Byłem ja sobie dzisiaj po kilka części w jednej z fili znanej sieci hurtowni motoryzacyjnych. Mieści się ona na obrzeżach małego miasta, obok którego mieszkam, oczywiście z jego drugiej strony, więc zmuszony byłem przezeń przejechać.
Godziny popołudniowego wzmożonego ruchu, więc w tempie ok. 30 km/h poruszam się w sznurku samochodów, widzę, że przy przejściu dla pieszych stoi ojciec (wiek ok. 40 lat) z córką (ok. 5-7 lat), walcząc ze stereotypami dotyczącymi mojej ulubionej bawarskiej marki grzecznie zatrzymuję się przed przejściem. Rodzinka wchodzi na przejście i nagle... dziewczynce rozwiązał się but, więc zatrzymała się na środku drogi i zaczęła go zawiązywać...
I teraz co robi ojciec?? Zabiera dziecko?? Nieee, zawraca i zawiązuje buta?? , też nie... Na ŚRODKU przejścia uczy dziecko, jak wiąże się buta, dobre 2 minuty...
Dopiero klakson i solidna dawka soczystej polszczyzny kierowcy na drugim pasie skłania tego idiotę do zejścia z jezdni...
Jak to Einstein rzekł? "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej." :)
OdpowiedzTatuś pewnie wyszedł z założenia, że w każdej chwili człowiek może się czegoś nauczyć. Szkoda tylko, że on jeszcze nie nauczył się, że jak się zatrzyma na środku drogi w trakcie przechodzenia przez nią, to jakiś samochód może go zwyczajnie na tej drodze rozmaślić.
OdpowiedzMam wrażenie że wśród wielu rodziców istnieje przeświadczenie: mam dziecko=jesteśmy nieśmiertelni i wszystko nam wolno. Szczególnie to widać przy przechodzeniu przez jezdnię. Ile razy widziałam mamusie z wózkami, które na czerwonym świetle (lub w ogóle nie na pasach) wymuszały pierwszeństwo poprzez wypchnięcie wózka na ulicę (!) a potem przechodziły powolutku, zadowolone z siebie jak kierowcy hamowali z piskiem opon. Bo przecież mam dziecko, więc kierowca na bank się zatrzyma, nic nam się nie stanie, jesteśmy niezniszczalni, nam się należy!
Odpowiedz@lady0morphine: Też nieraz byłam świadkiem jak rodzic wchodził na pasy nawet się nie rozglądając. Zresztą w ten sposób ojciec moich dzieci starszą córkę prawie wepchnął pod auto dostawcze...
OdpowiedzPamiętam ten dowcip ale to już suchar!
OdpowiedzJeśli chodzi o stereotyp marki, chyba jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę... Smutne! :/ Tydzień temu wypadek w Katowicach, kobieta zginęła na miejscu, dziecko z w szpitalu, drugie ranne, mężczyzna przeżył... Kierowca rzeczonej marki - sprawca? Złamany palec. :(
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2016 o 20:59