Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O współlokatorach było już wiele historii, dołożę też coś od siebie. Mój…

O współlokatorach było już wiele historii, dołożę też coś od siebie.
Mój narzeczony wynajmuje pokój w domu, w którym mieszka sporo osób. Początkowo było spokojnie, cicho i czysto, ale ostatnio zmieniły się osoby wynajmujące i zaczęły się dziać rzeczy dziwne.

1. W mieszkaniu są dwie kuchnie, w jednej jest duża lodówka bez zamrażarki, druga ją posiada [zamrażarkę]. Ktoś średnio ogarnięty lub złośliwy cały czas zmieniał regulacje tej pierwszej lodówki, przez co wszystkie produkty po prostu zamarzały. Prośby właściciela, aby rzeczy potrzebujące mrozu wkładać do drugiej lodówki nie zadziałały, pomogło dopiero wyjęcie pokrętła.

2. Wynoszenie śmieci.
Mój narzeczony nie korzysta ze śmietnika w kuchni, więc nie zajmował się wynoszeniem śmieci z kuchennego kosza do kontenera. Inni lokatorzy także uznali, że to nie ich obowiązek i kiedy kosz się przepełniał zaczynali kolejno ustawiać obok siebie worki. Prośby właściciela na nic się zdały, teraz w kuchni w ogóle nie ma śmietnika.

3. Cisza nocna.
Pewnej sobotniej nocy spałam u narzeczonego, położyliśmy się dość wcześnie, około 23:30 spałam już mocnym snem. Nie trwało to jednak długo, ponieważ inny lokator zdecydował, że będzie teraz gotował i tłukł kotlety tak głośno, że trzęsły się wszystkie ściany. Ostatecznie mój ukochany poprosił go o trochę cichsze tłuczenie, ponieważ inni chcą spać. Pomogło, aczkolwiek do głowy by mi nie przyszło, żeby o tej porze tak głośno się zachowywać.

Ostatni punkt będzie obrzydliwy, wrażliwszych proszę o odłożenie jedzenia lub nie czytanie.

4.Korzystanie z toalety.
Sytuacja świeża. Narzeczony wraca wieczorem do domu, chce skorzystać z toalety, a tam psikus. Toaleta zapchana. Czym zapchana? Najpierw ktoś wrzucił do sedesu jakieś śmieci, paragony a potem załatwił swoją drugą potrzebę fizjologiczną. Sama nie wiem, jak mój mężczyzna sobie z tym poradził, ale tego dnia sam odetkał toaletę, a następnego ranka poinformował o zdarzeniu właściciela. Sytuacja niestety powtórzyła się, wczoraj ukochany znowu zastał w sedesie paragony, całe szczęście bez innych niespodzianek.

Tak się zastanawiam skąd się tacy ludzie biorą.

współlokatorzy

by CatGirl
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zmora
7 7

Właściciel też tam mieszka?

Odpowiedz
avatar CatGirl
5 5

@Zmora: Właściciel mieszka w innym domu na tej samej posesji.

Odpowiedz
avatar CatGirl
6 10

@Zmora: Tam jest tak, że rzadko kiedy się kogoś widzi, więc trudno ustalić, kto jest sprawcą danej sytuacji, dlatego narzeczony informuje o różnych sytuacjach właściciela, właściciel zresztą powiedział, żeby tak robić. Poza tym mój facet oczywiście próbował rozmawiać z innymi lokatorami, gdy udało mu się kogoś spotkać, żeby nie zmieniać ustawień lodówki, na temat śmietnika nic nie mówił, właściciel sam to chyba dostrzegł. Osobiście uważam, że o śmieciach w kiblu własciciel powinien wiedzieć, bo to chyba jakimś dziwnym stworzeniem trzeba być, żeby takie rzeczy robić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@Zmora: Widać, że nie miałeś problemów z piekielnymi współlokatorami. Z niektórymi po prostu naprawdę nie da się dogadać. Jeśli nie złapiesz takiego/takiej na gorącym uczynku to będzie kłamał/kłamała w żywe oczy, że on/ona nic nie wie, on/ona jest święty/święta, tylko mu/jej aureoli brakuje. Nawet jeśli jednak go/ją przyłapiesz to najprawdopodobniej pokiwa głową i dalej będzie robić swoje. Dlatego zamiast strzępić sobie język kilkanaście razy na ten sam temat, lepiej narobić komuś przypału u właściciela. Przynajmniej samemu nie trzeba się użerać z piekielnymi, a może nawet uda się takiego wywalić z mieszkania i po kłopocie.

