Jak wydymać pracowników. Historia koleżanki, zamieszczam za jej zgodą.
Jest sobie firma mająca dwóch prezesów (formalnie członków zarządu). Firma organizuje wyjazd na targi, zabiera pracowników.
Dzień pierwszy:
Prezes numer 1 po zabiera pracowników na obiad. Jak się okazuje, do całkiem wykwintnej (również cenowo) restauracji. Pracownicy cóż... prezes zabiera, znaczy że zapłaci, więc idą.
Po skończonym obiedzie przychodzi rachunek. Prezes bierze, coś tam liczy i mówi:
- No to mojego wyszło XXX zł.
Wszyscy w szoku, ale kto się będzie kłócił z prezesem? Każdy potulnie płaci za siebie. Restauracja z tych lepszych, więc rachunek u niektórych wynosi sporą część wypłaty.
Dzień drugi:
Prezes numer 2 zabiera pracowników na kolację. Znowu droga restauracja. Ludzie nauczeni doświadczeniem zamawiają minimalnie: kawa i ciastko. W tym czasie prezes zamawia sobie frykasy z górnych półek.
Przychodzi do płacenia, prezes bierze rachunek po czym stwierdza:
- Wiecie co, nie chce mi się liczyć, podzielmy się po równo.
pewna firma
To wyglada jak kiepski zart
Odpowiedz@Patinka924: Pewnie niestety nie. Jak znam życie to w obu przypadkach wziął fakturę na firmę...
OdpowiedzNie chce mi się wierzyć. A co do sytuacji drugiej, trzeba było po prostu zaproponować "to ja policzę". Tak czy inaczej z firmy która wrabia pracowników w drogie restauracje, a nie płaci im dość żeby mogli sobie bez żalu na nie pozwolić, trzeba wiać. Po prostu. Najszybciej jak się da.
OdpowiedzA pracownicy są ubezwłasnowolnieni? Sytuacja pierwsza: należy zapytać, kto płaci, ewentualnie wykręcić się brakiem pieniędzy na stołowanie w takiej restauracji. Jeśli prezes nie zaprotestuje, że to na koszt firmy - znaczy, że kolacja nie jest służbowa i każdy płaci za siebie. Sytuacja druga: pomijam, że kto normalny ładuje się po raz drugi w to samo. Ale gdy dochodzi do sytuacji z płaceniem, należy zaprotestować - albo tak jak pisze bloodcarver, albo każdy liczy sam, co wziął. Praca kończy się w pracy. W niejasnych sytuacjach należy ustalić, kto za co płaci. Swoją drogą - firma nie może mieć dwóch prezesów, jest to formalnie niemożliwe.
Odpowiedz@didja: Tu jest różnica postrzegania finansów. Prezes zarabiający sporo nie czuje, że to jakiś problem. Dla niego różnica kilkuset złotych na obiad to grosze niewarte uwagi. Dla pracowników te kilkaset złotych to różnica między butami dla dziecka i lekarstwami dla matki. Ot takie piekielne oderwanie od rzeczywistości prezesów. Co do dwóch prezesów - formalnie nie może ale zwyczajowo obu członków zarządu nazywa się w niej prezesami.
Odpowiedz@glan: Mimo to prezes firmy jest chyba świadom ile płaci swoim pracownikom? Moim zdaniem nie można go usprawiedliwiać "oderwaniem od rzeczywistości".
Odpowiedz@didja: Za pierwszym razem mogli się nie spodziewać i sądzić, że skoro szef zaprasza, to i zapłaci. Co do drugiej sytuacji, pełna zgoda.
Odpowiedz@mahisna: Według mnie taki prezes nie jest świadomy wartości nabywczej pieniądza. Coś tak na zasadzie: skoro "pracuję" w tej samej firmie i mi starcza na taką restaurację to przecież pracownikowi też wystarcza skoro jestem takim dobrym szefem, że dają im pracę :)
Odpowiedz@didja: sluszne podsumowanie! a co do prezesow firma moze byc podzielona np. na dwie spółki lub autorowi chodziło o prezesa i wiceprezesa
OdpowiedzJa wiem, że w Polsce się kradnie i oszukuje, ale za taki numer to ten "prezes" powinien mieć poprzetrącane kończyny.
Odpowiedz@Fomalhaut: Niestety firma pełna pracowników umysłowych i w większości kobiet. Nie ma kto się postawić.
Odpowiedz@glan: A to pracownicy umysłowi i kobiety nie mogą się postawić? Przecież nie trzeba od razu faktycznie przetrącać tych kończyn, można się po prostu odezwać.
Odpowiedz@Miryoku: W różnych środowiskach to różnie wygląda. Akurat w tej firmie większość pracowników ma charakter nie stawiający się.
Odpowiedz@glan: Tak zwana mentalność niewolnicza - wszyscy się boją do jaśnie pana odezwać, a jaśnie pan strzyże owieczki aż miło.
Odpowiedz@glan: Chyba pracowników chorych umysłowo...
OdpowiedzNie wierzę, że tak naiwni, bezwolni i nieasertywni ludzie mogą funkcjonować w społeczeństwie, a tym bardziej na rynku pracy... Nie potrafię pojąć, jak radzą sobie z codziennymi sprawami finansowymi.
Odpowiedz@timo: chyba, że nie mogą, wiedzą o tym, i tym bardziej boją się odejść?
Odpowiedz@bloodcarver: to powinni siedzieć w jakichś rezerwatach, zakładach pracy chronionej, szpitalach... nie wiem, ale na pewno nie w normalnym świecie.
OdpowiedzSkoro firma zabiera pracowników na targi- czyli delegacja, a na delegacji przysługuje dieta na posiłki,więc teraz powinni wszyscy zrobić rozliczenia wydatków na delegacji i żądać zwrotu kasy.
OdpowiedzAle z was straszne ofiary, Polacy nie owce, wlasny jezyk maja, to powinni go wyraznie uzywac, a nie trzymac za zebami i dac strzyc sie jak bedac glupim. Chyba, ze naprawde jest sie debilem, to nie dziwo, ze prezes zorientowal sie i zarzadzil strzyzenie.
Odpowiedztrzeciego dnia, będą siedzieli o suchym pysku, a za wszystko co zamówi i zje prezes będzie musiał sam zapłacić; niezależnie od tego jakby liczył
Odpowiedza wystarczylo na dzien dobry ustalic zasady tj zaraz po wejsciu do resteuracji panie prezesie kto placi rachunek lub na jakich zasadach? albo po prostu poprosic kelnera - dla mnie prosze osobny rachunek (mozna bylo to zrobic dyskretnie) a najlepsza zasada - odmowic - po pracy nie musisz z prezesem chodzic do resteuracji - przykro mi jestem zajety, moze innym razem, itd. za glupote - trzeba placic!
OdpowiedzNa szczęście nie miałem takiej sytuacji, ale po pierwszym takim wyskoku drugi raz wołami by mnie nie zaciągnęli. Wolałbym siedzieć w kiblu i puszczać pawie byleby nie pójść. ale wiem też , ze szefowie mają tendencje do "oszczędzania", Mój oszczędza w inny sposób, nie mniej piekielny...
Odpowiedz