Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przejrzeniu ponad trzystu stron z Piekielnymi Historiami, postanowiłam opisać tu zdarzenie,…

Po przejrzeniu ponad trzystu stron z Piekielnymi Historiami, postanowiłam opisać tu zdarzenie, które według mnie było Piekielne. Wam pozostawiam opinię, czy rzeczywiście zasługuje to na miano Piekielności :)

Mieszkam w małej wsi na Śląsku. Wieś spokojna, ponad 3 tysiące mieszkańców, ten zna tego, a ten tamtego. Jak to na wsi - ośrodek zdrowia, pragnący pomóc każdemu. Nie do końca.

Mam prawie 20 lat, więc jestem już na tyle duża żeby zarejestrować się do lekarza i pójść na wizytę bez rodzica. Istotne jest też to, że od 7 lat leczę się na nadciśnienie tętnicze. W mojej przychodni w godzinach porannych przyjmuje Pani doktor X, a w popołudniowych Pan doktor Y.

Tydzień temu zostało mi już tylko kilka tabletek. Muszę brać je rano i wieczorem, rano lek na literkę A oraz S, wieczorem 2 tabletki na literkę A. Dzwonię więc do przychodni w wiadomym celu. Wynikł z tego taki oto dialog:

[J] ja, [PR] piekielna rejestratorka.

[J] Dzień dobry. Chciałbym się na jutro zarejestrować do Pani doktor X.
[PR] Nie ma miejsca. Przyjdź za 3 dni.
[J] A do Pana doktora Y?
[PR] Nie ma miejsca. Przyjdź za 4 dni.
[J] Nie dałoby rady wcześniej? Tak się składa, że leczę się na nadciśnienie a za 3 czy 4 dni nie będę miała już tabletek. Zajmę Pani doktor/Panu doktorowi dosłownie 5 minut. Zależy mi tylko na recepcie.
[PR] (chwila ciszy) Przyjdź jutro przed 13, zaniosę wtedy Twoją kartotekę i jakoś Cie wcisnę.

Z reguły, jeśli mówią, że ma się być na konkretną godzinę to przychodzi się kilkanaście minut szybciej - a nuż nie będzie kolejki :) Na miejscu byłam o 12:30, wchodzę do ośrodka i co widzę? Pusty korytarz, pusta poczekalnia, nikogo przede mną. Nikogo. Zakładając, że może jakiś pacjent jest w środku, siadam grzecznie i czekam aż mnie ktoś zawoła. Trochę długo to trwa, więc pukam do drzwi, Pani doktor krzyczy "proszę". Wchodzę, a tam żadnego pacjenta, za to kawka na biurku stoi. Siadam, mówię po co przyszłam. Lekarka szuka mojej kartoteki na stercie innych. Okazuje się, że mojej brak. Telefon na rejestrację, moja kartoteka nawet nie była odszukana. Po chwili PR przynosi moją kopertę. Swoją sprawę załatwiłam w 3 minuty. Gdy wyszłam z gabinetu, w poczekalni nadal było pusto :)

No ale przecież kolejki, dużo pacjentów, natłok obowiązków. Jedyne pytanie, które nasuwa mi się do głowy: Serio?

Takich i bardziej piekielnych historii mam jeszcze sporo. Chętnie o nich opowiem :)

słuzba_zdrowia

by n0pressure
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jfk
8 8

Brak pacjentow i sterta kart, to obrazek calkiem spojny z innymi opowiesciami na piekielnych. Tymi o piekielnych pacjentach, co to sie rejestruja a potem olewaja. Nie przychodza i nawet nie racza poinformowac.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
33 35

@jfk: Właśnie miałam to napisać! Skoro są karty znaczy, to znaczy że tak jak mówisz zarejestrowali się i nie przyszli. Nie wypominaj lekarzowi kawy, każdy może być nie wyspany

Odpowiedz
avatar qulqa
32 32

@FlyingLotus: Na pacjenta lekarz ma przeznaczone 10-15 min. Załóżmy, że ma 15. 10 minut czeka - może pacjent się pojawi. Następnie on albo rejestratorka wykonują telefon do następnego pacjenta, który właśnie jest w drodze do ośrodka. Pacjent może być przyjęty wcześniej, więc zaczyna biec. Przybiega 2 minuty przed czasem swojej wizyty. Zziajany i spocony. Oszczędność czasu zatykająca. PS - wg statystyk ok. 1/3 wizyt nie dochodzi do skutku, bo pacjent się nie zjawia i nie odwołuje wizyty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2016 o 10:13

avatar ciotka
16 16

@FlyingLotus: Bez sensu, szkoda kasy na telefony. To tylko zwykły ośrodek zdrowia. W niektórych szpitalach (takich, w których są kilkumiesięczne czy wręcz kilkuletnie kolejki na zabieg) faktycznie wcześniej dzwonią/mailują, żeby się dowiedzieć, czy pacjent się zgłosi.

