Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie tak dawno wpadł tutaj wpis o tym, jaką przyszłość mają młodzi…

Nie tak dawno wpadł tutaj wpis o tym, jaką przyszłość mają młodzi lekarze. Postanowiłam, że też się podzielę czymś ze swojej strony, choć ja jeszcze studiuję.

Otóż, ambitny uczeń po liceum pójdzie sobie na studia naukowe i pełen nadziei i pasji przysiądzie do pierwszych całek i różniczek. Pierwszy rok mu minie, ale na kolejnych zaczyna gromadzić wiedzę, którą niewiele osób może się poszczycić. Modele atomów - ten Bohra był najłatwiejszy, student uczy się rozłożenia elektronów na powłokach, sił między nukleonami i samej ekspozycji nukleonów, uczy się kwarków, jak ewoluują, jak się zachowują przy rozpadach. Student uczy się całek, podwójnych, potrójnych, hiperbolicznych, wszelkich "sztuczek" do ich wyliczania. Uczy się szacować, poprawiać ciągle funkcje, których początkowo nie zna, ponieważ każdy przypadek jest inny. Uczy się rozwijania funkcji w szereg Tailora, Laplasjanu, funkcji Lagrange'a, pamięta każdą tabelkę ich właściwości, w jakich przestrzeniach działają. Uczy się całej analizy Fouriera. Do tego dochodzi wiedza specjalistyczna, której tu oszczędzę.
Tego uczy się w rok. Na kolejnych latach kolejne partie wiedzy, często rosnące jak 2 do potęgi x.

Student z taką ilością wiedzy ma też świadomość, że nie wykorzysta jej, jeśli nie osiągnie doktoratu, a jeśli osiągnie doktorat, to aby dalej rozwijać pasję, najlepiej aby wyjechał. Zatem powinien się nauczyć języka angielskiego perfekt, a przy okazji dobrze by było nauczyć się też języka kraju, do którego się wybiera - bowiem Wielka Brytania też nie jest pionierem w kwestiach odkryć, a do USA o wizę nie tak łatwo. No chyba że Kanada...

Dlaczego nie Polska? W Polsce pracę najłatwiej by mu było zyskać na uczelni, w roli naukowca-teoretyka oraz wykładowcy. A student widzi swoich profesorów i nieraz słyszy. Nasza uczelnia nie przyjmuje nowych pracowników, bo nie ma pieniędzy, na innych uczelniach etat wykładowcy z tej dziedziny, to 2-3 tysiące brutto.
Rok temu musieliśmy odbyć poważną rozmowę z człowiekiem wysłanym przez władze uczelniane. Ta rozmowa się odbywała, ponieważ władze wolałyby zamknąć nasz instytut, ponieważ przynosi straty, a i studentów mało. To prawda, mało nas (piątka na trzecim roku), bo studia są trudne i niepewny jest zawód. To prawda, instytut jest mało dochodowy, bo wykładowcy są pasjonatami, nie katami - oni CHCĄ nas nauczyć i tłumaczą po cztery-pięć razy, dzięki czemu niewielu studentów jest "uwalonych". A ponadto trzeba wykładowcom płacić, remont czasem robić, ostatnio ktoś nam się włamał do budynku i go okradł z kilku rzeczy.

I załóżmy, że taki student kończy te studia, zostaje w Polsce, a więc zostaje wykładowcą, bowiem Polska nie posiada ośrodków badań naukowych. Ten student, zarabiając uczelnianą pensję, spotyka "kolegę" ze szkoły - ktoś, kto po liceum założył firmę i obecnie zarabia 7 tysięcy brutto na miesiąc.

Nie warto być naukowcem, moi państwo.
W sytuacji mojej (studenta wydziału fizyki, kierunek zachowam dla siebie) jest także dwoje moich znajomych. Jedno na archeologii, drugie na hipologii (nauka o koniach, jakby ktoś nie wiedział). Oboje gromadzący ogromną wiedzę, dla mnie często z kwestii niepojętych (pewnie moje aspekty też się im takie wydają), oboje mają świadomość, że o pracę w zawodzie ciężko.

