Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Święte miasto Częstochowa, ja za kółkiem. Na liczniku koło 30 km/h, bo…

Święte miasto Częstochowa, ja za kółkiem. Na liczniku koło 30 km/h, bo przed chwilą mijałam jedno przejście dla pieszych. Kierunkowskaz i skręcam przecinając główny deptak, nie przyśpieszając, bo kolejne przejście dla pieszych. Nagle przed maskę wyjeżdża mi kobieta na rowerze - no cóż... Chyba niektórzy jednak się nie nauczą, że przejście dla pieszych to coś innego niż przejazd dla rowerów. Olałabym sprawę gdyby nie to, że za nią na rowerkach jechała dwójka dzieci w wieku ok. 8-10 lat. Matka oczywiście potem się darła, że powinnam uważać i że jeżdżę jak wariat.

Tak, zdążyłam się zatrzymać, bo jechałam wolno i nikomu nic się nie stało. Dzieci się tylko trochę przestraszyły, ale mnie rodzice uczyli, że przed przejściem dla pieszych z roweru się schodzi i go przeprowadza. Strach pomyśleć co by się mogło stać, gdyby ktoś pozwolił sobie tam depnąć...

rowerzyści rodzice

by ~pinguino
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 5

Rowerzyści przejeżdżający na przejściach dla pieszych stwarzają zagrożenie nie tylko sami sobie, ale również pieszym. Sama parę razy ledwo uniknęłam przejechania przez rower na przejściu, bo ktoś nie odróżnia przejazdu dla rowerów od przejścia dla pieszych.

Odpowiedz
avatar singri
3 3

Miejski park, aleja przez środek, na oko ze dwa metry szeroka. Właśnie wyszłam z małą z placu zabaw, zapięłam w foteliku, ale zamiast wsiąść, poprowadziłam rower, bo na alejce było sporo pieszych, w tym grupa chyba z ośmiu osób, z dziećmi. Na logikę bezpieczniej było wlec się za nimi te caaałe 50 metrów niż próbować wymijać (a jak ktoś wyjdzie z naprzeciwka? Park, małe dzieci!) Nagle za mną dzwonek. Oglądam się, młodzieniec na oko dziesięć lat (albo i nie) pruje ile Bozia w nogach dała i dzwoni. Ponieważ było niemożliwe, żeby ta cała banda zeszła mu z drogi, dzieciak próbował ją wyminąć po trawie i przy próbie powrotu na alejkę wyłożył się widowiskowo. Gdy tłumaczyłam Natalce, że właśnie dlatego prowadzę rower zamiast jechać (przykład jak zamówiony!), objawił się tatuś "kolarza" z pretensjami, dlaczego idziemy PRAWĄ STRONĄ ULICY. Czy muszę dodawać, że najbliższa ulica była spory kawał dalej? A nie byłoby problemu, gdyby nauczył synka dostosowywać prędkość do warunków na drodze.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-3 7

Bo rowerzysci ZAWSZE sobie mysla, ze prawo ich nie dotyczy i im sie WSZYSTKO nalezy, a saniby anonimowi, bo nie widac zadnych numerow rejstracyjnych. Czesto zapominaja, ze jednak fizyka istnieje i oni to przy wypadku moga byc najbardziej poszkodowani/poranieni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@ZaglobaOnufry: niestety, żeby jeździć rowerem wystarczy tylko mieć rower i trochę siły. Żadna znajomość przepisów nie jest do tego potrzebna.

Odpowiedz
avatar przemenciusz
1 1

Kluczowe tu jest stwierdzenie: "za nią na rowerkach jechała dwójka dzieci w wieku ok. 8-10 lat." Polecam: Art. 33. 5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy: 1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem;

Odpowiedz
avatar singri
0 0

Jak najbardziej. Ale ta pani nie opiekowała się tymi dziećmi. Jakby miała je pod opieką to powinna 1) puścić oboje przed sobą (co to za opieka, jak nie widzisz, co się dzieje) 2) przyłożyć się do nauki poprawnej jazdy. Nie jestem pewna, ale gdy uczyłam się przepisów na kartę rowerową, obie te kwestie miały swoje artykuły w kodeksie.

Odpowiedz
avatar Dokurobei
0 0

@singri: No to trochę głupi pomysł, żeby puszczać dziecko przodem jak przejeżdżają przez ulicę. Nie rozumiem o co Ci chodzi z punktem 2.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

Niegłupi. I wiąże się z punktem 2. Dziecko w wieku 8 lat powinno wiedzieć, kiedy może wjechać na jezdnię. Powinno wiedzieć, kiedy trzeba zejść z roweru. I matka ma osi obowią

Odpowiedz
avatar singri
0 0

*psi obowiązek nauczyć tego swe potomstwo.

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@przemenciusz: art 33.5.1 dotyczy chodnika, nie PDP.

Odpowiedz
avatar jrozan
0 0

No niestety, nie do końca to prawda. Art. 33.5 dopuszcza jedynie określone zachowania rowerzysty, zabronione uprzednio w generalnej klauzuli z art. 26.3.3, tj. jazdę po chodniku. Matka z dziećmi, po dojechaniu do przejścia dla pieszych, powinna przeprowadzić rowery przez ulicę.

