Posiadam kota, stwora o wielkiej masie i przestawionych kręgach w kręgosłupie, który dumnie od pierwszych dni w mym domu, wychodzi na dwór na smyczy.
Pomińmy zdziwienia ludzi, niezaznajomionych z tym widokiem, czy komentarze, abym puściła go wolno, bo to kot i "se poradzi". Zwłaszcza, że przez niepełnosprawność nie potrafi on wskoczyć wyżej niż 40 cm.
Wychodzimy na dłuższe spacery na pola, gdzie chodzą również ludzie z psami. Wszyscy psiarze z okolicy znają mnie i wiedzą, że to nie pies znajduje się na końcu smyczy. Zazwyczaj skręcają w drugą ścieżkę lub, przy psie mało agresywnym w stosunku do kotów, mijają się ze mną. Pies przywita mego Grubasa, Grubas przejdzie niewystraszony.
Ale jest też i on. Właściciel mieszańca, sięgającego mi za biodra. Psisko zwykle wyprowadzają jego rodzice i skutecznie się wtedy "dzielimy" ścieżkami. Oni w lewo, ja prosto. Wszyscy zadowoleni. Ale on musi iść ścieżką prosto! Co z tego, że ja byłam w jej połowie i nie miałam już jak zawrócić (za mną prace traktorów, blokujące dróżkę). Poznał mnie i odpiął psa ze smyczy. Bydlę oczywiście leci już na mnie i kota. A uwierzcie, biega to on szybko. Jedyne co mi pozostało to podniesienie kota na ręce i uzbrojenie się w kamień - na tyle duży, aby pies się wystraszył, na tyle mały, że go to by nie zabiło.
Krzyczę do idioty, żeby zabrał kundla, bo ja z kotem. Idiota ignoruje. Pies lata wokół mnie i obszczekuje, kot wbija mi pazury. Pałka przegina się, gdy pies próbuje doskoczyć do Grubego. Rzucam w niego kamieniem, żeby się odczepił. Nie pomogło.
Na szczęście sytuację zauważył Pan z traktora. Podleciał, złapał psa i przygniótł go do ziemi. Co na to właściciel? Podniósł krzyk, że to pies, jak tak można. Że ja z kotem to powinnam w domu siedzieć i to moja wina.
Gadkę ucięłam szybko, wyciągając telefon i pytając czy dzwonić na policję. Traktorzysta dopowiedział, że będzie świadkiem.
Z łaską właściciel przypiął psa i odciągnął go ode mnie. Później od jego rodziców dostałam przeprosiny oraz obietnicę, że pies będzie wyprowadzany już tylko przez nich. Szkoda tylko, że te słowa nie zdałyby się na nic, gdyby pies dopadł mnie, albo mego Grubasa.
kot spacer idiota
Gdybym znów mieszkała w mieście też wyvhodzilabym z kotem. Nawet mam szelki, ale nie chce isc dalej niż metr przed brama. Nie chce i już. Co ten dzieciam sobie myślał? Fajnie jak pies pogoni kota, albo go "zje"?
OdpowiedzOk, nieodpowiedzialny, głupi dzieciak, nie powinien psa puszczać, ale tak samo piekielni są kociarze ze smyczami paradujacy środkiem łąki, myślący ze wszystko im wolno a każdy z psem ma ich omijać szerokim łukiem i najlepiej uciekać gdzie pieprz rośnie przed biednym kotkiem, bo przecież małe to, słabe, a wina zawsze będzie psiarza. Mam spokojnego, ułożonego, ale dużego psa. Nie mam nigdy problemu z wychodzeniem z nim zarówno na smyczy, jak i bez niej. Do psów nie lata, jak jakiś przyjdzie do mojego to się wąchają lub bawią, ale za to jak tylko zobaczy kota- szatan w niego wstępuje. Ja siły mam mnóstwo, ale szarpanie się z dorosłym owczarkiem niemieckim, który jest sluchany w sytuacji każdej oprócz tych z kotami, naprawdę do przyjemności nie należy. Jak ja kota zobaczę, trzeba się gimnastykowac żeby przypadkiem pies nie dojrzał. Najgorzej jest jak takiemu się nagle miauczec zachce, wtedy już koniec. Od razu dodam: mój typ psiaka to inteligent - mądry i kochany, ale totalnie niebojowy i wręcz ciamajdowaty przy starciach, nawet z kotem. Kota sobie goni, ale wystarczy, ze kot nie zwiewa albo nie daj Panie się nastroszy- role się odwracają i mój wojownik zwiewa, więc z pewnością nic by kotu nie zrobił. Problem w tym ze ani obcy ludzie, ani koty o tym nie wiedzą i przy pogoni kociarze zaczną się drzeć i panikowac a koty mi jeszcze psa pod samochód poprowadza, dlatego te starcia są takie uciążliwe. Nie lubię kociarzy ze smyczami na łące i już.
