Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w McDonald's. Niestety tak się złożyło,iż w mojej pracy nie ma…

Pracuję w McDonald's.

Niestety tak się złożyło,iż w mojej pracy nie ma dnia,by nie można byłoby spotkać się z piekielnością ze strony naszych "kochanych" gości - tak bowiem każą nam,pracownikom tytuować ludzi,którzy odwiedzają nasz gastronomiczny przybytek.

Ponieważ moja pierwsza historia na ich temat przyjęła się lepiej,niż myślałem,pragnę dodać kolejne typy zachowań,jakie mi przyszło zaobserwować:

1."Bo kasjer jest wszechwiedzący".
Typowa sytuacja:
[G] - gość
[J] - ja

G: Poproszę McZestaw.

I tu następuje cisza.Dopiero jak zapytam,z jaką kanapką to zaczyna się nerwowe myślenie na głos lub pytanie "a jakie macie?".Wygrał pan,który przyszedł,mówiąc "to,co zawsze".

2.Gość analfabeta.
Jeżeli często odwiedzacie bądź nie przybytki tej sieci fast foodów,to wiecie,że za kasami bądź nad nimi wiszą banery z ofertą,np.z informacją,co składa się na zestaw 2forU.Ale dla niektórych to zbędna informacja,mimo,że tak bardzo rzuca się w oczy.Podchodzi wtedy taka osoba i wywiązuje się dialog:

G:Poproszę zestaw 2forU.
J:Z jaką kanapką?
G:A z jaką mogę?

Witki bardziej opadają,gdy masz świadomość,że ta osoba stała długo w kolejce i gapiła się na tę ofertę z parę minut.

3."Mama wie lepiej".
Niby wolny kraj,niby wolność wypowiedzi,a tu niespodzianki.Podchodzi mama z dzieckiem (6 - 7 lat).

G:Poproszę Happy Meal'a (zestaw dla dzieci).
J:Z nuggetsami?
G:Z nuggetsami chcesz?
D(dziecko): Nie,z hamburgerem.
G:Z nuggetsami weź.
(i do mnie):
G:Z nuggetsami i sokiem jabłkowym.

4."Jestem głuchy".
Pracowałem na McDrive.Wywiązał się taki dialog:

J:Dzień dobry,witam w McDonald's,proszę złożyć zamówienie.
G:...
(cisza)
Myślę,że może nie usłyszał.Pytam:
J:Tak?
(nadal cicho)
Kolejka rośnie,po minutce pytam nieśmiało już:
J:Halo...?
G:CHWILECZKĘ,MYŚLĘ!

Myślałem,że mi bębenki trzasną.

5.Gość poliglota.

Nie trzeba znać super angielskiego,ale notorycznie zdarza się,że nazwy produktów są "przechrzczone" przez gościa.I tak np.McFlurry staje się McFlowerem lub McFluidem,a McDoublem nagle McDeblem.

To tyle historii na dziś.Jeśli przypadną Wam do gustu,dodam ich więcej.
Pozdrawiam.
:)

McDonald's

by Nivusiek
Dodaj nowy komentarz
avatar Szn
1 15

aha, czyli jak zapytam się Ciebie co mogę zjeść to jestem analfabetą, bo nie zgłębiłem całego menu i nie wiem, że zestaw "Super Hiper double XL rodzinny Mccostam" jest z hamburgerem albo nugettsami? może lepiej wróć do miotły a nie obsługuj klientów

Odpowiedz
avatar Meliana
0 10

@Szn: No bo tym się właśnie różni bar szybkiej obsługi od restauracji i kasjer od kelnera - w barze typu McDonald masz sobie poczytać, zamówić i spadać od kasy, żeby nie robić kolejki swoimi kontemplacyjnymi rozmyślaniami, a w restauracji masz kelnera, który podchodzi do stolika, który wybrałeś i ma obowiązek znać kartę, w razie gdyby nie chciało komuś się jej czytać, wiedzieć, z czego i jak zrobione jest każde danie oraz jakie wino może do niego polecić. Mnie bardziej wkurza moda na obcojęzyczne nazwy, bo faktycznie trzeba powoli być poliglotą, żeby taki jeden z drugim, z kompleksem wyższości, nie patrzyli na człowieka jak na głupka, bo się spolszczyło durną nazwę, zamiast profesjonalnego "lerruła merlę", "ąszą", "witśię", czy wspomnianego "makdabl".

Odpowiedz
avatar Iras
0 4

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu pierwszego zdania - moje kondolencje. Miałam okazję pracować w maku. Ze strony gości zdarzały się zaledwie drobne piekielnostki. Za to współpracownicy i "kasta rządząca" (którzy wyżej srali niż mieli dupy) tworzyli tak przecudowną atmosferę, że stwierdziłam - chociażbym miała żreć tynk ze ścian i pod mostem mieszkać - nigdy więcej.

Odpowiedz
Udostępnij