Odpowiedz
avatar qulqa
7 7

@mesing: Tak wygląda wywoływanie. Ale z telefonem do następnego pacjenta myślę że by poczekał, a nuż ten pierwszy jednak przyjdzie.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
7 7

@Patinka924: Nie spotkałam się jeszcze z elektronicznymi kartotekami. Rejestr w bazie danych kiedy i u jakiego lekarza była wizyta, owszem, ale karty zawsze widzę papierowe, nawet jeśli lekarz ma w gabinecie komputer.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@mlodaMama23: W przychodni mojej mamy od 6 lat prowadzą kartoteki elektroniczne z których po wizycie drukuje się kartę wizyty i wkłada do teczki papierowej, takie wymogi NFZ, ze w razie awarii serwera wszystko ma być na papapierze

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
-4 16

Dlaczego są jeszcze przychodznie, w których pacjent musi mieć kontakt z lekarzem, gdy przychodzi po leki, które bierze od x czasu? Miałam do czynienia z kilkoma przychodniami (bezpośrednio lub posrednio) i wszędzie się tylko podrzucalo kartkę z nazwą leku i nazwiskiem lekarza. Po 2 dniach odbierało się receptę.

Odpowiedz
avatar ciotka
13 13

@Grejfrutowa: Moja kuzynka, lekarka, opowiadała mi, że tak było kiedyś (za czasów poprzedniego kierownictwa) w przychodni, w której pracuje. Ludzie dostawali recepty bez żadnej kontroli ze strony lekarza i potem się okazało (gdy nowe szefostwo przyszło i zakazało takich praktyk), że dawno trzeba było zmienić lek, dawkę itd

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
1 7

@ciotka: to skąd oni dostawali te recepty? Z nieba im spadały? Recepty wypisuje przecież lekarz (pielęgniarka) uprzednio sprawdzając w karcie, że pacjent rzeczywiście potrzebuje danego leku. Dla mnie żaden problem i sposób redukcji kolejek.

Odpowiedz
avatar hotchilli
-1 7

@ciotka: Jestem osobą przewlekle chorą w związku z czym przyjmuję określone leki "na stałe". Tu, gdzie mieszkam, każdy pacjent ma dostęp do swojej historii choroby za pomocą loginu. W ten sposób powtarzam recepty na stałe leki. Następnego dnia odbieram lekarstwa z apteki bez oglądania lekarza. O koniecznych wizytach kontrolnych jestem powiadamiana mailowo z podaną datą i godziną. Dlaczego nie przejść na ten system w Polsce?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

@hotchilli: U mojej mamy w przychodni jest identycznie, ale wielu lekarzy zapiera się nogami i rękami przed takim systemem , widać za duża weryfikacja i nie zostaje pole do kombinacji

Odpowiedz
avatar qulqa
2 6

@maat_: >za duża weryfikacja i nie zostaje pole do kombinacji Jakieś szczegóły i dowody czy tak sobie gadasz, żeby kogoś pomówić?

Odpowiedz
avatar magnetia
1 1

@ciotka: Ciotka ma rację, sama byłam kiedyś ofiarą takiego systemu. Dermatolog przepisał mi lek na trądzik. Ja byłam jeszcze w końcu smarkata, nie miałam nawyku czytania ulotek leków, a rodzice wykształcenia medycznego nie mają i mieli widać po prostu zaufanie do autorytetu białego kitla. Przepisał lek, to przepisał, kazał się za 2 tygodnie pokazać, ale po dwóch tygodniach poszedł na chorobowe, no to co? Poszła moja mama do rodzinnego, który (niedouczony czy kij wie) przepisał kolejne opakowanie, potem jeszcze raz. Jak w końcu udało się umówić do specjalisty, to okazało się, że ponad miesiąc biorę antybiotyk, który można brać do dwóch tygodni, bo potem jest spore ryzyko uszkodzenia wątroby. I kto tu winien, tak naprawdę? Pamiętajcie, że czasem słowo lekarza powinno być ważniejsze niż ulotka, bo terapię dostosowuje się do konkretnego przypadku, modyfikuje dawkę itp.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@magnetia: w sumie często też na ulotkach jest napisane "jeśli lekarz nie zalecił inaczej", albo coś w ten deseń. W mojej rodzinnej przychodni też funkcjonuje system przychodzisz rano z karteczką z danymi, a potem odbierasz receptę bez fizycznej wizyty u lekarza, ale nie dla wszystkich pacjentów (z tego co wiem), tylko takich co lekarz już od wielu lat zna. Właśnie po to, by nie było, że dawkę trzeba zmienić czy coś.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
11 19

