Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia użytkowniczki Kuchareczkaa (72487), dotycząca małego rozgarnięcia braci akademickiej, przeradzającego się później…

Historia użytkowniczki Kuchareczkaa (72487), dotycząca małego rozgarnięcia braci akademickiej, przeradzającego się później w bezczelność, przypomniała mi jedną sytuację z moich studiów.

Jedna z rocznikowych koleżanek, Ania, słynęła wśród studentów naszego kierunku dzieleniem się notatkami i opracowaniami podanych przez wykładowców zagadnień do różnorakich egzaminów i zaliczeń. Robiła to całkowicie charytatywnie, niezmiennie twierdząc, że skoro solidne notatki i pomoce naukowe robi i tak sama dla siebie, aby łatwiej było jej się uczyć, to nie ma problemu, aby przy okazji ułatwić życie innym. Taka sytuacja trwała bodaj przez pięć sesji - Ania udostępniała swoje materiały do skserowania/zeskanowania każdemu, kto chciał, nie oczekując (i często zresztą nie słysząc) choćby zwykłego "dziękuję".

Sytuacja uległa zmianie podczas przygotowań do sesji letniej na III roku - z niewiadomych przyczyn, tym razem Ania nie poinformowała o możliwości skorzystania z jej dorobku. Innymi słowy - nie udostępniła w tej sesji żadnych swoich notatek ani opracowań. Jaka była reakcja wielu "kolegów" i "koleżanek" z rocznika? Chyba łatwo się domyślić - potężny, nieprzejednany, złowróżbny foch, połączony z obrabianiem tyłka, pretensjami o to, że Ania nie wywiązała się ze swojego oczywistego, psiego wręcz obowiązku. Gdy w końcu parę normalnych osób nie wytrzymało i głośno odezwało się, że dotychczasowe przysługi Ani były wyłącznie jej dobrą wolą, nie zaś zobowiązaniem, podniosło się kolejne larum, sugerujące, że było wręcz przeciwnie. Do dziś pamiętam komentarz jednego z oburzonych, obawiającego się o własny los podczas egzaminów: "Przecież ona przyzwyczaiła nas do tych notatek! Jak nie chciała robić teraz, to TRZEBA BYŁO uprzedzić!".

Ot, przyszłość narodu ;).

uczelnia

by Vesania
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 12

dzielenie sie notatkami mialoby sens, gdyby wszyscy wspolpracowali, ale najczesciej to wyglada tak, ze jedna osoba w grupie chodzi sumiennie na wyklady np. te o 7 rano, a pozniej masa leni oczekuje pozyczenia wszystkich notatek przed egzaminem. W takiej sytuacji nie dziwie sie, jest grono osob, ktore nigdy na wyklady ńie chodza, a wszystkiego oczekuja. Albo ktos zdobedzie odpowiedzi do testu z poprzedniego rocznika, na poczatku sie dzieli, a pozniej jak sie zorientuje, ze ma szanse na stypendium to do glowy uderza sodowa i zaczyna sie wyscig szczurow.

Odpowiedz
avatar paski
13 15

@nursetka: Medal ma dwie strony, ja też byłam często posądzana o "sodówkę w głowie" bo na początku się dzieliłam z każdym a potem zauważyłam, że jak się dzielę to tracę a jak się nie dzielę to jeszcze zyskuję. Pomagałam tylko 5-6 osobom, które też się dzieliły notatkami/cennymi informacjami. Może to samolubne i bardzo interesowne ale szybko się nauczyłam, że każdy musi dbać o siebie bo jak nie to się zostanie zjedzonym. Zresztą ukończyłam kierunek gdzie same notatki nie wystarczały i pasożyty prędzej czy później odpadły.

Odpowiedz
avatar singri
5 7

@paski: "Może to samolubne i bardzo interesowne" A jakie ma być? Takie jest życie. W pracy nikt by się raczej nie dzielił swymi wynikami, gdyby nie dostawał nic w zamian, prawda?

