Tak mi się przypomniała historia, tym razem nie związana z mechaniką, za to z piekielną ochroną zwierząt.
Tytułem wstępu, moi rodzice mieszkają na wsi, mają 8ha gospodarstwo.
Mają dwa psy, owczarki niemiecki. Nie są to jakieś rasowe okazy, ale całkiem ładne i dają się lubić :)
Otóż po jakiś głośnych aferach z traktowaniem zwierząt na wsiach, wiązaniu na łańcuchach itp przyczłapała jakaś dziwna pani na kontrolę.Jako że wszyscy w domu lubimy psy, i od zawsze były przynajmniej dwa, więc nie robiliśmy problemów, chce popatrzeć to ok
Pani popytała, pooglądała i stwierdziła że:
- psy za rzadko są wyprowadzane na spacer
opad szczęki, ale jak to? to 8ha działki do biegania, z czego zresztą skwapliwie psiska korzystają, bo nigdy nie są zamykane i wiązane to mało?? to że całe dnie łażą za moim ojcem i towarzyszą mu w pracach polowych to też mało?? Ponoć tak, bo psa trzeba wziąć na smycz i wyprowadzić...
- jeden z psów był mokry i trochę brudny, na nic tłumaczenie że ulubione miejsce zabawy tego egzemplarza w słoneczne dni to mały stawik, skoro on lubi się chlapać w wodzie, to co w tym złego?
- pies pije wodę z kałuży
a jak ja mam go zmusić do picia z miski? która zresztą zawsze jest pełna świeżej wody. Do ostatniej kałuży pies z miski nie skorzysta, ponoć to śmiertelnie niebezpieczne dla psa, tylko że on tak robi już dobre 5 lat
- psy jedzą z metalowych garnków
zgadza się, bo ładne plastikowe są pogryzione na kawałki po jednej nocy
- w budach nie ma odpowiedniego legowiska
(??) jest słoma na deskach, wszystkie koce, materace, kołdry i cokolwiek innego włożonego do budy jest natychmiast wyciągane i gryzione na kawałki, zresztą obydwa do budy wchodzą tylko jak jest naprawdę zimno
- psy nie są wpuszczane do domu
no nie są, patrz punkt o kąpieli w stawie, do tego nawet siłą ciężko wciągnąć psa do domu, boi się jak cholera błyszczących płytek i chodzenia po nich, zwyczajnie pies nie lubi do domu wchodzić to i nie wchodzi.
- psy są zamykane w kojcu
Zgadza się, sporo osób przychodzących w odwiedziny najzwyczajniej w świecie boi się dwóch sporych owczarków, więc na ten czas zamykamy je w tymże kojcu, pani stwierdziła że to barbarzyńskie, mimo że sama bała się wejść dopóty dopóki psy nie zostały w nim zamknięte!! (kojec o powierzchni większej niż nie jedno mieszkanie)
Ogólnie po wizycie pani wspomniała coś o "przekazaniu sprawy dalej", co już wyprowadziło mojego ojce z równowagi i jej dobitnie powiedział co o niej myśli.
Z tego co wiemy po kilku skargach w gminie kontrole się nagle zakończyły...
No ja rozumiem że takie kontrole są potrzebne, bo ludzie źle traktują zwierzaki, ale szukanie problemu na siłę też nie jest rozwiązaniem.
Z tą budą jak dla mnie miała rację bo co z psami np. Kiedy jest ostra zima? Ocieplenie budy to jak dla mnie coś oczywistego żeby zwierzakom nie było zimno. Słoma na gołych deskach raczej nie wystarczy przy - temperaturach.
Odpowiedz@NieEpickiHusarz: Czysta, świeża słoma jest akurat najlepsza. Wszelkie materace, koce itp. łatwo nasiąkają wilgocią i bardziej w tej budzie ziębią niż grzeją.
