Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Już drugi rok poruszam się Cinquecento z 97 roku. Pod maską drzemie…

Już drugi rok poruszam się Cinquecento z 97 roku. Pod maską drzemie ogromna jednostka pojemności 704 cm3 generująca całe 31 KM (no może kiedyś). Taka trochę jeżdżąca kosiarka, wbrew pozorom fantastycznie spisująca się po mieście oraz w trasie. Wiadomo, pojazd taki ma kilka wad, często czuję górkę szybciej niż kierowca jest w stanie ją dostrzec, a samym wyglądem i osiągami potrafi rozbawić wielu kierowców przez co na drodze często jest lekceważony. I o tym ostatnim aspekcie dzisiaj.

Skrzyżowanie w moim mieście, jedno z wielu. Główna droga miejska z jezdniami oddzielonymi od siebie pasami zieleni zostaje przecięta, przez drogę podporządkowaną. Oświetlone sygnalizacją typu S-2 (bez świateł kierunkowych, jedynie zielona strzałka), poziome oznaczenie informacyjne o trzech oddzielonych od siebie pasach, mój krążownik szos ustawiony na drodze z pierwszeństwem, na skrajnie lewym pasie, umożliwiającym skręt w lewo oraz zawracanie. Uprzedzając pytania, nie przed skrzyżowaniem nie widnieje znak B-23 (zakaz zawracania).

Czekam na zielone światło z włączonym kierunkowskazem, oglądam ilość samochodów jadących znad przeciwka, by ocenić szansę na wykonanie manewru zawracania. Przy pojawieniu się żółtego światła delikatnie wtaczam się na skrzyżowanie, upewniam, że z naprzeciwka nikt nie zatrzyma się na boku mojego wehikułu i nie wymuszę tym samym pierwszeństwa, zaczynam nawracać po czym z 90% przypadków spoglądając na samochód wyjeżdżający spod zielonej strzałki, moja ręka ląduje na klaksonie, noga na pedale hamulca, a z ust wypada ciche przekleństwo.

Tak, znowu wymuszenie pierwszeństwa. Występujące w takich sytuacjach nagminnie, pierwszeństwo wymuszają posiadacze nowych samochodów, starsi panowie w równie mocnych pojazdach jak mój, kobiety, kierowcy autobusów czy karetek, lecz ostatnio czara goryczy została przelana... wymusił na mnie pierwszeństwo oznakowany radiowóz policyjny (bez włączonych sygnałów świetlnych oraz dźwiękowych), a na mój klakson, kierujący pojazdem policjant spojrzał na mnie i popukał się jedynie w czoło, po czym pojechał dalej.

Sytuację tego typu zdarzają się nagminnie, aczkolwiek głównie, gdy kieruję „Szerszeniem”. W momencie gdy przesiądę się za kierownicę znacznie większego krążownika szos mojego ojca, problem diametralnie znika. To wszystko wynika z nieznajomości przepisów miłościwie nam kierujących czy lekceważenia małego pojazdu w ruchu miejskim? (kilka historii z trasy również się znajdzie, więc zawsze mogę coś opisać).

Tak, zdaję sobie sprawę, że teoretycznie mogę zatrzymać się na takim samochodzie, lecz prawdopodobnie mimo niewielkiej prędkości mój bez szwanku z tego nie wyjdzie... no a gdzie ja taki drugi dostanę?

polskie drogi

by NiktKogoZnasz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sufrazystka
5 9

Ale jak już będziesz planował autko zmienić, to moim zdaniem finansowo dużo bardziej Ci się opłaca samodzielnie zezłomować Cinquecento na jakimś "wymuszaczu" niż iść z nim na szrot lub próbować sprzedać. Może trochę wrażeń, ale za to jak będziesz rzetelnie pokazywał gdzie boli, to wpadnie kilka tys., które będzie można wydać na nowe, fajniejsze auto. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2016 o 11:57

avatar konto usunięte
-2 12

@sufrazystka: Uprzejmie dziękuję za taką radę. Robiący szkodę całkowitą przy użyciu CC to dla mnie czysty zarobek. Przy sporej dozie szczęścia dla wszelkich rehabilitantów. "Spowoduj wypadek, dostaniesz odszkodowanie" Jakież to etyczne i jakież Polskie.

Odpowiedz
avatar krogulec
8 10

@Bestatter: źle, nie "Spowoduj wypadek, dostaniesz odszkodowanie" ale "działaj na rzecz poprawy kultury jazdy na drodze. Pozwól spowodować wymuszaczowi kolizję. Wyeliminuje go na jakiś czas z dróg, a mandat, wyższe OC i konieczność naprawy auta, nauczą poprawnej jazdy."