Przy leczeniu nadcisnienia tetniczego sensowne jest miec zapas lekarstw na dobry kawalek czasu, aby uniknac braku ich w naglym wypadku. Tylko jesli pacjent ma dobrze ustawione wartosci, mozna wypisac nowa recepte bez kontaktu osobistego z lekarzem. Inaczej kontrola wartosci i ewentualna modyfikacja terapii jest nieunikniona i konieczna. Sa lekarze z komputerami, ale istnieja jeszcze (nawet tu w Niemczech) ze "starozytna" kartoteka. Zadnej PIEKIELNOSCI w historyjce nie widze, ot nic takiego nie stalo sie, pacjentka stracila odrobinke czasu, lekarka wypila kawe, leczenie jest odpowiednio kontynuowane bez przerwy, zadnych bledow nie bylo - gdzie ta PIEKIELNOSC? Po prostu normalna codziennosc, fajnie byloby, gdyby tylko ludzie nie mieli wiekszych problemow w zyciu!

Odpowiedz
avatar mobydickk
25 27

Sterta kart itd. przedmówcy oczywiście mają rację, ale nie zauważasz własnej piekielności. "Przyjdź jutro, wezmę twoja kartę i cię wcisnę" dla oznacza, że powinnaś podejść do rejestracji i się przypomnieć. Bo jednak ZAREJESTROWANA do lekarza nie byłaś. Wiec o co pretensje?

Odpowiedz
avatar ciotka
21 21

@mobydickk: Zgadzam się, też nie widzę tu żadnej piekielności rejestratorki, wręcz powiedziałabym, że chciała być pomocna, tyle że autorka zamiast do niej pójść i się przypomnieć, od razu ma pretensje i wrzuca to na piekielnych. Na miejscu rejestratorki też wcale bym tej karty nie odszukiwała, bo jak widać pacjenci podchodzą lekceważąco do pewnej umowy społecznej (jako taką traktuję zapis na wizytę u lekarza), a potem się żołądkują, że najbliższe terminy są dopiero za kilka dni. Rozwiązaniem pewnie byłyby kary finansowe dla niesolidnych. I druga piekielność autorki - jak się cierpi na przewlekłą chorobę, na którą trzeba brak codziennie kilka pigułek, to się nie zostawia ich kupna na ostatnią chwilę.

Odpowiedz
avatar mesing
2 4

@ciotka: U naszych południowych sąsiadów jakiś czas temu wprowadzono coś podobnego. Tam przy rejestracji wpłaca się część odpłatności związanej z wizytą. W razie nieuzasadnionej nieobecności opłata przepada bezdyskusyjnie. Pozwoliło to zmniejszyć kolejki do lekarzy zwłaszcza specjalistów i to w sposób znaczny. U nas powinno się zrobić to samo.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
12 12

Ze statystyk NFZ wynika, że co trzeci pacjent rejestruje się na wizytę a później na nią nie przychodzi olewając całkowicie jej odwołanie i zwolnienie terminu. I tak, to jest piekielne. Przy okazji i bez złośliwości - "a nuż do tej potrawy przyda się nóż?". Wykrzyknik "a nuż" to nie to samo co nazwa sztućca. ;-)

Odpowiedz
avatar NiePyskuj
14 14

To nie pani rejestratorka jest piekielna, tylko ci zarejestrowani, którzy nie przychodzą na wizyty bez uprzedzenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

W tej historii jest kilku piekielnych. Nie są nimi ani pani z rejestracji ani lekarz. Piekielni są pacjenci zapisujący się na wizytę, którzy następnie ją olewają oraz Ty. Dlaczego? Bo moim zdaniem, gdy bierze się jakieś leki na stałe powinno się mieć ich pewien zapas. A Ty czekasz do ostatniej chwili i oczekujesz, że zostaniesz przyjęta, bo tak. Żeby nie było - przyjmuję tabletki, które muszę brać codziennie i nie czekam aż zostanie mi zapas na parę dni, tylko umawiam się z lekarzem, gdy rozpoczynam ostatnie opakowanie.

