Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w firmie przewozowej jako kierowca(na szczęście już niedługo), na zlecenie hurtowni…

Pracuję w firmie przewozowej jako kierowca(na szczęście już niedługo), na zlecenie hurtowni motoryzacyjnej z Olsztyna, filia na Pomorzu. Dowozimy towar głównie do stałych klientów, na określonym terenie. Hurtownia obsługuje warsztaty i sklepy. Opiszę głównie piekielności firmy zlecającej przewóz, czyli hurtowni, sprawy dotyczą również pracowników jeżdżących na etacie.

Piekielności firmy:
- Są trasy lekkie i ciężkie. Do lekkich należy taka, gdzie przy ok. 20 klientach na danej trasie (a jest kilka tras jednego dnia) da się wyrobić w 3/4 czasu, natomiast na ciężkiej już przy 5-6 klientach jest trudno zmieścić się w przeznaczonym czasie, nie łamiąc przepisów ruchu drogowego.
Wynika to głównie z odległości między filią a klientami – na trasę, gdzie od filii kierowca oddala się może 8 km jest tyle samo czasu, co taką, gdzie najdalszy klient znajduje się prawie 40 km od bazy.

- Taka sytuacja: Jest dużo towaru, klienci się skarżą na późne dostawy, my łamiemy przepisy, są remonty dróg, wahadła, duży przedweekendowy ruch, godziny szczytu, a firma robi co? NIC.
Kompletnie brak jakiejkolwiek refleksji na powyższe tematy. To nic, że rozbiła się ciężarówka i zablokowała drogę. Towar MUSI DOJECHAĆ, choćby nie wiem co.
Nie oczekujemy wiele, gdy pada informacja, że kierowca się nie wyrabia, kierownik decyduje o zmniejszeniu ilości wyjazdów, np. z 4 do 3 w tym jednym dniu, momencie, kiedy jest kryzys. Dodatkowo mogę dodać, iż nie ma ograniczeń co do liczby klientów na daną trasę, sprzedawca nie powie „przykro mi, ale mamy już komplet na tę trasę, pojedzie następną”, tylko wypchnie co ma wypchnąć i weźmie kolejny łyk kawy, zapatrzony w monitor.

- Firma nauczyła klientów, że wszystko pojedzie, każda śrubka, podkładka, uszczelka, nawet za 5 zł, ba – za 50 gr! Tym samym kierowca MUSI wziąć wszystko co na daną trasę (rozwózkę) klienci zamówili. Czasami się kombinuje nie rozwożąc wszystkiego i licząc, że klient się nie upomni – byle się wyrobić!

- Sprzedawcy i przedstawiciele handlowi – największe zło i patologia tej pracy. Wszyscy pracują w jednej firmie, kierowcy dogadują się z magazynem, kasjerkami, a z przedstawicielami i sprzedawcami się nie da. Dlaczego? Pieniądze! Przedstawiciele i sprzedawcy mają prowizję od każdej wystawionej faktury i dzięki temu zależy im na wypchnięciu jak największej ilości towaru, nie patrząc na to, że magazyn i kierowcy się nie wyrabiają. Po raz kolejny pojawia się patologia firmy – brak ograniczeń ilości klientów czy zmniejszenia liczby dostaw.
Abstrahując już od prowizji, część pracowników uważa, że sprzedawcy są w ogóle niepotrzebni w tej firmie, gdyż klient ma możliwość zamawiania przez program zamówieniowy i ci najwięksi tak właśnie składają zamówienia.

- Wszystkiemu winny jest kierowca. Zaginął zwrot, który wiozłeś od klienta i położyłeś grzecznie na regał ze zwrotami w filii? Będziesz płacił! Podpisałeś klientowi, że wziąłeś, a on nie trafił na magazyn! Po czym po paru dniach okazuje się, że zwrócona część spadła za regał, magazynier ją znalazł, sprawa ucichła, nawet nie przeproszą za niesłuszne oskarżenia.

- Zero współpracy między działem sprzedaży a magazynem. Nieważne, że klient dzwonił do sprzedawcy poinformować, że towaru już nie potrzebuje, ten nawet nie pofatyguje się, żeby ruszyć tyłek z krzesła i podejść 3 metry, aby poinformować, żeby kierowca nie brał części, jeździmy na darmo, bo przecież sprzedawca zarobi.

- Kolejnym kuriozum jest sytuacja, gdzie na jakimś obszarze pojawiają się kierowcy z dwóch filii, mając osobnych klientów np. w miejscu, gdzie od jednej filii jest 20 km, a od drugiej 10 km. Za patologiczną sytuację uważam również jeżdżenie do miejscowości oddalonej o 60 km, podczas gdy inna filia ma tam niecałe 30 km...

