Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja miała miejsce już jakiś czas temu. Słowem wstępu: Bardzo szybko wyprowadziłam…

Sytuacja miała miejsce już jakiś czas temu.

Słowem wstępu: Bardzo szybko wyprowadziłam się od rodziców - jak miałam 16 lat. Nie, nie byłam zbuntowanym, okrutnym dzieckiem, które uciekło z domu, czy też które rodzice wyrzucili, nic z tych rzeczy.
Po prostu od zawsze byłam dość zaradna i samodzielna, więc jak przyszedł moment wyboru liceum wybrałam to, położone 35 km od domu. Niby nie daleko i niby można by dojeżdżać codziennie, ale po co, skoro tak bardzo, tak szybko chciałam się usamodzielnić, a jako że rodzice tolerancyjni i rozumiejący moją potrzebę "zobaczenia wielkiego miasta" zgodzili się. Rodzice kochający jak mało którzy - wspierali mnie zawsze i mentalnie i finansowo.
Od tamtego czasu przeprowadzałam się już kilka razy, z sytuacji, które wyniknęły w trakcie przeprowadzek mogłabym prawdopodobnie wydać książkę.

Przyszła pora na kolejną przeprowadzę - na studia w mieście na drugim końcu Polski. A że mój dobry kolega do Krakowa również się wybierał - jasna sprawa, zamieszkajmy razem. Do kompletu doszedł jeszcze jego dobry kumpel, szukaliśmy więc ostatniej osoby - dziewczyny. Znaleźliśmy 'na internetach' - studentka prawa, miła, sympatyczna, sprzątająca po sobie - współlokatorka idealna. Dziewczyna, dajmy na to, Ania, uznała, że przywiezie do mieszkania swojego kotka. Kocię, na oko 1,5-2 miesięczne, na początku wiadomo, ochy i achy, radość trwała dobry tydzień. Potem się zaczęło.

Współlokatorka zaczęła imprezować. Na początku normalnie, w granicach normy, potem coraz częściej i coraz dłużej - nie było jej dzień, dwa, tydzień. A kociak w mieszkaniu, z nami. Karmiliśmy, zabawialiśmy, ale ile można? Zwróciłam dziewczynie dyskretnie uwagę, że jej kociak, żeby mu karmy kupiła, żeby z nim do weterynarza poszła, bo dziwnie się wypróżnia i że to trochę niefajne zostawiać tak zwierzę bez słowa, prośby o opiekę, albo chociaż info kiedy wróci. Ania nie przejęła się zbytnio, imprezowała dalej w najlepsze. Po kilku dniach odkryłam przyczynę bóli brzuszków rudaska. Nie uwierzycie, dziewczyna kupiła dwumiesięcznemu kociakowi karmę dla dorosłych psów (!), bo taniej (!!!). Wzięłam zwierzę do weterynarza, zaczęłam kupować odpowiednią karmę, ale zaczęłam tracić cierpliwość. Po kolejnych sprzeczkach z dziewczyną podjęłam decyzję o wyprowadzce. Tak, z kociakiem. Ania wzruszyła ramionami, ale jak przyszło co do czego zaczęła wydzwaniać do mnie i grozić policją, jeśli nie oddam kociaka, bo to porwanie (ona wie, studiuje prawo). Powiedziałam, że kupowałam karmę, żwirek, zajmowałam się nim przez ostatnie dwa miesiące, jej nie było, wcale, tak jakby sama wyprowadziła się już jakiś czas temu.

Dziewczyna zgłosiła sprawę na policję. Wyśmiali ją. A kociakowi, już teraz kocurowi, dość dobrze ze mną.
Czy piekielna byłam ja, złodziejka", czy imprezowiczka mająca gdzieś żywą istotę, oceńcie sami.

współlokatorzy

by ~Dosia
Dodaj nowy komentarz
avatar hotchilli
7 11

Oby jak najwięcej takich "złodziejaszków" :) Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar martxi
14 16

@maat_: Nie wiesz na którym roku była - równie dobrze mogła poprawiać jakiś semestr i mieć tylko jeden/dwa przedmioty do zaliczenia. Albo po prostu lała ciepłym moczem na studia bo był to kierunek jej rodziców, a nie jej.

Odpowiedz
avatar ZlaFranca
8 16

@maat_: bez przesady, prawo to nie medycyna czy inżynierka. Wystarczy pouczyć się miesiąc w trakcie sesji. Zresztą jest dużo prywatnych uczelni oferujących prawo na zasadzie płacisz-zdajesz

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
6 10

@ZlaFranca: Albo nie myślała o zaliczeniu.