Są studenci, są studia i wykładowcy. Na rynku nie ma konkurencji - ludzie po takich studiach ze sobą współpracują, często dobierają się w zespoły. To rynku nie ma, a fizyk, archeolog, czy hipolog nie otworzy własnej kancelarii, czy własnego gabinetu, by łączyć pasję z planem na życie.

Piszę to, bo momentami mną telepie przez takie myśli. Studiuję i będę studiować dla wiedzy, ale wiedzą się nie najem.

Polska

by Yassamet
Dodaj nowy komentarz
avatar Evergrey
15 43

Ale do kogo masz pretensje bo nie rozumiem? Do rynku? O to, że nie ma popytu na usługi, które oferujesz? Do kolegi, o to że mu się udało? On w swojej firmie też się nie obija. Myślisz że ktoś na obowiązek zagwarantować ci miejsce pracy tylko dlatego że pogłębiasz swoją wiedzę sumiennie? Takie są zasady wolnego rynku. Jeśli to twoja pasja to super. Ale dlaczego myślisz, że w związku z tym że jest bardziej skomplikowana niż zbieranie znaczków ma ci ona zagwarantować byt? Wielu ludzi rozwija swoje pasje i jednocześnie pracuje na przysłowiowy chleb.

Odpowiedz
avatar Yassamet
0 0

(tu autorka) @Evergrey: Do kogo mam pretensje, pytasz - otóż mam pretensję taką, że chciałabym przykładać się do nauki w Polsce i to Polsce pomóc się rozwijać. A nie USA, Kanadzie, czy Szwecji. @Xirdus - czy na budowę statków kosmicznych jest popyt? To już poza historią, bo nie o to w niej chodzi, acz trafiłeś/aś idealnie w środek dziedziny, którą się zajęłam i powiem Ci, że prawdopodobnie tylko w USA byłby na to popyt, bo to głównie NASA wysyła kolejne sondy w kosmos, ESA wysyła ich o wiele mniej. Czy więc ten popyt jest na pewno tak duży w Europie? Wybacz, mam awersję do USA ze swoich względów, dlatego pracy w tym kraju po prostu nie rozpatruję, wolę pozostać na kontynencie, gdzie się urodziłam.

Odpowiedz
avatar Painkiler
4 26

@Rollem: Idąc twoim tokiem rozumowania dzisiaj do roboty jeździłbyś bryczką, liczył na liczydle i siedział przy świetle świecy.

Odpowiedz
avatar Xirdus
12 16

@Painkiler: z tym że na niektóre dziedziny nauki JEST popyt. Farmaceutyka, wynajdowanie nowych materiałów, budowa statków kosmicznych, technologia motoryzacyjna... Dużo tego jest. Ale cóż, niestety nie wszystko da się sprzedać. Tzn. da się, tylko nikt nie chce kupować.

Odpowiedz
avatar Painkiler
6 6

@Xirdus: W Polsce nie ma żadnych ośrodków naukowych z prawdziwego zdarzenia, są tylko instytuty na uczelniach. Na "zachodzie", szczeólnie w USA popyt na naukowców jest ogromny. Osobiście na miejscu autora starałbym się o wizę do USA - jeśli ma kwalifikacje, zna język to po skontaktowaniu się z interesującym wydziałem w USA i uzyskaniu aprobaty wiza to tylko kwestia czasu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 41

Dobra, ale co tu jest piekielnego? Chyba tylko studenci, którzy marnują pieniądze całego społeczeństwa. No bo jeśli te wasze studia nie zwrócą się potem w płaconych przez was podatkach, to Polsce one niepotrzebne, i wyłudzacie nasze, ciężko zarobione pieniądze oddane na podatki - dla czego? Dla fanaberii! Kaprysu! Wstyd...

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@bloodcarver: Może sytuacja w Polsce, gdzie jest na porządku dziennym jest to, że musimy płacić kupę kasy za zaawansowaną technologię, którą wymyślają Polacy pracujący za granicą, zamiast to my ją sprzedawać innym?

