Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Koleżanka poprosiła mnie o zaopiekowanie się psem. Nie było to dla mnie…

Koleżanka poprosiła mnie o zaopiekowanie się psem. Nie było to dla mnie większym problemem, ponieważ od jakiegoś czasu jestem na zwolnieniu lekarskim, a piesek mały, dobrze wychowany i ugodowy. Koleżanka była w tym czasie na jakimś wyjeździe.

Minął ustalony czas opieki, a koleżanka nie dawała znaku życia, więc sama się odezwałam. Koleżanka przeprosiła i równocześnie poprosiła o jeszcze kilka dni opieki nad pieskiem, jeśli oczywiście nie jest to dla mnie żaden problem. Zmienia mieszkanie, a to nowe musi trochę ogarnąć i nie jest w stanie powiedzieć, czy zajmie jej to dzień czy tydzień. Zgodziłam się, choć już wtedy coś mi nie pasowało w zachowaniu koleżanki.

Po tygodniu koleżanka nie zadzwoniła, więc sama się z nią kontaktowałam, choć bezskutecznie. Ignorowała moje posty, połączenia odrzucała. Miałam dość bezczelnego wykorzystywania mojej pomocy, więc pojechałam pod pracę koleżanki (nie znałam jej nowego adresu zamieszkania) i tam wręczyłam jej psa, który był u mnie prawie 3 tygodnie, choć miał być tydzień. Gdy pytałam co się stało, dlaczego nie dzwoniła, to koleżanka po chamsku lekceważyła moje pytania i przesłodzonym głosem rozmawiała z pieskiem, za którym tak bardzo się stęskniła! Którego tak długo nie widziała! (którego nie odwiedziła ani razu podczas pobytu u mnie).

O tym, co się stało, dowiedziałam się od wspólnych znajomych. Koleżanka nie była na wyjeździe tydzień (jak mnie informowała), tylko 3 dni. Wyjazdem były odwiedziny rodziny w sąsiednim mieście (nie wiem czemu to oni nie mogli zaopiekować się pieskiem). Gdy wróciła, to faktycznie się przeprowadziła, ale do swojego chłopaka (a nie do całkowicie nowego mieszkania, jak twierdziła). Współlokator chłopaka miał się wyprowadzić do końca miesiąca, ale nie zgodził się mieszkać z psem.

Koleżanka wymyśliła sobie, że skoro ja i tak nie pracuję, to mogę prawie cały miesiąc opiekować się jej psem, choć zgodziłam się tylko na tydzień. Bo to żadna różnica. Bo ja i tak ciągle siedzę w domu. A tak w ogóle (jakby ktoś nie wiedział), to koleżanka wyświadczyła mi przysługę powierzając swojego psa, bo gniłabym ciągle w domu, a dzięki niej miałam jakąś rozrywkę i wyszłam z domu. Tak sobie myślę, że chyba powinnam jej podziękować!

Koleżanka oszukała mnie i po chamsku wykorzystała pomoc. Jak zażądałam wyjaśnień, to próbowała wmówić mi, że to ona wyświadczyła mi przysługę! Na koniec wyśmiała moje pretensje i obraziła moją osobę. Nie liczyłam na podziękowania, ale takiej bezczelności się nie spodziewałam.

Koleżanki już nie mam.

by kwadrylion
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
13 15

@imhotep: Zemścić się na koleżance kosztem psa? Szkoda zwierzaka.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@sla: No oddanie psa, w miejsce lub do kogoś, kto się nim zaopiekuje to na pewno zemsta. Rodzicom zaniedbującym dzieci też ich nie zabierajmy, bo to zemsta.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
0 0

@imhotep: Teoretycznie te dwie sprawy są podobne, ale praktycznie nie.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
0 0

Oddanie psa do schroniska to głupi pomysł. Ale po tygodniu zwłoki podesłać koleżance takie ogłoszonko z OLX to już czemu nie. Oczywiście bez zamiaru oddania psa obcym ludziom ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

Mnie interesuje, czy dostałaś kasę na utrzymanie psa, gratyfikacje za opiekę i kaucję na ewentualne wizyty u weterynarza?

Odpowiedz
avatar kwadrylion
3 3

@Armagedon: Dostałam jedzenie dla psa, zabawki itp, ale żadnej kasy za opiekę nie oczekiwałam. A wizytą u weterynarza koleżanka mogła zając się sama, w końcu była w tym samym mieście (z pominięciem jakiś ekstremalnych wypadków).

Odpowiedz
avatar hitman57
5 5

Szkoda ze jak zaczęła cie unikać to nie wkrecilas jej ze psa do schroniska musisz oddać. Ciekawe co by wtedy zrobiła :)

Odpowiedz
avatar kwadrylion
8 8

@hitman57: No jak to co-poskarżyłaby się innym i przestrzegła, żeby trzymać zwierzaki z dala ode mnie, bo tylko krzywdę robię.

