Historia o tym, jak bardzo można zawieść zaufanie kobiety. To moja pierwsza historia, więc przepraszam jeśli będę przynudzać - i ostrzegam, że może być długo.
Kilka lat temu, będąc na studiach, poznałam X. Bywał w barze, w którym pracowałam. Nigdy nie pił alkoholu - zawsze zamawiał zwykłą, niegazowaną wodę lub herbatę i popijał, zerkając od czasu do czasu w stronę obsługujących go dziewczyn. Z czasem zaczął mnie zagadywać, mówił, że mu się podobam i tak dalej. Nigdy nie umawiałam się z klientami, więc zbywałam go. Nigdy nie był nachalny - po prostu grzecznie i kulturalnie opuszczał bar, kiedy informowałyśmy o zamknięciu. Wydawać by się mogło, że był zwykłym, samotnym mężczyzną.
Kiedyś spotkaliśmy się w innych okolicznościach. X bardzo szybko zaczął mnie prosić, żebym się z nim umówiła. Jako że w tym momencie nie był moim klientem, a wpadł mi w oko, postanowiłam zaryzykować. Tak rozpoczęła się seria randek, która przerodziła się w związek. X miał swoje dziwactwa, jednak ja, zakochana po uszy, nie dostrzegałam w tym nic złego, a raczej próbowałam go tłumaczyć sama przed sobą. Jednym z przykładów takiego zachowania był zakaz robienia mu wizyt-niespodzianek. Tłumaczyłam sobie, że ma tak poukładane życie, że nie lubi, kiedy ktoś mu psuje plany. Taki już był. Bywałam jednak u niego w domu, gdy tylko mnie zapraszał. Tłumaczył, że mieszka w domu rodziców, którzy aktualnie żyją za granicą. Widziałam jego zdjęcia rodzinne, z których wynikało, że ma siostrę i małą siostrzenicę. Widziałam jej zdjęcie z dzieckiem.
X bardzo szanował moje zdanie na każdy temat. Na nic nie naciskał. Obiecał mi, że zabierze mnie do swoich rodziców, by mogli mnie poznać. Mówił, że nareszcie poznał kobietę, z którą chciałby się ożenić i mieć dzieci. Czułam się szczęśliwa u jego boku. Pierwsze zgrzyty pojawiły się, kiedy wyprosił mnie przed przyjazdem jego kumpla. Nie chciał, bym go poznała. Jak się później okazało - jego kumpel nie miał pojęcia, że jesteśmy razem. X nie korzystał z portali społecznościowych, więc wiedziałam o nim tyle, ile sam mi powiedział. Na urlop pojechał sam, nawet się specjalnie z tego nie tłumacząc - ot, po prostu oznajmił mi, że jedzie nad morze i wróci za 2 tygodnie.
Pewnego dnia zostawiłam u X swoje notatki. Przypomniałam sobie o nich następnego dnia, a były mi potrzebne do kolokwium. X nie odbierał telefonu, a ja nie miałam akurat nikogo pod ręką, żeby skserować. Dlatego postanowiłam ten jeden jedyny raz narazić się na gniew X i pojechać do jego domu. Zobaczyłam obcy samochód na podjeździe. Numery były zagraniczne, więc domyśliłam się, że samochód należy do rodziców X. Rzeczywiście, drzwi otworzyła mi jego matka. Nigdy nie zapomnę tego wzroku, gdy przestawiłam się w uśmiechem na twarzy, a ona z kamienną twarzą kazała mi wejść, bo musimy porozmawiać. To, co powiedziała, zwaliło mnie z nóg. X nie miał siostry. To było zdjęcie jego żony. I jego córki. Obie były za granicą, razem z jego rodzicami. On miał dołączyć do nich zaraz po zamknięciu wszystkich swoich spraw - prowadził małą firmę i trochę to trwało. Potem już tylko przeciągał swój wyjazd ze względu na mnie, kłamiąc rodzinie, że jeszcze nie wszystko ostatecznie zakończył. Jego matka, podejrzewając, że coś jest nie tak, postanowiła sprawdzić jaki jest powód tego, że coś go zatrzymuje w Polsce.
