Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

NFZ, to chyba powinno tłumaczyć wszystko... Białej gorączki dostaję na myśl, że…

NFZ, to chyba powinno tłumaczyć wszystko... Białej gorączki dostaję na myśl, że głównym tematem jest 500+ i zakaz aborcji, a nikt nie pomyśli o jakiejkolwiek poprawie opieki lekarskiej w Polsce. Ale do rzeczy, może ktoś z Was coś podpowie na piekielność NFZ.

Na początku zaznaczę, że dziadek jest honorowym dawcą krwi, ale w tym kraju to zbyt wiele nie daje... W tym przypadku dało tylko zniżki u prywatnych lekarzy. Dłuższy czas temu przeszedł również groźną chorobę płuc i udar niedokrwienny mózgu, po którym zaczął kuleć na lewą stronę i poruszać się z laską.
Było to jakoś na początku marca tego roku - dziadek się przyznał, że nie ma apetytu i nic nie je (mieszka sam, był w pełni samodzielny). Tu zaczyna się maraton, mama z dziadkiem prywatnie do lekarza specjalisty, tam skierowanie na usg (termin za 6 miesięcy), więc tego samego dnia robią prywatnie. Wychodzi tętniak aorty brzusznej i guz na wątrobie. Lekarz daje skierowanie do szpitala. Tam badają i cudują, robią tomografię płuc i wychodzi kolejny guz. Tu lekarz okazał się być super, załatwił nam przyjęcie do innego szpitala na oddział płucny za 3 dni. Inaczej nie wiem, czy byśmy się doczekali. Tam powtórka wszystkich badań i kolejne badania, okazuje się, że ogniska nowotworowe są już w głowie, obu płucach, wątrobie, krzyżu, biodrze. Plus taki, że jeszcze wtedy nic nie bolało. Jak zaczęła boleć noga, to ciężko się było doprosić o leki, w końcu z wielkim wyrzutem dali. Piekielności w szpitalu było więcej, ale wisienką na torcie okazało się być wypisanie pacjenta wymagającego już pomocy w funkcjonowaniu (dziadek powoli opadał z sił, poza tym biodro mimo leków zaczęło znowu boleć) bez powiadomienia o tym kogokolwiek. Mama pojechała w odwiedziny, a dziadek stał już ubrany, spakowany, z wypisem i skierowaniem do poradni w kolejnym szpitalu 50km od miejsca zamieszkania. Dziadek coraz słabszy, przejdzie tylko kilka kroków, w szpitalu onkologicznym spędziliśmy cały dzień bez większych konkretów, za kilka dni znowu cały dzień, żeby zadecydowano o naświetlaniach. Może chociaż to zredukuje ból w nodze. Dziadek już większość dnia leży, przejdzie kilka kroków, ale z pomocą kogoś. Lekarz nie chce przyjąć na oddział z opieką lekarską, a na samodzielny pacjent się nie nadaje, bo nie jest samodzielny. Jutro pierwsze naświetlanie, dziadek już nie wstaje z łóżka, leki przeciwbólowe nie dają rady. Lekarz prowadzący ma wszystko w nosie, a co my mamy zrobić?

Warszawa

by SzklanePoidlo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SzklanePoidlo
2 2

@martxi: ja nie wiem, czy w obecnym stanie on dożyje końca miesiąca... Rozumiem istotę problemu i to, że ratunku już w sumie nie ma, ale żeby chociaż dali coś przeciwbólowego. A tak nas odsyłają z jednego miejsca na drugie

Odpowiedz
avatar martxi
5 5

@SzklanePoidlo: W takim razie lekarz od opieki paliatywnej, Ci są właśnie od takich ciężkich przypadków. I od też nich najszybciej dostaniecie leki opioidowe skoro inne przestały już działać. Fajnie byłoby też jak najszybciej Dziadka zapisać do jakiegoś hospicjum, wtedy jeszcze lepszą by uzyskał pomoc.

Odpowiedz
avatar SzklanePoidlo
0 0

@martxi: chcieliśmy hospicjum, ale w naszym mieście jest jedno i ogromna kolejka. Nawet na wizyty domowe nie ma miejsc :/ A dwa to wymagają zaświadczenia jakiegoś, że pacjent paliatywny, a nikt nam nie dał takiego. Spróbujemy jutro jechać na te naświetlenia (a bardziej na rozmowę), jeżeli lekarz prowadzący dalej to zignoruje, to wtedy może rodzinna na miejscu nam zaświadczenie wystawi i chociaż gdzieś prywatnie leki dadzą. Tylko wtedy naświetlenia odpadną, bo 50 km samochodem dla osoby nie wstającej, to katorga, a przecież po kilku naświetleniach podobno stan się jeszcze pogarsza...

