Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podejrzewam, że nie tylko ja zmagam się z ludźmi którzy wbrew zakazom…

Podejrzewam, że nie tylko ja zmagam się z ludźmi którzy wbrew zakazom dokarmiają psy.

Jestem posiadaczką małego kundelka o ogromnym apetycie. A, że jest po sterylizacji to tzw. "chlanie" ma non stop. Dodatkowo psina ma wrażliwy żołądek i karmimy ją według specjalnej diety od weterynarza. To tyle wstępu.

Na majówkę na cały dzień pojechaliśmy na działkę do teściów. Milion razy mówiliśmy, żeby nie dokarmiać psa, bo tyje, bo choruje, a weterynarz za darmo nie przyjmuje. Oczywiście zapewnienia, że nie będą, były tylko słowami i jak tylko nie widzieliśmy to dawali psu mięso z grilla. Ręce opadają.

W końcu na działkę przyjechała rodzina lubego. Pies oczywiście pod stół, a teściowa dokarmiła. Zawołałam wiec psinę żeby odeszła od stołu, a moja teściowa jak na mnie nie fuknęła, że to jej działka i pies może robić co chce. Myślałam, że coś mnie trafi - nie dość, że robi tak na prawdę krzywdę mojemu psu to na dodatek opierdziela mnie przy wszystkich. Jako, że nie lubię się kłócić to stwierdziłam, że się nic odzywać nie będę. Czekałam tylko aż karma wróci. Długo czekać nie musiałam.

Pies po tych wszystkich "pysznościach" zrobił wielką dwójkę zaraz przy stole na jej pięknym trawniku. I co wtedy teściowa? "Ekkel_Jente, Wasz pies napaskudził, posprzątaj!" Na to ja z przemiłym uśmiechem: "A to ja karmiłam pieska? Woreczki są w kuchni, mama posprząta". Wszyscy goście w śmiech, a my z lubym zapakowaliśmy się razem z psem w auto i do domu.

Oczywiście pies dwa dni nam potem chorował. Nigdy więcej do teściów z psem nie pojedziemy.

by Ekkel_Jente
Dodaj nowy komentarz
avatar Draco
23 23

Ekkel_Jente jak tak dalej będziesz wierzyć w to "karma wróci" zamiast reagować to w końcu Twój pies zdechnie. Trzeba było teściową opieprzyć i psa zabrać do siebie. Skoro wiesz, że pies opierdzieli wszystko i zawsze to po co puszczasz go luzem gdy wiesz, że ludzie w koło będą go dokarmiać?! W tym wypadku ucieszyłaś się, że pies się zesrał na trawnik obok stołu, ale masz wylane na to, że dwa dni chorował. Zamiast go siłowo od tego stołu zabrać to czekałaś na jakąś "karmę". A jakby ktoś dał mu coś co by go zabiło?

Odpowiedz
avatar matias_lok
15 17

Ja raz pokłóciłam się z teściową, bo stwierdziła, że skoro staram się mieć dzieci, to muszę pozbyć się kotów, bo koty duszą dzieci podczas snu no i toksoplazmoza gwarantowana

Odpowiedz
avatar obserwator
2 2

@matias_lok: XXI wiek, a w takie zabobony wierzą!

Odpowiedz
avatar Maszin84
12 12

Rozumiem że nie chciałaś wdawać się w konflikt z teściami, ja też wolę unikać czegoś takiego. Ale jeżeli chodzi o zdrowie psa jestem gotów wytoczyć działa. Szczęśliwie lepsza połówka za każdym razem robiła raban o kości z kurczaka, że teściowie odpuścili.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
15 21

Innymi słowy pozwoliłaś psu cierpieć przez dwa dni, byle tylko zrobić teściowej super żarcik. Faktycznie piekielne zachowanie. To miło, że zrozumiałeś swój błąd i poistanowiłaś dodać historię z samą sobą w roli głównej.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 14

Jednym słowem, pozwoliłaś struć swojego psa, żeby zrobić na złość teściowej. Szkoda, że nie zdechł przy tym stole, dopiero byś jej pokazała.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
10 16

@Ekkel_Jente: takie tłumaczenie jest na poziomie ośmiolatka. "Prosiłam, ale nie przestali, no co ja mogłam, no co ja biedna słaba bezsilna mała dziewczynka mogłam?!" Ano wiele. Masz dzieci? Jeśli tak, to może lepiej od razu je oddaj do adopcji, zanim w podobnych okolicznościach stracą zdrowie lub życie, bo bezsilna matka nic, no kompletnie nic nie mogła zrobić...

Odpowiedz
avatar matias_lok
9 9

@Ekkel_Jente: Powinnaś zrobić wojnę, dzisiaj będzie ci niszczyć psa, jutro będzie ci ładować w dziecko kilogramy cukierków na kolację "z miłości". Nie wolno sobie dać wleźć na łeb i tyle. niestety wiele osób uważa okazanie asertywności za wrogość, ale idzie do tego przywyknąć.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
4 12

No i karma rzeczywiście wróciła. Drugim końcem psa. Autorka wydaje się być frustratką, która zasieje ferment i zepsuje każdą imprezę, na której się pojawi.

Odpowiedz
Udostępnij