Krótki poradnik pt. "Jak stracić wiarę w ludzi w 30 sekund" zaprezentowany w formie historyjki.
Koleżanka brała ślub. Na rok przed tym doniosłym wydarzeniem osoby, które miały być zaproszone, wiedziały o tym. Na pół roku przed dostały zaproszenia. W trakcie ostatniego miesiąca pomiędzy znajomymi zaczynały się intensywne rozmowy na ten temat. Wraz z dwoma kolegami panny młodej umówiliśmy się na zbiórkę na wspólne prezenty (biednym studentom tak łatwiej). Do zakupu został oddelegowany specjalista w dziedzinie. Z różnych powodów do zakupu prezentów miało dojść na kilka dni przed ślubem. Specjalista miał udać się po prezenty w czwartek (a ślub w sobotę). Nie poszedł, nie chciało mu się. Żaden problem, jest jeszcze piątek, a zapewniał, że w sklepie tuż pod domem ma wszystko to, co zamierzał kupić.
W piątek popołudniu wyjeżdżałem do domu rodzinnego. Gdy czekałem na metro, zupełnie przypadkiem natknąłem się na [S]pecjalistę. Rozmowa wyglądała tak:
[J] - Kupiłeś już prezenty?
[S] - Nie, jeszcze nie. Pójdę po nie dziś, jutro albo w poniedziałek. Jak będzie mi się chciało.
Moja mina: O.o
[J] - Jak to w poniedziałek?!
[S] - No normalnie, dla mnie to żaden problem.
[J] - S., ślub jest JUTRO!
[S] - Naprawdę? Nie za tydzień? No nic, jak mówiłem dla mnie to żaden problem.
I najzwyczajniej w świecie odszedł z miną wyrażającą niezmącony niczym spokój. A ja stałem jeszcze przez chwilę w bezruchu. Krótko mówiąc, w tamtym momencie z wrażenia opadło mi wszystko co mogło. Pewnie bym pobiegł za nim i osobiście dopilnował zakupu, ale za moment miałem mieć autobus.
Znam człowieka pięć lat, widziałem już wiele odpałów w jego wykonaniu i myślałem, że już niczym mnie nie zaskoczy. A jednak!
P.S. Na ślub dotarł z prezentami. Państwo młodzi byli zachwyceni, także historia z happy endem :).
piekielna skleroza
i po co było panikować?
Odpowiedz@mokry42: A czy gdziekolwiek napisałem, że panikowałem :)?
Odpowiedz@Nikodem: a nie to właśnie miałeś na myśli jakoś w drugiej połowie historyjki?
Odpowiedz@FlyingLotus: Nie, miałem na myśli szok na wieść, że ktoś nie pamięta daty ślubu, gdy wszyscy wokół o tym trąbią :).
OdpowiedzFajnie, że jednak mu się zachciało kupić prezent i dojechać na ślub. Podobno tacy ludzie są bardzo kreatywni. Oczywiście jak im się chce ;)
OdpowiedzZałatwił? Załatwił. Pomyliły mu się daty? Dobrze że w porę go uświadomiliście. Ale żeby od razu na piekielnych?
OdpowiedzTo czekałes na metro czy autobus?
Odpowiedz@NeroLuna: Na trolejbus pewnie. Koła ma, druty są... :P
Odpowiedz@NeroLuna: Faktycznie trochę zamieszałem. Czekałem na metro które miało mnie zawieźć na autobus :P.
OdpowiedzPomylily sie daty. Zdarza sie. Zachowal spokoj + wywiazal sie z zadania, czyli wszystko ok.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 2016 o 9:15
A mi sie wydaje, ze kupił prezenty wczesniej, tylko chciał sobie z was jaja zrobić, postraszyć. Jeśli tak było to ma mega specyficzne poczucie humoru... I tacy istnieją :)
OdpowiedzTakże = też.
Odpowiedz