Odpowiedz@NieEpickiHusarz: nic nie ociepli budy lepiej niż słoma. oczywiście trzeba raz na jakiś czas ją wymienić, no ale bez przesady. a co do spacerów - są bardzo ważne, nie zastąpi ich bieganie luzem po 8ha działce, ale jeśli psy łażą za właścicielem, to w sumie tak, jakby chodziły na smyczy po chodniku przy właścicielu. nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Odpowiedz@NieEpickiHusarz: Wspomagam schronisko Animals, pytałam co chcą na docieplenie bud, powiedzieli, stare koce, kożuchy, kołdry ale.... najlepsza na świecie jest słoma, bo gdy buda ma próg i wiatrołap, słomy nasypuje się z czubem i pies może się zagrzebać, więc dostarczam snopki. Myślę, że kto jak kto ale oni wiedzą co mówią
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2016 o 19:20
@NieEpickiHusarz: a kto mówi o gołych deskach? U nas buda: dno - podwójne płyta wiórowa ta grubsza a między nimi styropian 20cm!, buda na kółkach z blokadą, bo duża i ciężka a trzeba pod nią czasem posprzątać, ściany: podwójna płyta styropian 10cm, dach podwójny styropian 10, całość obita papą, w budzie próg i wiatrołam który im zasłania więc próbują go zeżreć maksymalne co dwa lata trzeba go wymienić, dlatego dach budy jest ściagalny, nie chwaląc się zbudowałam budę z Tatą, służy już 7 rok PS Mamy całkiem wsciekle ziolony kolor papy na niej :D nie wiedziałam że papy mogą być w takim kolorze
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2016 o 19:26
@maat_: To taka buda jak u mnie. Też sami robiliśmy, ocieplaliśmy itp. Buda ładnie zadaszona otynkowana nawet pod kolor domu i w ogóle cud, miód i orzeszki. Ale pewnie baba z historii by się przyczepiła, że w budzie tylko jeden mizerny psi kocyk (tak na wszelki wypadek). Cóż, nie nasza wina, że nasz obecny pies ma totalną klaustrofobię i do budy nie wlezie za żadne skarby. W zimę psiak dostaje ciepły pled na zadaszonym tarasie (bo to jej ulubione miejsce do chowania się), a jak pogoda jest naprawdę zła to najwyżej na czas pracy zostawiamy ją w mieszkaniu (razem z kotem). Nasz pies ma wstęp do domu, gdy my w nim jesteśmy, więc nie marznie, a do budy siłą wpychać jej nie będę. Już i profesjonalni treserzy próbowali i zwątpili. A poprzedni pies tak kochał tę budę (wtedy do budy dawaliśmy słomę oprócz koca, ale jak obecny pies przez 6 lat progu budy nie przekroczył, to już chyba tego nie zrobi)...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2016 o 22:02
@Zmora: Zwierzaki też mają swoje fysie i swoje szajbki, nasze nie umieją pływać i panikują na widok jeziora, a poprzedni uwielbiał
Odpowiedz@maat_: Mój pies za dużo mózgu i oczu używa jak na psa. Pływać potrafi, ale sama nigdy tak głęboko nie wchodzi, bo oprócz klaustrofobii jeszcze się panicznie boi stracić grunt pod nogami. Wodę uwielbia, ale tylko gdy łapami dna sięga. A jak zejście do wody jest po schodach a nie po pochylni czy gruncie, to też nie wlezie, bo nie umie głębokości wody na schodku ocenić i się boi, że będzie za głęboko. Wszelkiego rodzaju ruchome podłoża to też nie do zaakceptowania dla niej. Raz na wakacjach wlazła na pokrywę studzienki kanalizacyjnej (taka szara w kolorze chodnika, prostokątna, tylko obwód metalowy). Pokrywa drgnęła, to pies w panice odskoczył. Potem omijała WSZYSTKIE takie pokrywy do końca wyjazdu (2 tygodnie). A wcześniej chodziła po tych pokrywach bez zawahania przez kilka dni. Ech, przygody z psiskiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2016 o 0:07
na twoim miejscu po wspomnieniu problemu z kojcem byłabym bardzo chętna ten problem rozwiązać, od razu, w tej samej chwili jak szanowna pani była na podwórku
OdpowiedzTe wszystkie kontrole są po to, żeby urzędnik mógł pomyśleć "o, jestem przydatny, bo beze mnie nie byłoby kontroli", ale nie pomyśli "te kontrole są nieprzydatne, a nawet przeszkadzają" bo to już by mu nie pomogło.
Odpowiedz@Rollem: akurat kontrole, zwłaszcza po zgłoszeniu, że psu dzieje się krzywda, są jak najbardziej potrzebne - pies sam nie zgłosi, że jest bity czy maltretowany. Problem pojawia się, gdy kontrola nie wykazuje nieprawidłowości a inspektor upiera się, że wykazuje. Urzędnicy się do takich spraw nie garną - inspektorem jest zwykle jakiś wolontariusz TOZu czy innej organizacji, a towarzyszącym mu "urzędnikiem" policjant - jeśli rzeczywiście funkcjonariusze czują się bardziej potrzebni dzięki interwencjom, to w ostatnich latach sporo zmieniło się na plus.