Odpowiedz
avatar Face15372
16 38

Jak poznam dogłębnie język elficki, to też powinienem mieć pretensje, że nie ma pracy dla osób z moimi zdolnościami? Przecież uczyłem się pilnie i jestem ekspertem, gdzie moja nagroda? A że nikt na tym nie zarabiał przed podjęciem przeze mnie nauki to nie ważne. Pilnie się uczyłem, ma być praca i basta!

Odpowiedz
avatar Shineoff
9 17

Też studiuję kierunek techniczny i uczyłam się całek, różniczek i szeregu innych rzeczy, które prawdopodobnie raczej mi się nie przydadzą (chociaż kto wie...). Studiuję na uczelni prywatnej, bo na zajęcia na państwowej po prostu nie mam czasu. Mam firmę, która zapewnia mi "rozrywki" 7 dni w tygodniu.Tylko, że studia zaczęłam już po znalezieniu pracy i uznałam, że to jest kierunek, w którym chcę się kształcić. Polecam to wszystkim, którzy tuż po maturze lecą na oślep na jakikolwiek kierunek, byle tylko studiować i jeszcze najlepiej na prestiżowej uczelni. A później mają kłopot, bo rynek pracy wygląda jak wygląda i nie ma dla nich nigdzie miejsca.

Odpowiedz
avatar earth
31 31

W pierwszym akapicie posłużyłeś się kilkoma trudnymi słowami, moim zdaniem niezbyt trafnie, w celu zrobienia wrażenia na czytelnikach. Nie chcę Cię urazić, ale brzmi jakbyś niektóre pojęcia usłyszał, ale nie wiedział o co w nich chodzi (ale skoro jesteś na trzecim roku, to jeszcze masz szanse się dokształcić, nic straconego). Sama skończyłam fizykę i chciałabym Cię trochę pocieszyć. Praca po fizyce jest i to nie tylko na uczelniach. Nie ma wcale obowiązku bycia naukowcem po ukończeniu takiego kierunku. Moi znajomi ze studiów mają pracę i nie słyszę, żeby głodowali. Co do doktoratu - jak się wybierze odpowiednie miejsce (oczywiście w Polsce) to można dostawać kupę kasy. Jest szereg rozmaitych stypendiów, dodatków projakościowych, projektów, grantów. Dosyć często zdarza się, że doktorant zarabia więcej niż jego szef. Nie wiem na jakiej jesteś uczelni, ale podejrzewam jakieś małe miasto. Jak chcesz koniecznie być naukowcem, to wyjedź na doktorat do większego, rozejrzyj się też w instytutach PAN. Nie mówię, że dostaniesz od razu 7 tys, ale 4 tys (netto!) na początek jest jak najbardziej realne. Fizyka różni się od archeologii (na koniach się nie znam) tym, że wybiega w przyszłość - fizyk zwykle opracowuje nowe technologie, które mogą przynosić zyski i w które się inwestuje. Jeżeli ktoś będąc fizykiem zarabia bardzo mało, to zwykle znaczy, że albo jest marnym fizykiem, albo zupełnie nie ogarnia życia - co wynika z jego osobowości i charakteru, a nie ukończonego kierunku. Co do angielskiego, oczywiście trzeba znać na tyle, żeby przeczytać i napisać w tym języku naukowy artykuł i wygłosić poprawnie prezentację. Chyba nikogo nie powinno to dziwić. Moi rówieśnicy którzy zdecydowali się na medycynę mają jak na razie dużo gorszą sytuację zawodową niż ja. Mniej pieniędzy, większy stres i przytłaczająca odpowiedzialność. Może jak pokończą specjalizację to odetchną i się dorobią. Mimo wszystko nie zamieniłabym się z nimi na wykształcenie. Życzę Ci powodzenia i trochę więcej optymizmu.

Odpowiedz
avatar Aniela
17 17

@earth: Świetny komentarz. Od siebie dodam, że wielu studentów oczekuje podania wszystkiego na tacy. Świetnej płacy i pracy od razu po studiach tymczasem do wszystkiego trzeba dojść samemu. Jasne, że są zdolni ludzie, którzy od razu po studiach świetnie zarabiają ale nie jest to czymś "normalnym". Przykro mi ale nawet za tą waszą cudowną zagranicą nie dostaniecie od razu wszystkiego co chcecie...

