Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Razem z mężem postanowiliśmy wzbogacić swoje życie o kota. Długo rozmawialiśmy, daliśmy…

Razem z mężem postanowiliśmy wzbogacić swoje życie o kota. Długo rozmawialiśmy, daliśmy sobie czas na przemyślenie etc. Jednak chęć została, stwierdziliśmy, że kot będzie miał się u nas dobrze.

Postanowiliśmy przygarnąć kociaka z przytuliska współpracującego z miejskim TOZ-em. Przytulisko typu dziesiątki kotów u pani, prowadzące fanpage zapełniony apelami o dom dla smutnych zwierzaków.

Akurat Centrum Handlowe organizowało wystawę, gdzie pani ze swoimi kociakami była, więc postanowiliśmy z nią porozmawiać, zapytać o wymagania. Na miejscu przecisnęliśmy się przez tłum rozentuzjazmowanych dzieciaków oglądających przytuliskowe kotki w klatkach.

Zagadaliśmy i oto czego się dowiedzieliśmy:
- Pani na miejscu nic nam nie powie o adopcji, przyjdzie do nas, obejrzy dom i wtedy może obłaskawi nas rozmową o adopcji.
- Mieszkanie wynajęte? To źle, bo przecież kotu będzie szkodzić mieszkanie w takim, my tacy nieogarnięci życiowo, że w wieku 26 lat nie mamy własnej willi na kredyt.
- Tak w sumie to ona to średnio widzi, bo jesteśmy młodym małżeństwem, na pewno planujemy gromadkę dzieci i pierwsze co zrobimy to wyrzucimy kota.

Jednak dostaliśmy wizytówkę i łaskę możliwości skontaktowania się z panią. Nie zrobiliśmy tego, kota mamy od koleżanki i jak na razie nie wypomina nam warunków mieszkaniowych.

fundacje

by paninene
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar janhalb
11 13

@mnemonik: "Karmić dobrej jakości karmą a nie suchą, resztami z obiadu, czy whiskasem." Oczywiście, bo przecież w schronisku koty jedzą wędzone łososie podawane na srebrnych talerzach…

Odpowiedz
avatar katem
1 1

@mnemonik: Mieszkam na parterze w wynajętym mieszkaniu. I kiedyś przez ogródek przyszedł do nas kot (drzwi balkonowe do ogrodu były otwarte) i został. Po sprawdzaniu, co kotu najbardziej smakuje (kupowałam różne karmy), wyszło, że kot preferuje whiskas więc go je. Nie pytałam właściciela przed przybyciem kota, czy ten wyrazi zgodę na kota ( płacę regularnie, sprawy ewentualnych zniszczeń są uregulowane w umowie), miałam i mam diffenbachie (trujące - kot ich nie rusza, podgryza tylko zielistkę, ale to zagraża tylko zielistce a nie kotu). Kot jest już trzy lata i nie chce mnie opuścić, choć prawie codziennie wychodzi na samotne spacery (gdy jest ładna pogoda). Rozwiązało mi to problem, bo po dowiedzeniu się, jaką trzeba przejść weryfikację, jakie spełnić wymagania zrezygnowałam z brania kota ze schroniska. Nie kwalifikowałabym się przecież do posiadania kota :D

Odpowiedz
avatar Nulini
4 4

Też długo rozważałam przygarnięcie kotka ze schroniska, ale po przeczytaniu kilku historii takich, jak Twoja, przygarnęłam kociaka, który się przypałętał do nas sam z siebie. I żyje i ma się świetnie, mimo, że WARUNKÓW ADOPCYJNYCH z pewnością byśmy nie spełnili ;)

Odpowiedz
Udostępnij