OdpowiedzPewnie zaraz ktoś na mnie "naskoczy" ale... Sama mam psa. Mieszkam w domu, spore podwórko, ogród, sad. Miejsca zatem mnóstwo. Fajnie, bo pies może się wybiegać itd. Jednakże nie wyobrażam sobie żeby mój Maks mieszkał na dworze.
Odpowiedz@monikama: Jeśli pies tak chce, to mieszka na dworze. Czytałaś historię? Psy boją się płytek, a skoro lepiej im na wolnym powietrzu, to mają je łańcuchem przywiązać żeby mieszkały w środku? Poza tym, wydaje mi się że dwa potężne owczarki czują się lepiej na dworze niż w domu. Moja teściowa też ma owczarka. Ma dopiero rok, a bydle ogromne. Mieszka na dworze, zimą jest w domu, ale też nie zawsze, w sumie jak mu się zachce.
Odpowiedz@mlodaMama23: Przeczytałam ze zrozumieniem. Ale takie argumenty do mnie nie przemawiają. może problem, że psy nie chcą być w domu tkwi w czymś innym.
Odpowiedz@monikama: Moja teściowa miała jamnika, chodził tylko po panelach, na widok płytek panikował, wydaje mi się, ze płytki z połyskiem dają efekt wody i głębi i zwierzak nie wie czy jest płytko czy głęboko, do tego rozjeżdzają im się łapy, moje też tam gdzie sa płytki kamienne chodzą chętnie ale na połyskliwe w łazience bardzo ostrożnie i szybko wychodzą
Odpowiedz@monikama: może problem w tym, że są to dwa ogromne psy z porządną sierścią (czyt. grubym podszerstkiem) i najzwyczajniej w świecie jest im za gorąco w domu, gdzie temperatura sięga bardzo często ponad 21*C? Zdaję sobie sprawę, że wszystkie "psopodbne" yorki, chihuahua i golone pudelki, zaparzone w domu od szczeniaka i z natury (lub z pomocą człeków i ich golarek do futra) nie mające grubej podściółki tłuszczowej i podszerstka, trzęsą się z zimna już przy temperaturze +10*C. Toteż twój komentarz nie jest podparty znajomością psów i doświadczeniem. Mam bernardyna. Jak pies wygląda, każdy się orientuje. Jego optymalna temperatura oscyluje koło 0*C. W jesieni wymaga lekkiego przekarmienia w celu obudowania się tłuszczykiem. Zmienia też pojemność futra w takiej ilości, że wygląda na grubszego o 1/4. Nienawidzi siedzenia w domu. Najzwyczajniej jest mu za gorąco. Za to uwielbia spać na podwórku w czasie gdy pada śnieg. Generalnie dostaje szału radości, gdy temperatura jest bardzo niska. Gdy kilka lat temu temperatury spadały do -32*C, sypiał w stodole, zagrzebany w wielkiej górze słomy. Jakiekolwiek przykrycie kołdrą, kończyło się po kilkunastu minutach wyłażeniem. W upały radzi sobie kąpielami w wielkiej wannie zimnej wody. Z wizytami w stawie skończyłam w momencie, gdy zachwycony pływaniem tak nasiąkł wodą, że prawie się utopił. Wyobraź sobie, że owczarek niemiecki jest równie dobrze przygotowany do życia na podwórku- taka natura tej rasy.
Odpowiedz@monikama: No, powinni iść z nimi do psiego psychologa i znaleźć źródło problemu. Rzeczywiście zbrodnia - pies w ocieplonej budzie
Odpowiedz@monikama: Taka psia natura. Psy o gęstej sierści będą się męczyć w domu, tak jak mówią osoby wyżej, będzie im za gorąco. Mój kuzyn miał psa berneńskiego, coś w typie bernardyna. I też cały czas siedział na dworze, nikogo to nie raziło, ot pies ma też pełnić funkcję odstraszacza na obcych.
Odpowiedz@monikama: Tak. W futrze. Weźmy takie alaskany czy malamuty. Siedząc zimą (kiedy ich futro dodatkowo gęstnieje) w pomieszczeniu o temperaturze 21-23 stopnie czują się jak w saunie.
