Mój syn ma piekielną babcię, a ja matkę.
Mam berbecia 18 miesięcy. Ogarnięte, mądre i uczynne. Za to zachłanne na słodycze, co mu konsekwentnie mocno ograniczam. I chyba tylko ja.
Nie zliczę awantur, które dotyczyły tego samego, czyli "czemu małe dziecko nie może pić coca-coli, kawy, napoi gazowanych, jeść smażonych orzechów, landrynek, batonów i czekolady w ilościach hurtowych zamiast obiadu". Tłumaczyłam nie raz, wyjaśniałam konsekwencje, groziłam. Jak grochem o ścianę. Do dziś mu podaje słodycze i colę jak nie patrzę. "Bo on tak fajnie mlaska po gazowanym".
Teraz znalazła nową zabawę. Mamy w domu kapsułki do prania. Wysoko na szafie, że ja muszę podskoczyć, aby je dosięgnąć. Syn czasem zauważy skąd biorę i marudzi, że on też chce. U mnie nie ma szans na takie "branie na płacz", ale babcia leci, bo wnusio płakać nie może i ona mu da, żeby się pobawił.
Kolejna awantura i chyba zrozumiała, że to nie zabawka.
Właśnie, chyba...
Wyszłam na balkon po pranie i słyszę krzyk, że mam wzywać karetkę, bo dziecko wypiło płyn z kapsułki.
W przeciwieństwie do reszty rodziny w sytuacjach stresowych działam praktycznie, a nie histerycznie.
Dzieciak na blat i oglądanie szkód, mordka cała w niebieskim płynie, ale kapsułka taka coś za pełna na wypicie jej. Ogarnęłam dziecko, powiedziałam, żeby darowała sobie karetkę, bo nie wypił za dużo. Za to genialna babcia już leci z piciem, żeby dzidzia popiła, to nie będzie czuła smaku płynu.
Czasem się zastanawiam, jakim sposobem przeżyłam tyle lat pod opieką mojej matki... A w międzyczasie czekam na kolejną "zabawę" z wnusiem i poszukuję mieszkania z dala od niej.
PS Pomijam proces ratowania sytuacji, bo ani to przyjemne, ani nie o to chodzi w historii. Ale pamiętajcie, nigdy nie dawajcie picia, raczej w drugą stronę działajcie.
"kochana" babcia
Nie chcę obrażać twojej mamy, ale żeby dać dziecku chemię domową do zabawy to trzeba być po prostu debilem. Tego nie da się inaczej nazwać. Domestosu też by mu dała, bo tak fajnie kicha, jak go chlor podrażnia...? Dobrze, że podjęłaś decyzję o wyprowadzce, bo aż strach myśleć co jeszcze twoja matka może wymyślić.
OdpowiedzNaprawdę próbowała mu dać kawy? Masakra...
Odpowiedz@Igielka: Proszę Cie. Mój facet na spacerze z naszym 9cio miesięcznym dzieckiem podał małej mrożona kawę i cieszył się, że jej smakowało i chciała jeszcze. Potym jak nie spala nam do 3 w nocy nie ma już takich genialnych pomysłów.
Odpowiedz@sussana: Mój mąż kiedyś zapomnial włożyć kubek po kawie do zlewu. Maly mial wtedy niecałe 1.5 roku i wypił resztki kawy z fusami. Ale później spał normalnie.
Odpowiedz@sussana: myślę, że to po prostu zbieg okoliczności.
OdpowiedzLudziom na starość często ewidentnie odbija. Jeżeli tylko rozpieszczają wnuki to jeszcze pół biedy, dziadkowie częściowo od tego są. Jeżeli robią to wbrew rodzicom dziecka- gorzej. Ale... Czasami mam wrażenie, że starsi ludzie testują na wnukach to, czego na własnych dzieciach nie robili, tak bardzo durnieją.
