Działo się to ponad 15 lat temu, miałam wówczas 6 lat i nie pamiętam idealnie.
Jechałam z mamą autobusem komunikacji miejskiej. Dla młodszych userów, co nie znają realiów: wówczas autobusy były wysokie, tuż za wejściem znajdowały się 2 schodki, a same metalowe drzwi otwierały się z hukiem.
Wracając - w autobusie byłyśmy chyba tylko my (albo ze dwoje dodatkowych ludzi, których mogę nie pamiętać). Autobus zwalnia i podjeżdża na nasz przystanek, więc z mamą podchodzimy do wyjścia. Kierowca otworzył drzwi, ale - jechał. Nie zatrzymał się, prędkość co prawda niska, ale jednak. Mama wysiadła w biegu. Ja dzieckiem byłam płochliwym, nie odważyłam się. Drzwi się zamknęły.
Podejrzewam, że gdyby mama nie zaczęła uderzać w bok autobusu, to bym pojechała dalej. Bo kierowcy nie chciało się zatrzymać.
Może bał się, że jak stanie to już nie ruszy :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2016 o 8:35
Kiedys jechałam tramwajem z mama i siostrą. Czekałyśmy już pod drzwiami by wysiąść, tramwaj się zatrzymał, ja wysiadłam a mama tylko się rozejrzała, że to nie nasz przystanek (ciemno było) i została w środku. Szczęśliwie starsza siostra krzyknęła bym wracała, bo mama nawet nie zauważyła, ze wysiadłam :)
OdpowiedzW Częstochowie dalej są takie autobusy..
OdpowiedzBardziej piekielna, niż kierowca, była tutaj Twoja mama - podróżując z małym dzieckiem, wyskakiwać w biegu z autobusu...? I np nie wziąć dziecka na ręce, tylko skoczyć przodem i liczyć na to, że dziecko też wyskoczy...? Słabo...
OdpowiedzMoże się mylę, ale chyba lepiej jest wyskoczyć i złapać dziecko, niz wziąć je na ręce, skoczyć, i wywrócić się z dzieckiem w rękach
Odpowiedz@edeven: to sie nie skacze w ogole, chyba widziala, ze autobus sie nie zatrzymuje!!
OdpowiedzPodobnym pośpiechem cechują się często kierowcy busów. Lubią ruszać zanim człowiek dobrze wejdzie i drzwi za sobą zamknie, a jednocześnie wołają o zapłatę za bilet, więc pasażer musi spróbować nie wywalić się na twarz i grzebać po kieszeniach/torebce/portfelu. A jak jeszcze nie daj boże ma ze sobą jakiś bagaż...
Odpowiedz@RudaPaskuda: dlatego ja w takiej sytuacji mówię "przepraszam, zaraz wracam" i myk dalej. Przecież nie będzie mnie gonił. Oczywiście wracam i kupuję bilet.
Odpowiedz@Litterka: ja na szczęście od jakiegoś czasu nie muszę korzystać z komunikacji publicznej, ale jako uczennica czy studentka parę razy zaryłam nosem jeszcze przy zamykaniu za sobą drzwi, jako że taszczyłam plecak, teczkę z rysunkami lub zakupy. Raz byłam świadkiem jak chłopak w moim wieku poleciał na szybę, bo kierowca gwałtownie ruszył gdy on wyciągał portfel. Rozbty nos i podejrzenie wstrząśnienia mózgu.
OdpowiedzMój busiarz tak robi, ale zawsze wchodzę już z odliczoną kasą w ręce :P
OdpowiedzA może to ten typ kierowcy który najpierw otwiera drzwi a potem się zatrzymuje. A że mamuśka skoczyła jak gazela, dzieciak został w środku to wolał zamknąć drzwi żeby dzieciak nie wypadł za matką i się nie porozbijał na chodniku albo wpadł pod koła.
Odpowiedz