Nigdy w życiu nie czułam się tak upokorzona jak właśnie po tej rozmowie. Obiecałam tej kobiecie, że nigdy w życiu nie pojawię się więcej w ich życiu. Nie wiem, czy X i jego żona są dalej małżeństwem, czy są szczęśliwi, czy jego matka powiedziała komukolwiek o moim istnieniu. Zniknęłam z dnia na dzień. Domyślam się, że jego matka rozmawiała z nim o tym, bo od tamtej pory dostałam tylko jednego SMS-a od niego, zawierającego tylko słowo "Przepraszam". Z jednej strony cieszę się, że gdy tylko zwęszyłam bagno, od razu się wycofałam. Z drugiej jednak strony czułam się jak ściera, która omal nie rozbiła czyjejś rodziny. Było mi też żal tej kobiety, która niczego nieświadoma czekała, aż jej ukochany mąż do niej dołączy. I czuję, że moja skrzywiona psychika nie pozwoli mi więcej zaufać żadnemu mężczyźnie...
związki miłość
Nie ty,tylko on rozbiłby swoją rodzinę,nie jesteś szmatą tylko padłaś ofiarą cwaniaka. Dobrze,że tak się skończyło. Jednak fakt,faktem,trzeba bardzo uważać kogo się poznaje.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Jednak ja w chwili, w której poznałam całą prawdę czułam się winna. Że mu uwierzyłam w całą intrygę, że nie węszyłam, że nie uparłam się na poznanie jego kolegów (a może akurat wyznaliby mi prawdę). A gdyby drzwi otworzyłaby mi jego żona? Podejrzewam, że nie uwierzyłaby w to, że nie miałam o niczym pojęcia. To dało mi nauczkę, żeby nie wierzyć ludziom tak łatwo. A teraz widzę, że przeginam w drugą stronę i nie wierzę w nic. I najbardziej na świecie boję się zaufać mężczyźnie.
Odpowiedz@kaczorel: Nie masz powodu by czuć się winna.
OdpowiedzFaktycznie, zakochana kobieta jest ślepa.
OdpowiedzUganiasz się za żonatymi facetami i masz pretensje do świata? Przynajmniej facet widać, że porządny to nawet przeprosił chociaż to była wyłącznie twoja wina.
Odpowiedz@Sharp_one: Nooo, panie. Takiego idiotyzmu, to ja w internetach dawno nie widziałam.
Odpowiedz@Sharp_one: potrafisz czytać,czy ty tak na serio?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: prawdopodobnie próbował błysnąć ironią, ale nie wyszło.
Odpowiedz@Sharp_one: Mądraś inaczej
Odpowiedz@Candela: @Day_Becomes_Night: @Litterka: @maat_: NIE KARMIĆ TROLLA!!!
Odpowiedz@Armagedon: Masz rację
OdpowiedzCzy masz w ogole brata? Gdyby facet powiedział mi, że trzyma zdjęcia swojej siostry i siostrzenicy to odrazu byłoby mi to podejrzane. Zazwyczaj mężczyźni nie trzymają zdjęc swoich siostr na widoku, a już na pewno nie jako jedyne zdjęcie. Poza tym dobrze, że nie robiłaś scen i odrazu odeszłaś. Mnie też się kiedys podobna historia ze słomianym wdowcem przytrafiła. Tylko ja nie bywałam jeszcze w jego domu i polegalam na tym co mi powiedział. Prawdy dowiedziałam się od księdza, gdy przypadkowo powiedziałam z kim się spotykam.. ale zrobilam karpika :)
Odpowiedz@nursetka: Ale to był dom rodziców, więc wcale nie jest tak podejrzane. W końcu nie będzie wszystkich zdjęć chował na czas ich nieobecności, bo po co?