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 7

@CzasamiPiekielna: No ja nie wiem, czy nie miałam, bo tak z tydzień temu u mnie gość postanowił ugotować sobie kolację o pierwszej w nocy i przy okazji udało mu się odpalić alarm pożarowy. 2 razy. To tak na przykład. :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Zmora: WOW, ale Ty jesteś pokrzywdzona, bo RAZ miałaś piekielną sytuację ze współlokatorem. W przypadku jednorazowej sytuacji zapewne dogadanie się nie jest trudne, ale zrozum, że w przypadku tej historii masz do czynienia z kimś, z kim ewidentnie nie da się dogadać, bo po prostu będzie miał to głęboko gdzieś.

Odpowiedz
avatar Zmora
-2 4

@CzasamiPiekielna: Chyba nie zrozumiałaś sensu wyrażenia "To tak na przykład", który dodałam na końcu swojego zdania. Po drugie, nie twierdzę, że ja jestem pokrzywdzona. Moi współlokatorzy bywali mocno piekielni, bywali ok, no różnie. Może ci autorki są gorsi, bo ja wiem. Ja jedynie stwierdziłam, że nie widzę sensu zawracania dupy właścicielowi każdą pierdołą, a ty się na mnie rzucasz, że to przez to, że nie wiem, co to piekielność. Nie, to nie przez to. Po prostu nie lubię innym zawracać dupy i nie lubię jak oni mi zawracają dupę. Proste. Nie emocjonuj się tak. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Zmora: Tylko że podejście pt. "nie będę nikomu zawracać głowy" kończy się tak, że piekielni włażą nam na głowę. Coś o tym wiem, bo sama użeram się ze współlokatorem syfiarzem z tunelem powietrznym między uszami. Też nie chcieliśmy zawracać właścicielowi gitary i mamy teraz na głowie pasożyta, który robi co chce i ma nas kompletnie gdzieś. Nikt się tutaj nie emocjonuje, po prostu nie mierz wszystkich swoją miarą, bo nie każdy ma ochotę na wieczne rzucanie grochem o ścianę i użeranie się z aspołecznymi kretynami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Ale... Jak to nie korzysta ze śmietnika w kuchni?

Odpowiedz
avatar CatGirl
2 6

@recaptcha: Ma w pokoju :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@CatGirl: a jak gotuje? Jajek nie rozbija? Ser mu się nie kończy? Nie wyrzuca resztek? Też tego nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar CatGirl
1 11

@tysenna: Rzadko zdarza mu się gotować, raczej jakieś gotowce, niewiele je w mieszkaniu i rzeczywiście jak zostają mu jakieś opakowania, czy nawet skorupki po jajkach to zbiera to w jakąś siatkę i albo od razu wyrzuca do kontenera, albo w swoim pokoju. Dlaczego tak robi nie mam pojęcia, mi by się nie chciało.

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
-1 11

Trochę nie rozumiem. Twój facet jest dorosły, tak? Z każdą pierdołą leci do właściciela? Poza tym, nie może, po ludzku załatwić sprawy, nie mieszając w to innych osób? Jak dzieci trochę.... 'a bo Michałek mi zabrał zabawkę, a bo Mietek nie posprzątał klocków". No przedszkole. - To pierwsza kwestia. a druga... Nie korzysta ze śmietnika w kuchni? o.o I nie wynosi śmieci? Hm... no ale chodzi po kuchni tak, korzysta z blatów, kuchenek, piekarnika, lodówki- takie rzeczy tez się brudzą i czasem trzeba je przetrzec ( a później wyrzucić szmatkę powiedzmy). Poza tym chcesz mi powiedzieć, ze jak ma powiedzmy w lodowce cos starego to biegnie i wyrzuca to w pokoju u siebie? Pierwszy raz o takim czymś słyszę. Ma ten Twój chłopak zapał- nie powiem. No i swoją drogą, W mojej opinii to 'cebulactwo' jest po stronie Twojego faceta w tej kwestii. Inni możliwe, że nie wynoszą śmieci dlatego, ponieważ zobaczyli, że Twój meżczyzna się ociąga z tą czynnością. A co do tłuczenia kotletów- zdarza się. Ale mógł to być również podtekst, że nie życzy sobie, byś tam spała. (trochę smutne jakby mi ktoś zwrócił uwagę, mi, osobie, która mieszka w mieszkaniu na tych samych warunkach, że mam się zachowywać, ponieważ osoba, która tam nie mieszka i kogoś odwiedza śpi...). Serio, zastanawiam się, skąd się tacy ludzie biorą... :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@OlwiaJ: smutno by Ci było, gdyby ktoś kazał Ci się zachowywać kulturalnie? Ok... równie dobrze zwrócić uwagę mogliby mu sąsiedzi, bo tluczenie kotletów w nocy naprawdę nie jest ok, a jakby to miała być jakaś forma sugestii, że mają tam nie spać obcy, no to ręce opadają po prostu. Co do latania do właściciela - no dziwne, ale skoro ten mieszka obok, a najwyraźniej mieszkanie jest trochę jak akademik i ciężko się im dogadać, to czemu nie. Co do śmietnika się zgadzam - dawno nie słyszałam dziwniejszej rzeczy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@OlwiaJ: "Ale mógł to być również podtekst, że nie życzy sobie, byś tam spała." I to pisze osoba, która kilka zdań wcześniej narzeka, że nie można "po ludzku" się dogadać między współlokatorami. "A co do tłuczenia kotletów- zdarza się." Serio - "zdarza się" tłuczenie kotletów późną nocą, bez chociaż zapytania współlokatorów, czy będzie im to przeszkadzać, bo sytuacja taka śmaka, czasu nie było? Współczuję ludziom, którzy z tobą mieszkają.

