Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zachciało mi się pierwszej pracy. Znalazłam ogłoszenie na jednym z portali, szukają…

Zachciało mi się pierwszej pracy.

Znalazłam ogłoszenie na jednym z portali, szukają pracownika, zero doświadczenia, młody zespół itp. W sumie głównie to "nie wymagamy doświadczenia" mnie przekonało, bo jak wspominałam, byłaby to moja pierwsza praca.

W ogłoszeniu następujące informacje:
- 15 zł netto za godzinę (wydało mi się to dość dużo, ale w sumie czemu nie, skoro ich stać)
- Kontakt z klientem telefoniczny, na zasadzie odbierania telefonów (coś w stylu Biura Obsługi Klienta)
- Podstawa to właśnie 15 zł netto + premia 7 zł za każdą transakcję (tu już obudziła mi się kontrolka - transakcję? Ale przecież w ogłoszeniu napisali, że BOK)

Koniec końcem wysłałam CV, zostałam zaproszona na rozmowę do agencji pracy, która w tym pośredniczyła. Na rozmowie dowiedziałam się takich rzeczy:
- 15 zł brutto na godzinę (no tak, bo niektórzy to jeszcze mylą)
- Kontakt z obecnymi klientami, którzy chcą dokupić jakieś usługi (czyli jednak nie BOK, a trochę call center)
- Podstawa wychodzi jednak 12 zł netto za godzinę + premie w zależności od ilości transakcji, ale na pewno nie 7 zł.

Niezrażona jednak zostałam na rozmowie, bo w sumie co innego bym znalazła? Mam świadomość tego, że w moim wieku i z moim brakiem doświadczenia każda praca to skarb.

Zostałam zaproszona na kolejną rozmowę kwalifikacyjną, już z tą firmą. No więc jadę, pełna nadziei.
Wylądowałam w call center, czego w sumie się spodziewałam, ale pomyślałam sobie: niech będzie, dobre i to.

Informacje na rozmowie:
- 12 zł netto albo brutto, w sumie to on nie wie do końca
- Call center - dostajemy bazę danych i dzwonimy do ludzi wciskając im dodatkowe usługi, oczywiście łżąc jak się da
- Premia za każdą transakcję, jak dotąd rekordem było 70 transakcji w miesiąc, czyli 2 zł od każdej
I chcą mnie zatrudnić. Okay.

Na szczęście na szkoleniu warunki już się nie zmieniły, natomiast dowiedziałam się o jednej, dość istotnej rzeczy, która może jest normalnym zabiegiem firm, może nie - szkolenie, 80 godzin, jest płatne 10 zł/h, natomiast wypłacone zostanie dopiero po przepracowaniu 200h. Na początku myślałam, że w sumie sprytnie - przynajmniej nie przychodzą ludzie na samo szkolenie, po czym odchodzą.

Podjęłam tam pracę, pracowałam sobie spokojnie 8h dziennie, mając niezłe wyniki, ale bardzo daleko od legendarnych 70 transakcji.

Czemu to piszę w takim razie?
Dzisiaj dostałam wypowiedzenie. Po 183 przepracowanych godzinach. Powód? Ogólnie zwalniają ludzi. Cięcia budżetu. Wspomnę tylko, że dzień wcześniej poprzyjmowali nowych ludzi i zaczęli z nimi szkolenie.
Podsumowując: pracowałam 263 godziny za darmo. Chyba pójdę na kasę do supermarketu.

EDIT: Prowizje za transakcje według umowy przysługują tylko aktywnym pracownikom, co oznacza, że otrzymałabym tylko za miesiąc kwiecień, za maj nie, bo wypowiedzenie jest z końca maja, a dostałam je dzisiaj, bo wróciłam z dwóch dni ze zwolnienia lekarskiego (praca na słuchawce + zapalenie gardła = raczej nie), nie wiem, czy tak w ogóle można, czy oszukują. Tak czy inaczej otrzymałabym podstawę za maj, bez prowizji, których część nabiłam na szkoleniu, więc w ogóle o nich nie usłyszę, a część to taka ilość, która daje mi stawkę 50 gr za jedną (im więcej, tym większa prowizja), natomiast pieniądze za przepracowane dni mam dostać do końca przyszłego miesiąca, choć, jak powiedział szef działu, "w sumie to nie jestem pewien, czy ci się w ogóle należą za tak marne wyniki, musimy przekalkulować, czy nam się to opłaciło i czy cokolwiek dostaniesz". Jak nie dostanę pieniędzy, to będę robić aferę. Jak dostanę, to nigdy w życiu nie wrócę do call center.

call_center

by Miri
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
18 20

nie rozumiem, ale na jakiej podstawie mieliby Ci nie zapłacić w ogóle? tak masz w umowie napisane?

