Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witki mi opadły. I majtki. I w sumie już nie ma mi…

Witki mi opadły. I majtki. I w sumie już nie ma mi co opadać przy kolejnych takich zdarzeniach.

Tytułem wstępu się przedstawię: zwą mnie tatsu i pracuję w ochronie na terenie marketu średniej wielkości.

A teraz do rzeczy.
Od dłuższego czasu nie mamy szczęścia do współpracowników. My, czyli koleżanka i ja. Do dwóch bab, koordynator umyślił dorzucić dwóch facetów. Żeby chyba były zachowane parytety, bo innego wyjaśnienia nie znajduję.

1. Kolega o lekko rozbieganych oczach, nieco nieogarniający rzeczywistości. Zrzuciłyśmy to na karb tego, że z ochroną nie miał do tej pory nic wspólnego. Każdy ma prawo zacząć od zera i się nauczyć nowego zawodu. Jako odpowiedzialna za szkolenie i porządek na tzw. "linii kas" uczyłam nowego, jak należy się zachować względem klienta, jakie artykuły i kiedy trzeba liczyć i gdzie wyniki zapisywać, czy też jak zachować się w sytuacjach, kiedy mamy z monitoringu zgłoszoną kradzież i wystawionego do ujęcia złodzieja.

Wszystko pięknie, ładnie. Facet ma problemy z ogarnięciem, ale rozumiemy - początki są trudne.
Minął miesiąc. Minął drugi, a facet dalej nie ogarnia. Na domiar złego zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością coraz częściej.

Niedługo później wydało się, dlaczego ma takie problemy. Otóż kolega był amatorem ziół palonych, o pięciopalczastych liściach. Nie dość, że palił skręty w dostępnej dla pracowników palarni, całkiem jawnie, to jeszcze proponował kupno własnoręcznie wykonanych "dżojntów".
Informacja poszła, gdzie trzeba. Kolega już nie pracuje.

2. Młody cwaniaczek. Pracę zaczął od próby ustawiania nas pod swoje dyktando. Cóż, trochę się przeliczył, bo żadna z nas nie ma piętnastu lat i nie sika w majtki, kiedy usłyszy, że jakiś tam leszczu ćwiczył krav magę.

Cwaniaczek opowiadać więc zaczął niestworzone historie na temat swojego życia zawodowego. Otóż był w wojsku i na froncie (nie powiedział jakim), jeździł w konwojach (już w ochronie) i pracował w napadówce. Dla informacji dodam, że chłopaczek miał wtedy ledwo 22 lata.

Jak się później okazało, to ta ostatnia rzecz mogła być najbliżej prawdy, bowiem Cwaniaczek, gdy tylko miał samotną zmianę, krążył sobie po sklepie i przywłaszczał przeróżne przedmioty, które później próbował wcisnąć... pracownikom tego samego marketu. Obrazu dopełni fakt, że kradzieży wykonywał w miejscach, w których był idealnie widoczny w oku kamer. I zupełnie się tym nie przejmował.

Cwaniaczek po pokazaniu materiału dowodowego przestał pracować. Co z nim dalej się dzieje? Nie mam pojęcia.

3. Pan starszy [PS]. Straszna gaduła. Uwielbia ciągnąć tysiąc wątków na raz, splatając jeden z drugim. Potrafi tak godzinami, nawet jeśli słuchacz nie jest wdzięczny, a wręcz ma już serdecznie dość paplaniny, ale nie może się ewakuować w cichsze miejsce.

Zdarzenie miało miejsce na stołówce. Poszłam sobie naszykować wody na herbatę. Kubek z torebką rzeczonego ziela zostawiłam w pobliżu czajnika, na widoku. Włączyłam napełniony wodą czajnik i poszłam przy okazji do WC, żeby nie tracić czasu. Kiedy ponownie weszłam do stołówki, zobaczyłam, jak Pan Starszy nalewa sobie z czajnika wodę, która się właśnie przegotowała, potrącając raz po raz mój nieszczęsny, wciąż pusty kubeczek. Stanęłam sobie i patrzyłam, co dalej będzie. Nie byłam zła, bo przecież i mnie się zdarza podkraść komuś wodę. Zwykła rzecz. Człowiek się zamyśli i już - stało się. Pan Starszy, gdy mnie zobaczył, zapowietrzył się, zamarł w bezruchu, po czym wyjąkał:
PS - Ja.. Ja... przepraszam... mogę?
Ja (z uśmiechem) - No, jak pan musi...
Po czym podeszłam, wyjęłam z jego rąk pusty już czajnik (wody nalałam tyle, żeby starczyło na jeden kubek), bo widziałam, że jego herbata już się ładnie parzy i rzekłam:
Ja - Ja sobie nowej zagotuję.
I już wstawiam czajnik pod kran, a Pan Starszy, jak nie chluśnie wrzątkiem mi prawie po rękach, wylewając zawartość własnego kubka do zlewu.
Ja - Ależ nie musiał pan tego wylewać! - niemal krzyknęłam zaskoczona sytuacją.
PS - Och, zamilcz kobieto! Nawet herbaty napić się nie można - odburknął i poszedł do palarni, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.
Pan Starszy pracuje nadal, bo dobrze spisuje się na "linii". Za to ja omijam go szerokim łukiem, zgodnie z zaleceniem koordynatora.