Odpowiedz
avatar 0303
0 0

@ZimnaBlondyna: po części się z Tobą zgadzam. Piekielni są i pacjenci, którzy nie przyszli i Autorka, która nie pofatygowała się do rejestracji celem upewnienia się czy karta jest u lekarza. Jednak, co do leków (też biorę na nadciśnienie) to mój lekarz wychodzi z założenia, że mam po nową dawkę przyjść w ostatnim tygodniu, gdy mi się one kończą. Kilka razy zjawiłam się 2-3 tygodnie przed dniem ostatniej tabletki, to mnie odesłał do domu i powiedział, że on wypisuje leki jak się zbliża koniec. Zmieniłam lekarza i teraz mogę je zamówić nawet przez internet :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 24

"Wchodzę a tam żadnego pacjenta, za to kawka na biurku stoi." MATKOBOSKOPRZENAJŚWIENTSZO, lekarz zrobił sobie kawę bo nie przyszli zapisani pacjenci. Zbrodnia. Spinasz się jakby ci ktoś kubek po tej kawie w dupę wsadził.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

No właśnie: serio? Z dialogu z rejestratorką można wywnioskować, że powinnaś podejść i się pokazać, wtedy wyciągnie Twoją kartotekę. Po drugie: jak już wszyscy zauważyli, pacjenci mogli po prostu nie przyjść. Czyja to jest wina, lekarki? Co więcej, nie ma jasności- mogła też zaczynać przyjmować od 13, a przyjść pół godziny wcześniej po to, żeby zająć się sprawami papierkowymi, czy innymi obowiązkami. Kiedy pracuje się z ludźmi(pacjentami, petentami, klientami), to ten kontakt to nie jest jedyny obowiązek takiej osoby. Po trzecie: serio, ironizujesz, bo lekarka miała na biurku kawę? To jest jakiś towar zakazany? A może potrzebny jest specjalny ceremoniał? Dobrze, że lekarka nie wyszła do toalety, bo jeszcze byś dostała zawału.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
2 4

Wybacz... Musze się tego doczepić. Po prostu muszę, bo mnie to strasznie kłuje w oczy! I nie pisze tego ze złośliwości, tylko na przyszłość :) "Mam prawie 20 lat więc jestem już na tyle duża żeby.." Moja droga, jak coś to jesteś na tyle dorosła a nie duża.

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
2 2

Przychodnie...Ja byłam u laryngologa, skierowanie na cito. Pani rejestratorka na dziś nie zarejestruje bo dużo ludzi (3 osoby przede mną) a na jutro? Nie bo pacjentów jeszcze więcej. Nie wiadomo śmiać się czy płakać.

Odpowiedz
avatar CzarnySnajper
1 1

"Mieszkam w małej wsi na Śląsku. Wieś spokojna, ponad 3 tysiące mieszkańców..." - no wielka to ona nie jest... raptem 20 razy większa niż moja xD

Odpowiedz
avatar barteknc
1 1

No właśnie widać, że masz prawie 20 lat i jesteś na tyle duża, żeby sama pójść do lekarza, ale nie na tyle duża, żeby wiedzieć jak się zachować. No to powtórzę to co już parę osób napisało - jeśli miałaś zostać przyjęta dodatkowo, bez rejestracji to po przyjściu do przychodni powinnaś podejść do recepcji, przywitać się i powiedzieć po co przyszłaś, a po załatwieniu wizyty podejść tam jeszcze raz i ładnie podziękować Pani rejestratorce za to, że była miła i Cię wcisnęła. To, że ludzie się zapisali na wizyty i nie przyszli jest piekielne, ale nie ma żadnego znaczenia co do tego jak Ty się powinnaś zachować. I jak czytam te historie o rejestracji do lekarzy to ciesze się, że w mojej małej gminie obowiązuje zasada kolejki i pytanie ''przepraszam państwa, kto ostatni do doktora?''.

Odpowiedz
avatar wwj1
0 2

Pacjent dla przychodni jest kosztem. Przychodnia dostaje z NFZ ryczałt za każdego istniejącego u niej w rejestrze człowieka, bez względu czy on przyjdzie czy nie. I to jest przychód. A już ten człowiek w postaci pacjenta to koszt. Tak w dużym uproszczeniu. Tak więc spławianie telefonicznie chętnych na wizytę jest normą (nie widać pustek na korytarzach). "Nie ma wolnych terminów" i kasa do przodu.

Odpowiedz
Udostępnij