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
5 5

@earth: idź, Autorze, na doktorat. Earth dobrze prawi, ja się za stypendia dorobilam mieszkania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

Za czasów moich studiów (też fizyka) uczono nas przede wszystkim logicznego myślenia i twórczego rozwiązywania problemów. A że wykorzystywano do tego całki potrójne i inne cuda - cóż, tym lepiej dla nas, większa szansa na znalezienie pracy. Ktoś, kto rozumie, co robi, pracę znajdzie, ktoś, kto tylko zakuwa i chwali się wiedzą encyklopedyczną... - no cóż, z tym gorzej.

Odpowiedz
avatar tick
23 23

Moje całkiem prywatne zdanie i punkt widzenia - nasze kochane państwo nie potrafi wykorzystać potencjału, jaki daje wiedza zdobyta na studiach. Twórczy pracownik naukowy kosztuje. Kosztuje ogromne pieniądze - wykształcenie, utrzymanie stanowiska. Co dostaje? Dostaje manto po czterech literach. Mamy przykład grafenu. Teraz Olga Malinkiewicz próbuje powalczyć z perowskitami - szczerze życzę powodzenia, mimo, iż kapitału musiała szukać poza granicami naszego kraju. Mimo całego patriotyzmu wygra twarda rzeczywistość - będziemy słono płacić za coś, co właśnie inne kraje mogłyby od nas kupować. Jak dla mnie - to właśnie o tym jest ten teks... mamy potencjał, mamy chęci, zapał... i piąchą w nos...

Odpowiedz
avatar Aniela
4 6

@tick: Masz rację, ale gdzieś za całym tekstem i kilkoma mądrymi określeniami, które ja miałam na Politechnice i wcale takie mądre nie są a na pewno nie trudne wyłania się opis kogoś kto powinien dostać to co chce bo studiuje. Absolutnie nie chcę tu obrazić autorkę, studia otwierają kolejne możliwości a od studenta zależy co z tym zrobi.

Odpowiedz
avatar tick
5 5

@Aniela: Odpowiem trochę... pokrętnie ;) Zawsze robiłem to co lubię. Miałem sprecyzowane poglądy już od 3 klasy podstawówki. Po podstawówce dostałem się do technikum, do którego chciałem i bez problemu znalazłem pracę w zawodzie. Później 2 razy zmieniałem branżę - radykalnie. Teraz jestem w trakcie kolejnej zmiany. Jeżeli coś jest pasją i jest się w tym naprawdę dobrym, to problemu ze znalezieniem pracy nie ma. Problemem zaś są wybujałe ambicje -> ogólniak i studia. I brak realnych planów na przyszłość. I właśnie tacy kończą na przysłowiowej kasie w markecie. Tyle, że tu jest wina i rodziców i całego systemu edukacji - nie potrafią wydobyć zainteresowań dziecka i nakierować na odpowiednią dziedzinę (zgodną z zainteresowaniami i zdolnościami)

Odpowiedz
avatar Katka_43
10 20

Ja się nie znam, nie wiem o czym piszesz. Ale mam pytanie, tylko kurde, takie to przewrażliwione teraz, że strach, więc zapewniam, że złośliwie nie pytam, ino z ciekawości. Do czego przydatnego w przyszłej pracy Twoja wiedza się nadaje? Co da naszemu państwu wartościowego?

Odpowiedz
avatar MyCha
4 4

@Katka_43: Jest przydatna podczas opracowywania na przykład nowej technologi produkcji grafenu.

Odpowiedz
avatar Annalevy
5 15

Drugi akapit jest nieskromny i zupełnie zbędny.