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
0 0

@Kobalamina: @Kobalamina: No wlansie dlatego, ze ze sobą nie romawiaja, jak wywnioskowalam z historii, to dlatego pomyslalam, ze taki podtekst.

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
1 1

@Kobalamina: No zdarzylo sie. Ja nie twierdze i nie napisalam, ze to jest normalne, niepiekielne, ale bardziej dziwi mnie, ze osoba, ktora tam nie mieszka ma roszczenia co do ciszy i spokoju. A moi wspołlokatorzy nie narzekali. Czysto, cicho.

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
1 1

Coś mi się psuję z komentarzami... @Kobalamina: No wlansie dlatego, ze ze sobą nie romawiaja, jak wywnioskowalam z historii, to dlatego pomyslalam, ze taki podtekst... No a co do kotletów- Ja nie twierdze i nie napisalam, ze to jest normalne, niepiekielne. Jest, owszem. Ale linczu nie wymaga wg mnie. Bardziej dziwi mnie to, ze osoba, ktora tam nie mieszka ma roszczenia co do ciszy i spokoju. Ok, dobra, gość i takie tam... ale jednak troszeczkę, tyci-tyci niekulturalne (Tak, bicie kotletów o tej godiznie też jest niekulturalne). A co do ludiz, któzy u mnie mieszkają. Myślę, że mają to szczęście, inaczej dom zarósł by brudem i zamiast normalnego domu miałabym "hippchatę"

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

moj byly wspollokator potrafil w niedziele o 6 rano wlaczyc mikser bo mu sie koktajlu zachcialo...

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
-4 4

@bazienka: De facto koniec cisyz nocnej jest o 6 rano, więc prawo mial. Tylko troche smutno. Moze nie mial nic do jedzenia innego?:O :DDD

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2016 o 1:53

avatar kojot_pedziwiatr
2 2

Tacy ludzie biorą się ze wsi. Wychodek się nie zapcha nawet jeśli wrzucisz do niego tampony, podpaski czy pieluchy.

Odpowiedz
avatar sussana
2 2

Mieszkaliśmy na mieszkaniu w 6 osób w 5-ciu pokojach. Kuchnia, lodowka, blaty, kuchenka, lazienka - wspominam jako jedną wielką traumę. Możecie sobie gadać do woli, ze bohater latał do wlasciciela, w naszym mieszkaniu tylko telefon, ze za 2 dni będzie kontrola, sprawiał, że nagle było czysto! Normalnie nie można bylo się doprosić o posprzątanie! A dyżury byly ustalone. A jedna panna nigdy nie wynosiła śmieci, bo bala sie ze w drodze do śmietnika kogoś spotka i to taki wstyd iść ze śmieciami...

Odpowiedz
avatar burninfire
1 1

No jak to skąd? Bo w domu to mamusia wynosiła śmieci z pokoju, wystarczyło je rzucić gdziekolwiek i mamusia sprzątała. To samo ze sprzątaniem części wspólnej jak kuchnia czy łazienka - przecież dzieciaczek musiał tylko raz na pół roku sprzątnąć swój pokoik, bo średnio raz na pół roku mamusi zdarzało się zaprotestować. No niestety, mieszkanie w masówkach jest tańsze (powinno być), ale narażamy się na takie durne osoby.

Odpowiedz
avatar student_prawa
2 2

Przy ostatniej naprawdę zrobiło mi się niedobrze. Rzygam na myśl o ludziach, którzy biorą skądkolwiek paragony.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

moj wspollokator potrafil robik koktajl w niedziele o 6 rano. blenderem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bazienka: Moja była współlokatorka z akademika przyniosłam mi na zajęcia jednorazówkę ze śmieciami, do podziału na mnie i jeszcze jedną kumpelę- wyprowadziłyśmy się od niej na 3 msc. przed końcem roku akademickiego, bo nie szło się dogadać. W reklamówce były m.in. papierki po słodyczach, pusta paczka po fajkach, zasmakrana chusteczka, jedna rękawiczka, jakieś papierki. Może i jakiś papier wpadł za łóżko i wygrzebała, ale zdecydowana większość nie była nasza

Odpowiedz
Udostępnij