Odpowiedz@anonimek94: to chyba niezbyt rozgarnięty jakis, skoro udawał singla, a zapraszał kobietę do domu to powinien był schować wszystkie zdjęcia żony :) ok, przynajmniej ja tak zrobiłabym :)
OdpowiedzZdjęcia stały w salonie- w sumie mogłam o tym wspomnieć. Dom należał do jego rodziców, więc to oni decydowali o tym, co się z nim znajduje. Widziałam tylko, że dziewczyna miała podobną urodę do matki X- obie były zgrabnymi blondynkami o ślicznych, niebieskich oczach. A ja zwyczajnie uwierzyłam w tę historię. Tak, byłam łatwowierna.
Odpowiedz@kaczorel: Wcale się nie dziwię. Kto normalny by zakładał, że facet tak kłamie?
OdpowiedzŚwiat jest pełen sk...synów (hmmm - sk...córek?). Do utylizacji takich.
OdpowiedzNapięcia budować, to Ty nie umiesz. Nie miałaś o niczym pojęcia, póki Cię dosadnie nie poinformowano, Wwktórym miejscu zatem "zwęszyłaś bagno"? Nie rozumiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2016 o 11:33
@Jagoda30: Poinformowano mnie o całej sytuacji. Ponoć niektóre zakochane kobiety są zdolne do wszystkiego. Jak chociażby to tego, żeby brnąć w to dalej bez ogródek, bez względu na to czy rozwalą czyjąś rodzinę czy nie. Ja się wycofałam i o to mi właśnie chodziło.
OdpowiedzMiałam podobną sytuację tylko hmmm z innej strony. To mój facet sobie przygruchał nastolatkę. I bardzo na rękę mu było kiedy jego ojciec się wyprowadził do jej miasta. I co prawda mieszkaliśmy razem ale zdarzało mu się np brać wolne w pracy w tajemnicy i do niej jechać, albo mówić, że jedzie do ojca i ważne rodzinne sprawy będą poruszać i dlatego mnie nie bierze ze sobą. I tak się to ciągnęło w sumie półtora roku (bylismy razem 3). Jak się w końcu o lasce dowiedziałam to osobiście jej powiedziałam o całej sytuacji. Na początku wyraziła skruchę, obiecała zniknąć. Wtedy stwierdziłam, że nie jej wina- można rozgrzeszyć. Ale jak potem z pełną premedytacją kontynuowała proceder to straciłam cały szacunek i wiarę w jakąkolwiek kobiecą solidarność. I mam nadzieję że się szmata będzie smażyć w piekle. Z nim się rozstałam, cały czas to przezywam, borykam się z depresją, je*lo bo samoocenie zdrowo (która już wcześniej nie była moją mocną stroną). Jak to mówią- miłość nie jest głupia- jest upośledzona umysłowo...
Odpowiedz@alexiell: W moim bliskim otoczeniu miałam przypadek rozbitej przez inną kobietę rodziny. Widziałam cierpienie dzieci i sama je pocieszałam. I nie wyobrażałam sobie, że miałabym teraz sama zostać "tą drugą" i doprowadzić do cierpienia zarówno żony jak i dzieci tego faceta. Szczerze tej kobiecie współczuję, nie widziałam jej nigdy na żywo i nie mam żadnego kontaktu z tą rodziną, więc nie powiem jej osobiście, że jej mąż to szuja. Mam nadzieję, że prędzej czy później sama się o tym przekona.
Odpowiedz@kaczorel: noi to się chwali. Dopuki jesteś nieswiadoma, według mnie nie ma prawa Cie nikt winić. ale jak już ktoś robi coś takiego z pełną premedytacją to życzę takiej osobie każdej możliwej choroby wenerycznej
Odpowiedz@alexiell: No dobrze, ale ty byłaś ŻONĄ, czy tylko dziewczyną tego faceta? Dlaczego niby to ona jest szmatą, a nie twój facet? W końcu okłamywał was obie przez półtora roku. Chciał mieć całodobową obsługę na stałe i młodziutkie ciałko od święta. Myślisz, że nie potrafił omotać i zawrócić w głowie małolacie? Nie wydaje ci się, że też była w nim zakochana? I o jakiej solidarności kobiecej mówisz? SOLIDARNIE - to powinnyście go kopnąć w dupę OBIE. A wy walczyłyście o samca jak dwie suki o kawałek ścierwa. Przy czym ty sadziłaś, że młoda powinna z podkulonym ogonem ustąpić pola, bo TY byłaś pierwsza, jesteś z nim dłużej, więc tobie się bardziej należy. Czy ten facet - jaki by nie był - występował w charakterze sprzętu, który nic do powiedzenia nie ma i to WY miałyście zadecydować, z którą z was ma zostać? Jak dla mnie - cyrk na kółkach. Facet, o którym dowiedziałabym się, że mnie wali po rogach od półtora roku - nie miałby u mnie czego szukać i jeszcze tego samego dnia jego walizki stałyby za drzwiami. Nawet gdybym umierała z miłości przez następne pół roku.