Odpowiedz
avatar Allice
14 16

Studiuję matematykę stosowaną. Z pełną świadomością że matematyka sama w sobie zapewne nie da mi pracy. Dlatego rozwijam wiedzę i umiejętności ponad to co jest w programie. Ale nie zrzucam winy za to na... No właśnie na kogo? Na innych ludzi? Sama wybrałam taką drogę, zdecydowałam kontynuować po I stopniu także magisterkę. Mimo że nie wiem dokładnie jaka będzie przyszłość. Ale winę mogę ponosić chyba tylko ja

Odpowiedz
avatar kosmos90
12 16

Komentujący tu - chyba w większości zapominacie o jednej ważnej sprawie, otóż nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Naukowcy często opracowują technologie, które w naszych czasach nie mogą być zrealizowane i dlatego nie zarabiają. Została odkryta masa sposobów jak napędzać samochód bez ropy ale bardzo wielu ważnym osobom się to nie opłaca więc nikt tego nie wykorzysta itp

Odpowiedz
avatar Rak77
5 7

@kosmos90: Nie wszystko? A następnie podajesz przykłady które ewidentnie są przeliczalne na pieniądze , i to nie małe.

Odpowiedz
avatar sixton
4 6

@Rak77: No chyba jednak nie. Myślisz, że wszystkie rewolucyjne wynalazki XVIII, XIX czy XX wieku stały się z marszu hitem, a ich wynalazcy opływali w dostatki? Można by tak powiedzieć co najwyżej o wynalazkach będących bezpośrednią odpowiedzią na bieżące potrzeby rynku, choć i to nie zawsze.

Odpowiedz
avatar Garrett
16 28

A młodzi kierowcy rajdowi? Otóż jako ambitny uczeń postanowiłem posiąść wiedzę o kącie wyprzedzania zapłony, wtrysku kugel-fisher , współczynniku lambda, kątach wyprzedzenia zwrotnicy, dobiciu i odbiciu regulowanego amortyzatora, podtlenku azotu, ciśnieniu doładowania w silnikach benzynowych z zapłonem iskrowym. Dodatkowo poszedłem na specjalne kursy doskonalenia techniki jazdy, a na playstation ćwiczyłem opanowanie torów wyścigowych. Do tego doszło oduczenie się hamowania prawą nogą, a nauczenie lewą oraz równoczesne hamowanie z dodawaniem gazu, aby silnik utrzymać na wysokich obrotach ( na playstation oczywiście). Resztę technik pominę bo są zbyt specjalistyczne . Zajęło mi to wiele godzin i pochłonęło masę kasy. Nigdy mi nikt nie pomagał i nawet pierwszy samochód kupiłem za swoje. No i chciałbym się rozwijać, kontynuować moją pasję, ale w PL nie ma na to szans. Muszę się więc jeszcze "nauczyć języka angielskiego perfekt, a przy okazji dobrze by było nauczyć się też języka kraju, do którego się wybiera" Dlaczego nie chcą mnie przyjąć do F1? Nie warto być kierowcą rajdowym, moi państwo. Dawno takich bzdur nie czytałem, jak jesteś pełen nadziei i pasji na zarabianie liczeniem całek to niby dlaczego masz pretensję, że ktoś zarabia 7 tysi? Albo 70? albo 700? Zarabia to zarabia, po co drążyć temat? Mam znajomego, zarabia jakieś 1-2 mln miesięcznie, ma firmę, ma ogromny dom, ogromną działkę, garaż na dziesiąt samochodów i tylko maturę i co z tego? Mam sobie żyły podciąć, że zarabia więcej niż ja?

Odpowiedz
avatar staphre
13 15

Jestem fizykiem, z doktoratem. Doktorat robiłam w Kanadzie bo w Polsce promotor uczciwie mi powiedział, że nie będzie miał dla mnie pieniędzy. I mam świadomość, że aby pracować na uczelni muszę się liczyć z koniecznością przeprowadzki - raz, może dwa na post-doc, gdzieś na pracę kontraktową, może gdzieś (przy ogromnym szczęściu) na stałe. Środowisko akademickie jest nasycone, doktorantów jest sporo, konkurencja ogromna. Tak jest wszędzie. Zatrudnienie na swojej alma matter to rzadkość.

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
1 1

Czy to nie w Stanach jest zasada, by pracowac na swojej uczeli musisz x lat wykladac na innej?

