Nastał czas dłuższego odpoczynku i w ogóle wiosna dookoła, siedzę sobie na tyłku, nic nie robiąc, wtem rozlega się dzwonek telefonu, patrzę, znajomy dzwoni z pytaniem czy nie pożyczę mu 30zł, na co? zapytałem... Odparł, iż od paru dni nie widział się z "Andrzejem*". Klik w czerwoną ikonkę słuchawki na wyświetlaczu. I takim sposobem coś sobie uświadomiłem. Co dokładnie? O tym będzie wpis.
Mieszkam w jednym z większych miast aglomeracji Śląskiej, a dokładniej w dzielnicy, która, zyskała tytuł najgorszej dzielnicy miasta. Ogólnie, brud, smród, patologia i te sprawy.
Żyję tutaj od ponad dwóch dekad i od kilku lat zauważam pewien problem i nie chodzi mi o lokalnych żuli i innych alkoholików, ale o młodzież i ludzi w wieku podobnym do mojego, a nawet dużo starszych. Chodzi o czynność popularnie nazywaną ćpaniem. Sam święty nie byłem, zdarzyło się zapalić skręta i nie mam nic przeciwko jeśli ktoś ,od czasu do czasu, sobie zapali trochę "Maryśki*".
Więc o co tak naprawdę chodzi? Ano, o to, że jest tutaj coraz więcej dilerów, u których można kupić mniej lub bardziej szkodliwe substancje w tym w/w "Andrzeja*". I na porządku dziennym widzę poza pijaczynami, cały czas naćpaną młodzież i nie tylko, bywają bardzo agresywni, nawet w stosunku do mieszkańców a co dopiero przyjezdnych. Mimo, iż wielu z nich znam, choćby z czasów szkolnych czy z podwórka, sam się ich zaczynam bać. Tak, zaczynam bać się swoich "znajomych", już nie raz próbowali mnie okraść czy pobić, bo nie mieli na narkotyki czy tam dopalacze. I to nie jest problem tzw. złych dzielnic.
Co w tym wszystkim jest piekielne?
Policja doskonale wie, kto zajmuje się tzw. "dilowaniem" no, ale po co sobie taką dzielnicą zaprzątać głowę? Niech się sami wykończą... tak będzie łatwiej. Nikt mi nie wmówi, że rząd skutecznie realizuje politykę antynarkotykową, bo widzę co się dzieje w moim mieście i nie tylko tutaj, w wielu miastach na terenie całego kraju. A może, tylko mi się wydaje, że ćpanie, jest problemem?
"Andrzej" - slangowa nazwa amfetaminy
"Maryśka" - również slang, chodzi o marihuanę
"Patrzę na moje miasto kocham je"
To troche taka selekcja naturalna
OdpowiedzBrud to nieczystość, bród to płytkie miejsce na rzece do przejścia przez nią.
OdpowiedzSam mam w rodzinie trzeźwego ćpuna (właśnie amfa). Wyszedł z gówna ale zajęło mu to 10 lat walki i zniszczenie życia swojego i poturbowanie życia jego najbliższej rodziny. U nas nie ma czegoś takiego jak polityka antynarkotykowa. Jest tylko karanie pechowców. Zamiast karać potrzebna jest edukacja, pomoc uzależnionym i chyba jednak legalizacja trawy. Po co sięgać po badziew, skoro będzie można legalnie nabyć czyste (bez niebezpiecznych zanieczyszczeń) zioło.
OdpowiedzJa to zaobserwowałam w Holandii. Tam zielsko jest legalne, a dzięki temu na ulicy kultura. Tam gdzie ja byłam nie uświadczyło się patologii. Ludzie kulturalnie idą do coffeshopu, palą skręta, zapijają kawką albo herbatką i jest spokój. U nas gnojki kitrają się po bramach, a policja podbija statystyki bo złapie dzieciaka co miał przy sobie 0,5 grama.