Odpowiedz
avatar tajniak4
1 3

Zaczynajcie hejt, jeśli chcecie, ale ja obstaję przy swoim. Zakaz jazdy rowerem po chodniku i zakaz przejeżdżania rowerem przez przejścia dla pieszych to niewiarygodnie idiotyczne, niepraktyczne i oderwane od rzeczywistości przepisy. Że co? Że rower może wjechać nagle na przejście? I co z tego, pieszy tak samo może ci wbiec pod koła. Tak samo może rower nagle wjechać na przejeździe rowerowym. Że przejście dla pieszych to nie przejazd rowerowy? Serio, a konkretnie to jaka jest różnica? Przejazdy rowerowe są równoległe do przejść dla pieszych i praktycznie zawsze znajdują się obok nich, na czym polega różnica w przejeżdżaniu rowerem po przejeździe a przejeżdżaniu rowerem tam gdzie akurat przejazdu nie ma? Pewnie, to nie znaczy że rowerzyście wszystko wolno - przejeżdżając przez przejście powinien zachowywać takie same reguły ostrożności jak każdy inny uczestnik ruchu i w razie czego ponosić konsekwencje ich nie zachowania, tak samo jak pieszy jak i kierowca - ale wymaganie zsiadania z roweru i przeprowadzania go jest po prostu głupie i niepraktyczne. Cały problem sprowadza się do tego jak traktujemy rowerzystę. Idiotyczne prawo, pisane chyba przez ludzi którzy nigdy nie poruszali się żadnym pojazdem innym niż dziecięcy chodzik, według którego rower jest pojazdem takim samym jak samochód i powinien poruszać się po jezdni razem z samochodami. To tak jakby kota wepchnąć między stado słoni - niebezpieczne i sprzeczne jakimkolwiek zdrowym rozsądkiem. Rowerzysta pod każdym względem przypomina bardziej pieszego i nie widzę absolutnie żadnego racjonalnego powodu, by rowerzystom zabraniać jazdy chodnikiem czy przejeżdżania przez przejście dla pieszych. Bo po prostu wśród pieszych bardziej pasują niż wśród samochodów. Ktoś się nie zgadza? To proponuję eksperyment: zderzyć rowerzystę jadącego ze standardową, chodnikową prędkością, z pieszym, oraz zderzyć samochód jadący 50 na godzinę z pieszym i porównać efekty. Dla porównania jeszcze zderzyć rowerzystę z samochodem. Nie ma bata, jezdnia to nie jest miejsce dla rowerów. I mówię to jako ktoś kto porusza się po mieście wszystkimi trzema sposobami. Jako kierowca samochodu nigdy nie miałem żadnego problemu z rowerzystami przejeżdżającymi przez przejścia dla pieszych - wystarczy standardowa ostrożność, niewidzialny to rowerzysta może być chyba tylko dla kogoś kto wjeżdża na pasy na pełnym gazie. Znacznie bardziej denerwujący są ci, którzy jeżdżą jezdnią - trzeba ich wymijać, a jak się nie, a niestety nie da się całkiem często, to pozostaje się za nimi wlec.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2016 o 21:36

avatar konto usunięte
0 0

@tajniak4: Mądrze piszesz. Ja jeszcze osobom które z uporem osła każą schodzić z roweru proponuję przeprowadzenie roweru przez szeroką ulicę mając na nogach buty do roweru szosowego, takie z "obcasami z przodu". Jak jeszcze jezdnia jest mokra, to utrzymanie się w pionie i nie wywrócenie jest sztuką. Niestety niektórzy mają paragraf zamiast mózgu i nie chcą zauważyć że kluczowe jest nagłe wtargnięcie na jezdnę, a nie fakt czy ktoś na nią wbiegł czy wjechał.

Odpowiedz
avatar daroc
0 0

@tajniak4: Różnica taka, że kierujący spodziewa się rowerzysty przed przejazdem dla rowerów (i zwolni np. do 20 km/h), ale nie spodziewa się go na przejściu dla pieszych. A nie wyobrażam sobie ruchu w dużym mieście, jeśli kierowcy zwalnialiby do 20 przed każdym przejściem dla pieszych (weźcie pod uwagę też autobusy, które nie rozpędzają się do swojej prędkości w ciągu 5 sekund).

Odpowiedz
avatar tajniak4
0 0

@daroc: Nie spodziewa się? Biorąc pod uwagę że rowerzyści nieustannie przejeżdżają na przejściach dla pieszych mógłby jednak wpaść na to, że istnieje taka możliwość. "Niespodziewanie" się tego wymaga kompletnego braku wyobraźni. A co do zwalniania no to sorry, ale kierowcy i tak powinni zwalniać przed każdym przejściem - to że w Polsce 90% kierowców przejeżdża przez pasy na pełnym gazie, choćby nawet tłumek pieszych stał i czekał na możliwość przejścia, jest niestety po prostu przejawem zerowej kultury na drogach. A autobusy to już w ogóle inna historia - komunikacja miejska to bodaj najbardziej bezczelna grupa uczestników ruchu, którym wydaje im się że wszystko im wolno i że każdy, włącznie z pieszymi, ma obowiązek im ustępować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

A może tam była ścieżka rowerowa?

Odpowiedz
avatar Boozar
0 0

" Kierunkowskaz i skręcam przecinając główny deptak" - możesz sprecyzować "główny deptak" - bo mnie kojarzy się to z alejami, które są w strefie zamieszkania (Znak D-40: strefa zamieszkania) i do tego główny deptak jest ciągiem pieszo rowerowym. Możesz podać konkretne miejsce gdzie to miało miejsce?

Odpowiedz
Udostępnij