Odpowiedz
avatar Miri
0 2

@xpert17: Tak, w umowie jest jasno zaznaczone, że wynagrodzenie za szkolenie jest wypłacane po 200 przepracowanych godzinach.

Odpowiedz
avatar Maszin84
19 21

@Miri: A można spytać jaka to umowa? Jeżeli umowa o pracę to zakład pracy mógłby zaznaczyć że jeżeli nie wyrobisz 200h to zleje Cię pasem, a taki zapis byłby nieważny tak samo jak o braku wynagrodzenia. Poza tym tak czy siak zgłoś to do PIP, nawet jeżeli miałaś umowę zlecenie/umowę o dzieło. Zakładam że Twoja praca spełnia przesłanki do zawarcia umowy o pracę: - wykonywanie pracy w miejscu i czasie wskazanym przez pracodawcę, - wykonywanie pracy pod kierownictwem pracodawcy, - zatrudnianie pracownika za wynagrodzeniem, - obowiązek osobistego świadczenia pracy, - ryzyko ponoszone przez pracodawcę w związku z wykonywaniem przez pracownika określonej pracy (np. ryzyko jej nieprzydatności). Jeszcze raz powtórzę, zgłoś to do PIP nawet dla zasady (jeżeli nie zależy Ci na odzyskaniu pieniędzy), żeby następni się nie nacinali.

Odpowiedz
avatar sapphire101
7 11

@Miri: Zaraz, zaraz... Podpisałaś z nimi umowę, na której było, iż za SZKOLENIE płacą po 200 przepracowanych godzinach. Jeśli dobrze rozumiem, przepracowałaś 183 godziny + 80 godzin szkolenia, zatem wedle tej umowy powinni ci zapłacić za 183 godziny pracy + premie od transakcji, bez wynagrodzenia za 80 godzin szkolenia. A jeśli nie chcą Ci zapłacić oczywiście PIP, a w razie czego sąd pracy.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 8

@Miri: Powinni Ci zapłacić również za czas na szkoleniu, bo powinno odbywać się, przynajmniej w teorii, w godzinach pracy. Prawo dopuszcza zwrot kosztów niektórych szkoleń przez pracownika tylko jeżeli zwolnienie jest z winy pracownika (tak to się w kodeksie fajnie nazywa). Ale zostawmy to szkolenie. Dlaczego nie mieliby Ci zapłacić za pozostałe 183 godziny? Napisałaś, że pracowałaś 283 godziny za darmo.

Odpowiedz
avatar Morog
9 9

Jeśli pracodawca dopuszcza cię do pracy, domyślnie podpisuje z tobą umowie, przed pójściem na kasę do supermarketu udaj się do Urzędu Pracy.

Odpowiedz
avatar iva91
9 11

No dobra, szkolenie szkoleniem, ale płaca za 183 przepracowane godziny zdecydowanie Ci się należy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 11

Idź z tym do sądu pracy jeśli ci nie zapłacą grzecznie za cały okres. Do stracenia nie masz dosłownie nic, a do zyskania dużo.

Odpowiedz
avatar express
6 8

Jezeli: miałaś wyznaczone godziny pracy, przełożonego i miejsce pracy w biurze praodawcy to znaczy ze de facto pracowała na umowę o pracę. Idź do sądu pracy i zażądaj ustalenia stosunku pracy. Masz to jak w banku, jeśli spełniasz powyższe warunki. Z wyrokiem w ręku zwracasz się do pracodawcy o wypłatę należnych swiadczen: za przepracowany czas + prowizje i za czas szkolenia. Pieniądze za to ci się należą, niezależnie od tego co oni sobie napiszą w umowie, szczególnie źle zawartej. Do tego należy ci się wypowiedzenie - przy takim stażu dwa tygodnie. Jeżeli pracodawca nie oczekiwał od cie nie pracy w tym czasie - to znaczy ze zwolnił cie z jej świadczenia, ale nie może się zwolnić z płacenia. Dodatkowo: Jeżeli byłaś na zwolnieniu w końcówce maja i wypowiedzenie wręczyli ci w czerwcu (tu może być kwestia udowodnienia ale zwolnienie powinno pomoc) to samo wypowiedzenie zaczyna biec od 1 lipca. Być może sąd będzie musiał ustalić szczegóły - np. w jaki sposób obliczyć twoje wynagrodzenie czerwiec, bo twierdzenie o płaceniu tylko za aktywna prace to bzdura. Byłaś w dyspozycji pracodawcy, nie chcieli korzystać - nie muszą. Sąd pracy - nie bój się go, nie stracisz. Możesz też policzyć wszystko samodzielnie - godziny szkolenia * stawka za szkolenie + godziny pracy * stawka za pracę + prowizja. Do tego policzyć średnia ilość godzin np w tygodniu i obliczyć ile godzin miałabyś przy takiej średniej do końca czerwca plus dwa tyg. wypowiedzenia.Dodatkowo sprawdź, czy przekraczałas 40 godzin w tygodniu - jeśli tak to są juz nadgodziny, czyli normalna stawka +50% chyba ze w np. W nocy to jeszcze więcej. Następnie wysyłasz pismo z zadaniem wypłaty należnych pieniędzy z informacja, ze jest to ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty. Nie wypłaca - idziesz do sadu.