Odpowiedz@laurakapelewska: i ten problem z psem przegadać koniecznie! Dojść do traumy ze szczenięctwa i przepracować ją.
Odpowiedz@archeoziele: Nooo... Pewnie nie do końca :) To jest taki trochę mit, że psiaki o grubym futrze szybko się przegrzewają. Gruby podszerstek, z warstwą powietrzną doskonale chroni i przed zimnem i przed gorącem. Wcale nie tak mało ONów (a nawet DONów!) czy północniaków (husky, malamuty, akity, etc.) mieszka w domu czy mieszkaniu i na udar nie padają ;) Mało tego, są rasy takie jak szpic miniaturowy (pomerian), które po użytkowych przodkach zachowały grubaśne futro, ale same w sobie są psami stricte towarzyszącymi i poza domem raczej nie mieszkają :) Niechęć przed siedzeniem w domu wynika zapewne z wychowania i pewnego "rytuału". Zwykle piesek w wieku ok. 6-8 miesięcy ląduje przy budzie i tam się przyzwyczaja mieszkać. To i do domu nie ma co wchodzić, bo przecież nie jest mu wcale zimno w tym jego futrze :) Nie jest to oczywiście nic tragicznego, psy można trzymać na zewnątrz, jeśli zapewni im się odpowiednie warunki, ale trzeba pamiętać, że grube futro niekoniecznie oznacza, że pies musi mieszkać na dworze, bo inaczej mu gorąco. Takie na przykład wodołazy składają się głównie z sierści, a najgorsze, co można im uczynić, to zostawić samemu, przy budzie. Te psy jak powietrza potrzebują człowieka i jego towarzystwa. ONy radzą sobie bez człowieka, ale jako owczarki i psy użytkowe potrzebują ciągłego dostarczanie bodźców, więc trzymanie na zewnątrz nie zwalnia z obowiązku spacerowania i zabaw "umysłowych" z psem :) Dlatego przed kupnem jakiejkolwiek rasy należy się nią odpowiednio zainteresować, zeby wiedzieć, co się bierze ;)
Odpowiedzmój pies domowo-ogródkowy też wolal kałużę zamiast świeżej wody :)
OdpowiedzTak, to jest bardzo ważne, żeby wyprowadzać psy na spacer w miejsca inne, niż ich codzienny "teren". Może nie od razu kilka razy dziennie, ale co jakiś czas trzeba. Jak się opiekuje zwierzakiem, to fajnie jest douczyć się trochę na temat jego behawiorystyki zanim napisze się w internecie oburzone "opad szczęki, ale jak to"
Odpowiedz@recaptcha: Kompletnie się na tym nie znam, ale zaciekawiłeś/aś mnie. Możesz wyjaśnić dlaczego to takie ważne? Twój komentarz ma dużo minusów i zastanawiam się czy to za brak szczegółowych informacji, czy też po prostu jest to nieprawda.
OdpowiedzGdzieś już czytałam coś podobnego. Podobno chodzi o to, że pies potrzebuje nowych bodźców, świeżych zapachów itp. Swój teren zna i po pewnym czasie mu się nudzi. Nie wiem, ile w tym prawdy, bo na psach się nie znam. Też jestem ciekawa odpowiedzi.
