Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Bardzo piekielne. Bliska mi osoba (nazwijmy ją P) oddała samochód do warsztatu…

Bardzo piekielne.
Bliska mi osoba (nazwijmy ją P) oddała samochód do warsztatu w celu dokonania drobnej naprawy.
Dzień później P przegląda w internecie wiadomości lokalne. Widzi zdjęcia z wypadku, samochód totalnie zniszczony, leży na dachu: "O, marka i kolor taki, jak mojego wozu... i rejestracja też podobna*...!!!" P zmroziło, łapie za telefon i dzwoni do warsztatu pytać o samochód. Właściciel potwierdza najgorsze przypuszczenia.
Jak to się stało? Okazało się, że pijany pracownik warsztatu wybrał się na nieplanowaną przejażdżkę. Jadąc po mieście z prędkością dużo większą niż 50km/h, przywalił w barierkę, samochód dachował. Kierowcy właściwie nic się nie stało, na szczęście też nikogo nie zabił.

Nie mieści mi się w głowie, dlaczego właściciel warsztatu dopuścił do samochodów klientów, pijanego pracownika. Sprawa jest w toku. Warsztat jest ubezpieczony, jest więc nadzieja na odszkodowanie, chociaż czarno to widzę, bo sprawca wypadku podobno już przedstawił jakieś papiery od psychologa (niby że niepoczytalny, czy co - szczegółów nie znam). P uzbrojony w adwokata, czeka na razie na wycenę szkód przez ubezpieczyciela warsztatu.

Uważajcie - gdy oddajecie samochód do naprawy, to możecie go już nie zobaczyć w jednym kawałku.

*Fragment rejestracji był widoczny na zdjęciach z wypadku.

by etam
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
21 21

Papiery sprawcy to sprawa pomiędzy pracownikiem a warsztatem. Klienta to nie dotyczy. Klient dochodzi odszkodowania od firmy, nie od człowieka przecież. Swoją drogą, ubezpieczyciel pewnie postara się zaniżyć wartość auta, zawyżyć wartość złomu (lub przekonać że da się naprawić!), i jeszcze wykręcić się od zadośćuczynienia za kłopoty i czas bez samochodu... Zdziwię się, jeśli nie :(

Odpowiedz
avatar etam
3 3

@bloodcarver: Ja tez tak uważam - odpowiedzialność za auto ponosi warsztat. No własnie boję się, że ubezpieczyciel będzie kręcił. Mam nadzieję, że jakoś uda się z tego wyjść obronną ręką. P ma tez AC, więc może w tym jest nadzieja...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2016 o 13:02

avatar krogulec
4 4

@etam: Rozliczenie między ubezpieczycielem a warsztatem nie obchodzi klienta. Klient powinien otrzymać auto zastępcze, oraz dostać wybór: 1. Żąda naprawionego auta przez ASO, a nie warsztat sprawcę, wraz z odszkodowaniem za powypadkowe zmniejszenie wartości pojazdu. 2. Dostaje pieniądze na podstawie EuroTax i wartości pojazdu wyliczoną przez ubezpieczyciela podczas zawierania OC.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 5

@krogulec: w przypadku drugim ubezpieczyciel tez powinien zwrócić koszty wynikłe ze złomowania pojazdu, szukania drugiego, kosztów urzędowych przy rejestracji oraz zwrotu wynagrodzenia np bezpłatne urlopy) przy straconym czasie na poprzednie czynności.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@krogulec: Tyle, że zazwyczaj ubezpieczyciel ma też w umowie, że w takich sprawach jest pełnomocnikiem klienta, czyli warsztatu. Co oczywiście nie wyklucza pozwania warsztatu w razie, jakby ubezpieczyciel kręcił.

Odpowiedz
avatar edeven
7 11

Dobrze że nie złapał go żaden fotoradar, bo (nauczona historiami z tego portalu), sądzę że policja kazałaby płacić mandat koleżance, bo jej samochód

Odpowiedz
avatar n0rek
2 2

Akurat przy OC warsztatow to raczej nie robia takich problemow, znajomy ma warsztat, placi nie male OC i na dwa przypadki nie bylo zadnych problemow, fakt ze nie byly to szkody calkowite tylko zbita szyba lub urwany rozrzad ale jednak zero problemow. Duze znaczenie ma w jakiej firmie sie ubezpieczasz.

Odpowiedz
avatar etam
1 1

@n0rek: Mam nadzieję, że odszkodowanie będzie sprawiedliwe. Samochód ze średniej półki cenowej, nie taki znowu nowy, ale strata jest.

Odpowiedz
avatar n0rek
6 6

@etam: z reguly jezdzimy takimi autami na jakie nas stac wiec strata kazdego boli :) trzymam kciuki zeby sprawa zakonczyla sie pozytywnie

Odpowiedz
avatar kejka09
-5 7

Sama miałam podobny przypadek. Jednak ostatnie zdanie niepotrzebne.

Odpowiedz
avatar etam
0 0

@kejka09: Z ciekawosci - też Ci rozwalili samochód? czy nie az tak źle?

