Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była tu historia o dziewczynie, która krzywi się, że jej facet w…

Była tu historia o dziewczynie, która krzywi się, że jej facet w lecie pragnie pomagać rodzicom przy żniwach zamiast spędzać czas z nią. Chciałabym pokazać podobny temat od nieco innej strony.

Historia dotyczy pewnego Tomka* z rodziny mojego faceta. Rodzina dalsza, ale chłop fajny, więc kontakty utrzymujemy bliższe. Tomek pochodzi ze wsi, z przeciętnej rodziny - ani biednej, ani bogatej. Z dość dużym gospodarstwem, które było jednak mało dochodowe, bo ojciec (głowa rodziny) stawał okoniem na wszelkie próby innowacji i modernizacji (np. jak udało się odłożyć trochę pieniędzy, to wolał kupić sobie Lanosa zamiast nowe maszyny).

Tomek skończył technikum, do którego dojeżdżał w mieście powiatowym, po szkole oczywiście pomagał w gospodarce. Potem wybył na studia techniczne, na których utrzymywał się sam (stypendium + korki z matmy i fizyki dla licealistów). W każde wakacje przyjeżdżał na wieś pomagać w żniwach, wykopkach itd. Robił przy tym tyle samo, co starszy brat, zajmujący się głównie gospodarką (ewentualnie jakieś prace dorywcze w budowlance). Siostra nic nigdy nie robiła, wyszła za mąż w wieku 19 lat, z utrzymania rodziców przeszła na utrzymanie męża i wychowuje mu dzieci.

Po skończeniu studiów Tomek znalazł dość przyzwoitą pracę, zaręczył się z koleżanką z roku, która też dostała stałe zatrudnienie. Postanowili kupić mieszkanie na kredyt i zostać na stałe w mieście studiów.

Już wczesną wiosną zapowiedział, że nie będzie w tym roku mógł przyjechać na kilka tygodni pomagać w gospodarce, bo ma pracę, narzeczona też ma pracę, biorą nadgodziny, żeby wyposażyć mieszkanie, a jedyne dwa tygodnie urlopu zamierzają spędzić na jakimś tanim wypoczynku, a nie robiąc w polu.
Jasno się określił, że swoje życie widzi w mieście, w pracy w firmie jako inżynier. Dlatego nie będzie więcej pomagał w gospodarce, ale rozumie, że przez to całe gospodarstwo będzie zapisane bratu i on nie będzie walczył nawet o zachowek. Prosi jedynie o kilka arów łąki, która i tak jest nieuprawiana, by kiedyś tam wybudować domek rekreacyjny.

Ja myślałam, że to jest bardzo jasny i uczciwy układ. Okazało się, że nie. Ojciec go wyklął i zabronił przyjeżdżać nawet na święta. Kontakty z rodzicami zostały zerwane. Potem ojcu udało się też obrócić przeciwko Tomkowi rodzeństwo. Nie był w stanie zrozumieć, że Tomek ma inny pomysł na życie i nie chce być rolnikiem (nawiasem, mało udolnym) jak ojciec.

*Imię zmienione.

wieś

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jagoda30
-4 22

Ciekawi mnie jak konkretnie przebiegła ich rozmowa. Teoretycznie to ojciec piekielny, aczkolwiek usłyszeć coś w stylu:"Część tato, przestaje Ci pomagać, a jak już umrzesz, to trochę tylko ziemi mi zostaw, ok?" Dobór słów i kontekst wypowiedzi mógł mieć tu kluczowe znaczenie. Żeby tak bezceremonialnie poinformować ojca, jak by się chciało jego majątkiem zadysponować kiedy ten już się przekręci?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 23

@Jagoda30: Nie było mnie przy tej rozmowie, ale relacje są takie, że Tomasz powiedział spokojnie jedno zdanie, że nie przyjedzie w tym roku na żniwa czy też wykopki, bo ma pracę, a dalej już się rozmawiać nie dało, bo ojciec zaczął się pieklić, pluć się, krzyczeć i wyzywać. Dopiero w odpowiedzi na wyzwiska o nieszanowaniu ojcowizny Tomasz odpowiedział, że żadnej ojcowizny oprócz "kawałka ugoru pod lasem" nie chce i niech zapisze bratu.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
4 4

