Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O szukaniu zatrudnienia, pracy "poniżej kwalifikacji" i reakcjach otoczenia. Mój znajomy jest…

O szukaniu zatrudnienia, pracy "poniżej kwalifikacji" i reakcjach otoczenia.

Mój znajomy jest z wykształcenia nauczycielem historii. W Polsce dość przyzwoicie mają tylko ci nauczyciele, którzy mają staż pracy, odpowiednie dodatkowe kwalifikacje (w dużym uproszczeniu, tzw. nauczyciel dyplomowany)oraz stały etat. Najlepiej w wiejskiej szkole. Wtedy da się wyżyć. Znajomy natomiast nie mógł po studiach znaleźć nigdzie pracy i przez kilka lat pracował na zastępstwa, w kilku szkołach na raz, w każdej na 1/4 czy 1/6 etatu. Większość jego kolegów ze studiów, z którym utrzymywał dość zażyłe kontakty towarzyskie, przędła dokładnie tak samo, a koleżanki brak pracy tłumaczyły rodzeniem dzieci i "zajęciem się domem". Mało komu udało się znaleźć stałą pracę w szkole by móc spokojnie dojść do szczebla, gdy pensja robi się znośna.

Kolega w pewnym momencie powiedział: "dość" i za pieniądze pożyczone od rodziny zrobił wszelkie uprawnienia zawodowego kierowcy tira. Motoryzacja zawsze była jego pasją, a jak dowiedział się ile zarabiają jego koledzy z dzieciństwa, którzy zakończyli edukację na zawodówce i poszli za kółko, postanowił spróbować.
Już pierwsza praca, jaką załapał bez wykształcenia, to były większe pieniądze, niż nauczyciel na zastępstwo. Gdy doświadczenie podłapał i zaczął jeździć w długie trasy do byłego ZSRR, jego zarobki zrobiły się naprawdę przyzwoite.
Okazało się też, że pracę bardzo lubi, bo prowadzenie ciężarówki pokochał, a 4 tygodnie poza domem go nie przerażają, bo zawsze był typem samotnika.

Wydaje się, że sielanka. Był tylko jeden, pozornie poważny, minus. Większość znajomych z nauczycielskich studiów zerwała kontakty. Zgodnie z tym co usłyszał z drugiej ręki, za jego plecami uznali go za "przegrywa" (jak to mawia dzisiejsza młodzież), "robola", "fizola" i człowieka, który po studiach nauczycielskich wykonuje tak "podłą pracę".

Cóż, trochę "przyjaciół" stracił, ale nowych zyskał, a dzięki niemu, jako wspólnemu znajomemu i ja mogłam poznać trochę środowiska tirowców, w którym jest wielu ciekawych ludzi.

praca

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
22 22

Ambicja ponad wszystko :) Lepiej "zająć się domem", niż splugawić pracą inną, niż ta wpisana na dyplomie... Szkoda mi takich ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 17

@Meliana: Mnie nie interesuje jak ktoś zarabia na życie, jeżeli nikogo przy tym nie krzywdzi, ale jak już porównywać, to prowadzenie czterdziestotonowego pojazdu po publicznej drodze wydaje mi się bardziej odpowiedzialne i wymagające dużo więcej rozsądku, uwagi itd. niż uczenie dzieci w podstawówce historii.

Odpowiedz
avatar Meliana
13 13

@JaNina: Mnie również ani to ziębi, ani parzy - dopóki nie zarabia się na oszustwach lub cudzym nieszczęściu, dopóty żadna praca nie hańbi. A żal mi znajomych znajomego, opisanych w historii, bo wydaje im się, że są nie wiadomo jak elitarnym gronem, a tymczasem horyzonty mają tak wąziutkie, że niejeden "robol" po zawodówce bije ich w tym względzie na głowę...