Odpowiedz@Armagedon: Brawo, nic dodać nic ująć! Nie znamy się, ale normalnie wódkę bym Ci za ten komentarz postawiła. Nigdy nie zrozumiem tego głupiego myślenia - "to tamta jest winna", "bo jak suka nie da, to pies nie weźmie". Jak suka bardzo chce dać, a pies nie jest zainteresowany, to nie weźmie. Do alexiell: miałaś problem nie z małolatą, tylko z chłopem, który sobie nie potrafił upilnować własnego k**asa. Myślisz że po tej jednej, nawet gdybyś dopięła swego i doprowadziła do zerwania kontaktów, nie byłoby innej, kolejnej? Co za naiwność. I po czymś takim jeszcze chciałaś z nim być? Miałaś jeszcze siłę żeby z jakąś siksą się spotykać, tłumaczyć i PROSIĆ? Chciałabym widzieć tego 'księcia', o którego tak walczyłyście jak lwice. Niewart funta kłaków, a tu taki pojedynek.
Odpowiedz@Armagedon: on ma swoją własną pokutę. Ona jest szmatą bo się wpieprzyła w cudzy związek (i nie, nie ma tu mowy o zakochaniu z jej strony. Dostałam informację wprost, że w sumie ją podnieca perspektywa bycia tą drugą. I że ona nie chce z nim być tylko, że fajnie się rucha, zwłaszcza starszych i zajętych. Z takim wyrachowaniem nie spotkałam sie nigdy), przy czym wcale nie stwierdziłam, że on nie jest. Po prostu nie to było tematem. I cieszę się, że TY byś zrobiła tak a nie inaczej- dobrze dla CIEBIE. Natomiast co Cię uprawnia do podejmowania decyzji za mnie? Jeżeli pomimo zdrady i tak byłam z nim szczęśliwa to niby dlaczego miałabym nie próbować zawalczyć o związek? Bo jakiś internetowy hejter będzie miał później z tego używanie?
Odpowiedz@Armagedon: 100% racji!
Odpowiedz@alexiell: Jasne, każdy robi, co uważa. Ja tylko nie pojmuję, jak można być szczęśliwą z człowiekiem, który zdradza? I to notorycznie. Jemu wybaczać, za to całą winą obarczać "szmaty", które "wpieprzają się w związek". I najlepiej by było, żeby wszystkim "szmatom" zarosły krocza, żeby nie mogły wodzić na pokuszenie. To zupełnie ta sama mentalność, co żon/matek alkoholików. NIGDY nie jest winien ten pijus, tylko zawsze koledzy, co go do wódki namawiają. Bo gdyby nie to - chodziłby trzeźwy jak anioł.