Odpowiedz@mlodaMama23: Podejrzewam że w Holandii patologia także jest tylko po prostu nie widać jej na pierwszy rzut oka. W końcu wszędzie są ludzie kulturalni i ci którzy nie powinni mieć z używkami nic wspólnego bo nie potrafią sobie z nimi poradzić. Na przykład, w Anglii kulturę można zauważyć chociaż nie jest marihuana legalna (chociaż jest coraz więcej przyzwolenia). Ludzie palą w różnych miejscach ale nie ma zazwyczaj wielkich problemów. A w Anglii marihuanę pali prawie każdy, jedynie co to nie każdy się może do tego przyznać (ze względu na na przykład zawód) ale Ci co nie mają z tego powodu żadnych problemów mówią o tym otwarcie. Tylko, że kłamstwem byłoby że w ogóle nie ma 'małolatów kitrających się po bramach' czy osób przesadzających. Bo zawsze będą. To jest używka jak wiele innych i to uzależnia. A jeśli nie wystarczy Ci pieniędzy na kolejnego grama to musisz je jakoś załatwć, prawda? A jeśli ich nie załatwisz to na pewno nie będziesz przykładnym obywatelem ;) Wiadomo, żeby do takiego stanu się doprowadzić niewystarczy palić raz na jakiś czas 'po bramie' z kolegami, więc osoby małoletnie mają problem zazwyczaj jeszcze jakiś dodatkowy. Nie ma sensu wrzucać wszystkich do jednego worka, różne są historie ale wątię aby w Holandii było tak kolorowo jak wszyscy mówią ;)
Odpowiedz@anonimek94: Ty podejrzewasz, a ja to widziałam, dlatego mówię że jest inaczej. W NL gram dobrego palenia kosztuje ok 5 euro. Serio, to jest nic dla Holendra. Byłam tam do kupy 6 miesięcy, i widziałam ludzi w weekendy, w mniejszych i większych miastach. Kultura. Tam ludzie nie muszą kraść żeby mieć na używki. Rozmawiałam z niejednym Holendrem, i oni są dość prawi. Siedziałam w barze ze znajomymi, i grupka tubylców podeszła pogadać. Nie było żadnych chamskich tekstów ani nic. Była normalna kulturalna rozmowa na poziomie. Jak kiedyś tam pojedziesz to sam się przekonasz, że ludzka mentalność jest o 180 stopni różna od naszej.
Odpowiedz@mlodaMama23: zgadzam sie, mieskam w NL 2 lata. Tutaj ludzie sa zupelnie inni.
Odpowiedz@mlodaMama23: Ale ja przecież w ogólen nie mówię o tym. 5 euro, no dobra to rzeczywiście mało, w Anglii 10 funtów - ale przecież to nie o to chodzi. Naprawdę w Holandii nie ma osób bezdomnych, nastolatków z problemami? Wybacz ale 6 miesięcy to nie jest dużo aby poznać ludzi z każdego zakątka Holandii i móc ich porównać. Ja nie mówię że w Holandii nie ma kulturancyh ludzi a że na pewno nie ma tylko osób kulturalnych. po prostu nie kulturalnych nie poznałaś ;)
Odpowiedz@anonimek94: Po prostu mówię, że tam na ulicy nie zobaczysz ludzi grzebiących po śmietnikach, czy śpiących na ławce. Nastolatkowie potrafią rozwiązywać swoje problemy inaczej niż nasza młodzież. Pracowałam z ludźmi w przedziale wiekowym 16-30 lat. Naprawdę, jak codziennie rozmawiasz z nimi, to nie tylko o dupie Maryni, a o innych rzeczach, np takich właśnie jak tam się żyje. Jedyna różnica to taka, że tam młodzież nie pcha się idiotycznie na studia, dla samej idei studiowania, po części dlatego że bardziej im się opłaca iść do pracy. Może i są bezdomni, ale tego nie widać na ulicach. Ba, po 22-ej ciężko uświadczyć pieszego na ulicy.