Odpowiedz
avatar Always_smile
1 1

@nursetka: u nas na początku też tak było, ze większość grupy czekała na gotowe, portem stwierdziliśmy, że tak być nie może i na google docsie puściliśmy lise kto odpowiada za dobre notatki z danego przedmiotu. Każdy kto sie wpisal miał dostep do calośc, komu sie nie chciało, nie miał nic.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
12 18

A potem właśnie takie debile, niedouczone ćwoki, które przejechały na cudzych notatkach, na cudzej ciężkiej pracy nas leczą, reprezentują nas np w sądzie, są sędziami, prokuratorami... God save the Queen!!!

Odpowiedz
avatar kitiko
3 3

@Iceman1973: Ta, bo na pewno to ma znaczenie z jakich notatek się uczył prokurator. Jakby się uczył z książek to ok, ale z czyichś notatek to już pasożyt. Co tam, że notatki w 99% to to co wykładowca powiedział, a 90% tego co wykładowca powiedział jest z książek.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
13 13

Tak właśnie przypuszczałam, że próba obrony właścicielki notatek źle się skończy. U mnie było podobnie-pewna dziewczyna jako jedyna załapała o co chodzi na pewnym przedmiocie i reszta delikatnie prosiła ją o pomoc, nic nie narzucając, dostosowując się do niej. Ale kilku gwiazdom się to nie spodobało ("Ja nie będę czekała na nią godzinę dłużej", "Jak to rozwiążesz to weź mi wyślij"). A jak ktoś nie pomoże, to oczywiście jest be i nie dobry i w ogóle burak.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
15 15

Tak, trzeba było uprzedzić. Listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Zazwyczaj najbardziej oburzone osoby to te co nie dzielą się własnymi notatkami, czy pomocami naukowym ani nie pomagają w żaden inny sposób.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
12 12

@rodzynek2: Bo dojna krowa przestała dawać mleko. Dla mnie najgorsze jest to, że często nawet najgłupsze pomysły i roszczenia mają poparcie i tworzy się taka złowroga grupka, narzekająca na innych. I taka mała obserwacja: w gimnazjum i liceum jak ktoś był nielubiany, to wiedział o tym, rówieśnicy nie kryli się z tym. Na studiach jest zazwyczaj tak, że nie ma uczelnianego wyrzutka, z każdym można się trzymać, jeśli jest z niego jakiś pożytek. U mnie taką osobą jest Paulina, która nie ma żadnych problemów z zaliczeniami, a przez to szybko zyskała liczne grono "znajomych". Jest dobra, żeby ją wykorzystywać, choć (jak to określiła jedna dziewczyna) wstyd się z nią pokazywać. Nigdy nigdzie nie jest zapraszana, podwożona itp., często siedzi sama, ale w okresie sesji i potrzeby notatek, jest baaaardzo lubiana.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
4 6

@kwadrylion: i to jest cholernie smutne, swiadczy o tym jakimi ku wami sa ludzie. Sam widze u siebie na zaocznych mlode pokolenie odstawia. To czasami mam ochote podejsc i w pysk strzelic

Odpowiedz
avatar kwadrylion
0 0

@Zlociutki: Ja nie dzieliłabym na młodszych i starszych, bo w mojej grupie są osoby i takie i takie i obie grupy wykorzystują. Wg moich obserwacji starsze są bardziej wyrachowane, bo mają poważniejszy stosunek do studiowania. Młodsze osoby częściej są luzakami i tak nie kontrolują wszystkiego. Przykładem jest chociażby to, że jak było wpisywanie ocen do indeksów (na mojej uczelni jeszcze obowiązują), to wykładowcy postanowili iść alfabetycznie, od A do Z. Starsze koleżanki (w wieku rodziców) nie narzekały, bo na ich szczęście były na początku alfabetu. Jak dosłownie kilka razy wykładowca poszedł od końca alfabetu to był wielki raban, bo pani na "B" nie będzie tak długo czekała i manipulując dostałam wpis od razu :) Tak samo jak była kolejka do wykładowcy z pracami i jedna taka starsza koleżanka stworzyła sobie nową kolejkę-z drugiej strony biurka i była w niej pierwsza.

Odpowiedz
avatar niepojmuje
11 11

Mój chłopak mawia: "jeśli komuś pomożesz, później on/ona Ci się odwdzięczy". A ja za każdym razem poprawiam go: "jeśli komuś pomożesz, to będzie co najwyżej wiedział gdzie szukać, gdy znów będzie potrzebował pomocy". Takie życie...

