Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Początki XXI wieku. W tych czasach, mój ojciec (wraz ze swoim wspólnikiem)…

Początki XXI wieku.

W tych czasach, mój ojciec (wraz ze swoim wspólnikiem) posiadał niewielką firmę, która siedzibę miała w naszym drugim domu (nazywanie tej posesji zwykłą działką, ze względu na jej wielkość i postawiony pod koniec XIX wieku dość duży dom uwłaczałoby temu miejscu, dlatego w ten sposób będę je tytułował). Firma działała prosto - mój ojciec i jego wspólnik dzierżawili sąsiadującą z posesją żwirownię i z tej żwirowni różnorakie ciężarówki wywoziły za odpowiednią opłatą żwir w znanych sobie celach. Cały biznes odbywał się legalnie i mocy pozwoleń od wszystkich możliwych urzędów.

Nadmienić trzeba jeszcze, że mój ojciec to osoba z wykształceniem wyższym, a jego wspólnik to bardziej prosty chłop ze wsi. Nie mówię tego, by mu ubliżyć, nie uważam go też za jakiegoś gorszego, gdyż zawsze było można na nim polegać. Ale faktem jest, że bywa on dość ostry, co jest dla tej historii istotne.

Pewnego dnia, do mojego ojca odezwał się jego stary kolega, jeszcze z czasów szkoły średniej, prosząc go o przysługę. Mianowicie, jego (już wtedy ponad 20-letniemu) synowi nie wiedzie się, i do tego nie może zbytnio znaleźć pracy, etc. Pyta więc, czy ojciec mógłby go zatrudnić. Tata zawsze znajomym pomagał, ale rzecz jasna od razu uprzedził, że Michał (imię zmienione) będzie musiał zreformować tryb życia i przygotować się na ciężką harówę od 5 do 17 (z przerwami na posiłek) oraz konieczność obsługiwania maszyn, takich jak ładowarka czy koparka. Kolega na to jak na lato, synuś da radę - no to do zobaczenia za dwa dni na miejscu.

Mojego ojca wtedy na miejscu nie było, był za to jego wspólnik. Michał do pracy się stawił, wspólnik wszystko mu pokazał, od następnego dnia miał zacząć.

Rano, nie dość że Michał zaspał i się spóźnił, to był kompletnie nieprzytomny. Nie ogarniał kompletnie nic, (mimo początkowych spokojnych tłumaczeń, co i jak) obijał się i usłyszał wyrażone w niewybredny sposób zdanie wspólnika mojego taty na temat całej sytuacji (oczywiście bez inwektyw w jego stronę, ale i tak cytowanie tej wypowiedzi nie miałoby żadnego sensu, gdyż "wypikać" trzeba by było niemal wszystko). Skończyło się na tym, że gdy minęło nie całe pół dnia pierwszego dnia Michała w pracy, na stanowisku zastąpił go wyżej wymieniony wspólnik, a sam Michał ukręcił się do domu :)

Kiedy wieczorem wspólnik zajechał do domu, ujrzał zamknięte drzwi na cztery spusty, a jedyne co usłyszał to głuchą ciszę. Próbował nawet wywoływać niedoszłego pracownika i go szukał, ale jak się można domyślać bez owocnie. Po kilku minutach wyciągnął telefon, by zadzwonić do mojego ojca, jednak ten ubiegł go w tej czynności o parę sekund.

Tak, zgadliście - Michał odjechał pierwszym pociągiem, na który trafił :)

wieś Polska

by kot022
Dodaj nowy komentarz
avatar SirCastic
8 10

Kompletnie nie rozumiem dlaczego wspólnik zdziwił się że wieczorem, w jego zamkniętym domu, nie było obcego faceta... Ktoś? Coś?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Ok, trochę nie rozumiem tej historii. 1. Po co w ogóle wspólnik jechał do domu Michała 2. Co było piekielnego w tym, że Michał wyjechał? 3. Praca od 5 do 17? Omg.