Odpowiedz
avatar staphre
0 0

@FikMikfeegiel: Nie wiem, czy jest to formalna zasada, ale "podróżowanie" po uczelniach jest niewątpliwie wpisane w specyfikę zawodu wykładowcy/badacza.

Odpowiedz
avatar berlin
8 12

Ilosc negatywow przy co rozsadniejszych komentarzach dobitnie swiadczy o duzej ilosc roszczeniowych "mlodych, zdolnych, dynamicznych" wsrod piekielnych. Nie przyjdzie im zapewne do glowy, ze sa przez to daleko bardziej piekielni wobec spoleczenstwa niz slynne babcie autobusowe i inne problemy gimnazjalistow.

Odpowiedz
avatar luss313
2 2

Aż się zalogowałam;) Posłuchaj, życie jest jedno tylko więc trzeba na maxa żyć. Ja mam stałą pracę zarobkową,akurat pofarciło mi się bo nawet tę pracę lubię w przeciwieństwie do wielu osób w naszym kochanym kraju. Jednak swoje pasje i zainteresowania rozwijam niezależie od niej. Można i pogłębiać wiedzę na ulubione tematy i zarabiać. Takie są czasy i rynek w naszym kraju.

Odpowiedz
avatar Mavra
5 7

Rozumiem ,że masz pretensje bo twoja pasja nie może stać sie twoim wymarzonym DOCHODOWYM zawodem. Wyobraź sobie, że jest wiele takich osob którzy moga powiedziec to samo. Pisanie jako piekielności tego, że Polska nie oferuje ci fajnego stanowiska pracy gdzie nie będziesz zarabiać marne 2-3 tysiące pokazuje ciebie jako osobe w moich oczach bardzo rozszczeniową o wysokim mniemaniu o sobie

Odpowiedz
avatar sadzish
3 7

Nie do końca Cię rozumiem. Masz do czegoś pasję? Ucz się tego. Nikt nie każe ci z tego powodu iść na studia. Zdecydowana większość wiedzy której potrzebujesz jest dostępna w internecie. W między czasie załóż firmę i zarabiaj w wolnym czasie zdobywając wiedzę. Jak szedłeś na studia to wiedziałeś że z tej pasji nie wyżyjesz. A przepraszam.. nie zarobisz 7tyś na miesiąc. Więc miałeś wybór. Pasja i skromne życie albo firma i dobre zarobki. Nie można mieć w życiu wszystkiego. Tak jest tylko w filmach gdzie geniusz miliarder zostaje superbohaterem.

Odpowiedz
avatar asmok
2 2

Nie przejmuj się. Wykształcenie i wiedza to jedno, praca to drugie. Człowiek z dużą wiedzą o funkcjonowaniu otaczającego nas świata nadaje się na mnóstwo stanowisk i to całkiem nieźle płatnych. Ot, z mojego otoczenia - znam dziewczynę która chyba skończyła te same, albo podobne studia jak Ty. Centrum badawczo-rozwojowe pewnej dużej firmy zatrudniło ją bardzo chętnie. W niektórych firmach, na niektórych stanowiskach cenią nawet bardzo niszową wiedzę. Ta wspomniana znajoma wyjechała w końcu hen daleko bo do doktoratu potrzebny jej był sprzęt którego w Polsce po prostu nie ma, dostała jakieś stypendium czy grant. Więc trochę więcej optymizmu. Nie wiem jak w innych branżach, ale w mojej dobry fizyk nadaje się np. na programistę do trudnych zadań. Absolwent informatyki umie programować ale ... do programowania nie jest potrzebna wiedza o programowaniu, tylko o zjawiskach które ten program ma obsłużyć. No i co mi po informatyku jak mi potrzebny ktoś kto potrafi opisać matematycznie np. zjawiska falowe w gazach w pewnych temperaturach i ma mieć sporą wiedzę o modelowaniu. Fizyk lepszy :) Podejrzewam że takich stanowisk na których dobry fizyk może nieźle zarobić jest całkiem sporo. To się zresztą odnosi do wszystkich nauk. Ludzie którzy mają dużą i zaawansowaną wiedzę naukową w dowolnej dziedzinie, są po prostu cenni. Wiedzę, nie papierek.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 10

OMUJBORZE, straszne. Poszedłem na studia, po których nie ma pracy i się dziwię, że nie ma pracy.