Odpowiedz@alexiell: Ty mówisz o niej, że jest głupią szmatą wpieprzającą się w związek, a wiesz, że ona może mówić o tobie dokładnie to samo? To nie jest jednoznaczna sytuacja, w której kobieta wie, że mężczyzna ma partnerkę a mimo to go specjalnie uwodzi. To jest sytuacja, w której dwie kobiety żyją z jednym mężczyzną, nie wiedząc o sobie nawzajem. Ona też była z nim półtora roku myśląc, że jest jedyną, przyzwyczaiła się do niego, pewnie mieli już nawet jakieś wspólne plany, jakąś perspektywę przyszłości. I dla niej to być może ty jesteś tą, która nagle się pojawia nie wiadomo skąd i "wpieprza się w związek". Każda z was uważa, że facet jest jej i że jej należy się ten związek bardziej bo coś tam. Tak jak poprzedniczki jestem szczerze zdziwiona, że po czymś takim jeszcze chciałaś w ogóle być z tym facetem i rościłaś sobie do niego prawo. Może gdyby to był mąż i mielibyście dzieci to byłabym w stanie jeszcze zrozumieć, że próby ratowania związku, dla dobra dzieci, bla bla. Ale typ jest z Tobą 3 lata w związku z czego połowę czasu cię oszukuje, traktuje sobie najwyraźniej jak związek bez zobowiązań a ty go jeszcze tłumaczysz. Szanujesz się trochę?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2016 o 20:30
@Armagedon: no przeciez ona sie z nim rozstala... CZYTAJ a z reszta sie zgadzam- jeszcze brakuje, by zona zaczela sie "starac", bby byc lepsza od kochanki. i facet zamiast dostac po pysku ma nagrode w postaci dwoch chetnych i sobie wybierac moze wykopalabym w tylek ze by sie zestarzal w locie
OdpowiedzNie nie kochana, żadna szmata rozbijająca rodziny. Wyrolował Cię tak samo jak żonę. Jeśli ktoś tu jest szmatą, to jedynie on.
OdpowiedzOd samego początku tej historii wiedziałem jak się skończy, skoro ignorowałaś oczywiste syndromy, to wybacz sama sobie jesteś winna.
Odpowiedz@Morog: Symptomy, nie syndromy :) Przyznałam, że byłam naiwna i wierzyłam w to, co mówi. Nie byłam stuknięta, żeby biegać za nim na każdym kroku go kontrolować, że sprawdzałam jego telefonu ani komputera. Po protu mu ufałam.
Odpowiedz@Morog: Bo każda normalna kobieta, kiedy facet mówi, że ma siostrę i siostrzenicę, powinna sobie od razu pomyśleć "Tak, akurat. Trzeba to sprawdzić".
Odpowiedz@Morog: chyba symptomy...
Odpowiedz"...moja skrzywiona psychika nie pozwoli mi więcej zaufać żadnemu mężczyźnie..." Pozwoli, pozwoli, musi tylko minąć odpowiednia ilość czasu. A nawet jeśli to zaufanie nigdy nie będzie całkowite - to i lepiej. Pomoże ci, w razie czego, uniknąć poważniejszych rozczarowań. Jednak, uwierz mi, nie każdy facet chodzący po świecie jest już żonaty. A ten twój chyba się jednak zakochał. Wykazał dużo determinacji, żeby cię zdobyć, nie potraktował cię jak panienki na kilka razy, opóźniał wyjazd, a przecież nie musiał. I uznał, że zasługujesz na przeprosiny. Wygląda mi na człowieka mocno zdominowanego przez matkę. Nie wiesz, czy żeniąc się był zaangażowany, czy matka mu kazała, bo panna była w ciąży, a do tego była "dobrą partią". Czasem dominujące matki wybierają żony swoim synom, a oni nie mają odwagi się przeciwstawić. Tutaj mi na to, po trosze, wygląda. Wyobrażasz to sobie? Matka z SYNOWĄ wyjeżdża za granicę (pewnie pilnować jej na miejscu), wszystkim dyryguje, a potem przyjeżdża SKONTROLOWAĆ dorosłego syna, bo coś opóźnia jego przyjazd. Zupełnie, jakby nie mogła przyjechać żona osobiście. "Mówił, że nareszcie poznał kobietę, z którą chciałby się ożenić i mieć dzieci." Skąd wiesz? Może wcale nie kłamał? Może z tamtą wcale nie chciał się żenić i mieć dzieci, tylko uległ naciskom rodziny? Bo, wiesz co? Jakoś ten facet nie wygląda mi na skończonego łobuza. Mógł wyjechać wcześniej - bez słowa. Nie musiał zapraszać cię do domu. No i - nie musiał cię przepraszać. A zrobił to - wiedząc, że już więcej się z nim nie spotkasz. Myślę, że cierpiał tak samo jak ty. Nie powinien cię zaczepiać, nie powinien się z tobą umawiać, nie powinien w ogóle zawracać głowy żadnej dziewczynie. Z tym się, oczywiście, zgadzam. Ale czasem serce - nie sługa. No, chyba, że to w ogóle typ z rodzaju "marynarski", czyli "gdzie strona - tam żona", bardzo kochliwy z natury, a matka, wiedząc o tym, chciała synową oszczędzić. Choć to mało prawdopodobne...