Powyższe trzy postacie nie są fikcyjne i udało mi się z nimi pracować na krótkiej przestrzeni niepełnego roku.
Powiedzcie mi jedno: jak można być (odnoszę się do dwóch pierwszych współpracowników) takim ograniczonym osobnikiem, żeby takie rzeczy wyczyniać w miejscu pracy?

Perełek mam jeszcze sporo w zanadrzu, więc - jeśli zechcecie - mogę opisać ich więcej. ;)

ochrona marketu

by tatsu
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
13 21

Często opadające majtki to może być problem, możesz jakąś wenerę złapać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Nie pięcio a siedmiopalczastych lisciach

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 16

"Witki mi opadły. I majtki. I w sumie już nie ma mi co opadać..." Jak to? To ty cycków nie masz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 15

Hmmmm, napiszę tak - czego spodziewasz sie po ochraniaczach? Normalności? Chyba tylko pośród osób, jakie tą pracę traktują w charakterze doróbki...

Odpowiedz
avatar Ochraniacz
3 5

@Bestatter: Nie jest to najmilsze stwierdzenie z szanownego pana strony... Owszem, wielu jest zwyczajnych przygłupów, ale jakieś 15-20% to normalni ludzie, powiedziałbym nawet, że profesjonalni, proszę nie uogólniać. Pozdrawia Ochraniacz, od 4 lat w branży :p

Odpowiedz
avatar Painkiler
9 9

Za stawki jakie proponują w ochronie obecnie to się dziwię, że idzie tam ktokolwiek oprócz znudzonych emerytów i rencistów.

Odpowiedz
avatar dodolinka
-2 6

I jeszcze chuchra 160 cm. Pasek od spodni trzy razy obwiazany, dumne ręka na krotkofalowce i co to ja nie jestem, jaki boss, w ochronie robię! Pracowałam kiedyś w Tesco. Z początku ochrona ok (15 lat temu) jakąś prezencję miała, z końcem mojej pracy zaczęli przyjmować chlopaczkow chudych, tepych- moje poczucie bezpieczeństwa było ogromne

Odpowiedz
avatar ajojo
2 4

@KurkaRurka: A kobiety po chemioterapii są obleśne?

Odpowiedz
avatar timo
7 9

Abstrahując od treści... Chociaż jedna, co pracuje W ochronie, a nie NA.

Odpowiedz
avatar lordmakos
0 6

To nie miejsce pracy a miejsce zlecenia. Chłopaki podchodzili tak do tego zadania ponieważ stawka godzinowa myślę wynosi ok.8zł, nie są to kokosy i wszędzie na ochronie na obiektach handlowych można mieć tyle, więc wyszedł z założeniu, że skoro nie tu, to gdzie indziej, a jeśli sobie dorobi to tylko z korzyścią dla niego samego. Tak pomijając to, gdzie kobiety pracują na linii kas, bo tego jeszcze nie spotkałem

Odpowiedz
avatar losegzekutores
-2 8

O ile pan nr 1 i pan nr 2 faktycznie trochę piekielni to czym zawinił dziadek? Tym, że lubi rozmawiać? Że, tak jak każda starsza osoba, ma potrzebę bycia wysłuchaną? Po mocnym wstępie "Witki mi opadły. I majtki. I w sumie już nie ma mi co opadać przy kolejnych takich zdarzeniach.", który zapowiadał ogień i bardzo piekielną historię, pojawia się historia średnio- czy wręcz małopiekielna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2016 o 10:32