Odpowiedz@haji: Można by podejrzewać, że legalizacja rozwiąże problem. Ale tylko przy założeniu że społeczeństwa różnych krajów są takie same. Tylko i u nas i u nich alkohol jest w pełni legalny. Tam patologii z nim związanej nie uświadczysz, a u nas nie trzeba z domu czasami wychodzić ;). Moim zdaniem i dalej na wschód tym gorzej społeczeństwa radzą sobie z używkami. Legalizowanie ich raczej nie pomoże.
OdpowiedzWcale mnie to nie dziwi. Policja musiałaby ubrudzić sobie rączki ściganiem dilerów i prawdziwych ćpunów. Lepiej im wychodzi brudzenie w papierach jakiemuś zwykłemu gimnazjaliście, który chciał sobie spróbować 1 skręta z pięcioma kolegami na spółę.
Odpowiedz@GoHada: A próba wezwania policji do pasażera stanowiącego zagrożenie zdrowia i/lub życia w minibusie podmiejskim (zwłaszcza z podejrzeniem, że jest naćpany i obojętnie czy rozmawiając przez komórkę knuje spisek czy markuje rozmowę). Droga przez mękę - pierdyliard przekierowań... Chociaż uwieńczone sukcesem.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2016 o 2:17
Za komuny były świetlice, kółka zainteresowań, ogniska pracy poza szkolnej, harcerstwa i inne tego typu zajęcia budujące pasję za śmieszne pieniądze, i pasjonaci pokazujący młodym ludziom, że jest coś ważniejszego, niż tylko urwanie filmu. Wszystko to sponsorowało państwo. Teraz zajęcia są wyłącznie dla elit, a ja, dziecko komuny nigdy nie zapomnę wieczorków poezji śpiewanej, gry na gitarze, flecie, pianinie, tańca i plastyki, na które ganiało się zaraz po obiedzie i nie było czasu na głupoty. Narkotyki już były, spróbowało się tego, czy tamtego, ale pasje zaszczepione za dzieciaka dały szerszą perspektywę i z moich znajomych, dosłownie kilku zmarło z przećpania.. Do tej pory organizujemy doroczny koncert ku pamięci i przestrodze...
Odpowiedz@dzikaciekawosc: przepraszam, ale się nie zgodzę. Pracuję w świetlicy dla dzieci zagrożonych niedostosowaniem i przyjmujemy TYLKO takie z ubogich, nieciekawych domów. Dzieci uczą się decoupage'u, grają w gry terenowe, wyjeżdżają na kolonie, mają zajęcia arterapeutyczne co tydzień, zajęcia z psychologiem dwa razy w tygodniu, wielką szafę z grami planszowymi, piwnice pełną materiałów plastycznych, farb do malowania na koszulkach, na szkle, pasteli, bloków, tekstyliów, półfabrykantów do biżuterii. Biednym dzieciom łatwiej o dostęp do takich źródeł i to za darmo.
Odpowiedz@2night: yep. Jak ja byłem dzieckiem to było podobnie. Zajęcia dla najbiedniejszych, którzy i tak nie mieli na trawę, a ci co mieli ciut więcej, dość na działkę, o zajęciach mogli tylko pomarzyć... Za komuny, z tego co słyszałem, były zdjęcia dla wszystkich równo. Czyli lepiej, w tym kontekście.
Odpowiedz@2night: "półfabrykantów do biżuterii" - kroicie ludzi na pół i jeszcze na biżuterię przerabiacie??
Odpowiedz@Gbursson: Przy odpowienim ciśnieniu i temperaturze mogą robić diamenty :)
OdpowiedzProblem, jego istota, nie jest w dilerach. Problem jest w popycie. Ten prawdziwy. Ludzie wiedzą jakie są skutki dragów... A i tak wydaje im się to lepsze, niż ich codzienność. Zresztą może i jest lepsze? Nie mnie oceniać. http://www.stuartmcmillen.com/comics_en/rat-park/
Odpowiedz@bloodcarver: To nie tak, ludzie znają skutki drągów, ale każdy jeden myśli sobie: Mnie to się nie przydarzy.
