W późnych godzinach wieczornych, po zmroku, jechałem autostradą. Utrzymuję prędkość minimalnie poniżej dozwolonej na danym odcinku, trzymam się prawego pasa, ruch jest niewielki, bez trudu wyprzedzam pojazdy jadące wolniej ode mnie.
Zacząłem doganiać kilka jadących wolniej pojazdów, więc włączam lewy kierunkowskaz, zmieniam pas i ze stałą prędkością zaczynam je wymijać.
Nagle tuż przede mną, bez kierunkowskazu, bez żadnego znaku, zmienia pas i zajeżdża mi drogę jeden z wymijanych samochodów. Oj gwałtownie musiałem hamować żeby uniknąć nieszczęścia, szczęśliwie nic się nie stało. Nie omieszkałem jednak siarczyście zakląć pod nosem i obtrąbić debila.
Historia jakich wiele, każdy kierowca miał takich sytuacji na pęczki, ale ten konkretny burak wspiął się na wyższy level.
Gdy tylko wyminęliśmy pojazdy na prawym pasie, idiota zjechał grzecznie na prawo. Bez trudu go wyprzedziłem, po czym też zmieniłem pas na prawy. I co wtedy zrobił urażony rajdowiec? Włączył światła długie skutecznie mnie oślepiając i uparcie trzymał się za mną.
Pytanie co chciał osiągnąć?
"Zajeżdża mi drogę jeden z wymijanych samochodów" - serio WYMIJANYCH? Na autostradzie? Czyli pod prąd jechał?
Odpowiedz@timo: jesteśmy ludźmi, a nie prawnikami, więc używamy języka ludzkiego - potocznego - a nie prawniczego.
Odpowiedz@Xirdus: No bez przesadyzmu. Żeby zdać egzamin na prawo jazdy, trzeba rozróżniać omijanie, wymijanie i wyprzedzanie. To są zaledwie trzy słówka, no błagam, jaki prawniczy język?
Odpowiedz@Candela: jeśli dwie osoby idą przez park w tym samym kierunku, ale jedna trochę szybciej, to w języku potocznym nazwie się to wymijaniem, omijaniem, wyprzedzaniem, czy wszyskim powyżej? p :zpǝᴉʍodpo ɐuʍɐɹdod Terminy te są stosowane niemal całkowicie wymiennie przez wszystkich, tylko nie prawników. Dlatego powiedziałem że to język prawniczy.
Odpowiedz@Xirdus: jak jesteśmy na drodze, to jesteśmy kierowcami, więc używamy poprawnych nazw manewrów w ruchu drogowym. A jak nie umiemy, to oddajemy prawko do urzędu jako jednostki stwarzające zagrożenie na drodze, bo jak ktoś nie ogarnia tak podstawowych rzeczy, to strach się bać, jak zachowuje się w bardziej skomplikowanych drogowych sytuacjach.
Odpowiedz@timo: TO w takim razie proszę cały czas używać: zamiast światła "krótkie"- mijania światła "długie" - drogowe swiatła przeciwmgielne - przeciwmgłowe migacze - kierunkowskazy i nie korzystać z nazw potocznych, nawet w rozmowach prywatnych
Odpowiedz@zirael0: Ej, ej... Potoczne słownictwo to potoczne słownictwo, a nie mylenie pojęć. Migacz jest synonimem kierunkowskazu, ale wyprzedzanie z wymijaniem mają dwa, odrębne znaczenia. To tak jak byś na światła drogowe mówił przeciwmgłowe.
Odpowiedz@Candela: Wg przepisów migacz nie jest synonimem
OdpowiedzDawno temu w tv widziałem opis sytuacji: Na drodze dojazdowej w podziemnym parkingu stoi samochód z którego wysiada pasażerka. Z tyłu nadjeżdża drugi samochód i postanawia przejechać obok tego stojącego i wjechać z powrotem na drogę. Nagle ten stojący rusza i wbija się w bok jadącego. Jeden kierowca uważał że omijał stojący wóz, który był nieruchomy jak głaz. Drugi twierdził że powoli jechał, więc tamten go wyprzedzał czyli nie zachował szczególnej ostrożności, zajechał mu drogę itp. więc jest sprawcą. Mijanie, omijanie, wymijanie, wyprzedzanie. Jeden pies.
