Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz do historii http://piekielni.pl/72990, ale za długo wyszło. We mnie…

Miał być komentarz do historii http://piekielni.pl/72990, ale za długo wyszło.

We mnie też się gotuje, kiedy obcy ludzie upierają się, żeby coś dać mojej córce. Po pierwsze, to córę uczę, żeby niczego do jedzenia od obcych nie brała - świat jest pełen świrów, nigdy nie wiadomo. Po drugie to coca-coli oraz chipsów wszelakich nie uznajemy za rzeczy jadalne - dziecko to rozumie i w pełni pogodziło się z faktem, że niektóre rzeczy szkodzą, więc my ich nie jemy, a w zamian możemy zjeść coś innego, pysznego, co nie szkodzi. A do tego przez zestaw leków (silna alergia na roztocza) ma skłonności do tycia, więc słodycze są raz w tygodniu w ilości rozsądnej. No i oczywiście jestem wyrodna matka-wariatka, bo kiedy zostajemy po szkole na placu zabaw, to nie lecę do sklepiku po chipsy czy batony, tylko przynoszę ze sobą pojemnik z pokrojonymi owocami albo jakąś inną, nieprzetworzoną przekąską. I wodę do picia, a nie jakiś kolorowy napój.

Na tym placu zabaw jest stały zestaw bywalców, spotykam wciąż tych samych rodziców. No i kiedyś taka akcja miała miejsce: jedna z mamusiek pyta, czy skoczę z nią do sklepu po coś na podwieczorek dla dzieci.
- Dzięki, nie, moja właśnie zjadła.
- Aha... A to może chociaż chipsy byś jej kupiła?
- Nie.
- Aha... A to kupić jej?
- Nie, dzięki, nie kupuj.
- Ale ja zapłacę.
- Nie, dzięki, mała nie je chipsów.

Kobitka poszła i wróciła z chipsami, wręczyła młodej. Ta się popatrzyła jak na wariatkę, podeszła do mnie i pyta, co ona ma z tym zrobić, bo tamta pani jej dała. Powiedziałam "wyrzuć". No to młoda sru torbę do kosza i poleciała się bawić. I to był ostatni raz, kiedy na tym placu zabaw próbowano coś wcisnąć mojej córce.

by plombabomba
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar prawiemiszcz
21 23

@Jango_Fett 2l pepsi to 200g cukru około, po co wymyślać liczby?

Odpowiedz
avatar prawiemiszcz
10 12

@Jango_Fett 2 litry pepsi mają około 200g cukru, po co zmyślać?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@PannaJanka: ale w bobofrucie to cukier z fruktozy raczej

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@Caron: Jeszcze gorzej. Dosładzanie cukrem prostym... Trzeba czytać skład. Nie wszystkie są dosładzane.

Odpowiedz
avatar Sintra
21 23

Uwierz że i tak masz lżej. Ja ma chudzielca- wprawdzie okaz zdrowia, sprawny i zdrowy jak mało które dziecko (odpukać), ale szczupły aż do przesady. Przy dziecku które "wygląda zdrowo" jeszcze czasem ludzie siedzą cicho, przy moim słyszę "soczku mu żałujesz? wygląda jak szkielet"... a ten "soczek" (zwykle napój owocowy a nie sok, bywa słodzona woda) sprawi że dziecko nie będzie miało apetytu na obiad czy kolację. Prym wiedzie babcia (moja mama, żeby nie było że na teściową narzekam) która na powitanie serwuje wnukowi szklankę soku, potem porcję domowego ciasta, a potem załamuje ręce że kochany wnusiu 15 min później nie ma chęci zjeść rosołku. Ludzi którzy chcą wychowywać i pielęgnować nasze dzieci jest multum :)

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
13 13

@Sintra: Dokładnie. Cała frajda to "eksperymentalne wychowanie" bez ponoszenia odpowiedzialności na własnej skórze.

Odpowiedz
avatar Eko
11 11

@Sintra: Wokół nas jest mnóstwo ludzi, którzy "lepiej" od nas wiedzą jak powinniśmy żyć to i na wychowywanie cudzych dzieci mają "lepsze" pomysły.