Odpowiedz
avatar ShinigamiSama
1 1

A ja w miarę rozumiem, ale praktykuję inne podejście. Studiów jeszcze nie zaczęłam, właśnie stoję u progu i, nie ukrywając, idę w matematykę i informatykę. Umiem tak naprawdę tylko matematykę. I super, naprawdę chciałabym iść na studia teoretyczne - ale po tym, to ja mogę wykładać albo pracować w banku czy firmie (nie powiem, zarabiać całkiem dobrze, ale jako że wiem, że ta praca ma niewiele wspólnego z tym colubię...) Stąd dodałam informatykę. (Naukowiec-matematyk to naukowiec w czasie wolnym, więc już i fizyk ma lepiej. Matematykom, oprócz wybranej, wąskiej garstki, się nie daje grantów - bo i drogiego sprzętu nie trzeba budować.) I o ile to sprawia, że pracę znajdę, to, cóż, też pewnie poza granicami kraju. Studiować też planuję poza granicami - bo jeśli będę nauczona po angielsku, będzie mi łatwiej później. Ale rację masz połowicznie - faktycznie, naukową pracę łatwiej by było prowadzić w USA, Polska nie jest tutaj zbyt dobra, ale pracę znajdziesz. Po wszelakich okołościsłych kierunkach chętnie przyjmują w firmach i bankach. Naukowcy, przykro mi to mówić, mają zawsze przechlapane, zawsze jest więcej niż trzeba, a pieniędzy mało - to statystycznie mało dochodowa droga i na to się trzeba nastawiać. Chociaż fizycy, jak mówię, jeszcze nie mają tak źle. Absolwenci filozofii, literaturoznawcy, nawet matematycy... Praca naukowa to zazwyczaj dla nich hobby, nie praca.

Odpowiedz
avatar ShinigamiSama
0 0

Zapomniałam dopisać - ja zagranicę rozważam czysto racjonalnie. Rynek w Polsce jest, po planowanych kierunkach powinno coś się znaleźć, ale dużo szerszy rynek pracy będę miała z wykształceniem w języku angielskim - już licząc same kraje anglojęzyczne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Ludzie naiwnie myślą, że po wyjeździe za granicę nagle dostaną wymarzoną pracę w zawodzie za solidne pieniądze. Tak jakby w Anglii żaden tubylec nie potrafił wyliczyć trójglicerydowej całki przy pomocy cięgna nortona, zejdź na ziemię. W dobie internetu jestem w stanie przyswoić sobie wiedzę z prywatnej Europeistyki w miesiąc, a to że ktoś zmarnował i przepił na niej 3 lata nie znaczy, że ma mieć w tym temacie pracę. Jak te wszystkie teoretyczne bzdury przekładają się na realną możliwość zarobkowania? Czy potrafisz dzięki nim ułożyć metr płytek? Obsłużyć jakieś specjalistyczne urządzenie produkcyjne? Usprawnić pracę zakładu? Jak wyobrażasz sobie rozmowę w sprawie pracy? -Potrafię rozwinąć funkcję w szereg Lapsjanu! -Super, a co umiesz robić? -Tak generalnie to nic.

