Chciałam napisać drugą część trylogii. Pierwsza część:
http://piekielni.pl/72894
Rozdział II
"Z rodziną to tylko na zdjęciach"
Nie tylko ja postanowiłam zacząć nowe życie na wyspach. Pewnego dnia mój Kuzynek spakował się, wsiadł w auto i pojechał szukać szczęścia w UK. Po miesiącu napisał do mnie że niema gdzie mieszkać, że jest spłukany i w ogóle jak to mu źle i niedobrze. Jako że mieszkaliśmy sami i jeden pokój stał pusty, to postanowiliśmy że w końcu rodzina to pomożemy. Układ był prosty, dopóki nie zacznie pracować to mieszka za darmo ale potem ma się dokładać do czynszu całe 60 funtów tygodniowo i że nie życzę sobie żeby palił w pokoju. Mam zadaszony balkon więc raczej problemu nie było Kuzynek języka ni w ząb więc pomogłam mu zdobyć pracę. Jeździłam z nim po agencjach pracy, wypełniałam dokumenty, dzwoniłam, tłumaczyłam. Jak na kogoś bez języka dostał pracę bardzo szybko, godziwa stawka, pełen etat. Na początku sielanka, ale już po paru tygodniach się zaczęło. Płacił jak się przypomniało, oczywiście palił w pokoju. Po kilku miesiącach wylądowałam w szpitalu o czym jest poprzednia historia. Mojej gorszej połowy przez ten czas nie było, napisze o tym niebawem.
Kuzynek podczas pobytu w cudownej placówce zdrowia zadzwonił raz...
-halo
- hej osiołek, dostałem smsa, możesz przetłumaczyć? wyśle ci go, no to pa.
Ani cześć ani spadaj ani pocałuj mnie w 4 litery.
Po operacji mnie odwiedził, zmuszony przez jego mamę, moją ciotkę, ale to jedyny przejaw troski (w tym czasie mieszkała w Londynie) Po powrocie byłam spłukana, z chorobowego nie miałam jak opłacić czynszu i rachunków. Kuzyneczek nawet nie pomyślał żeby mi jakoś pomóc, o czynszu też zapomniał. Kiedy leżałam w szpitalu to mnie okradał. Miałam skarbonkę pełną drobniaków, ważyła kilka kilogramów, sporą kolekcje alkoholi. W skarbonce zostało coś na dnie, zniknęła większa część trunków. Nie jest to może niewiadomo co ale kradzież to kradzież. Dobrze że sąsiadka miała klucze, pod moją nieobecność podlewała kwiatki i karmiła kota. Chwile po moim powrocie sprowadził kumpla, że niby na dwie noce i został na dwa miesiące. Pieniędzy nadał nie widziałam. Prosiłam, błagałam, krzyczałam a on nic.
Nie szanował mnie ani pokoju, kiedy brakowało kubków wystarczyło wejść do jego jaskini, pokojem bym tego nie nazwała, a koło jego barłogu gdzie sypiał stała kolekcja naczyń i puszek, butelek pełnych petów. Po ilości pleśni można było oszacować ile stały. W pokoju śmierdziało. Nie używał grzejnika, nie otwierał okna bo zimno, a że palił jak smok to w pokoju ledwo było coś widać. Pewnego dnia po prostu się wyprowadził, ponad rok temu. Ściany zmieniły kolor. W pokoju miał i tu nie żartuje pół ściany pokrytej grzybem. Trzy dni z mamą sprzątałyśmy by pokój nadawał się do czegokolwiek.
Wisi mi 500 funtów, obiecywał że spłaci ale zamiast pieniędzy dostawałam tylko listy z policji, mandatów też nie płacił. Teraz siedzi w Dani a na fb wrzuca zdjęcia typu "plażing and smażing" "imprezka" "nowe autko" etc etc pokazując jak mu się powodzi. Jak się upomniałam to jeszcze zostałam zbesztana że oczerniam go i teraz jest czarną owcą, jak wypomniałam że jak wylądowałam w szpitalu to się zainteresował co ze mną to usłyszałam "mną też się nie interesuje a jaki chory jestem" (ma padaczkę).
Z pewnych źródeł dowiedziałam się później że całą wypłatę wydawał na prochy.
zagranica
Do puki? Pisze sie dopoki... a poza tym to dlaczego nie zamieszkal ze swoja matka skoro mieszkala w Londynie?