Odpowiedz@Armagedon: Też mi się wydał dziwny wyjazd teściów z synową i zostawienie syna na miejscu. Chyba, że cała trójka naraz znalazła tam super ofertę pracy od zaraz.
Odpowiedz@digi51: To się akurat zdarza :) Miałam w rodzinie podobną historię, moja siostra jest pielęgniarką i zna biegle język obcy, więc jej teściowie, którzy od kilku lat są za granicą, zaproponowali jej, żeby do nich przyjechała. Jej mąż nie mógł dołączyć od razu (miał w pracy dość długi okres wypowiedzenia) i dołączył do nich po prawie dwóch miesiącach. Skoro ona mogła wyjechać od razu, a on musiał zostać- to tak czasem bywa. Może np. żona opisanego w historii gościa chciała przyjechać sama, ale nie chciała zabierać ze sobą dziecka, a jednocześnie nie mogła go zostawić z dziadkami? To się przecież zdarza. Chociaż oczywiście mogło być też tak, jak mówisz.
Odpowiedz@Armagedon: mi wydal sie dziwny fakt ciagniecia rodzicow za granice, zazwyczaj to dzieci wyjezdzaja, dorabiaja sie i wracaja albo nie, rodzicom ewentualnie pomagajac
OdpowiedzNie możesz się obwiniać, nawet jeśli faktycznie rodzina by się rozwaliła. Ty nawet nie miałaś pojęcia o tym, że on ma żonę.
OdpowiedzAlexiell faktycznie musisz mieć niesamowicie ogromne problemy z samooceną jeżeli nie przeszkadzało Ci, że Twój narzeczony robił z Ciebie idiotkę przez taki szmat czasu, zdradzał i okłamywał...Nie rozumiem dlaczego jest aż tyle dziewczyn, które uważają, że nie zasługują na kogoś lepszego, na kogoś kto nie będzie okłamywał, poniżał i zdradzał..
Odpowiedz@Barcelona: Niektóre tak mają, inne są na takie wychowywane a jeszcze inne samoocenę mają całkiem wysoką, ale koleś, którego spotkały jest bardzo utalentowanym kłamcą. Niestety to się zdarza.
Odpowiedz@Barcelona: no mnie by od razu zaalarmowal zakaz wpadania spontanicznie ( ciekawe czego sie wstydzi) a juz wyproszenie bo kolega przyjdzie- to co po slubie tez mnie bedzie wypraszal? tym bardziej obadalabym temat
OdpowiedzKobiety też tak potrafią, niestety.
OdpowiedzWspółczuję. Moja znajoma umawiała się kiedyś z podobnym typkiem, nawet go poznałam. Bywał u nas na kawce, piwku (mieszkałyśmy wtedy razem). Ona jednak zaczęła czuć, że coś tu nie gra, zrobiłyśmy śledztwo w internecie i okazało się że facet jest żonaty! Byłam w szoku, wydawał się normalny, przychodził do nas, zabierał ją do kina, a nawet na imprezę do jego znajomych! Naprawdę, niektórzy potrafią kłamać jak z nut, to przerażające. Trzymaj się, z pewnością jeszcze znajdziesz normalnego partnera.
Odpowiedznie twoja wina, nie wiedzialas, a odpuscilas jak sie tylko dowiedzialas ja bym jeszcze malzonke pwiadomila jak to wygladalo zamykanie spraw...
Odpowiedz