Odpowiedz
avatar Meliana
3 3

@Bestatter: Szkoda całkowita, w przypadku samochodu wartego cirka 700zł, to lekkie wgniecenie drzwi i przerysowanie boku, więc raczej nie zarobisz - chyba, żeby ktoś niespodziewanie zszedł na zawał przy tej okazji. Poza tym, jadąc przepisowo nigdy nie jest się sprawcą. Celowe nie-uniknięcie kolizji z pojazdem, który przepisy łamie, może jakieś bardzo etyczne nie jest, ale w dalszym trudno zwalić winę na poszkodowanego i nie zgwałcić przy tym logiki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2016 o 18:45

avatar whateva
1 1

@Bestatter: Przymiotniki pisze się małą literą. Wyłudzanie odszkodowań nie jest polskim wynalazkiem. Niezłym jełopem trzeba być, by o tym pisać "jakież to polskie" (w wersji dla nieuków "Polskie").

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@Meliana: miałem takie auto, miałem też w nim dzwona. Za "całkę" dostałem chyba nieco ponad 1000zł, a auto warte wtedy rzędu 600zł. No i został mi wrak poszedł za 200 czy 300. Na czysto więc masz 600-700zł. Kasa spora, tylko czy warto zdrowie narażać?

Odpowiedz
avatar yannika
8 8

Po raz kolejny mówię: kamera. A co do radiowozu to tym słodsze wysłać to do komendy głównej z pytaniem czy sami coś z tym zrobią, czy poczekają na prasę?

Odpowiedz
avatar tomdomus
2 2

Drugiego takiego już nigdzie nie kupisz...a nawet jak byś znalazł to tylko podobny. Podziwiam nerwy i samozaparcie z jakim jeździsz po mieście i mam tylko jedna radę. RÓB TAK DALEJ!!! Może zgodnie z przepisami masz rację i pierwszeństwo, ale nikt ci nie zagwarantuje przeżycia w przypadku gdybyś jednak posłuchał rady "sufrażystki" to się nigdy nie udaje. Posłuchaj "Czterdziestolatka"..."przodem puszczaj drania" i się dobrze miej.

Odpowiedz
avatar Solll
3 3

eh, czytam o tym i przypominają mi się moje perypetie na drodze. Mam dwa samochody, jedną małą toyotkę która już pełnoletność dawno temu osiągnęła i jednego całkiem dużego nowszego 6 os fiata (3 z przodu i 3 z tyłu - więc szeroki). Fakt jestem kobietą, ale jeździć potrafię i przesiadam się z jednego samochodu na drugi w zależności od potrzeby. Jak załatwiam coś na mieście to wsiadam w maleństwo, aby mieć pewność znalezienia miejsca parkingowego, czy gdzieś szybko śmignąć, jak większa podróż, albo zwyczajnie gdy pakuję wszystkich moich domowników do samochodu to biorę krowę. I tak zauważyć można niesamowitą różnicę w traktowaniu mnie przez innych kierowców. Maleństwo jest lekceważone, wymuszane jest na mnie pierwszeństwo i nie raz nie dwa miałam niebezpieczne sytuacje na drodze, a w krowie - ludzie, raj, wpuszczają wszędzie, aż zbliżyć się boją, nigdy nikt na chama nie wymusza. Chyba się boją że ich multipla swoją brzydotą zarazi i dlatego się nie zbliżają :D Ale nauczona tym doświadczeniem mam kamerki i najchętniej zamontowałabym je w maleństwie na każdej możliwej szybie.

Odpowiedz
avatar iks
2 2

Zamontuj kamerkę w samochodzie i każde takie nagranie zgłaszaj na Policję ;)

Odpowiedz
avatar Meliana
2 2

Coś w tym jest, że naszych drogach panuje jakieś takie przekonanie, że "duży może więcej"... Niecały rok temu przesiadłam się z kompaktowego, "kobiecego autka" do dużej, kobylastej terenówki i też widzę różnicę.

Odpowiedz
avatar dzikaciekawosc
0 4

Niebawem wszyscy wsiądą do SUVów i już pieszy nie będzie miał szans, bo go zza auta nie widać. Jak w Ameryce, przechodzisz na skrzyżowaniu, na światłach, nożnie, i masz pełne gacie, bo jesteś jedyną osobą na nogach i szyja boli od kręcenia łbem, czy na strzałce cię nic nie rozbabra. Ze wszyskich stron po cztery pasy. Masakra. Na parkingu pod sklepem, blisko mam, to chodzę dla zdrowia, to czuję wrogość z każdej strony czyhającą zza SUVa. Niebezpieczeństwo z głupotą - żeby tego uniknąć, muszę chodzić środkiem, jak nie ma chodnika dla ludzi, to zdążę uskoczyć. Niewielu także opanowało kierunkowskazy, albo są tak leniwi, że pod sklepem, nie trzeba. A ja taszczę w plecaku zakupy i doskonalę rozumienie pozazmysłowe. Drżyjcie, kiedy nauczę się uszkadzać silniki myślą. Samochody są dla ludzi, a nie ludzie dla samochodów.