Odpowiedz
avatar nattkaa16
3 3

Nie wiem gdzie mieszkasz, ale na pewno w okolicy macie Hospicjum Domowe Caritas. Znajdź i tam na pewno otrzymacie pomoc. W poszukiwaniu pomocna będzie na pewno przychodnia, do której należy Twój dziadek. Wtedy pielęgniarka przyjeżdża 2-3 razy w tygodniu i lekarz minimum raz w tygodniu i przepisuje leki. Ale o taką pomoc nie pytaj się w szpitalach! Oni nigdy nic nie powiedzą, ani recepty nie wypiszą! Przechodziłam przez to 8 lat temu i jestem wdzięczna pomocy jaką nam dali. Mimo, że krótką, ale jednak.

Odpowiedz
avatar martxi
0 0

@SzklanePoidlo: W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki aby ten wasz prowadzący wystawił Wam wszystkie papierki. Wizyty domowe z tego co wiem załatwia się w najbliższej przychodni w której jest się zapisanym, ale pewnie też trzeba mieć jakieś zaświadczenie.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 0

@SzklanePoidlo: ale po leki przeciwbólowe - skoro tylko o to Ci chodzi - można nawet do lekarza rodzinnego się zgłosić. To po pierwsze. Po drugie BARDZO WAM WSPÓŁCZUJĘ, ale to nie jest wina NFZ, że pacjent jest nieuleczalnie chory. Tym bardziej nie jest to wina lekarzy. Wiem, że to trudne, ale czasami nic się nie da zrobić. Z mojego doświadczenia wynika, że b. dobrą mieszanką p/bólową jest pyralgin+ketoprofen - polecam. Na dziury w kości wystarczało, morfina nie była potrzebna.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
1 1

@SzklanePoidlo: POPROŚCIE lekarza o leki. Przecież oni są zabiegani, nie ogarniają wszystkich pacjentów, mają za dużo pacjentów i papierów na głowie. Takie realia w tym kraju. POPROŚCIE LEKARZA o receptę na leki (tak NORMALNIE, po ludzku - "doktorze, dziadek bardzo cierpli, czy możemy prosić o receptę na leki przeciwbólowe") i się Wasz problem rozwiąże. To samo można zrobić u rodzinnego. Trzymam kciuki.

Odpowiedz
avatar SzklanePoidlo
0 0

@BiAnQ: Jeszcze raz napiszę, że nikogo nie oskarżam o chorobę. Wiem, że nie da się tego leczyć i wcale tego nie oczekuję. Oczekuję pomocy przy osobie, która leży, ma problemy z przełykaniem, a lekarze odsyłają nas jeden do drugiego. Choćby przepisania takich leków przeciwbólowych, które pomogą, a nie takich, co mogę sobie kupić w aptece bez problemu. Rodzinna wysyła pod do onkologa, onkolog do rodzinnej, błędne koło nie? Dziadek ma leki, 16 tabletek dwa razy dziennie. Nie chce ich brać, bo nie może przełykać. Sproszkowanych nie chce, bo gorzkie. Mamy plastry, najsłabszą dawkę z poprzedniego szpitala. Teraz mocniejszej nikt nie chce przepisać, też nas odsyłają od lekarza do lekarza. Jeżeli to miało przynieść ulgę w postaci leków rozważaliśmy nawet hospicjum, gdzie te leki by dostał, ale kolejki są takie, że nie wiem, czy doczekamy. I nie wydaje mi się, żeby to była wina nasza (rodziny), a właśnie chorego systemu opieki.

Odpowiedz
avatar moniapopo
0 0

@martxi: Również apeluję o szukanie hospicjum domowego. To co innego niż hospicjum z oddziałami dla chorych, gdzie rzeczywiście miejsc nie ma. Piszesz, że Warszawa - to na pewno któreś się dziadkiem zaopiekuje. Ja sama korzystam od grudnia - choruję na raka z przerzutami od 3 lat - i bez ich pomocy nie dałabym rady funkcjonować. Jest to idealne rozwiązanie dla osób na takim etapie życia jak twój dziadek. Życzę siły, wytrwałości i cierpliwości w opiece nad chorym!