Odpowiedz
avatar RudaPaskuda
11 11

@Sintra: na mnie koleżanki patrzą jak na wariatkę, bo nie kupuję młodej (ma 7 miesięcy) soczków. Nie trafia tłumaczenie, że cukier ma w owocach, które jada do porannej kaszki, a dopóki smakuje jej przegotowana woda, to będzie piła wodę. Dodam tylko, że mowa o koleżankach mających dzieci o kilka miesięcy starsze od mojej córeczki. Dzieci domagają się jedzenia z talerza rodziców, no to dawaj, niech niespełna roczne dziecko naje się tłustych placków ziemniaczanych z majonezem albo frytek z keczupem... Tylko skoro ja ich nie pouczam, to czemu się użalają nad moim dzieckiem, bo pije tylko wodę i mleko? O wciskaniu małej chrupek kukurydzianych nie wspomnę "bo moje dziecko lubi". Fajnie, a moje ani kaszki kukurydzianej ani chrupek nie utrzyma w żołądku dłużej niż dwie godziny, bo nie toleruje i już. Całe szczęście, że mamę mam normalną i nie nakarmi mi dziecka byle czym;)

Odpowiedz
avatar TheCuteLittleDeadGirl
1 1

@Sintra: Ha, babcia mojego chrześniaka (syn przyjaciółki) zachowuje się tak samo. Mały od urodzenia nie jadł dużo, ale za to często i tak mu już zostało. Obiad zjada na raty, najpierw zupa (często nie zjada całego talerza) a po 30-40 min drugie danie i to też nie zawsze wszystko. Ale jak go zapchasz słodkim, to najbliższy "konkretny" posiłek, który zje to kolacja. Dlatego słodycze tylko po obiedzie i w rozsądnych ilościach. Babcia tego nie rozumie. Co chwilę podsuwa a to batonik, a to ciasteczko, soczek, chipsy a potem płacz, że takie dobre kotleciki zrobiła a wnuczek gardzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

Jestem pewna, że te same osoby, co dokarmiają później narzekają, jaka to młodzież opasła i że kiedyś nadwagi nie było.

Odpowiedz
avatar plombabomba
18 18

@helena: I słusznie jesteś pewna! Ja ciągle słyszę od koleżanek jaka to jestem szczęściara, że moje dziecko je owoce. Tylko, że ja zamiast batona kupuję banana - dzieciak wybiegany, głodny to i zje. One startują ze słodyczami a potem proponują jabłuszko. I dziecko nie chce, też bym nie chciała. A potem jęki, jakie te dzieci teraz są... tylko słodycze i słodycze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@plombabomba: Ależ ja to doskonale wiem, jestem dorosłą osobą, która w dzieciństwie była karmiona ziemniakami z tłustym sosem, pierogami, ciastami i ciasteczkami. Dziś jestem gruba a złych nawyków długo się pozbywałam, choc całkiem nie wypleniłam. Jeśli kiedyś będę miała dziecko to będę zwracała uwagę na to, co je i pije, tylko i wyłącznie dla jego dobra a nie mojego widzimisię. Oczywiście, że w końcu rodzina narzekała, że mogłabym schudnąć, bo brzydko wyglądam, a nadwaga to na pewno przez to, że cichaczem stołuję się w McDonaldzie :)

Odpowiedz
avatar EdinaMonsoon
7 7

Moja córkę próbuje faszerowac moja nowa znajoma. Powtarzałam milion razy, że dziecko nie przepada za słodyczami, że mam dla niej banany czy inne borówki. Wpycha mojemu dziecku w ręce biszkopty i ciasteczka i czekoladki, kiedy tylko się odwroce. Na szczęście mała wie czego chce. Ma tylko dwa lata ale nie wkłada do paszczy wszystkiego co jej się podetknie i odda słodycze, na które nie ma ochoty. Zdarzają się dni kiedy rzeczywiście chce coś słodkiego i wtedy dostaje, ale jak ma dosyć, oddaje. Zwykle zjada połowę Kinder czekoladki albo podobna ilość innych słodyczy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 10

@Justyna Marek Kamińscy: Rozumiem, że obawiasz się, iż twój syn ma genetyczne uwarunkowania i skłonność do cukrzycy. Jednakże ograniczanie mu węglowodanów do minimum nie jest najlepszym pomysłem. Po pierwsze dlatego, że węglowodany jednak są potrzebne, a po drugie, eliminując węglowodany z pokarmów "rozleniwiasz" dziecku trzustkę. Produkuje ona dużo mniej insuliny, niż jest w stanie. A to, paradoksalnie, również może "zaskutkować" cukrzycą w przyszłości. Nawet osobom chorym poleca się, od czasu do czasu, zjeść jakąś, dobrej jakości, słodycz w niewielkich ilościach.

Odpowiedz
avatar matias_lok
3 3

@Armagedon: Cukrzykom poleca się jeść jedzenie do 50-55 IG (indeks glikemiczny) przy dłuższej takiej diecie trzustka się reguluje i człowiek lepiej się czuje, nawet nie mając cukrzycy. Węglowodany to nie tylko cukierki i ciastka ;) Można jeść gorzką czekoladę, ona ma 25 IG tylko, że dzieci nie bardzo ją lubią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Brawa dla córeczki - mądra dziewczynka. I brawo dla Ciebie - bardzo fajnie ją wychowujesz :)

Odpowiedz
Udostępnij