Odpowiedz@misiafaraona: pewnie część ma tak, część tak, a większość trochę jednego i drugiego na raz...
Odpowiedz@misiafaraona: Wiesz od ilu osób słyszałam, że skutki uboczne narkotyków zostały wymyślone, nie sa prawdą, ich to w ogóle nie dotyczy? Ile razy słyszałam że coś tam nie uzależnia? I jasne, większość to marihuana ale świadomość o 'mocniejszych' narkotykach też nie jest zachwycająca, niestety nie mam aż tak dobrego porównania bo zwyczajnie staram się nie znać osób które używają narkotyków 'cięższych' (najlepiej to bym nie chciała znać nikogo kto się bawi w jakiekolwiek używki, ale to już bym była całkowicie sama jak palec ;))
Odpowiedz@anonimek94: wbrew pozorom jest wiele osob, ktore nie uzywa. Tylko jak w kazdej grupie, ci zli, chamscy, a w tym przypadku uzywajacy sa najglosniej :)
Odpowiedz@RozowaBiedronka: Szczerze mówiąc z wielu osób które znam, z wielu różnych stref życia, nie jestem pewna czy znam kogoś kto nigdy nie zapalił marihuany. Większiść chociaż raz i jestem tego pewna, są osoby z którymi po prostu nie rozmawiałam o tym, więc nie mogę być pewna ani w jedną ani w drugą stronę. Są oczywiście osoby które paliły raz, ale nie robią tego regularnie, jednak tak jak mówię bardzo mało jest w Anglii osób któe nie paliły w ogóle. I to nie tylko o osobach w moim wieku mówię ;)
Odpowiedz@anonimek94: ja nigdy nie paliłem ani nawet nie byłem pijany. Mam 18 lat.
OdpowiedzMój wpis miał być tylko przykładem na to co się dzieje. Problem dotyczy nie tylko trudnych dzielnic czy patologicznych, tyczy się również tych, tzw. dobrych domów czy innej bananowej młodzieży. Faktem jest, coraz łatwiejszy dostęp do takich używek i nie ma znaczenia czy to bogate osiedle w sercu Warszawy czy jakiś dawny PGR. Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa, bo to że młodzież jest ciekawa różnych używek to jedno, ale dlaczego właśnie ćpanie? To już nie te czasy, kiedy zbierało się słomę makową na "kompot" teraz, popularna jest marihuana, amfetamina czy kokaina, oraz specyfiki z apteki typu acodin.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 kwietnia 2016 o 22:48
@Wielki_blad: to chyba dobrze, że młodzież woli Acodin niż kompot, uzależnienie od opiatów to naprawdę paskudna sprawa i nie jednego już wysłała na tamten świat... A dekstrometorfanem naprawdę trudno sobie krzywdę zrobić, najgorsza rzecz jaka może szanowną młodzież spotkać to rzyganie i wysypka. Porównaj to do dożywotniego uzależnienia i bardzo poważnego ryzyka śmierci z powodu przedawkowania.
Odpowiedz@Wielki_blad: dlaczego ćpanie? Bo ćpanie ma dwie "zalety". Pierwszy powód sam opisałeś - ćpanie jest dziś prostsze niż kiedyś. Nie trzeba bawić się w alchemika, diler nie jest już jakimś "królem dzielnicy" do którego dostęp mają nieliczni. Substancję da się kupić choćby i w aptece, a diler to kolega z klasy czy z osiedla. Internet jest zaś bazą wiedzy także o narkotykach - zanim ktoś spróbuje, może sobie poczytać relacje z pierwszej ręki jak to działa, czego się spodziewać, na co uważać. Po drugie - ćpanie jednoczy ćpających. A młodzież z reguły ma wielką potrzebę przynależności, identyfikowania się z jakąś grupą. Tu mamy jeszcze bonus, bo zjednoczenie jest wokół czegoś zakazanego, nielegalnego. Mamy też popkulturę, która w wielu przypadkach pokazuje, że zażywanie czegoś to oznaka sukcesu, bycia fajnym. Przy sieczce w głowie, jaką ma przeciętny nastolatek naprawdę nie jest trudno o wzbudzenie w nim przekonania, że to co robi jest dobre. Bo przecież raper X tyle jara, więc jest zajebisty. Bo przecież rockman Y tyle wciąga, więc jest zajebisty. To i ja taki będę! Tylko jak to pewna kapela punkowa śpiewała, "idole zdychają, ty zostajesz sam".