Odpowiedz@GlaNiK: Jak wspomina Felina niżej - pies do normalnego rozwoju i stabilizacji psychicznej potrzebuje wyzwań umysłowych, dokładnie jak każde inne zwierzę na ziemi. Jeden mniej, drugi więcej - owczarek niemiecki akurat bardzo dużo, bo to jest cecha która była pożądana w procesie hodowli i teraz jest bardzo eksponowana - taki pies potrzebuje jakichś wyzwań, żeby normalnie się rozwijać i nie wpadać w np. natręctwa. Jakoś wiele osób przyjęło, że psa trzeba co najwyżej zmęczyć fizycznie i starczy - a to nieprawda, bo tak jak człowiek nie wytrzyma za długo bez dostępu do książek, telewizji, internetu, czy świata zewnętrznego (oraz innych ludzi), tak i pies w końcu dostanie na głowę z nudów w tak jałowym środowisku. Trochę jak w tym filmie Cast Away - nawet olbrzymi teren na nic, jak nie ma się na nim czym zająć tak naprawdę. Natomiast to jest 8 ha, zakładam, że nie ogrodzone, czyli odwiedzane pewnie przez dziką zwierzynę, może jakieś bezdomne psiaki, koty itd. Jeśli coś się tam dzieje, są jakieś nowe zapachy warte zbadania,i psy są w dwójkę + kontakt z właścicielem, to od biedy starczy - choć trudno się nie zgodzić z tym, że taki spacer by im się przydał. Tak jak szkolenie, bo do tego celu były wyselekcjonowane, i bieganie bez celu jest dla nich po prostu żałośnie nudne. Natomiast co do reszty zarzutów to są rzeczywiście śmieszne, wyglądają raczej na bezpodstawne widzimisię panny która w życiu opiekowała się co najwyżej yorkiem. Pies z gęstym podszerstkiem dobrze się czuje na dworze przez cały rok, pod warunkiem że jego buda jest chroniona przed wiatrem i deszczem, a słoma wymieniana co jakiś czas. Nie musi pić i jeść z plastikowych misek, jeśli metalowa nie jest zardzewiała - trzeba jedynie pamiętać o tym, że zimą jedzenie i woda zamarza, i trzeba je często wymieniać. Kojec też jest lepszy niż łańcuch, a jeśli nie są tam zamykane na długo to jest to idealne rozwiązanie na czas wizyty gości. Jedyny logiczny argument który podała to picie z kałuży - rzeczywiście może być dla psa niebezpieczne, bo może nałapać naprawdę niebezpiecznych pasożytów, np. lamblii. ale też i jak pisze autor - ciężko wolnobiegającego psa przekonać by z tej kałuży nie pił. Pozostaje go odrobaczać regularnie mocnymi środkami.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2016 o 13:42
@Evodish: Dziękuję za wyjaśnienia. Czytając o nowych bodźcach zastanawiałem się czy 8ha nie jest na tyle dużą przestrzenią, żeby tych nowych bodźców pojawiało się wystarczająco dużo samemu. Ale jak widać, trochę to pomaga, ale niekoniecznie w pełni zastępuje spacer w kompletnie inne miejsce.
Odpowiedz@Evodish: Dzięki za pomoc:) @GlaNik: Mój komentarz ma tyle minusów zapewne dlatego, że bardzo wiele jest ludzi z dosyć archaicznym myśleniem o wychowywaniu zwierzaków - bardzo często słyszymy, jak ludzie, którzy trzymają psa wiecznie w ogródku krytykują tych, którzy mają psy w małych mieszkaniach w blokach. Ale jeśli taki pies jest dobrze prowadzony, to jest dużo szczęśliwszy niż ten trzymany na podwórku jak kura. Psy nie chodzą własnymi drogami jak koty, potrzebują bodźców od człowieka, potrzebują mu "służyć" i odkrywać nowe rzeczy. A potem taki pan na włościach dziwi się, że ten pies przekopał mu wszystkie kwiatki i zamyka go w kojcu albo przypina do łańcucha - a gdyby pan czasem zabrał go na spacer i dał powąchać nowych rzeczy i pokopać w inaczej pachnącej ziemi, to problemu mogłoby nie być. Podobnie często słyszałam, szczególnie od ludzi ze wsi, że jak to tak psa dać na szkolenie? Jak można tak zabierać jego wolność? Tylko że pies potrzebuje szczególnego rodzaju ograniczonej wolności, powinien mieć wyznaczone granice, powinien wiedzieć co może, a czego nie, no i naprawdę jest szczęśliwszy, jeśli służy swojemu panu, a nie lata po podwórku w te i z powrotem - no bo ileż można latać? ŻEBY NIE BYŁO - uważam, że to super, że ktoś w ogóle daje dom jakiemukolwiek zwierzakowi i dzięki temu nie jest on bezdomny, rozumiem, że każdy popełnia "błędy rodzicielskie", nie każdego stać na szkolenie czy najdroższą karmę i nie każdy ma czas na kilkugodzinne codzienne spacery, rozumiem kojec na jakiś czas itd, ale wkurza mnie to, że bez najmniejszej chęci zainteresowania się tematem, każdy jest wielkim znawcą i na najmniejszą uwagę reaguje wielkim oburzeniem. I jeszcze opisuje to w internecie, tak jak autor tej historii. Sorry, ale dla mnie jest to strasznie aroganckie.