Odpowiedz
avatar kot022
-5 7

@recaptcha: 1) Jechał, dlatego że dom, w którym mieszkał Michał to ten duży, który stał na posesji przylegającej do działki. Jak zostało to u góry opisane, była to jednocześnie siedziba firmy, więc jeden z udziałowców siłą rzeczy musiał mieć tam wstęp, prawda? 2) Wyobraź sobie, że umawiasz się z kimś, że będziesz u niego pracować. Ten ktoś przygotowuje się, że będzie Ci musiał tyle i tyle zapłacić, nie zatrudnia nikogo innego, a ty bez dania jakiegokolwiek znaku opuszczasz miejsce pracy po 1,5 dnia (z czego nie przepracowałeś nawet jednego całego) bo Ci ta praca jednak nie odpowiada. Fajne zachowanie, no nie? 3) Tak, z wliczonymi przerwami.

Odpowiedz
avatar lezard
2 4

@kot022: mimo tych tłumaczeń i tak nie rozumiem... :|

Odpowiedz
avatar SirCastic
0 2

@kot022: ...albo czegoś znowu nie dopowiedziałeś, albo faktycznie wielka ta posesja, skoro Michał do domu pociągiem jechał... ale może to wąskotorówka na tej żwirowni??

Odpowiedz
avatar kot022
-2 2

@SirCastic: ja zawsze wszystko piszę, tylko nie jest moją winą, że ktoś nie umie czytać ze zrozumieniem, tak jak ty. jaką wąskotorówką człowieku, co ty bredzisz? :D jest rzeka, obok niej żwirownia, obok żwirowni posesja i dom, a wszystko znajduje się w niecce, powyżej której jest droga i tory kolejowe. Michał nie jechał koleją do domu, w którym miał mieszkać na czas pracy, tylko do SWOJEGO domu w większym mieście. Jak łopatą...

Odpowiedz
avatar SirCastic
4 4

@kot022: Musiałem otępieć, bo rzeczywiście, wciąż nie mogę w piekielności doczytać : Gdzie jest napisane że miał mieszkać na czas pracy w domu obok żwirowni? Gdzie jest napisane że wspólnik po pracy udał się do domu obok żwirowni? Wskaż mi, ułomnemu, jak czytelnik ma rozróżnić DOM -tymczasowe lokum Michała, DOM -firmę, DOM -dom wspólnika i DOM -rodzinny dom Michała?

Odpowiedz
avatar timo
0 2

Polecam zakup jakiegoś podręcznika do interpunkcji. Druga sprawa: "będzie musiał (...) przygotować się na (...) konieczność obsługiwania maszyn" - jeśli miał uprawnienia na te maszyny, to jakoś nie wierzę, że nie mógł znaleźć pracy - i to dobrze płatnej. Jeśli nie miał, to zatrudnienie go na stanowisku wymagającym ich obsługi ociera się o kryminał.

Odpowiedz
avatar kot022
-5 5

@timo: Dzięki za "mądrą" radę, ale raczej nie skorzystam. Co do ocierania się o kryminał, ja dla odmiany proponuję doszkolenie się z zakresu nie tylko prawa, ale i życia codziennego - po pierwsze, żwirownia to nie jest droga publiczna, a po drugie były to czasy, kiedy do prowadzenia takich maszyn wystarczyło zwykłe prawo jazdy (jeśli masz kogoś znajomego ze wsi, zapytaj jakie panują w takich miejscach układy), które Michał posiadał. Nie ogarniał za to ładowania żwiru na ciężarówki tymi maszynami. Cała historia.

Odpowiedz
avatar SirCastic
5 5

@kot022: życie -życiem, układy- układami, a prawo -prawem. Na SWOJEJ maszynie możesz sobie hulać po podwórku bez uprawnień. Zatrudnienie operatora koparki czy ładowarki bez uprawnień, to przy pierwszej kontroli zarzut naruszenia przepisów BHP i narażenia pracowników na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Zdaje się że do trzech lat pozbawienia wolności. Cała historia.

Odpowiedz
avatar timo
2 2

@kot022: doszkolić to Ty się musisz, bo pieprzysz jak potłuczony. I guzik mnie obchodzą kryminalne zwyczaje w Twojej wsi, ja mówię o przepisach, które w tym kraju obowiązują.

Odpowiedz
avatar kot022
-5 5

Aha, jeśli czyta to administracja tego portaliku, mam dla was wiadomość - fajnie macie, że po zaledwie kilkunastu minusach historia ląduje już w archiwum. Żałosne :)

Odpowiedz
Udostępnij