OdpowiedzProblem polityki antynarkotykowej w Polsce polega na tym, że zamiast zalegalizować i zgrabnie opodatkować najbardziej bezpieczne substancje (LSD, marihuana, MDMA, grzybki itp.) a ścigać intensywnie to, co jest naprawdę szkodliwe (czyli m.in. właśnie amfetaminę) państwo jest najbardziej zaangażowane w łapanie gimbusów z nieopaloną lufką. Zamiast rozbijać struktury producentów wyłapują użytkowników. Absurdalne przepisy i żenujące wykonanie. Ludzie zawsze ćpali, ćpają i ćpać będą. Mechanizmy, które wywołują przyjemność z zażywania narkotyków są zbyt głęboko w nas wbudowane i zbyt pierwotne, żeby dało się z tym walczyć. Polityka antynarkotykowa powinna polegać nie na kompletnej prohibicji, bo to jest pic na wodę tylko na minimalizowaniu szkód. PS: Na pewno ktoś się obruszył i pomyślał "jaktotak, toż ja nigdy, żadnych narkotyków, można żyć bez nich!" - pamiętajcie, że alkohol to też substancja psychoaktywna i to całkiem mocna.
OdpowiedzCzy istnieje coś takiego jak używkofobia? Bo ja nigdy ani papierosa, o narkotykach nawet nie wspomnę. Alkohol owszem, bywał, ale odkryłam, że nie lubię być pijana ani nawet lekko podpita. Poza tym wydaje mi się, że jak rodzice uzależnieni oboje to jeden drink ze mnie pijaczkę nałogową zrobi. I dlatego zastanawiam się, czy to nie fobia - wiem, że mój strach jest irrcjo
Odpowiedz... irracjonalny, ale nie potrafię się go pozbyć. I szczerze mówiąc nie wiem czy warto... *chciałam poprawić literówkę i niechcący trafiłam palcem w "wyślij".
Odpowiedz@singri: mam tak samo. Z tym że nawet nigdy się nie upiłem.
OdpowiedzAkurat polityka antynarkotykowa kilku ostatnich rządów, to temat rzeka. A właściwie bagno, bo grząski i bardzo skomplikowany. I ma drugie i trzecie dno. Kiedyś tvp regionalna łódź zrobiła reportaż na ten temat. Bardzo wnikliwy i rzeczowy reportaż. Statystyki, analizy, znalezienie i omówienie korelacji między zmianami w prawie i praktyce profilaktycznej a skalą problemu. Omówili jakie zmiany i działania jak wpływają na sytuację i jakie mają skutki. I wiecie co? Można zacząć wierzyć w teorie spiskowe jak się to chciało obejrzeć. Nie ma. Po prostu nie ma. Nie istnieje, nikt takiego nie kręcił itd. A tak naprawdę został zablokowany, dostali zakaz publikacji. Wyciekło do sieci (ta, samo :) ale żeby go obejrzeć, musiałem wchodzić przez anonimowe proxy w azji. Z polskiego IP go nie było ani na yt, ani w googlu. Jakby nigdy nie istniał. Taka ciekawostka. Spróbuję go znaleźć jeszcze raz. Tym razem zgram na dysk i gdzieś wrzucę. Bo sam materiał też bardzo dużo daje do myślenia.
Odpowiedz