Odpowiedz
avatar hitman57
4 4

@kwadrylion: albo godzinę później odebrała psiaka :)

Odpowiedz
avatar krystalweedon
2 2

@kwadrylion: jakbys miala smsy czy jakies wiadomosci potwierdzajace date to ew moglabys na policje czy zto o porzucenie psiaka. Nie wiem po co tak kreciła. Mogła sie przyznać od razu, że ma taki problem, chyba bys zrozumiała.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
2 2

@krystalweedon: Raczej nie wzięłabym psiaka na cały miesiąc. Koleżanka zadziała na zasadzie daj palec-wezmą całą rękę. Postawiła na siebie, bo chciała zamieszkać u chłopaka (poprzednie mieszkanie musiała opuścić), więc znalazła kogoś do wykorzystania. Zgodziła się na coś, choć już na samym początku nie miała zamiaru się z tego wywiązać. To trochę tak jakby pożyczyła 200zł, zgadzając się, że odda w 4 ratach po 50zł, a miała zamiar oddawać przez po 10zł w 20 ratach, bo jej tak wygodnie. Ale na moje warunki zgodziła.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 5

@kwadrylion: rozumiem, chodz jakby mnie koleżanka poprosiła i wyjaśniła sytacje to nie miałabym z tym problemu.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
2 2

@krystalweedon: Bo byłabyś uczciwie potraktowana.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 2

@kwadrylion: dostałam minusa za to, że wziełabym psiaka na miesiac?

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
0 0

@hitman57: Do schroniska nie, ale do najdroższego hotelu dla psów w mieście, czemu nie ;P

Odpowiedz
avatar misiafaraona
10 10

Czytając obawiałam się że miało to być przechowanie "na zawsze"

Odpowiedz
avatar blaueblume
5 5

@misiafaraona: Ja też miałam takie wrażenie.

Odpowiedz
avatar majkaf
-3 7

Historia piekielna, ale masz czytelników za idiotow, że dokładnie podkreślasz co jest piekielne w Twoim przypadku?

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Pies w końcu będzie bardziej wdzięczny Tobie niż takiej "opiekunce". Szczęście w nieszczęściu, że go nie porzuciła. Jaki duży jest on?

Odpowiedz
avatar kwadrylion
0 0

@obserwator: Tak do połowy łydki.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
0 0

Witam I nie masz czego żałować. - a'propos ostatniego zdania.

Odpowiedz
avatar Akrun
-1 5

Ja tam bym oddał do schroniska skoro nie odpisuje, taż bym już nie miał koleżanki.

Odpowiedz
avatar sicca
5 5

Zgłoszenie porzucenia zwierzaka nie jest takie proste. Koleżanka która ze mną mieszkała (z powodu awaryjnej sytuacji czyli wywaleniem z mieszkania razem z psem przez chłopaka) spakowała się i wyjechała za granicę zostawiając mi list (Jadę za granicę za chlebem weź mi wyślij psa za jakieś 2-3 tyg. Masz tu kasę na uaktualnienie szczepień czyli 200zł na karmę i wizytę) oraz klucze w skrzynce. Niby jakiś kontakt był więc jak dowiedziałam się w tozie nie można wtedy zgłosić porzucenia. Sprawa zmieniała się jak okazało się że koleżankę szuka policja, bo ukradła pieniądze z kasy w pracy. Ponieważ nie mogła się urządzić i dowiedziała się że szuka ją policja... zerwała kontakty. Na tej podstawie (Brak kontaktu, poszukiwanie przez policje i pobyt za granicą) mogłam zgłosić porzucenie psa. Policjant nie chciał przyjąć zgłoszenia, ale dzięki panu z TOZu który mi podał dokładne paragrafy i tej sytuacji z kradzieżą policja przyjęła zgłoszenie. Ponieważ szkoda było mi zwierzaka podpisałam cyrograf że zostanę domem zastępczym psa na czas "postępowania(?)" czyli około 2 tyg po tym czasie jeśli nikt by się nie zgłosił po psa zostałabym właścicielem psiska. Co usłyszałam na temat tego że nie spisałyśmy umowy opieki nad psem (o.O) i tego że pies nie był nigdzie wpisany od TOZu to moje. Na szczęście policja skontaktowała się z 2 właścicielem psa (tak tym facetem co ją wywalił) i został on przekazany pod jego opiekę. Z tego co widziałam psinka ma się dobrze. Ogólnie przepisy w takich wypadkach są poczochrane jak ta cała sytuacja (Bo wyszło że JA jestem winna, bo nie było umowy opieki nad psem). I mimo że nie przepadam za TOZami są one ostatnią deską ratunku w takich sprawach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 2016 o 19:12

avatar MMR
-3 5

A czyją osobę miała obrazić? Ludzie, MOJA OSOBA? Litości...

Odpowiedz
Udostępnij