Odpowiedz
avatar emilyana
9 9

Skąd ja to znam. Na studiach byłam dość "ogarnięta", a przy tym dobroduszna, więc nie raz zdarzało mi się podzielić swoją pracą. Pamiętam jak przeniosłam się na studia dzienne z zaocznych i znajomi z tych drugich zaczęli do mnie wypisywać z prośbą o poinformowanie ich, jakie pytania dostaliśmy na egzaminie z czegoś tam, bo akurat na dziennych przypadał tydzień wcześniej. Przedmiot należał do trudnych, więc napisało do mnie w tej sprawie kilka osób i prosili naprawdę bardzo bardzo gorąco, opisując przy tym jak bardzo bardzo będą mi wdzięczni. No, a że mieliśmy kiedyś dobre kontakty to stwierdziłam: żaden problem. Na świeżo po egzaminie przysiadłam i na fejsbukowej grupie wypisałam im praktycznie pytanie po pytaniu. Nie spodziewałam się pieśni dziękczynnych, ale nie spodziewałam się też, że nikt z ok.30 osobowej grupy nie napisze nawet głupiego "dzięki" w komentarzu. Więc cóż... mi tych 15 minut z życia nie ubyło, natomiast oni stracili sporo, bo przez kolejne dwa lata właściwie wszystkie egzaminy na dziennych przypadały przed tymi na zaocznych (a, z tego co wiem, pytania w większości pzypadków były takie same albo bardzo podobne). A ja naprawdę miałam zadatki na dobrą życzliwą koleżankę, no ale cóż... Nie na jelenia.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
0 0

@emilyana: Bo to działa trochę jak w przedszkolu - jak dasz się pobawić zabawką to jest taka fajna i kochana. Jak nie dasz - baw się tą swoją brzydką zabawką sama. Nie ma nic pomiędzy. Mnie też kiedyś spotkała taka sytuacja, że pisałam test wcześniej niż inni i podałam pytania, ile zapamiętałam tyle dałam (jeśli nie pytanie, to omawiane zagadnienie, to pojęcie, to nazwisko, żeby tylko pomóc). Jak innym razem pisałam coś później to niestety dostałam kilka niezrozumiałych pytań, z których nic nie wynikało, bo jakoś nagle wszyscy zapomnieli co było.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

I ta "przyszłość narodu" mnie przeraża. Tysiąc lat przed dinozaurami na studia się szło jak sie było mądrym/inteligentym i gdy ktoś był w czymś dobrym lub to naprawdę lubił. Na pewno nie było idealnie, ale przynajmniej nie tak jak teraz, że na studia się idzie, bo to wręcz przedłużenie szkoły pogimnazjalnej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

Kompletnie twojej koleżanki nie rozumiem. Szukała sobie przyjaciół czy co do cholery? Poświęcała swój czas aby opracować sobie tematy,chodziła sumiennie na wykłady i nagle,tak z dupy niczym święta Teresa,postanowiła się tym ze wszystkim podzielić. Dobrze,że zmądrzała.

Odpowiedz
avatar Vesania
0 0

@Day_Becomes_Night: Przyjaciół/kolegów miała i bez dzielenia się notatkami. Nie chodziło jej ani o czyjąkolwiek dozgonną wdzięczność, ani o rzewne podziękowania, ani o zdobycie popularności - robiła to ot tak, po prostu. Można tego nie rozumieć czy nie popierać takiego postępowania, ale nie uważam, że uprawnia to do nazywania jej niemądrą czy podejrzewania o poszukiwanie poklasku.

Odpowiedz
avatar burninfire
2 2

@Day_Becomes_Night: podobno w tych prehistorycznych czasach, bez dostępu do internetu, na studiach było tak, że ludzie po całym mieście do siebie jeździli i kserowali/przepisywali notatki. Fajnie trafić na osoby, które się nimi dzielą, bo nie wiem czy masz ukończone studia, ale czasem jest naprawdę sporo roboty, wykłady są o czymś innym niż ćwiczenia i laboratoria, zajęcia kończą się 3 dni przed sesją, więc dobrze jak ktoś coś weźmie na siebie. Tylko niestety, zważywszy na istnieje takich pijawek to ja też obecnie nie dałabym nikomu nic za darmo.