Odpowiedz
avatar express
-1 3

Jezeli: miałaś wyznaczone godziny pracy, przełożonego i miejsce pracy w biurze praodawcy to znaczy ze de facto pracowała na umowę o pracę. Idź do sądu pracy i zażądaj ustalenia stosunku pracy. Masz to jak w banku, jeśli spełniasz powyższe warunki. Z wyrokiem w ręku zwracasz się do pracodawcy o wypłatę należnych swiadczen: za przepracowany czas + prowizje i za czas szkolenia. Pieniądze za to ci się należą, niezależnie od tego co oni sobie napiszą w umowie, szczególnie źle zawartej. Do tego należy ci się wypowiedzenie - przy takim stażu dwa tygodnie. Jeżeli pracodawca nie oczekiwał od cie nie pracy w tym czasie - to znaczy ze zwolnił cie z jej świadczenia, ale nie może się zwolnić z płacenia. Dodatkowo: Jeżeli byłaś na zwolnieniu w końcówce maja i wypowiedzenie wręczyli ci w czerwcu (tu może być kwestia udowodnienia ale zwolnienie powinno pomoc) to samo wypowiedzenie zaczyna biec od 1 lipca. Być może sąd będzie musiał ustalić szczegóły - np. w jaki sposób obliczyć twoje wynagrodzenie czerwiec, bo twierdzenie o płaceniu tylko za aktywna prace to bzdura. Byłaś w dyspozycji pracodawcy, nie chcieli korzystać - nie muszą. Sąd pracy - nie bój się go, nie stracisz. Możesz też policzyć wszystko samodzielnie - godziny szkolenia * stawka za szkolenie + godziny pracy * stawka za pracę + prowizja. Do tego policzyć średnia ilość godzin np w tygodniu i obliczyć ile godzin miałabyś przy takiej średniej do końca czerwca plus dwa tyg. wypowiedzenia.Dodatkowo sprawdź, czy przekraczałas 40 godzin w tygodniu - jeśli tak to są juz nadgodziny, czyli normalna stawka +50% chyba ze w np. W nocy to jeszcze więcej. Następnie wysyłasz pismo z zadaniem wypłaty należnych pieniędzy z informacja, ze jest to ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty. Nie wypłaca - idziesz do sadu.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
1 1

Dostaniesz kasę czy nie, obojętnie co to za firma "Kogucik", najwyższa pora aby zajęła się nią Państwowa Inspekcja Pracy i "prześwietliła" to co się tam wyprawia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Sąd pracy? Dlaczego ludzie dają sobą tak pomiatać?

Odpowiedz
avatar Wredna_Ruda
2 2

@lasek0110 myślę, że ludzie najzwyczajniej się boją, albo myślą że nie warto, bo i tak nic nie ugrają. Zdecydowanie PIP powinien zostać poinformowany o takich praktykach stosowanych przez pracodawcę. Autorko, nie wiem co było zawarte w Twojej umowie-zlecenie, ale już z miejsca mam 99,9% pewności, że zapis mówiący o tym, iż jakiekolwiek pieniądze za wykonaną pracę (w tym szkolenie, które odbywało się przecież w godzinach pracy) dostaniesz dopiero po przepracowaniu 200h jest najzwyczajniej niezgodny z prawem - a co za tym idzie nie jest on obowiązujący. Papier przyjmie wszystko, ale realia są inne.

Odpowiedz
Udostępnij