Odpowiedz@cysiek: To może wybudujesz parki dla kociarzy? Mam prawo chodzić tam gdzie chcę i czy to z kotem czy z psem. Jak pies jest agresywny to niech jest na smyczy albo kagańcu. Ten nie miał ani tego ani tego.
Odpowiedz@cysiek: Łąka jest twoja lub zarezerwowana tylko dla osób z psami? NIe? To ktoś z kotem ma takie samo prawo iść tam na spacer jak i ty. Nie jego wina, że nie potrafisz panować nad własnym psem.
Odpowiedz@Habiel: nie ja jestem w tym kraju od budowania parków dla kociarzy. @sla: instynkt jest instynkt ;)
Odpowiedz@Habiel: Ależ oczywiście, że masz prawo chodzić tam gdzie chcesz i z jakim zwierzęciem chcesz. Ale inni też mają takie prawo, dlatego dziwię się, że inni ludzie schodzili Ci z drogi, bo Ty idziesz z kotem. Mój pies się niestety nie słucha i jest agresywny wiec obowiązkowo ma i smycz, i kaganiec, ale nie schodziłbym z ścieżki tylko dlatego, że ktoś na tej samej ścieżce wyprowadza kota.
Odpowiedz@barteknc: Właśnie najbardziej chodzi o fakt, że pies był bez kagańca i nie na smyczy. Sądzę, że gdyby był, to nawet jakby próbował się rzucać do kota, to bym zdołała przejść obok. Z innymi mam "niemą umowę". Im to nie przeszkadza i mi również. Jak oni zajmują ścieżkę prosto, to schodzę ja. Nie ma problemu.
Odpowiedz@cysiek: A ja nie lubię takich psiarzy jak Ty. To Ty uważasz, że masz prawo chodzić gdzie Ci się podoba a inni mają siedzieć w domu, jeżeli w jakiś sposób drażnią Twojego pieska. Ja mam trzeciego w swoim życiu psa, a kota pierwszego. Z jeździmy na spacery do lasu. Mój pies jest zazwyczaj niestety agresywny w stosunku do innych psów (szczeniak wzięty ze schroniska, strachu przed ludźmi i psami niestety nie udało się wyplenić). Ale nie wyobrażam sobie mieć pretensji do człowieka, który wyprowadza chociażby wiewiórkę, jeżeli sam nie potrafię zapanować nad psem. To jest tylko Twój problem.
OdpowiedzA Grubas nie dałby rady porządnie psa podrapać? Następnym razem może chociaż pies byłby trochę mądrzejszy, skoro na właściciela nie można liczyć.
Odpowiedz@Litterka: Może by dał, a może pies by go ugryzł. Wolałam nie ryzykować zdrowia futrzaka :)
OdpowiedzNie chcieliście go przypadkiem kawałek pogonić? traktorem na przykład...
Odpowiedz@PaniWrzos: ale psa czy wlasciciela? :)
OdpowiedzWidziałam kiedyś dziewczynę ze szczurem na smyczy w parku. Słodki widok :)
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: Wcale nie słodki, bo dla szczura tragiczny. Szczurów bezwzględnie nie powinno się wyprowadzać na "spacerki". http://www.maogonki.pl/2015/03/wiosna-idzie-spacery-ze-szczurami-mode.html
OdpowiedzA gdyby babka miała wąsy to by dziadkiem była... Rozumiem oburzenie na młodego, ale chyba należy się cieszyć że ma odpowiedzialnych rodziców i taka sytuacja się już nie powtórzy? "Shit happens" - ale najważniejsze to wyciągać wnioski.
OdpowiedzLubię zwierzaki ale historyjki o nich są bardziej samozachwytem właścicieli z samego posiadania zwierzątka niż o nich samych.
OdpowiedzKamieniem w psa? Szkoda zwierzaka, on nic nie zawinił. Kamień powinien polecieć w stronę puszczającego psa luzem. Przy okazji: szkoda że kot ma uszkodzony kręgosłup, bo zdrowy kot jeżeli tylko ma ostre pazury i jest wystarczająco dziki, to tak zmasakruje psa, że do kotów już się już taki więcej nie zbliży.
OdpowiedzNiektórzy chodzą na spacery w niebezpieczne okolice z gazem pieprzowym w kieszeni
Odpowiedza trzeba bylo zadzwonic kara finansowa zawsze boli bardziej szczegolnie gdy musieliby ja zaplacic rodzice owego kolezki ( w historii nie ma informacji czy jest osoba pelnoletnia)
Odpowiedz