Odpowiedz
avatar Vesania
0 0

@burninfire: Zgadzam się z tym całkowicie. Raz ja korzystałam z czyichś wrzuconych na grupowego maila, przepisanych lub skserowanych notatek, innym razem reszta uczyła się z moich. Jeżeli robiłam sama dla siebie skrypt czy opracowanie materiału na jakieś kolokwium czy egzamin, najczęściej też udostępniałam je całej grupie, wychodząc z założenia, że co mi szkodzi, skoro i tak mam to zrobione. Uprzedzając pytanie - nie szukałam w ten sposób przyjaciół ;).

Odpowiedz
avatar Gadzina
4 4

Mam błąd w Matrixie... Przez część studiów pożyczałam notatki i własnoręcznie robione skrypty kilku osobom z roku. Zawsze gdzieś "wypłynęły" i cały rok zdawał egzaminy na moich notatkach. No 80%. Doszło do tego, że idąc korytarzem zauważyłam u dziewczyny z wieczorówki ksero z moich notatek. Trzeba przyznać, że była miła. Spytała czy chcę ksero, bo dobre, a ja jestem z tego samego roku tylko z zaocznych.To raz. Dwa to to, że na wykładach byłam aktywna - nie po to płace za studia, żeby nic później nie umieć - osoby które chętnie korzystały z moich notatek nie szczędziły komentarzy, bardzo nieprzyjemnych, gdy o coś jeszcze pytałam czy prosiłam o dokładniejsze dane, źródła itp. Bo wykład się przedłużał... Nie zmienia to faktu, że mułkom i tak najlepsze notatki nie pomogą.

Odpowiedz
avatar inga
2 2

Miałam podobną sytuację, ale jako prowadząca. Przedmiot nowy, dość trudny, teoretyczny, więc widząc panikę w oczach pierwszorocznych dzieciaków nieumiejących jeszcze notować, z własnej inicjatywy zaczęłam wysyłać im krótkie zestawienie najważniejszych informacji z wykładu. Spisywałam je specjalnie dla nich, bo moje robocze notatki byłyby dla nich zupełnie niezrozumiałe, po ostatnich zajęciach nie miałam na to czasu - i... dostałam od starosty maila z pytaniem, dlaczego jeszcze nie przesłałam notatek. Bo oczywiście nikt nie zapisał nawet tematu wykładu i jak oni mają się teraz przygotować do egzaminu?!?! To jedna z wielu nauczek, jakie dostałam. Dasz palec, wezmą całą rękę i jeszcze będą narzekać, że zbyt żylasta.

Odpowiedz
avatar natalia
0 0

Ja cały czas nie potrafię zrozumieć, jak ludzie na 5 roku nie potrafią ogarnąć regulaminów, rozkładów zajęć, wypełniania indeksów. Jest strona, zazwyczaj są tam wszystkie potrzebne informacje, ale i tak na fb w ciągu semestru dziesiątki pytań o to samo. Poprzednia starościna rozpieściła ludzi, bo przed oddaniem indeksów do zakładów sprawdzała czy zostały wypełnione i uzupełniała nie wypełnione. Teraz starościna nam się zmieniła i jest płacz i zgrzytanie zębów, bo każdy musi ganiać swój indeks, żeby wypełnić i uzupełnić brakujące wpisy. Taka lekcja życia była potrzebna na pierwszym roku, a nie piątym, ale tak czy siak nie rozumiem, jak można nie ogarnąć nawet własnego indeksu. Non stop pytania "czy ma ktoś notatki/wykłady/seminaria/rozwiązane testy" zadawane ciągle przez te same osoby - ewidentne żerowanie. Jeszcze o ile jedną mamusię mogę zrozumieć, mimo że jest najbardziej irytująca z całego tego towarzystwa, to innych nie potrafię. Mi byłoby wstyd tak ciągle prosić o efekty czyjejś pracy. Nie wiem kiedy ci ludzie dojrzeją.

Odpowiedz
Udostępnij