Odpowiedz@Candela: rozumiem że reagujesz tak samo kiedy ktoś mówi że otwiera przeglądarkę? Bo to mniej więcej taki sam poziom "mylenia pojęć".
Odpowiedz@zirael0: nie wiem, w czym jest problem. Żadnej z potocznych - według Ciebie - nazw nie używam, nie używa ich też większość osób w moim otoczeniu. a określenia "migacz" to już nie słyszałem z 10 lat. Jest dla mnie całkowicie normalne i naturalne, że wobec określonych rzeczy używa się ich nazw.
OdpowiedzJa nie trawię głupoty na drodze. Jak ktoś mi podjeżdża pod zderzak, albo mruga światłami bo za wolno jadę to ja zwalniam do 30 km/h. I niech się wlecze jak kultury nie zna.
Odpowiedz@justek007: Czyli coś na zasadzie "nie podoba i się czyjeś zachowanie, to go ukarzę". Chyba jeden z najgorszych typów kierowców.
OdpowiedzNazywam to syndromem przydepniętego kootasika
OdpowiedzGość nie używa lusterek i chyba myśli, że sam jest na drodze. Zwyczajny buc, niestety często przez takich są wypadki.
OdpowiedzJak ktoś jedzie w nocy na zderzaku z długimi, to należy mu uprzejmie zapalić przeciwmgielne. Daje po oczach niemiłosiernie przy dobrej widoczności, więc szybko uczy pokory.
Odpowiedz@Grav: Dobre! Mam nadzieję dużo czasu minie, zanim wykorzystam to w praktyce, ale pomysł zacny!
OdpowiedzChyba ze się ma d*** do roboty w aucie, zawsze mozna pociagnac ręczny ilekkie bum. Tylko do tego trzeba trochę czasu poświęcić.
Odpowiedz@sutsirhc: Chyba że masz hak w aucie - wtedy cóż szkoda gościa co w ciebie walnie
Odpowiedz@zirael0: wydaje mi się, że nie wiesz o czym piszesz. Uderzenie w hak jest jedną z gorszych rzeczy która może się przytrafić - i to niekoniecznie temu co uderzy. Hak jest integralną częścią podwozia i uderzenie może spowodować mikropęknięcia...
Odpowiedz@Grav: Kiedyś jechałem ze znajomym i w podobnej sytuacji zrobił: sprzęgło, wsteczny, piątka, puścić sprzęgło. Gość z tyłu z 2 metrów odstępu nagle zrobił 200. Osobiście bym się nie odważył, bo cały czas w podświadomości siedziałaby myśl, co będzie jak sprzęgło jednak załapie, ale wtedy u niego zadziałało bardzo skutecznie.
Odpowiedz@asmok: Zbyt ryzykowny manewr i nigdy bym się nie odważył tak zrobić. Ale patent z przeciwmgłowym sam stosuję, by dać znak oślepiającemu lub jadącemu zbyt blisko. Ewentualnie delikatne pukanie pedału hamulca, żeby tylko stop się zaświecił.
Odpowiedz@asmok: Bardzo głupi pomysł. Pomijam już przypadkowe zapięcie układu do silnika - przy prędkości autostradowej w sumie nie wiem, jak to by się skończyło - wyrwaniem dyfra, skrzyni, natychmiastowym spaleniem sprzęgła czy zerwaniem rozrządu przy nagłym szarpnięciu obrotami. Natomiast pomijając kataklizm, który by nastąpił po zwolnieniu sprzęgła, to przy prędkości autostradowej tryby w skrzyni obracają się bardzo, bardzo szybko, więc wymuszenie obrócenia wału do silnika i tarczy sprzęgła w odwrotnym kierunku najzwyczajniej w świecie mocno nadwyręża tryby i synchronizatory. Nie wspominając o tym, że wał odwracający napęd dla wstecznego i jego łożyska ni cholery nie były projektowane pod takie obciążenia. Kilka takich akcji i skrzynia może być do wymiany :)
Odpowiedz@mietekforce: @Grav: Ale ja wiem, że to głupie. Dlatego napisałem, że ja bym tak nigdy nie zrobił. Jako pasażer też bym nie pozwolił, ale przecież nie wiedziałem po co do skrzyni sięga.