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
7 9

Absurd. Ja pracuję w bankowości a studia mam zupełnie z innej parafii, bo mnie interesowały. Ale ze mnie przegryw :(

Odpowiedz
avatar krystalweedon
12 14

Ciezko o dobrego nauczyciela zwlaszcza historii, bo wiekszosc siedzi za biurkiem i opowiada/czyta tak nudno jak profesor-duch od historii magi z Hogwartu. Mam też znajomego, ktory jezdzi z towarem i ma od 4tys, a w korpo miał 2,5 tys i karte befetit...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@krystalweedon: Na rękę? Z tego co mówią znajomi ciężarowcy, 4 na rękę w transporcie krajowym to baaardzo dobra stawka, bo zwykle żeby dostać powyżej 3 trzeba jeździć za granicę.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
5 5

@JaNina: z tego co wiem to tak. Zalezy ile godzin wyrobi. Jezdzi w kraju do 100km. Rozwozi towar po sklepach, tylko zaczyna o 4 rano i czasami konczy po ok.18. Podobno dobrze zarabiaja też osoby obslugujace koparke. Dziwne, że jego znajomi tak zaregowali. Znam kilka osob co podziekowalo za etat w szkole i nie mialy takich akcji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

Bycie nauczycielem jest słabe, bo raz, że wszystkim się wydaje, że to takie nic, to jeszcze kasa słaba nawet przy pełnym etacie, dyplomowaniu i wieeelu latach pracy. Ci znajomi to powinni go naśladować...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Drago: jeszcze użeranie się z cudzymi bachorami ich rodzicami i tą całą papierologią. Największymi przegrywami są koledzy. Myśleli,że za sam fakt skończenia studiów będą mieli pracę z mega zarobkami. A tu lipton,bo mamy niż demograficzny,klasy są coraz mniej liczne. To nie Anglia,gdzie o przyjęciu dziecka do szkoły często decyduje lokalizacja( w sąsiednim mieście,przyjmowano tylko dzieci,które mieszkały nie dalej niż 300m od szkoły)bo nie ma miejsc lub są budowane nowe szkoły.

Odpowiedz
avatar inga
10 12

W sumie to go rozumiem. Pracuję na wyższej uczelni, mam doktorat, zarabiam mniej niż kasjerka w Biedronce. Wielu znajomych po ciężkich studiach humanistycznych (tak, są takie, zresztą "w moich czasach" na jedno miejsce było 6-8 kandydatów, nie to co teraz) rzuciło pracę w zawodzie za 2 tys. brutto i poszło do korporacji a nawet banków. Dla wielu to "upadek" - bo wykonują pracę poniżej kwalifikacji, polecieli na kasę, sprzeniewierzyli się ideałom, są anonimowymi trybikami w wielkich molochach zamiast Tworzyć Kulturę Narodową itd. Ale samą satysfakcją z ciekawej pracy człowiek się nie naje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@inga: a siedzą w tej pracy cały boży dzień? Praca jest tylko po to aby mieć za co godnie żyć. Chodzi tylko o kasę. Życie zaczyna się po pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Day_Becomes_Night: Ja bym tak nie mogła. W pracy spędza się 1/3 życia, a jak się odliczy spanie, to prawie połowę. Ja muszę robić, to co lubię i co sprawia mi przyjemność, bo nie byłabym w stanie połowy mojego życia spędzić z myślą, że to tylko chodzi o pieniądze, a prawdziwe życie to tylko ta druga połowa. Rozumiem, że ktoś zamiast iść do korpo, zostaje na uczelni za gówniane pieniądze, jeśli to jest właśnie to, co kocha. Indze życzę grantów, awansów itd., wierzę, że kiedyś zaczniesz zarabiać porządnie. :)

Odpowiedz
avatar urbandecay
7 7

Najlepsze jest to, że ci "fiziole" to bardzo często świetni specjaliści w swoim fachu, w przeciwieństwie to wielu "magistrów", którzy poszli na pierwsze lepsze studia, bo "co ludzie powiedzą".