Odpowiedz@GlaNiK: A warto jeszcze dodać, że ONki to zwierzęta typowo użytkowe, więc samo puszczenie ich do lasu, żeby się wygoniły w nowym miejscu, to też trochę mało ;) Takie psy trzeba aktywizować, zając czymś, zmusić, żeby użyły mózgu. Świetnie się do tego nadają wszystkie zabawy węchowe, oraz takie "zabawki do rozwalenia". W internecie jest mnóstwo pomysłów, na to jak takie zabawki zrobić, dla psów o różnym stopniu zaawansowania. Takie "gadżety" to zwykle pudełka i inne pojemniki, wypełnione smakołykami, które pies czuje, ale zjeść może dopiero jak wymyśli jak się do nich dostać. Godzina takiej zabawy i zwierzak pada usatysfakcjonowany i śpi do wieczora ;) Bo samo zmęczenie fizyczne to trochę mało dla każdego psa, a w szczególności dla ras użytkowych, nawykłych do długiej pracy, w intensywnym skupieniu :) Bardzo dobrze sprawdzają się też wszelakie sztuczki, które wcale z psa nie robią małpy, a za to doskonale aktywizują i "męczą" mózg :)
Odpowiedz@recaptcha: Dziękuję za tę dawkę informacji. Nie wiem czy mi się kiedyś przyda, ale na pewno nie zaszkodzi :) @Reth: Tobie też dziękuję, bo o tym wszystkim też nie wiedziałem. Nie mam żadnego zwierzaka, miałem kiedyś koty i jestem tak naprawdę kociarzem, ale uwielbiam wszystkie zwierzątka. Póki nie dorobię się własnego domu póty nie będę zwierzakami się opiekował. Z żoną już mamy ustalone, albo bierzemy psa i kota razem, albo wcale. Ewentualnie znajdujemy sobie innego zwierzaka, który będzie nam obu odpowiadał, ale to dopiero jak będziemy mieli własny dom i stwierdzimy, że już można zwierzaka przygarnąć (czyli wyjazd na wakacje staje się znacznie trudniejszy).
OdpowiedzLubię zwierzęta i żadnemu nigdy bym krzywdy nie pozwoliła zrobić, ale jak dla mnie 3/4 fundacji prozwierzęcych no nawiedzone oszołomy bez elementarnej wiedzy.
OdpowiedzO matko, to mój pies w ogóle jest krzywdzony bo budy nie ma. Jak jest zimno to jest zachwycony i śpi w śniegu. Do domu da się wciągnąć jak jest -20 stopni. A drugi? Ten to w ogóle! Je kocią karmę, bo psiej nie lubi. Jak on te 19 lat żyje to ja nie mam pojęcia.
Odpowiedz@Poziomeczka: Może gdyby budę miał to by w niej spał w zimie? Jeśli nie lubi przebywać w domu to nie pozostaje mu nic innego jak spanie w śniegu. Mój pies taki jest, nawet jeśli nie miałby budy to do domu absolutnie nie, wybrałby spanie pod chmurką, ale budę ma więc z niej korzysta.
Odpowiedz@marra: Kiedy na dworze jest gorąco to wchodzi do domu i udaje że go nie ma, żeby nikt go przypadkiem nie wygonił. Ma tak grubą sierść, że latem jest mu za ciepło ale zimą- idealnie. Miał budę, ale z niej nie korzystał, więc została usunięta bo i tak śpi pod altaną osłaniającą drzwi wejściowe.
Odpowiedz@Poziomeczka: Rozumiem, każdy zwierz ma swoje przyzwyczajenia. Mój bardzo kocha swoją budkę, latem, zimą, w deszcz czy słońce korzysta z niej bardzo często :) Do domu znowu zaciągnąć się go nie da, a jak jest to natychmiast staje przy drzwiach do wyjścia.
Odpowiedz@Poziomeczka: Ja się doczepię do "szczegółu" ;) Psiak kocią karmę może jeść, ale należy pamiętać, że psy są zasadniczo wszystkożerne (podstawą ich diety jest oczywiście mięso, ale składniki roślinne też są im potrzebne), więc warto albo "suplementować" psu starte warzywa i owoce, albo pokombinować z karmą :) Moje futra na przykład w ogóle nie chciały jeść Britta, po Royalu z boksera się sypało i miał uczulenie na brzuchu, aż w końcu trafiłam na Boscha i oba czworonogi bardzo go sobie cenią :) Czasem trzeba wypróbować kilka różnych karm zanim się trafi na tą, która psom podejdzie :) Bo psy jak i ludzie - mają swoje smaki ;)
Odpowiedz@Reth: Ja za to swojej gotuję. Zostaje mi mięso z zupy ciacham razem z warzywami, dogotuje makaron czy coś i ma jedzenia na dwa dni, a lepiej jej smakuje niż wszystko kupne. Czasem od biedy kupię jej karmę puszkę czy takiego batona, ale wtedy potrafi cały dzień nie jeść, dopiero wieczorem jak ją głód przyciśnie to zjada.