@Jagoda30: no niekoniecznie czekac az tata sie przekreci... bo gospodarstwo przepisujesz na kogos zeby moc dostac swiadczenie emerytalne lub przedemerytalne. moi rodzice po szescdziesiatce nie byli juz w stanie dluzej ciagnac pracy w gospodarstwie wiec mama przekazala calosc nastepcy, tu- mojemu bratu (wola brata jako nowego wlasciciela jest czy zrzeknie sie czesci na rzecz rodzenstwa)

Odpowiedz
avatar myscha
21 21

Dzieci, a szczególnie te dorosłe, nie są własnością rodziców, i mogą ułożyć sobie życie tak, jak im się podoba. Jeżeli podoba się gospodarstwo, to tam pracują, jeżeli nie - są inne zawody. Jeżeli ktoś prowadzi gospodarstwo i czerpie z niego dochód, to trudno wymagać pomocy (zapewne nieodpłatnej) syna, który musi zadbać o swój dom. Raczej ojciec powinien zabezpieczyć pomoc pracowników, którym by zapłacił i robota byłaby zrobiona. Ale łatwiej nie zrozumieć tej zależności i obrazić się na syna

Odpowiedz
avatar Wiewior84
14 14

@myscha: nie obraź się, ale widać, że z takimi "zatwardziałymi rolnikami z dziada pradziada" nie miałaś za dużo styczności ;) Taka jest u nich już "betonowa" mentalność niestety... Córkę za mąż za "majętnego" a synowie na ojcowiźnie mają zostać. No i ta pomoc im się, według nich, należy jak psu buda i micha za to, że dzieciaki karmią... Nie wyplewisz tego. On nie widzi, ile mu syn pomagał, tylko to, że przestał i porzucił. Że musi pieniądze wydać na pracownika... Jakim prawem, skoro syn pomagał za darmo? Takie niestety jeszcze często myślenie funkcjonuje. Przykre, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@myscha: To gospodarstwo było tak beznadziejnie prowadzone, że tylko darmowa praca rodziny pozwalała na osiągnięcie jakiegoś dochodu wyższego niż głodowy. Nie było za co zatrudnić kogoś do pomocy. Dopiero jak to wszystko pierdyknęło, brat Tomasza wyjechał na parę lat do roboty do UK, przywiózł pieniądze, kupił nowe maszyny i zmienił rodzaj upraw, to zaczął całkiem przyzwoicie zarabiać. To było możliwe, bo ich ojciec po wylewie spokorniał i złagodniał jak zrozumiał, że potrzebuje pomocy rodziny.

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 9

@Wiewior84: Pełna racja. Mój kuzyn miał takiego ojca. Gospodarstwo prowadził "po staremu". Trochę tego, trochę tamtego. Areał miał za mały aby osiągnąć duży zysk, zwłaszcza że pola podzielił na jeszcze mniejsze fragmenty, bo jak to nie zasiać trochę ziemniaków, trochę buraków czy pszenicy. Jego starsi synowie nie mieli ochoty szarpać się z ojcem, za to najmłodszy odkąd dorósł prowadził nieustanną wojnę o modernizację. Dopiero gdy ojciec cieżko zachorował udało mu się przeprowadzić reformy. Pozbył się większości zwierząt, gospodarkę ukierunkował na kilka konkretnych produktów i zaczął osiągać niezłe dochody. Na tyle duże, że kupił więcej ziemi, starego Ursusa zastąpił maszynami takimi, że głowa mała (wnętrze traktora wygląda jak centrum sterowania pociskami ziemia-powietrze), dawną oborę przerobił na mieszkania dla robotników sezonowych i z małorolnego chłopa stał się magnatem.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

byla historia o dziewczynie, ktora krytykuja jek jej szwagierki krzywia sie na to, ze ich mezowie pomagaja w gospodarstwie a ona swojego meza wspiera czytaj ze zrozumieniem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@bazienka: >byla historia o dziewczynie, ktora krytykuja jek jej szwagierki krzywia sie na to, ze ich mezowie pomagaja w gospodarstwie a ona swojego meza wspiera To nie ma znaczenia dla merytorycznej treści niniejszej historii. > czytaj ze zrozumieniem Pisz po polsku.

Odpowiedz
Udostępnij