Odpowiedz
avatar mala_blondyneczka
5 5

wiesz, bycie HDK, a Zasłużonym HDK to dwie różne kwestie. Należę do ZHDK- 3 minuty roboty, by wyrobić legitymację po oddaniu określonej ilości krwi i mieć odgórnie ustalony termin 7 dni na wizytę u specjalisty.

Odpowiedz
avatar SzklanePoidlo
-1 5

@mala_blondyneczka: Dziadek już kilka lat temu dostał zasłużonego HDK

Odpowiedz
avatar nattkaa16
3 3

Nie wiem gdzie mieszkasz, ale na pewno w okolicy macie Hospicjum Domowe Caritas. Znajdź i tam na pewno otrzymacie pomoc w opiece nad dziadkiem. Możesz o pomoc dowiedzieć się w przychodni gdzie dziadek należy. W tym Hospicjum otrzymacie szybką pomoc, pielęgniarka przyjdzie 2-3 razy w tygodniu, a lekarz minimum raz w tygodniu i wpisze potrzebne recepty oraz na przykład na pampersy na Nfz. Ale w szpitalu nikt Wam nie pomoże, ani recepty nie wypiszą! Przechodziłam przez to 8 lat temu i jestem wdzięczna za pomoc okazaną przez Hospicjum w Oławie. Mimo, że opieka była krótka to i tak bardzo pomocna.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
0 0

Oddział płucny? A nie czasem pulmonologiczny?

Odpowiedz
avatar SzklanePoidlo
0 0

@ejbisidii: Oddział chorób płuc, tak się dokładnie nazywał

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
-1 1

Mojej babci nawet nie chcieli leczyć,tylko plastry przeciw bólowe, bo jak stwierdził szanowny lekarz pacjentka już jest za stara na leczenie a przeżuty są wszędzie :/

Odpowiedz
avatar BiAnQ
4 4

@aptekarkararka: po pierwsze PRZERZUTY. Polecam słownik ortograficzny. Po drugie - skoro tak powiedzieli - widocznie leczenie przyniosłoby dodatkowe cierpienie, lub zabiłoby Twoją babcię. Weźcie się ludzie ogarnijcie. Po co operować (operacja nic nie da) pacjentkę w wieku podeszłym, zadawać jej dodatkowe wielkie cierpienia związane z samym zabiegiem, jeszcze ryzykując, że skróci się jej pozostałe życie? Pacjenci, a zwłaszcza ich rodziny to najtrudniejsza część medycyny. Wszystko wiedzą lepiej i na wszystko narzekają.

Odpowiedz
avatar SzklanePoidlo
1 1

@BiAnQ: ja nie oczekuję leczenia, wiem, że nic nie da się zrobić. Ale od tego kraju mam prawo oczekiwać pomocy w takiej sytuacji, choćby podania leków przeciwbólowych, które będą działać. A nie odsyłania od lekarza do lekarza, bo tak. Przyjęcia na oddział i wsparcia przy pacjencie, który nie jest w stanie sam przełykać. Hospicjum domowe robi wizyty pielęgniarek 2 razy w tygodniu i raz lekarza. To za mało, stanowczo za mało, żeby człowiek chory miał chociaż trochę ulgi w cierpieniu.

Odpowiedz
avatar marius
-2 2

Co robić? Płacić kolejne składki na NFZ. Nazwiecie mnie piekielnym bucem bez empatii. Skoro tak ma być nazwana osoba mówiąca prawdę ...

Odpowiedz
avatar Carima
0 0

Może z innej beczki, ale przykład NFZ z dzisiaj. Poszłam ze skierowaniem się zapisać do lekarza specjalisty. Dwie panie przy okienkach - podchodzę do jednego, obok stoi staruszek ze skierowaniem. Pani, co mnie przyjmuje sprawdza terminy i chcąc nie chcąc słyszę obok "Terminy na przyszły rok już zajęte, a rejestracja na 2018 jeszcze zamknięta... Pan przyjdzie w październiku." Aż się wystraszyłam, jaki ja termin dostanę - styczeń 2017 roku. A sprawa poważna, nie pierwszy przypadek w rodzinie, takie same objawy, zalecane płukanie chemią, póki nie jest za późno. Na szczęście kobieta znalazła mi jakąś przychodnię, gdzie mają terminy na lipiec... Ale pewnie pójdę prywatnie wcześniej. Żal mi tego starszego pana, bo wiek już taki, że nie wiadomo, czy się doczeka jakiejś wizyty. Mam nadzieję, że znajdzie coś wcześniej.

Odpowiedz
Udostępnij