OdpowiedzTakie kontrole są często nieadekwatne- inne warunki mają zwierzęta na wsi, a inne w miastach. Kiedy mieszkałam w mieście, mogłam mieć psa i kota, to wszystko. Teraz, na wsi- nie mamy psa. W domu trzymamy jednego kota, ze względu na metraż i małe dziecko. Ale kiedy pojawiłam się tam, zaczęłam dokarmiać wiejskie koty. Nie możemy wziąć ich wszystkich do siebie, a wiadomo, jak na wsi- koty często uznawane są za szkodniki, więc nie chcą ich brać do siebie. Mimo to, dzikie koty stały się oswojone, przychodzą do nas i jedzą. Kiedy cokolwiek im się stanie, zajmujemy się nimi, sypiają w ciepłej szopie. Mimo to już niejeden raz obawiałam się, że trafią do schroniska w razie kontroli. Może prawnie nie są moje, ale przywiązałam się.
Odpowiedz@Lithium:chwała ci za to ;)To tylko dobrzeby było przeprowadzic na kocicach zabieg sterylizacji ;)
Odpowiedz@ruuda25: Kocury też warto ciachnąć.
Odpowiedz@Lithium: Chyba dużo zależy od regionu - na przykład u mnie koty wolnożyjące są zostawiane, tam gdzie są i po prostu dokarmiane przez wolontariuszy :) No i oczywiście kotki są sterylizowane :) A skoro "Twoje" ogony są zadbane i odkarmione, to myślę, że nikomu nie będzie chciało się ich ruszać :)
Odpowiedz@Reth: Oby, bo koty wolnożyjące są bardzo ważnym elementem ekosystemu miejskiego.
OdpowiedzMy też mamy problem z życzliwymi i kompetentnymi ludźmi. Jakiś czas temu adoptowaliśmy z mężem sunię ze schroniska. Psisko starsze bo ponad 10 lat już ma. Do schroniska trafiła z interwencji. Chude, stany zapalne zębów i dziąseł, chore stawy, modzele na łokciach bo spała na betonie. Obraz nędzy i rozpaczy. Mieszkamy w bloku, mamy duże mieszkanie. Winda więc pies nie musi obciążać nóg. Po ponad pół roku leczenia, spacerów ( sukcesywnie wydłużanych bo na początku nie umiała przejść samodzielnie 200 m), sunia jest już w dobrym stanie zdrowotnym. Wizyty przed i po adopcji nie wykazały nieprawidłowości. Ale ludzie wiedzą, że trzymanie 30 kg psa w mieszkaniu to zbrodnia. Nie ważne, ze pies chodzi dziennie na 4-6 spacerów łącznie około 3-4 godziny dzielnie tupta po parku. Psina nie położy się na niczym innym tylko na panelach. Nie toleruje legowisk, kołder, koców . Każdy pies jest inny, każdy ma inne potrzeby. Nasza sunia chyba jest zadowolona co ukazuje na co dzień swoim ogonem i jęzorkiem.( a pracy z nią było dużo)
OdpowiedzNie każdy ma obowiązek ją wpuścić. A jak już ktoś wpuścił, to się czepia byle czego. Gdyby poszła do lokalnego pijaczka awanturnika to ten raz by warknął, złapał siekierę w dłoń i pogonił z posesji. Oczywiście niczego by się nie zdążyła dopatrzyć i wypadnie lepiej niż Twoja rodzina :) Drażnią mnie Ci wszyscy obrońcy zwierząt. W latach 90-tych to było urocze i sam często pomagałem. W zeszłym miesiącu pomogłem panu jeżowi który wpadł tam gdzie nie powinien i utknął :) Teraz to już plaga, bardziej szkodzą niż pomagają. Żeby się tak dziećmi ktoś przejmował... Słyszałem, że niektóre osoby specjalnie wyłapują bezdomne koty (którym świetnie się żyje) i wymyślają im Bóg wie jakie krzywdy byle by lajki na fejsie były.
Odpowiedz