Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielność uczelniana... Przepraszam za długi wstęp, ale chcę bardziej obrazowo nakreślić sytuację…

Piekielność uczelniana...

Przepraszam za długi wstęp, ale chcę bardziej obrazowo nakreślić sytuację z historii. Zdarzyło się tak, że gdy miałam kilka lat zmarł mój tata, mama pracowała w wielu miejscach, często na kilku etatach, by utrzymać mnie i moją siostrę. Przez długi okres nie było kolorowo, ale starała się jak mogła, by zapewnić nam byt na odpowiednim poziomie. Jeszcze przed ukończeniem 18 lat, dorabiałam sobie przy pracach sezonowych, by odciążyć mamę i mieć na swoje wydatki.

Zaraz po skończeniu szkoły średniej, poszłam na studia, znalazłam lepszą pracę. Zarobki, przy studiach dziennych, były kiepskie, dlatego postanowiłam ubiegać się o stypendium socjalne. Po zsumowaniu wypłaty mamy oraz renty rodzinnej (po zmarłym rodzicu) na mnie i siostrę przekroczyliśmy limit o niecałe 50 zł. Postanowiłam, że spróbuję ubiegać się o stypendium socjalne, ale jako osoba samodzielna, niezwiązana z rodziną. Podczas składania wniosku, trzeba złożyć oświadczenie o dochodach za rok poprzedni (czyli składając wniosek w roku 2014, musiałam złożyć oświadczenie o dochodach w roku 2013, gdy uczyłam się w szkole średniej i nie miałam możliwości pracować na umowie), które pobiera się z Urzędu Skarbowego. Pracując w pracach sezonowych oraz dorywczych, w większości przypadków nie podpisuje się żadnych umów, także oficjalnie moim jedynym źródłem dochodów była renta po zmarłym rodzicu. W tym miejscu przechodzimy do punktu kulminacyjnego. Złożony przeze mnie wniosek o stypendium został rozpatrzony negatywnie, ponieważ dochód był za NISKI... Argumentacją jest to, że poniżej określonego przez daną uczelnię progu, człowiek nie jest w stanie się utrzymać... Jestem bardzo ciekawa czy szanowna uczelnia powiedziałaby to do samotnej matki, wychowującej kilkoro dzieci za najniższą krajową, gdzie płacąc rachunki i inne należności, zostaje dosłownie 5 zł na kilkoro dzieci, na dzień, nie wspominając o wyprawkach szkolnych, ubraniach, które się niszczą i z których dzieci wyrastają. Ale szanowne grono profesorów jest bardziej w tym obeznane, w końcu kawiory i szampany kosztują...

Fakt składania oświadczenia za rok wcześniejszy, gdzie normalnym jest, że przyjeżdżając do innego miasta na studia, ewentualną pracę znajduje się dopiero w trakcie trwania roku akademickiego lub chwilę przed, można w jakiś sposób usprawiedliwić błędami w systemie działania państwa i urzędów. Aczkolwiek dla chcącego nic trudnego...

Jednakże, w obu przypadkach uczelnia ma głęboko w d... wspieranie początkującego studenta.. A Ty człowieku żyj z miesiąca na miesiąc, ciągle zastanawiając się czy wystarczy Ci pieniędzy na życie...

by ~shkfjasbhb
Dodaj nowy komentarz
avatar hamsterod
2 2

Historia faktycznie przykra, ale czy wiesz dlaczego są też dolne widełki? Żeby osoby wychowywane przez rodziców (gdzie dochód na osobę podobnie jak u ciebie przekracza wymagane minimum) nie próbowały wyłudzać stypendium twierdząc, że utrzymują się same. Oczywiście kombinatorzy i tak są, ale zawsze jest ich o iluś mniej. Nie da się ustawić pewnych obostrzeń tak, żeby nikt uczciwy nie oberwał rykoszetem, zawsze ktoś się w taki przedział załapie..

Odpowiedz
avatar mrkjad
12 12

Czyli chociaż nie utrzymujesz się sama chciałaś uzyskać stypendium jakbyś to robiła? Dla mnie ta historia brzmi jak "Chciałam oszukać uczelnię ale mi się nie udało, więc się na uczelnię obrażam." A jeśli by ci się udało i stypendium nie dostałby ktoś, kto ma dochód niższy niż ty ze wsparciem twojej mamy? Może i ty go nie dostałaś, bo ktoś robi wałki skuteczniej niż ty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2016 o 2:06

avatar upziom
2 2

Stypendia sa przyznawane na podstawie ustawy. uczelnia nie ma tu nic do gadania

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

No cóż, wygląda na to, że musisz radzić sobie utrzymując się z renty rodzinnej, która wynosi, bodajże, blisko 850 zeta. Jeśli do tego "dostukasz" ze trzysta złotówek w jakiejś dorywczej robocie - z głodu chyba nie umrzesz? No, to oczywiście zależy od tego, czy opłacasz akademik (stancję?) i czy płacisz czesne? Jeśli tak, i - wiedząc o tych opłatach - wybrałaś się "w świat" z góry licząc na fart z pracą i uczelniany socjal, to jesteś albo bardzo odważna, albo niezbyt rozsądna...

Odpowiedz
avatar Herbata
-4 6

Szkolnictwo wyższe to jest upodlenie człowieka, a pracujący tam profesorowie to zawodowi profesorowie. Czyli nie umieją nic innego, jak wykładać wiedzę, której nigdy nie zastosowali poza sterylnymi warunkami uczelnianymi. Myśleliście, że studia istnieją dla studentów? Trzymanie stołków działa tam na zasadzie jak w każdej innej instytucji państwowej, z tą różnicą, że profesorowie są jeszcze gorsi, bo strasznie podniecają się swoimi tytułami. Gdyby tytuły można było wsadzać w dupę, to by to robili, a potem kazali studentom je oblizywać. Uniwersytety to spaczone organizmy, gdzie nic nikogo nie obchodzi bo przecież student to człowiek dorosły. Nie ważne, że student jest de facto klientem. Jest klientem państwa, czyli nie moim. Niech się trochę pozderza z urzędniczą ścianą zbudowaną z gówna, bo fajnie jest wtedy.

Odpowiedz
Udostępnij