, brawo NIE CHCESZ_ NIE JEDZ, proste, dorosly jestes najlepiej pojechac typko po to by skrytykowac

Odpowiedz
Udostępnij