Odpowiedz
avatar Meanness
-1 5

Zastanawia mnie nienawiść wylewająca się z komentarzy. Powiedziane jest w historii jednoznacznie, że po tym kierunku praca jest w wielu krajach. Czyli ogólnie ludzie po tym kierunku to nie osoby, które "poszły na studia za głosem serca zamiast rozumu i teraz się budzą, bo woła ich portfel". To ludzie, którzy chcą tworzyć, myśleć, wynajdować. Ludzie, którzy chcą pracować w ośrodkach badawczych, na nowoczesnym sprzęcie i stworzyć dla nas piękniejszą przyszłość. I mają te ośrodki. W Kanadzie, w Stanach. Nie u nas. Te ośrodki by ich przyjęły, każdego z nich, będąc szczęśliwe, że mają ludzi, którzy wypełnią ich plany i założenia. Tak więc autor tej historii wybrał ten kierunek, bo takie ma zainteresowania, jednak również widział sytuację na rynku całego świata. Zaczynając studia wiedział, gdzie później szukać pracy. W instytutach. Jednak przyglądając się tym, które są w Polsce ujrzał, że nie nadają się naprawdę do swego zadania. Przestarzały sprzęt, na którym można robić prezentacje dla gimnazjalistów, a nie badania. Dodatkowo zapewne obsadzone tą samą kadrą od wieków, aż przejdą na emeryturę. I nic nowego. Po prostu badanie kilku rzeczy na potrzeby jakichś korporacji, które zapłacą. Ludzie tu krzyczą, że autor poszedł na studia, ze świadomością, że pracy nie znajdzie i nagle zaczyna jęczeć, że nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem. A to nie wygląda tak. Autor wydaje się mieć gotowy plan od początku studiów. Kariera naukowa, tworzenie dla nas przyszłości. Wie też, gdzie może ten plan wykonać. Problemem jest jednak to, że musi wyjechać z kraju. Praca dla autora jest. Ale nie u nas. Autor może chciałby pracować w Polsce, dla Polski. Ale nie może. Ludzie zaś nie myślą tutaj o przyszłości. Tylko o pieniądzach. Więc od razu mówią, że na studia idzie się dla pracy i pieniędzy, a jeśli ma ktoś zainteresowania to niech się tylko pouczy w domu, ale pracuje w jakiejś branży, która przyprawia go o koszmary. Czy to nie jest okropne? Można znaleźć pracę w każdym zawodzie. Nawet jak ktoś będzie ekspertem od cyklu rozmnażania ślimaków winniczków to też się przyda. Są hodowle tych zwierzątek. Jednak ludzie, którzy tu komentują powiedzą "Jak lubisz zwierzęta to idź na weterynarię, zostaw te ślimaki. Idź tam, gdzie są pieniądze!". Więc on będzie do końca życia usypiał psy i sterylizował koty, a jakaś hodowla ślimaków upadnie, bo nie będą mieli nikogo, kto im pomoże w dobrym rozmnożeniu zwierząt. Dużo ludzi twierdzi, że powinno się porzucić zainteresowania i pójść za pieniędzmi, dopiero potem za te pieniądze zacząć realizować zainteresowania. I nie robić nic dla dobra innych. Uczyć się dla pieniędzy, nie dla siebie. Pracować dla pieniędzy, nie, by wykonać wartościową pracę. Autor mówi, że uczy się dla siebie, a jego planem jest zmienienie naszej przyszłości przez badanie świata, który nas otacza, zrozumienie go i możliwe, że zmienienie poprzez wspaniałe wynalazki. Chce pracować dla nas. A co słyszy? "Ten fragment jest nieskromny i zbędny", "chciałeś tylko zaszpanować trudnymi słowami". Wiesz cokolwiek i po prostu powiedziałeś znany Ci termin? "Chwalisz się". Czyli najlepiej nie wiedzieć nic, albo udawać, że się nie wie, wykonywać odtwórczą, znienawidzoną przez siebie pracę, zarabiać i wydawać pieniądze na zabawy i nie mieć zainteresowań. Masz zainteresowania to jesteś głupi, bo za zainteresowania się nie najesz. Jeśli chcesz tworzyć wynalazki czy piękne dzieła to jesteś głupi, powinieneś pracować w korporacji i nie narzekać. A jak masz inne plany, to nie wolno Ci wyrazić smutku otaczającym światem, bo "sam sobie to wybrałeś". Jeśli ktoś nie zrozumiał. Autor wcale nie chwali się encyklopedyczną wiedzą, którą zna w teorii, a nie wie co z nią zrobić w praktyce, ani też nie biadoli, że poszedł na studia bez przyszłości i nagle nie ma pracy. Autor doskonale nadaje się do pracy w praktyce, w instytucie badawczym. Było to wspomniane w historii. Wie, że ma możliwość wynalezienia czegoś, może przyniesienia swojemu krajowi sławy i pieniędzy przez swe

Odpowiedz
Udostępnij