Urodziny czterolatka. Zamówiona salka w dziecięcej „bawialni”, zaproszone koleżanki i koledzy z przedszkola, super tort ze Spidermanem. Ekscytacja do granic wytrzymałości.
No właśnie, tort. Co usłyszała mama jubilata, gdy przed imprezą zjawiła się po odbiór tortu w cukierni Blikle na warszawskich Kabatach?
„NIE ZROBILIŚMY PANI ZAMÓWIENIA. MOŻE BYĆ NA POJUTRZE”.
Kurtyna.
Co za ignorancja... :/
Odpowiedz@NotableQ: Arogancja ????
Odpowiedz@NotableQ: Nie jest wstydem zajrzeć do słownika, nie każdy musi wszystko wiedzieć. Wstydem jednak jest używać słów, których znaczenia się nie zna.
Odpowiedz@ampH: Za co ją rugacie? Widocznie nie była prymasem w szkole.
Odpowiedz@Rak77: Jeszcze weźmie globus Warszawy i sprawdzi gdzie te Kabaty.
Odpowiedz@Rak77: przypomniałeś mi scene z ,, Przyjaciôł" jak Joey udzielał wywiadu i wyskoczył do laski, że jest "mentosem" dla dzieci(mentorem).
OdpowiedzAlbo jak dostał papier toaletowy ze słówkiem na każdy dzień. Albo jak kupił jeden tom encyklopedii. Tak, jestem z pokolenia "Przyjaciół".
Odpowiedz@lajzanumerjeden: odcinek z encyklopedią- jeden z lepszych :D
Odpowiedz@Rak77: Do kogo to alibi?
Odpowiedz@lajzanumerjeden: haha. Dobre było z tym tomem ecyklopedii. 50$znalazł w spodiach Chandlera;)
Odpowiedz@ampH: Ja pie...le. Mam słownik w telefonie, a Wy jak zwykle sie czepiacie.
Odpowiedz@NotableQ: Ale wiesz, że to nie jest czepianie się braku polskich znaków czy głupiego przecinka? Cieszę się, że masz słownik w telefonie - jest to pierwszy krok. Drugim będzie jego używanie, zanim użyjesz następnym razem słowa "ignorancja", sprawdź w słowniku jego definicję. Tak samo rób z każdym słowem, którego znaczenia nie jesteś pewna. Ja się nie czepiam kropek, przecinków czy stylu pisania - nie czuję się kompetentny. Można zresztą do tego różnie podchodzić. Jednak jeśli nie widzisz nic dziwnego w używaniu słów, których znaczenia nie rozumiesz i zwrócenie na to uwagi to dla Ciebie "czepianie" to chyba nie mam słów. Naprawdę, nie mam bladego pojęcia co na takie dictum mogę rzec. Na usta się cisną jedynie niecenzuralne słowa, ale cóż - niektórzy po prostu z natury są ignorantami i żyje im się z tym dobrze. :)
Odpowiedz@Rak77: I podjęła diecezję o użyciu słowa "ignorancja".
Odpowiedz@ampH: I tym oto sposobem użytkowniczka NotableQ stała się przykładem zarówno ignorancji jak i arogancji. 2 w 1, drodzy Państwo!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2016 o 17:07
@ampH: NotableQ Jak to było? - Dyrektorze, fama głosi, że używa pan słów, znaczenia których pan nie zna. - To nieprawda. I powiedzcie temu Famie, że może mnie w d.. pocałować i vice versa...
Odpowiedz@NotableQ: Tak, co za ignorancja. Podpowiem, że w Twoim przypadku.
OdpowiedzNo i jak to się wszystko skończyło? Urodziny szlag trafił, czy kupiono na biegu jakiś inny, gotowy tort? A zaliczkę cukiernia zwróciła?
Odpowiedz@Armagedon: Po co zwracać przecież tort będzie
OdpowiedzTa cukiernia schodzi na psy. W moim mieście kiedyś była i zniknęła z braku klientów.
OdpowiedzBlikle jeszcze ciągnie na opinii, ale chyba już nie za długo. Słodycze mają coraz mniej smaczne, obsługę coraz gorszą...
OdpowiedzMam wrażenie, że zadziałała tutaj zasada "kto da więcej" - pewnie mieli jakieś większe, bardziej opłacalne zamówienie, to po co mają się skupiać na "torciku"? To, że dzieciak miał po części zepsute święto, bo przecież Spiderman to jednak Spiderman, raczej nie miało dla nikogo znaczenia. Też jestem ciekawa, co z zaliczką.