Odpowiedz@Ochraniacz: starość, no może, ale ma dopiero 47lat. To co pamiętam z dzieciństwa jest przerażające. Zero zasad, typowe bezstresowe wychowywanie. Właziłam wszędzie byle wyżej, głębiej, pomysły straszne. Chyba nie chce myśleć o tym, że mój berbeć może robić to samo. :) Dlatego odcinam go jak najbardziej od swojej rodziny.
Odpowiedz@Fuksia: ,,kiedyś było inaczej" jak w utworze 18L. Nas rodzice puszczali na plac zabaw bez nadzoru, siedzielismy tam do dobranocki, a mama krzyczała na całe ośiedle, że obiad, a my żeby picie zrzuciła. Teraz rodzice siedza z pociechami na placu i pilnują, ciogna do domu zaraz i znajduja nam kolegów.
Odpowiedz@Fuksia: he he he... dziecko najlepiej się uczy właśnie przez własne doświadczenie. Jeżeli będziesz nadmiernie chronić, to wyrośnie niedojda, która będzie miała roszczeniowe podejście do życia i kompletnie nie poradzi sobie z najmniejszym stresem ;)
Odpowiedz@Fuksia: Ale uchowałaś się, na normalną, odważną osobę. Nie można tak dziecka od wszystkiego odcinać bo wyrośnie na totalną pierdołę.
OdpowiedzTo nie jej dziecko, dlatego tak lekceważąco do tego podchodzi. Gdyby było jej, zupełnie inaczej by to wyglądało. Kawa, coca cola (bo fajnie mlaska? Rozwaliło mnie to). Ona mu normalnie szkodzi
OdpowiedzJa mam to szczęście, że moja "od zawsze" nie lubiła gazowanych napojów, kiedyś się napiła przypadkiem (chyba wody mineralnej gazowanej, bo nic innego gazowanego się u mnie w domu nie uświadczy) i od tamtej pory każdy "nieznany" napój jest przez nią bardzo dokładnie sprawdzany, czy to na pewno nie gazowane. Na dzieci pijące coca-colę patrzy z niedowierzaniem i obrzydzeniem, mimo że ma już 6 lat wstręt do gazowanych napojów jej nie przeszedł. Jeden problem z głowy :)
Odpowiedz@Igielka: Pasierbica tak samo. Nie tknie gazowanego i zawsze się na spacerze upewnia czy wodę mam na pewno niegazowaną :) przynajmniej jeden problem mniej ;)
OdpowiedzNie do końca Twoja mama miała zły odruch. Przy kwasach, wybielaczach podajemy wodę, ale tyle by przypadkiem nie spowodować wymiotów! Przy wypiciu kreta podajemy mleko i surowe białko tez tyle by bron boże nie zwymiotowało. Przy substancjach żrących nie wywołujemy wymiotów. Można podać wodę. Oczywiście w kazdej z tych sytuacji wzywamy pogotowie!!!
Odpowiedz@sussana: To co mówisz jest prawdą, jednak w kapsułkach do prania (o ile to nie był wybielacz) nie ma mocnych kwasów czy zasad tylko środki powierzchniowo czynne. Przy tak małej ilości to nie wymioty, a raczej wyplucie więc myślę że autorka postąpiła właściwie.
Odpowiedz@sussana: też nie do końca. Wymiotów nie wywołujemy tylko w wypadku substancji drażniących, które wywołują poparzenia chemiczne (np. płyn do kibla, wybielacze oparte na ługu etc.). Jeżeli nie ma ryzyka, że podczas wymiotowania dziecko ponownie poparzy błony śluzowe, to lepiej niech wymiotuje. A jeżeli rzeczywiście wypity został Kret, Domestos itp, to tak jak pisałaś podajemy mleko, albo coś podobnego, o dużej zawartości białka. Nie wodę, bo to bezcelowe. Więc mama autorki, która leciała z piciem, żeby zabić smak (czyli pewnie z jakimś sokiem, albo jeszcze lepiej z Colą) robiła głupotę.