avatar Draco
3 5

tatsu nie rozumiem czemu Jesteś zaskoczona. Też pracowałem jako ochroniarz i z drugiej strony jako pracownik firmy administrującej Wspólnotami Mieszkaniowymi. Tak więc temat znam dość dobrze. Nie ma co się oszukiwać, że za stawki jakie były i są oferowane ochroniarzom bez uprawnień, do tej pracy przyjdzie niewiele normalnych osób. Normą są renciści, emeryci i osoby niepełnosprawne. Normą są też idioci, nieogary życiowe i debile. Zawsze najbardziej bałem się takich młodych chłopaków o w miarę normalnym wyglądzie. Bo jeżeli wiedziałem, że ta praca nie jest dla nich "pracą na przeczekanie" przy poszukiwaniu normalnej pracy, albo nie jest dodatkową pracą, to coś z nimi musiało być nie tak. Najczęściej to były jakieś choroby psychiczne, nałogi, oraz typowe p*j*banie. Nigdy się nie wiedziało co taki osobnik odwali, albo jak zareaguje. Najbardziej z tego co się orientuje niebezpieczny typ ochroniarza to "Rambo". To są goście których ze względu na problemy z głową (choroby albo i bycie idiotą) nie przyjęto do wojska, policji, ani nawet do straży miejskiej. Nie mają też szans na ukończenie szkolenia i zdobycie licencji na ochroniarza. Tak więc trafiają do zwykłej ochrony. Po czym poznać "Rambo"? Bo sprzęcie. Ci goście noszą na sobie cały dostępny bez pozwolenia sprzęt do samoobrony i różne gadżety. Naprawdę nigdy nie wiadomo gdy takiemu Rambo coś odwali i potraktuje jakiegoś klienta paralizatorem, psiknie komuś gazem w twarz, albo zacznie biegać w kółko machając nożem.

Odpowiedz
avatar Faraon85
0 2

@Draco: Co wg Ciebie jest niby nie tak z osobą, która nie traktuje pracy w ochronie jak pracy tymczasowej? Chyba lepiej dla niektórych jest pracować nawet za te marne 8 zł/h niż wcale, nieprawdaż?

Odpowiedz
avatar poprostumort
1 1

@Faraon85: Tylko ze posiadając dwie ręce i mózg można się dorobić lepszej pracy niż ochrona w markecie za 8zł/h brutto. Generalnie stawki są śmiesznie niskie i rak jak @Draco pisze, mało który normalny i zdrowy pracownik pracuje tam na stałe a nie na przeczekanie lub zatkanie budżetu. Taka specyfika, coś jak ulotkarze albo kasjerzy z agencji pracy tymczasowej.

Odpowiedz
avatar tatsu
1 3

Odpowiadam zbiorczo, wybaczcie taki sposób, ale ostatnio prowadzę życie "w biegu" i "z doskoku" :/ Wszystko mi w tej pracy opada, bo takich zdarzeń jest mnóstwo. Opisałam tylko kilka tytułem wstępu. Morogu, wolałabym złapać wenę ;) Za wenerę dziękuję :P maat_ dziękuję za sprostowanie :) Nie znam się na tego typu ziołach ;) Armagedonie, niektórzy mówią, że mam :P Bestatterze, cóż muszę się pokusić o stwierdzenie, że 90% ochroniarzy to nie ogarniające rzeczywistości typy. 10% to naprawdę świetni ludzie, znający się na rzeczy i potrafiący świetnie wykonywać nałożone na siebie obowiązki. Niestety, z racji ww. proporcji częściej natkniemy się na nieogarniętych. lordmakosie, jestem szczerze zdziwiona Twoim poparciem dla kradzieży i handlu (bądź co bądź) narkotykami w celu "dorobienia" sobie na boku... a że stawki są głodowe, to fakt niezaprzeczalny. Nie jest to jednak powód, żeby w TEN sposób dorabiać i ryzykować nie tylko swoim zatrudnieniem, ale całej grupy. Tak, mamy odpowiedzialność zbiorową. Peszek. losegzekutoresie, cóż, jego reakcja była tak zaskakująco chamska, że dla mnie jest piekielną. Wybacz, ale stwierdzenie "zamilcz kobieto" jest chamskie w moim odczuciu. Równie dobrze ktoś Tobie może szczeknąć "zamilcz mężczyzno". Ale widocznie nikt nie będzie podskakiwał komuś o Twojej aparycji, która na pewno jest lepsza od mojej ;) Draco, zaskoczenie moje bierze się z ciągłego, naiwnego widzenia świata przez pryzmat własnych wartości, które ni jak się mają do obecnego stanu świata. A przewartościować się nie umiem, choć próbowałam nie raz... Na szczęście na obiekt handlowy nie można włazić z jakimkolwiek narzędziem przymusu, czy bronią. Aczkolwiek niekiedy strasznie tego żałuję, kiedy mi jakiś buc wyskakuje z pogróżkami, co to on mi nie zrobi za to, że go zaczepiam i oskarżam o kradzież... :/

Odpowiedz
Udostępnij