Odpowiedz
avatar Rak77
1 7

@SzatanWeMnieMocny: Albo myślała o zaliczeniu zupełnie czegoś innego niż prawo :)

Odpowiedz
avatar Filemona
-1 1

@ZlaFranca gdzie tak wyglądają studia prawa że się wystarczy miesiąc pouczyc i zdajesz? Chętnie się dowiem i może przeniose :o

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 8

Nie moge uwierzyc, ze "dziewczyna zgłosiła sprawę na policję" i ja tam wysmiali, chociaz nie oddano wyraznie jej wlasnosci. Bylo nie bylo - to 100% jej kot, ale nie zajmowala sie nim wystarczajaco, co samo z siebie jest PIEKIELNE, jednak nie daje komukolwiek samo z siebie prawa przejecia zwierzaczka. Pozostaje tylko zyczyc kocurkowi jak najlepszej, szczesliwej i zdrowej/milej przyszlosci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@thebill: Przesrane to jest to, że tacy ludzie jak Ty mają dostęp do internetu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Zastanawia mnie na jakiej podstawie "policja ją wyśmiała". Czyżby mieli jakieś zdolności parapsychiczne i wiedzieli jak traktowała zwierzaka?

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

Pozdrowić proszę ode mnie kota!

Odpowiedz
avatar Kecaw
1 1

Jak już napisałaś że dziewczyna " studiuje prawo" wiedziałem że reszta będzie ciekawa.

Odpowiedz
avatar PaniWrzos
0 0

Trochę mnie zastanawia to "wyśmianie" dziewczyny przez policję. Cóż, jak by nie było kradzieżą zwierzaka powinni się zainteresować. Chyba, że zainteresowana nie miała żadnego dowodu, że jest właścicielką kota, to wtedy może... No i jedna uwaga: kot może mieć " bóle brzuszka" a nie "bóle brzuszków". Brzuch z reguły każdy posiada jeden:) Tak poza tym, historia piekielna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@PaniWrzos: skoro miała tak małego kociaka(w tym wieku kocię powinno być jeszcze z matką!), to wątpię, by miała jakieś dokumenty, umowę adopcyjną. Skoro nie chodziła do weterynarza, nie miała też książeczki zdrowia(którą musiała mieć autorka). Współlokatorzy pewnie by szli w zaparte, że to nie ona kotka przyniosła. A jeśli przypomniała sobie o kocie po kilku tygodniach? Nie sądzę, by policja ją wyśmiała, ale delikatne zasugerowanie, że nie ma tam czego szukać?

Odpowiedz
avatar wittusus
-2 2

pseudoproblem

Odpowiedz
avatar mijanou
1 1

O, takich złodziei to ja szanuję. Kurczę, nigdy nie zrozumiem kogoś, kto bierze zwierzaka do domu a potem nim się nie zajmuje i dodatkowo oszczędza na karmie w tak paskudny sposób jak ta dziewczyna. Ja prędzej sobie nie kupię niż kotom nie kupię karmy lub nieodpowiednią karmę. Człowiek sobie przetłumaczy ale zwierzak po prostu chce jeść a obowiązkiem właściciela jest zwierzaka nakarmić.

Odpowiedz
avatar Filemona
-3 3

Jak dla mnie trochę ściema. Po pierwsze, skąd policja wiedziała jak ona traktuje kota, skoro ją z góry wyśmiała? Policja ma obowiązek przyjąć każde zgłoszenie, nawet to najbardziej kuriozalne. Sprawdzanie to już inna kwestia, ale nieważne. Po drugie, to stwierdzenie o bólach brzuszka kota mnie rozwaliło. Wspomniałaś o problemach z wypróżnianiem a nie o glebokich rozmowach z kotem o jego bolach w brzuchu ;p Po trzecie, nie da się tak imprezować na prawie, że cię ledwie w domu widać. Nie da się-fizycznie już nawet nie mówiąc o nauce, ale o dużej liczbie zajęć. No, ale tu faktycznie może byc wieczorówka, zaoczne lub zwykle wyjebongo na semestr, a wtedy faktycznie mogłoby tak byc, wiec ok. P.S. Ogólnie myślę, że trochę w tym prawdy jest, a autorka zwyczajnie podkolorowała, żeby dostać się na główną. Jeśli tak jest, to dobrze zrobiłaś z tym kotem, a dziewczyna kompletnie oderwana od rzeczywistości. Jedna rada dla Ciebie, autorko, na przyszłość krócej, całe dwa pierwsze akapity są kompletnie niepotrzebnymi informacjami.

Odpowiedz
Udostępnij