Odpowiedz@anekk: Oprócz zaliczki klientka-konsumentka może uzyskać znacznie więcej...
Odpowiedz@didja: I zdecydowanie powinna, bo przecież w takim wypadku zwrot zaliczki nijak nie rekompensuje tego co czuł jubilat
OdpowiedzCzytam Blikle, mysle Batida i myślę sobie, Boże moja ulubiona cukiernia a tu taki numer! Dopiero za trzecim razem moj umysł zajarzył, że źle czytam ;) Kiedys w lukulusie kupowałam paczki do pracy na tlusty czwartek. Jakies 30 sztuk, ceny jakie tam są to pewnie wiecie. Akurat ja trafiłam na jednego pączka bez nadzienia. I to jest dla mnie do wyvbaczenia. Jeden pączek na ileś tam. Ale taki numer z tortem i to urodzinowym - masakra :( Jakbyś kiedys potrzebowała to znam w Warszawie na Sadybie dziewczynę, ktora robi cudowne torty i pod względem wizualnym i smakowym. I na pewno tort byłby w terminie a nie dwa dni po imprezie :/
Odpowiedz@sussana: Paczki to się robi na święta a nie tłusty czwartek
Odpowiedz@zulusisko: Cóż za wnikliwa uwaga
Odpowiedz@jass: "kupowałam paczki do pracy" polecam kretynom nie widzącym wybiórczego stosowania polskich znaków...
OdpowiedzMam nadzieję, że pieniądze zwrócone. Ciekawe, co oni sobie w tej cukierni myśleli. "To urodziny tylko 4 latka, przesuną se"?
Odpowiedz@Habiel: albo że "Czterolatek zrozumie..."
Odpowiedz@Habiel: Albo stwierdzili, że klientka zamówiła tort na 2 tygodnie przed imprezą.
Odpowiedz@anekk: Nawet jeśli zamówiła 2 tygodnie przed, to oni (jak się domyślam) zobowiązali się do zrobienia tortu na ten konkretny termin. Mogli powiedzieć ,,nie".
Odpowiedz@psychomachia: Racja - tak naprawdę to nie ma co się wczuwać w myślenie niekompetentnych osób. Zawalili sprawę, i tyle.
Odpowiedz"Tortu nie mamy i co nam pani zrobi?"
Odpowiedz@Gbursson: "Antyreklamę na mieście i w internetach"
Odpowiedz"Nie ma problemu, poproszę dziecko żeby cztery lata temu wstrzymało się o dwa dni z narodzinami - i wszystko będzie się zgadzać."
Odpowiedz@Fithvael: "ok wroce z dzieckiem i prosze mu powiedziec, ze na jego urodzinach nie bedzie tortu" ]:-> tak, jestem zla
Odpowiedzzgodzilabym sie na " pojutrze" nawet bym przyszla i tort zostawila paniom wyjasniwszy, ze urodziny byly 'przedwczojraj' i dzis juz nie jest potrzebny ;)
OdpowiedzI oto mogę dodać kolejny punkt do mojej listy pt. "dlaczego lubię małe, nieznane cukiernie" Kilka lat temu miałam całkowicie odwrotną sytuację. Moja córa kończyła dwa lata, mieliśmy w planach tylko małą uroczystość w domu, jakiś obiad, tort, kilka najbliższych osób. Tak się jednak złożyło, że w tygodniu poprzedzającym urodziny mieliśmy mały urlop, i całkiem zapomnieliśmy o tym, że w sobotę przyjdą goście. Powrót nastąpił w nocy z czwartku na piątek, a w piątek z rana poleciałam na poszukiwanie jakiegoś gotowego tortu... Jako pierwszą odwiedziłam maleńką cukierenkę na swojej ulicy. Wchodziłam tam bez większej nadziei, ale postanowiłam sobie, że zajrzę wszędzie gdzie się da, i znajdę coś co będzie nam odpowiadało. Wdałam się w krótką pogawędkę z ekspedientką, a ona usłyszawszy o moim kłopocie (spowodowanym zresztą tylko i wyłącznie przez własne gapiostwo) zawołała z zaplecza szefa i opowiedziała co mnie sprowadza. Szef wypytał mnie jak bym sobie wyobrażała ten tort, gdybym go wcześniej zamówiła, po czym stwierdził, że nie ma problemu, oni mi go zrobią na sobotę rano, w dodatku nie tylko nie wziął ode mnie zaliczki, ale jeszcze policzył taniej. Byłam w ciężkim szoku, ale od tamtej pory aż do przeprowadzki chodziłam tylko do nich,a po niektóre rzeczy jeżdżę tam do dziś. :)
Odpowiedz