Odpowiedz
avatar Draco
9 11

A mnie ciekawi jak sobie "zrobić żółte papiery" w opcji bez większych konsekwencji w codziennym życiu. Normalnie osoba chora i niezrównoważona psychicznie może mieć problem z zatrudnieniem i korzystaniem z niektórych usług. Ale kurde... jaki to byłby luksus. - Wkurzy mnie sąsiad patol? Mogę mu bezkarnie wlać. - Mam daleko do domu... wsiadam do pierwszego lepszego samochodu, wywalam kierowce i jadę. - Jakiś gówniarz będzie mnie wyzywał? Mogę go złapać związać i powiesić za nogi na najbliższym drzewie. No kurde, żyć nie umierać :P

Odpowiedz
avatar n0rek
4 4

@Draco: tyle ze za wieksze akcje idziesz na przymusowe leczenie i mozesz dzielic cele z Napoleonem ;)

Odpowiedz
avatar Draco
6 6

@n0rek: Tylko z tego co wiem z tego leczenia wychodzisz szybciej niż z paki ;) A tak serio to mnie bardzo ciekawi jak sporo osób zdobyło "żółte papiery" a normalnie funkcjonuje w społeczeństwie. W sensie, że pracują, maja prawko itd. A jak ktoś ich wnerwi to nasrają mu na wycieraczkę, albo kogoś pobiją i nagle machają swoimi "papierami" i ani policja, ani sąd im nic nie robi. Czytałem, że masa osób w latach 90 załatwiała sobie "żółte papiery" żeby mieć rentę. Oczywiście załatwiali to dając w łapę psychiatrze, albo symulując. Czytałem też, że podobno wystarczy twierdzić, że się słyszy głosy i ma jakieś fobie. Żeby nie było, nie chce być "oficjalnym świrem". Po prostu mnie ciekawi jak ci ludzie to robią.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 0

@Draco: Nie wiem jakie problemy wyobrażasz sobie przy zatrudnieniu. Twój pracodawca weryfikował, czy masz papiery czy nie? Wątpię. Nie ma ani prawa, ani możliwości tego zrobić. Twój szef nie wie, czy masz w szufladzie papiery, czy nie masz. Podobnie z usługami. Tylko w przypadku ubezwłasnowolnienia opiekun ma obowiązek dostarczyć pracodawcy czy usługodawcy papiery. A jak tego nie zrobi, to wina i odpowiedzialność opiekuna, tylko sądzić się trzeba...

Odpowiedz
avatar Erica_Cartmanez
0 0

@Draco: wystarczy mieć depresję, potem tylko przedstawić zaświadczenie że jest się leczonym psychiatrycznie i to by było chyba na tyle, chociaż głowy nie daję. Leki SSRI chyba trochę zmieniają świadomość, więc zawsze można palnąć że było się akurat w trakcie kuracji i pod wpływem antydepresantów coś nam odj*bało i porwaliśmy czyjś samochód.

Odpowiedz
avatar xyRon
2 4

Możesz napisać markę i model pojazdu? Bo ciekaw jestem czy to może spotkać każdego, czy też może tylko posiadaczy droższych aut, gdzie okazja na przejażdżkę to nie lada gratka.

Odpowiedz
avatar etam
2 2

@xyRon: Samochód 7-osobowy typu np. Seat Alhambra, ok. 12-letni...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2016 o 16:33

avatar xyRon
3 5

@Fahren: No taka różnica, że jakby to było wypasione Audi R8 to sam bym się ślinił żeby się takim przejechać, a jak pospolity Golf III to raczej niezbyt. Więc pytanie jest o tyle zasadne, że jeśli to pospolite auto to wtedy grozi to każdemu, a jeśli jakieś wypaśne, to tylko niektórym. :D

Odpowiedz
avatar nuclear82
0 4

@xyRon: A myślisz że sprawi to jakąś różnicę nawalonemu jak szpak pracownikowi, chcącemu zażyć trochę adrenaliny? Nawet stary Golf czy Poldek wyciągnie te 120 km/h a to wystarczy do narobienia dużych szkód jeżdżąc po mieście.

Odpowiedz
avatar risingsun
1 1

Znajomy ostatnio dostał informację z policji, że "ukradł paliwo na stacji na drugim końcu Polski"... samochód był w tym czasie w autoryzowanym serwisie jednej z marek samochodowych, do odbioru dnia kolejnego.... Jak sprawa będzie się toczyć, nie wiem, póki co przesłuchania.... a jak kolega chce zobaczyć nagranie to zapraszamy na komisariat na drugim końcu Polski ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

zbadaja go biegli sadowi i niech spada z ta niepoczytalnoscia

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Generalnie zostawianie samochodu w warsztacie to ryzykowna sprawa - jak pijany pracownik nie rozbije, to może przyjść komornik, zająć go (bo jest we władaniu właściciela warsztatu, który może być dłużnikiem) i sprzedać za grosze. Nie tak znowu dawno komornik zrobił tak z pojazdem straży pożarnej, który był naprawiany w warsztacie.

Odpowiedz
avatar Pandorra30
0 0

Znam przypadek, w którym samochód został z warsztatu ukradziony. Auto było ściągane lawetą z autostrady, gdyż odmówił posłuszeństwa w trakcie jazdy. Najlepsze w tym wszystkim było to, że ubezpieczalnia nie chciała wypłacić odszkodowania z poniesioną stratę, ze względu na "koszty naprawy przekraczające wartość auta". Na szczęście właściciele nie odpuścili i po kilkumiesięcznej batalii dostali pieniądze. Każdy się zastanawiał jak to możliwe, że zepsute auto tak po prostu zostało ukradzione? Niestety nie dane nikomu było się tego dowiedzieć, gdyż krótko po tym incydencie mechanik zawinął interes i zwiał :)

Odpowiedz
Udostępnij