To tylko część piekielności firmy, jak coś mi się przypomni, to dopiszę ;). W następnym odcinku piekielni klienci i ich zachcianki ;).

dostawcy hurtownia

by Andy1616
Dodaj nowy komentarz
avatar sussana
5 5

Przyczepie się do słowa "abstrahując" - piszemy przez samo h. Co do historii - a właściciel / kierownik nie ma wpływu na podział tras?

Odpowiedz
avatar Andy1616
2 2

@sussana: Dzięki za spostrzeżenie, poprawię się ;). Właściciel firmy przewozowej jest związany umową, której treść jest pilnie strzeżona i on niby nic nie może. Podział stanowisk w firmie zlecającej jest dość dziwny, gdyż mamy kierownika magazynu i kierownika sprzedaży, w sumie wiadomo tyle, że ten pierwszy ma prowizję od sprzedaży, a w ich mniemaniu im więcej tras, tym więcej klienci zamówią. Tłumaczą się również tym, iż nie są osobami decyzyjnymi i nie mogą nic zrobić. Być może właśnie brakuje kogoś odpowiedzialnego, kto mógłby podjąć natychmiastową decyzję. Generalnie beton i zamknięte głowy na jakiekolwiek działania odstępujące od ustalonych kiedyś tam (kiedy nie było tak wielu klientów) reguł...

Odpowiedz
avatar grruby80
1 5

Nawala logistyka w tej firmie, ale cześć twoich zarzutów jest nie trafiona (pewnie z niewiedzy). Firma ma umowę i musi się z niej wywiązać, więc nie może nie dostarczyć tej "podkładki" za 50gr, bo dostanie karę finansową. Sprzedawcy terenowi są po to by sprzedawać i to robią nawala znów logistyka. Program sprzedażowy też ich nie zastąpi bo cześć klientów pewnie jest ze starszego rocznika i oni nie ogarną go. Każdy zwrot na magazyn powinien być rejestrowany, nie było by problemu że coś zginęło.

Odpowiedz
avatar Andy1616
-1 5

@grruby80: Logistyka? Tutaj nie znają takiego terminu, nie ma kogoś kto zna się na transporcie. Umowa umową, ale powinna być tak skonstruowana, żeby żadna ze stron nie traciła, a dostarczając ten towar małej wartości zarabia firma przewozowa, gdyż wartość towaru nie ma wpływu na zarobek. W taki sposób pojawia się konflikt, bo czuje się beznadziejnie wioząc jakieś gó..o za parę zł, kilkadziesiąt km i będąc popędzanym, a jeszcze na miejscu klient zajmie czas, którego i tak nie mam, no i żadnego dodatku od dostawy też. Sprzedawcy terenowi(jeśli dobrze rozumiem ten termin) u nas są nazywani przedstawicielami handlowymi, a sprzedawca tylko siedzi przy komputerze, odbiera telefony od klientów i wysyła towar. Każdy zwrot czy nawet wydanie towaru klientowi powinien być rejestrowany - dali by nam takie skanery jak mają kurierzy i byłoby mniej pomyłek, ale nie chcą na to przystać, jak również na inne udogodnienia, które proponowaliśmy. Beton i tyle, dlatego się zwalniam ;).

Odpowiedz
avatar Hariost
-1 1

Aż sie musiałem zalogować żeby odpowiedzieć... sam pracuje w handlu jako doradca techniczno handlowy w parze z przedstawicielem handlowym i z doświadczenia wiem, że od zawsze jest cichy konflikt miedzy sprzedawcami a magazynem i kierowcami. Ci ostatni wychodzą z założenia sprzedawcy tylko siedzą i patrzą w kompy a przedstawiciele sobie jeżdżą i na tym się ich praca kończy. Odpowiadając na kilka Twoich uwag: ograniczenie klientów, gdyby jakiś właściciel firmy handlowej usłyszał o takim czymś to schodzi na zawał. System zamawiania przez np internet, jest fajny ale kolego ktoś tych klientów musi zachęcić do zakupu, żaden klient oddalony o (jak piszesz) 30 km nie przyjedzie sam przy takiej konkurencji. Dowóz towaru za 50 gr., klienci są tacy, że jak im dzisiaj nie dowieziemy za 50 gr. to jutro nie zamówią za 5 tys. Handel to mega ciężki biznes dlatego zarobki są wysokie i każdy w tej drabince musi zasuwać. A dział handlowy zwykle ma prowizje od sprzedaży to razej logiczne, że będzie cisnął sprzedaż. Pozdawiam

Odpowiedz
avatar ivan667pl
0 0

w każdej hurtowni moto jest tak samo, taka pogoń za klientem, która osiąga max.W każdej hurtowni jest tak samo, im większa tym większy chaos. A że land ma w Olsztynie centralny magazyn to o bałagan nietrudno

Odpowiedz
Udostępnij