Odpowiedz
avatar Tenzprzeciwkacomakotairower
11 11

Jeździłem kiedyś ciężarówką. Znajoma mówiła, że to prymitywna praca i że się nie rozwijam. Ona była nauczycielką języka. Rano jedna szkoła, potem w biegu na korepetycje, wieczorem szkoła językowa, po nocach sprawdzanie klasówek... Zarabiała jak na nauczycielkę to bardzo dobrze, bo ze 2000 złotych wtedy, kiedy dla początkującego 1000 było ciężko dostać. Bardzo na mnie patrzyła z góry. W końcu zapytałem "a kiedy ostatnio przeczytałaś jakąś książkę"? Okazało się, że pół roku wcześniej. Ja jej powiedziałem, że w pracy czytam średnio dwie godziny dziennie a do tego w czasie jazdy słucham sobie płyt z kursami językowymi, nauczyłem się komunikatywnie francuskiego w pół roku... I kto tu się nie rozwija?

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
2 2

A może to leczenie kompleksów? Na zasadzie: "może i mało zarabiam, ale jestem w zawodzie i nie muszę pracować fizycznie". Są tacy ludzie, którzy będą szukać powodów do pocieszenia się kosztem innych, nawiasem mówiąc to jeden z gorszych typów ludzi. Mój znajomy ze studiów postanowił po licencjacie wyjechać do Anglii, by pracować w charakterze sprzątacza. On uważa, że złapał pana boga za nogi, a my w Polsce pracujemy za marne grosze.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
2 2

Witam A 'propos tirowców-znam takiego jednego co normalnie pełni funkcję prezydenta miasta wojewódzkiego, a na urlop wsiada za kółko ciągnika siodłowego i jedzie w trasę po Europie....

Odpowiedz
avatar anulla89
1 1

Najbardziej w tej historii przeraża mnie to, że ci "koledzy" zostali w szkołach, i tacy ludzie będą uczyć i wychowywać nasze dzieciaki, a człowiek który potrafił podjąć ryzykowną decyzję, i nie bał się zacząć od nowa, z tej szkoły odszedł, i już nie przekaże dzieciakom swojej determinacji i spojrzenia na świat... I potem mamy w szkołach jednego, może dwóch nauczycieli z pasją, a cała reszta to właśnie takie sfrustrowane, przestraszone życiem cebulaczki, które uważają się za lepszych, choć nie reprezentują sobą praktycznie nic. Boli mnie to, że nauczyciele w Polsce zarabiają tak mało, bo owszem, chciałabym, żeby w szkołach uczyli ludzie którzy potrafią się poświęcić dla idei jak najlepszego ukształtowania młodych umysłów, i zależy im na tym co robią, ale bez przesady-nie możemy wymagać od ludzi, żeby pracowali ponad siły, i nic z tego nie mieli. Jeśli człowiek ma pracować z zaangażowaniem, i dawać z siebie wszystko, to musi mieć to przełożenie w wynagrodzeniu, bo kiedy ludzie są niedoceniani, to nawet nieświadomie, ale pracują zupełnie inaczej niż kiedy są dowartościowani-nie tylko finansowo, ale każdy przyzna, że pieniądze odgrywają w tej kwestii bardzo dużą rolę. A dobrych nauczycieli mamy paru jeszcze chyba tylko dlatego, że potrafią cieszyć się z tych niematerialnych oznak doceniania ich pracy, ale patrząc na dzisiejszą młodzież, która niestety w większości nie potrafi okazać ani szacunku, ani wdzięczności, to nie wróżę dobrej przyszłości naszej oświacie...

Odpowiedz
avatar anonimowa94
0 0

No pewnie... Bo gorzej jest byc robolem i zarabiac 3 czy 4 tysiace niż nauczycielem z najnizsza krajowa. Zawsze mnie dziwiło dlaczego ludzie z wyższym wykształceniem patrzą krzywo na osoby pracujące fizycznie.

Odpowiedz
Udostępnij