Odpowiedz@Hilda: Tak, tak zgadzam sie. W kapsułkach nie spotkałam sie z wybielaczem. Mówię tylko, ze odruch podania wody nie był nieuzasadniony. To, ze działała w panice i nie pomyślała to drugie. Z resztą może teraz się nauczy, ze kapsulki to nie zabawka dla dzieci!
Odpowiedz@grupaorkow: Wymieniłam takie substancje, które przy wymiotach mogą ponownie poparzyć. Kwasy, wybielacze, zasady (kret), substancje żrące. A jak babcia leciała z cola colą to tylko pogratulować mózgu. Az strach myśleć, ze jakby dziecko łyknęło kreta a ta by podała colę...
Odpowiedz@sussana: Nie do końca masz rację. Jako brzdąc wypiłem płyn do mycia naczyń. Nie dużo ale tyle, że jednak bańki z mordki szły i zaniemówiłem. Nie wiem dlaczego ale nie mogłem wymówić słowa. Podano mi mleko po którym zwymiotowałem. Od razu jak ręką odjął.
Odpowiedz@Iceman1973: Plyn do naczyń nie jest ani kwasem, ani zasadą, ani żrący
Odpowiedz@sussana: jakby dziecko łyknęło kreta (silna zasada, ług) a popiło odgazowaną colą (dość silny kwas, pH ok 3) to w zasadzie byłoby prawidłowo.
Odpowiedz@sussana: O! A jak mi moje dziecko dawno, dawno temu (miało ok 2 lat)łyknęło nieco żrącego płynu od przypalonych garów (nazywał się Termax i był rewelacyjny, swoją drogą) - odwróciłam się na chwilkę - to wpompowałam w nią cały litr mleka, zwymiotowała wszystko i wtedy pojechałam na pogotowie. Miała lekko oparzone usta (szybko jej przeszło), a lekarz powiedział, że wszystko, co trzeba zrobiłam i nie ma się o co martwić więcej. Okazało się, że mimo stresu działałam logicznie: białko mleka częściowo związało substancje żrące, a woda z mleka je rozcieńczyła tak, że wymioty nie spowodowały ponownego podrażnienia.
Odpowiedz@katem: Ja znowu gdy byłam mala napilam się ACE (chyba z 3 lata miałam). Też tata podał mi mleko, nie pamiętam czy zwymiotowałam ale ogólnie nic mi teraz (chyba) nie ma ;)
OdpowiedzDobrze jeszcze, ze nie poila malucha alkoholem, to by wtedy jej fajnie zamlaskal. Jak ludziom szajba odbije i to powtarzalnie, wielokrotnie i dalej dziala na szkode dziecka z premedytacja, to niestety tylko pomoze odciecie pepowiny i jak najwiekszy odstep geograficzny!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Moja babcia dawała mi piwo, niby "na trawienie". Ja obstawiam, że chciała mnie mieć z głowy, bo później przez pół dnia leżałam w łóżku.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: W XIX i na początku XX wieku funkcjonował taki "zabobon", żeby dzieciom na siłę podawać alkohol. Miało to działać na takiej zasadzie, żeby dzieci znienawidziły ten smak i potem nie chciały pić alkoholu. Zauważono wtedy "cudowny" efekt uboczny. Dzieciak pijany szedł spać i był spokój na długie godziny. Metoda ta funkcjonowała i funkcjonuje nadal, więc trzeba uważać, czy jakaś babcia tego nie zastosuje.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Niestety podała, bo sama piła wódkę z sokiem, ale syn mądrzejszy i wypluł i teraz najpierw wsadza nos czy znowu mu alko nie daje. Ale piwo lubi skubaniec. Sama kiedyś myślałam, że mu nie zasmakuje i dałam dosłownie krople, skubaniec polubił i teraz musimy kupować w butelce (bo butelek nie chce, ale jak widzi puszkę to nie daje żyć i się dobija do lodówki). I ma zakaz przez najbliższe xx lat na alko.