OdpowiedzU mnie było gorzej. Wyprzedzanie na czołówkę kilka razy na trasie 750 km, kiedy przez takiego barana musiałam ostro hamować i w duchu witałam się z trójką świętą.
OdpowiedzW takiej sytuacji trzeba było ostrożnie przyhamować przed nim, by tylko go wnerwić, nie powodując zagrożenia. W razie czego możesz tłumaczyć się, że z powodu oślepienia wolałaś zachować ostrożność.
OdpowiedzŻycie
OdpowiedzOj ile ja razy miałem takie sytuacje. Z reguły muszę dawać po heblach, bo ktoś kiedy ja wykonuję manewr wyprzedzania na autostradzie postanawia bez spojrzenia w lusterko tuż przed maską przy różnicy prędkości ponad 60km/h zajechać na mój pas. (ja 140, on 80 za ciągnikiem siodłowym z naczepą). Zazwyczaj bawi mnie kiedy jadę już po zmroku na autostradzie w piątek i na A4 wtedy masa ciągników wlecze się prawym pasem, bo chcą wyrobić się w tygodniu pracy, jadę już nawet trochę więcej niż zezwala na to prawo, bo powiedzmy koło 160, jadę w zasadzie ciągle lewym, bo na prawym wspomniane wyżej ciężarówki, a nagle w lusterku pojawia się jakieś Passerati czy inny debil walący grubo ponad 200 i wali mi długimi "bo jemu się spieszy". No i jak do cholery mam mu zrobić miejsce (zazwyczaj jak jadę lewym i mam możliwość to zjeżdżam jeszcze zanim ten ktoś się zbliży) jak na prawym pasie mam sznur o wiele większych pojazdów. Z reguły jeden potężny but na hamulcu (nic nie widzę, bo debil oślepia, a nie chcę wylądować na barierce na zakręcie, więc hamuję)uczy pokory takiego "Janusza" i potem grzecznie jedzie za sznurem ciężarówek wspomniane 80, a ja jadę w stronę wschodzącego słońca dalej.
OdpowiedzNa pewno nie jest to bezpieczne, a może i nie warto. Ojciec mi kiedyś powiedział, że na takich trzeba zastosować terapię szokową i mocniej zahamować. Zawsze przecież mógł jakiś królik wylecieć na jezdnię... Ewentualnie zwalniać tak długo, aż zrezygnuje lub wyprzedzi, a jak wyprzedzi, to zrobić to samo, co on.
OdpowiedzMiałem podobną sytuację. Niedziela późny wieczór, droga krajowa nr 5, kilka kilometrów przez Żmigrodem. Wyprzedziłem wolniej jadący samochód i następnie były 2 stacje benzynowe i zakaz wyprzedzania, więc spokojnie chciałem poczekać i wyprzedzić ten samochód chwilę później, gdy nagle bez kierunkowskazu skręcili nawet nie na stację, ale na polną drogę. Na szczęście odległość od tego samochodu oraz relatywnie niewielka prędkość spowodowała, że wyhamowałem i jedynie obtrąbiłem, i pojechałem dalej. Wtedy nastąpiła reakcja jak w historii TomX, ale tutaj najpierw były długie światła, potem wyprzedzenie mojego samochodu (w tym momencie było widać, że siedzi w tym samochodzie 5-ciu typowych "sebków", którzy wystawili "faki" przez szyby w momencie wyprzedzania), a następnie zajechanie drogi i zatrzymanie mnie tym samym. Gdy wyszli z auta, wycofałem się, a oni na szczęście wsiedli i pojechali przed siebie. Zapamiętałem numery, opisałem sytuację dzwoniąc 3 razy na 997 i opisując, gdzie jest dany samochód i może zostali zatrzymani, choćby do rutynowej kontroli.
OdpowiedzTyle się mówi na Piekielnych o niekulturalnych kierowcach, a tutaj same rady typu: przyhamować, oślepić, celowo spowolnić ruch...
Odpowiedz