OdpowiedzDopoki ? Też dziwnie... Jak zwracasz komuś uwagę rób to dobrze :)
OdpowiedzJak widac nie uzywam polskich znakow ale prosze bardzo, pisze sie DOPÓKI
OdpowiedzTo nie rodzina, ale g*wno ! Nauczy ciebie moze, nie pomagac bydlakom, a jak juz koniecznie chcesz, czy musisz, to przynajmniej wyciagac natychmiastowo drastyczne konsekwencje w razie niestosowania sie do umowy (n.p. punktualnego placenia, niepalenia, niesyfienia)! Kto ma za duza cierpliwosc, musi miec twarda dupe, bo mu los przykopie. Madry Polak po szkodzie (ale nie zawsze, bo sa czesto i po szkodzie glupi).
OdpowiedzPierwszy niezapłacony czynsz i wypad, 3 zapalone papierosy i wypad! Sama mu pozwoliłaś by się zachowywał jak prosie
OdpowiedzDlaczego go nie wyrzuciłaś?
OdpowiedzNarzekasz na rodzine, a sama piszesz jak jakaś patologia. Mieszkasz w kraju, gdzie emigrowala znaczna część zyciowych nieudaczników, ale ortografia dalej obowiazuje. Nie roznisz sie od reszty swojej rodziny
OdpowiedzI pisze to ten, który nie używa polskich znaków i nie umie zakończyć zdania kropką.
Odpowiedz@Paolcia: trzy razy blerwo czytałaś swoje wypociny, żebym czasem sie nie przyczepil. Moje komentarze nie sa pisane z intencją przeczytania przez jak największa ilosc osób, jesli rozumiesz, co piszę. Co to są polskie znaki? Masz na myśli diakrytyczne?
OdpowiedzPopraw błędy! I zacznij używać przecinków.
OdpowiedzTrzy z sześciu komentarzy, to komentarze narzekające na pisownię. I to jeszcze nie jakoś miło, ale rozkazująco.. No błagam was.. Co do autorki, najlepiej będzie, jeśli od tej części rodziny się "odczepisz" w znaczeniu.. olejesz ich całkowicie. Jak Kuba Bogu.. i tak dalej.
Odpowiedz@Azriael: wypada przeczytać przed rzuceniem w świat.
OdpowiedzJego matka mieszkała w Londynie, a zaprosiliście go do siebie? Masochiści. Po pierwszym miesiącu niepłacenia kop w dupę i po problemie.
OdpowiedzWeź ty się naucz pisać po polsku albo w ogóle nie pisz.
OdpowiedzDziękuje wszystkim za te budujące komentarze o patologii, życiowych nieudacznikach i ortografii. Już zaczynałam tęsknić za tą polską życzliwością. W chwilach takich jak ta, cieszę się że jestem w połowie ślepa, łatwiej mi przymknąć oko na chamstwo, no ale w końcu nazwa portalu do czegoś zobowiązuje, najbardziej komentujących.
Odpowiedz@osiolek: A mnie odpowiesz? Dlaczego go nie wyrzuciłaś? Zastraszał Cię czy w jakiś sposób szantażował emocjonalnie? Napisałaś, ze okazało się, ze jest pospolitym ćpunem a oni potrafią być i "do rany przyłóż" i przebiegli i agresywni. Czu możesz to jakoś wyjaśnić?
Odpowiedz@maat_: To pewnie kwestia wychowania. Rodzice wychowali mnie żeby pomagać innym, nie zależnie czy rodzina czy nie. Nie miałam serca żeby go wyrzucić na ulicę. Kilka razy byłam bliska ale ciągle miałam nadzieję że może coś go ruszy. Po prostu miękkie serduszko mam i lubię pomagać, altruista ze mnie :) W dodatku w tym samym czasie walczyłam z chorobą i to był mój priorytet.
Odpowiedz@osiolek: Nie należy mylić altruizmu z brakiem asertywności
OdpowiedzMnie też uczono żeby pomagać ludziom. Jak już wyszłam z domu to życie mi pokazało jak okropni mogą być ludzie. Myślę że dużo Cie to nauczyło, ale jednak za długo to trwało. Za dużo straconych nerwów. I moja pierwsza zasada jak ktoś znajomy czy rodzina decyduje sie na wyjazd, to sami sobie wszystko załatwiaja. Jeśli zdecydowali sie żyć w kraju gdzie mówi się po angielsku, oni też muszą zacząć po angielsku mówić. Jasne moge sie popytać czy ktoś ze znajomych nie szuka kogoś do pracy ale to żeby ją dostać jest już w osoby zainteresowanej zakresie. Ja też mam mnóstwo opowieści o niewdzięcznych ludziach ale na szczęście nie z pierwszej ręki, tylko od bliskich.
Odpowiedz