Odpowiedz@Fuksia: matka kawe, wodke, a ty mu piwo. Ja nie widze roznicy w waszym postepowaniu
Odpowiedz@krystalweedon: Nie przesadzaj, ja spijałam jak dorośli nie patrzyli piankę z piwa, a nie wyrosłam na alkoholiczkę, a do czynienia z trunkami mam pewnie ze dwa razy do roku, w urodziny i sylwestea.
Odpowiedz@krystalweedon: A ja i owszem. Wyrwałaś fragment wypowiedzi i dopasowałaś do swojej teorii. Pomiędzy podawaniem alkoholu (tu mam na myśli piwo) a podaniem 1-2 kropli jest kolosalna różnica. Szczególnie, jeżeli dzieje się to raz a nie regularnie.
Odpowiedz@ajojo: to sama robiłaś, a nie ci dawali to jest roznica. @GlaNiK: nie wiemy czy babcia też nie dała kropli? Dla mnie nie ma kolsalnej roznicy. Dawanie dzieciakowi, ktore ma 1,5 roku NAWET kropli jest nienormalne.
Odpowiedz@Fuksia: Dużo dzieci lubi piwo - widocznie jednak musi być zdrowe :-). Moja 3-letnia siostrzenica pobiegła kiedyś do dziadka z pretensją, że babcia piwo marnuje i na włosy wylewa. Jej dać nie chcą do wypicia, a babcia marnuje !
Odpowiedz@krystalweedon: Mnie tata pozwolił kiedyś wypić piankę. Wiedział co robi, bo tak mnie wtedy odrzuciło od smaku piwa że dopiero gdy dorosłam mi przeszło.
Odpowiedz@krystalweedon: Nie jest to normą. Nie wiem natomiast na ile mogłoby to zaszkodzić dziecku. Nie ma napisane ile babcia chciała dziecku dać więc proponuję nie zgadywać. Nie ma to znaczenia. Pomiędzy wódką a piwem jest ogromna różnica i tyle. Nie popieram takich zachowań, ale 2-3 krople jednorazowo, żeby dziecku pokazać, że to jest złe w MOJEJ opinii nie jest wielką tragedią.
Odpowiedz@Draco: Wcześniej najskuteczniejszym sposobem na uśpienie dzieciaka było naćpanie go kompotem z maku albo danie do possania naciętej makówki. Więc jest jeszcze dużo metod, któych piekielna mamusia jeszcze nie przetestowała.
OdpowiedzTeż podbierałem ojcu piwo. Jedyne, co pamiętam, to fakt, że kiedyś było zdecydowanie lepsze - smak pamiętam do dziś!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2016 o 22:52
Może mama nie chce wnuczka (czuje się z tym staro czy coś )...
OdpowiedzBoże... Moja teściowa mi kazała odstawić od piersi córkę, gdy miała 8mcy, bo już duża jest. Na moje pytanie, czy mam jej dać krowie mleko zamiast swojego, to powiedziała: nie krowie, takie ze sklepu...
Odpowiedz@PannaJanka: Kiedyś pokutowały inne poglądy dotyczące karmienia dzieci i mówiono, że jak za długo się karmi piersią to dzieciom nie wyrosną zęby i inne takie mądrości. Teściowa chciała dobrze, tylko nie wie, że czasy się zmieniły. Może miała na myśli jakieś mleka dla noworodków, modyfikowane czy coś (nie znam się)?
Odpowiedz@PannaJanka: Mi babcia kazała odstawić dziecko, bo jestem w ciąży, a przesąd mówi, że..... Jak w średniowieczu. Co z tego, ze lekarz nie widzi przeciwskazań i nawet powiedział jak karmić oboje, co z tego ze w centrum laktacyjnym również nie widzą przeciwskazań. Bo babcia jak byla w ciąży to musiała przerwać karmienie starszaka, bo przesąd. A do kościoła chodzi co niedziela, taka przesądna.