Odpowiedz
avatar Tenzprzeciwkacomakotairower
-1 1

to jest nie do końca taka pewna sprawa. otóż parę lat temu zmieniły się przepisy - kiedyś zawracajacy musiał ustapic wszystkim, teraz to zmienili. ale jest problem, bo skad skrecsjacy w prawo na wiedzieć czy wjeżdżasz w ulicę z której on wyjeżdża czy zawracasz? dlatego właśnie konwencja wiedeńska o ruchu drogowym której polska jest sygnatariuszem reguluje to tak, że zawracajacy przejeżdża ostatni. no ale nasi poslowie wiedza lepiej więc uchwalili przepis nie tylko sprzeczny z konwencja wiedeńska ale także sam ze sobą, bo tu mówi, ze masz pierwszeństwo, ale gdzie indziej że zawracac możesz po upewnieniu się że nie utrudnisz innym jazdy, czyli nie powinnaś zawracać jeżeli ktoś skreca w ta sama jezdnię co ty... i kto tu jest piekielny? moim zdaniem poslowie majstrujacy co chwila przy kodeksie o którym nie mają pojęcia :)

Odpowiedz
avatar NiktKogoZnasz
4 4

W kodeksie jest jasna informacja, kierujący ma zatrzymać się przed zieloną strzałką i ustępuje pierwszeństwa bezwzględnie wszystkim.

Odpowiedz
avatar Maszin84
2 2

@Tenzprzeciwkacomakotairower: Dokładnie tak jak @NiktKogoZnasz napisał. Nawet jeżeli strzałki nie ma, a jeno znak A-7 to wyjeżdżający z podporządkowanej musi "zachować szczególną ostrożność" (słowo klucz), oraz bacznie obserwować inne pojazdy. Kiedyś sam miałem wątpliwości i raz puszczałem zawracających, a czasami zawracający puszczali mnie (po zagubieniu w oczach widziałem że też nie wiedzą). W końcu sprawdziłem to i zawracający na głównej ma pierwszeństwo.

Odpowiedz
avatar inga
3 3

Tak, odkąd zmieniłam auto na nieco większe i mniej babskim kolorze (szafir -> czerń) jestem traktowana poważniej. Ale największą różnicę widzę na rowerze. Oboje z mężem od kilku lat dojeżdżamy do pracy na dwóch kółkach, równie przepisowo, z porównywalną prędkością. Ale ja mam damkę, jeżdżę w spódnicach i eleganckich butach (również na obcasie), z sakwami w kwiatki a nie plecakiem. Na niego nigdy nikt się nie drze, ja co chwila słyszę "na chodnik!", "jak jedziesz babo!", "naucz się przepisów!" (prawko mam od 15 lat). Na mnie znacznie częściej wymuszają pierwszeństwo lub wyprzedzają prawie ocierając się o mój łokieć itp. Nieco lepiej jest, kiedy mam na sobie jakiś sportowy, bezpłciowy strój i wyglądam "profesjonalnie". W końcu kupiłam kamerkę.

Odpowiedz
avatar daroc
-1 3

Gdy stoisz na światłach kierunkowskaz jest niepotrzebny, najlepiej włączyć go dopiero jak światło się zmienia na zielone. Stanie z włączonym kierunkowskazem jest w nocy bardzo uciążliwe dla kierującego za naszym samochodem. Nie pisze tego żeby wytykać błędy, ale skoro napisałaś, że stoisz z włączonym kierunkowskazem, to proszę - nie rób tego. :)

Odpowiedz
avatar BORCH
-2 2

@daroc: A ty to tak serio ? Nie wiem czy wiesz ale sygnalizowanie skrętu jednoznacznie i odpowiednio wcześnie nie tylko nie jest błędem ale OBOWIĄZKIEM narzuconym przez prawo o ruchu drogowym.

Odpowiedz
avatar daroc
0 2

@BORCH: Całkowicie serio. Jak stoisz, to przecież nie skręcasz. Jak zapala się żółte, włączasz kierunkowskaz. Zanim rozpędzisz samochód i faktycznie zaczniesz skręcać, mija na tyle dużo czasu, że sygnalizacja jest wystarczająco jednoznaczna i odpowiednio wcześniejsza. Pamiętam że mnie nawet na kursie instruktorzy uczyli żeby stojąc na światłach nie stać z kierunkowskazem, z tym że nie zwracali na to jakiejś mega dużej uwagi, bo wiadomo że kursant takich szczególików nie ogarnie od razu.

Odpowiedz
avatar BORCH
0 0

@daroc: No to jeśli już tak serio to poszukałem sobie odpowiedni przepis: "5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru. "(Ustawa prawo o ruchu drogowym Art. 22 pkt 5). No i jak widzisz niestety jesteś w błędzie. Przepis wyraźnie mówi o sygnalizowaniu nie samego skrętu ale już zamiaru zmiany kierunku ruchu. Logika tego jest taka, że wszyscy uczestnicy ruchu (w tym przypadku na skrzyżowaniu) potrafili zawczasu określić pierwszeństwo jazdy na skrzyżowaniu.

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

Jakiś czas temu opisałam własną historię - taksówkarz widząc młodą dziewczynę w starym Matizie uznał, że to idealna ofiara do wyżycia się... Więc tak to właśnie jest, te drobne samochody to na drodze "chłopcy do bicia". Widać to, niestety. ;/

Odpowiedz
Udostępnij