Odpowiedz@sussana: Wiesz, nie chodzi o przesądy, ale o doświadczenie :D Kiedyś nie znano tak biologii i roli hormonów, więc wszystko oparte było na obserwacjach. A z biologicznego punktu widzenia wygląda to tak (piszę z pamięci, jak gdzieś się pomylę, proszę o sprostowanie ;) ): Podczas ciąży na jajniku jest ciałko ciążowe, które miejscowo wydziela progesteron, który niweluje działanie oksytocyny. Oksytocyna zaś jest hormonem, który (między innymi) powoduje skurcze mięśni macicy. Karmienie piersią, jak wiadomo, uwalnia spore ilości oksytocyny, więc może zaistnieć sytuacja, że progesteronu będzie za mało i zostaną wywołane skurcze macicy, co może doprowadzić do poronienia.
Odpowiedz@tick: Spore skurcze macicy? To podczas karmienia powinnam je odczuwać zarówno ja jak i inne mamy, a nic nie czuć. Skurcze są nieznaczne. Może w zagrożonych ciążach ma to znaczenie, ale przy zdrowej kobiecie i dziecku nie ma przeciwskazań. A babcia cos mowila, ze dziecko urodzi się male, bo starszak pije mleko. Argumenty, ze najpierw wszystko co najlepsze dostaje płód a potem dziecko nie dochodziły, bo za jej czasów... Z resztą po poradzie by przed karmieniem troche napic sie wódki to dziecko będzie lepiej spac stwierdziłam, ze rozmowa na temat dzieci z babcia nie ma sensu
Odpowiedz@sussana: napisałem jak to wygląda z fizjologicznego punktu widzenia i co MOŻE (ale nie musi) wywołać. Skąd się biorą przesądy? Z doświadczenia. I niewiedzy. Kobieta była w ciąży (zagrożonej) i jednocześnie karmiła - nastąpił przedwczesny poród. Kilka takich przypadków, przekazywane od jednej do drugiej - i powstaje dogmat, że "karmić podczas ciąży nie można, bo... " i kolejne "dodatki" z głuchego telefonu Czemu ginekolodzy zalecają seks, żeby przyspieszyć poród (jeśli jest już termin)? Również chodzi o oksytocynę (chociaż to dziecko samo inicjuje proces porodowy). Od wiekowej babci kierujacej się przesądami nie wymagam wiedzy, ale od młodej osoby, która na pewno w szkole poznawała podstawy biologii, cykl jajnikowy, rolę hormonów w poszczególnych cyklach i etapach ciąży...
OdpowiedzDlaczego jej nie odseparowałaś od dziecka, skoro ewidentnie usiłuje je zabić?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: To byłą też pierwsza moja myśl. Skoro takie akcje zdarzają się nie pierwszy raz, to trzeba było zacząć poszukiwania mieszkania dużo wcześniej, a nie teraz...
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Bo ciężko jest zamieszkać oddzielnie nie mając pieniędzy. Obecnie pracuję i stajemy z synem do pionu finansowo, więc możemy się wyprowadzić. Poza tym wynajem to też nie taka tania sprawa :)
OdpowiedzJakbym czytał o sobie, z tym, że ja mam córkę i to już trochę starszą (3,5 roku), a tak to podobieństwo detal w detal. Również szukam mieszkania jak najdalej od tej wariatki, ale ze względu na pracę będzie to trudne. Powodzenia i wytrwałości życzę.
OdpowiedzNa szczęście mój syn nie ma takiej babci. Nie zostawiłabym dziecka z tak nieodpowiedzialną osobą.
Odpowiedza jakos uciac dziecku kontaktow z babcia nie mozna? kategoryczne- albo przestaniesz dawac mu takie rzeczy, albo przestaniesz do nas przychodzic, wybieraj? i egzekwowac
Odpowiedz