Na fali historii o weterynarzach. Nasz jest całkiem spoko, tylko niezły z niego jajcarz. Uwielbia wykorzystywać moją panikę, związaną ze zdrowiem pupilów.
Moja Mucha (kot znaczy) zachorowała strasznie. Ropomacicze, więc konieczna szybka operacja.
Oddaliśmy ją w ręce doktora. Kazał zrobić zakupy i odebrać nieszczęście za godzinkę.
Długi spacer po osiedlu zaliczony, idziemy odzyskać pacjentkę. Wchodzimy do poczekalni, lekarz akurat w trakcie sprzątania, ale zaprasza. Kot zaszyty, leży sobie całkiem spokojnie i nieprzytomnie z otwartymi oczami, macica obok, rzeczywiście ropy od cholery. W tle leci muzyka. Taka z tych jakby ostrzejszych.
Klimat jak w teksańskiej masakrze. Aż mnie ciary przeszły, ale zagaduję...
- O słyszę, że pan doktor sobie słucha muzyki...
- No tak, żeby się przyjemniej pracowało.
- Zawsze pan sobie włącza coś do operacji?
- Zawsze. Czasem Bacha, czasem Bocelli. Ale dzisiaj zmieniłem klimat, bo wyjątkowy pacjent...
- No dobra, ale to ryczenie to raczej nie Bach. Co to za zespół?
Doktor zmrużył oczy, utkwił wzrok w nieprzytomnym kocie, po czym odpowiedział...
- Born to kill.
O mało nie zemdlałam.
PS Kot żyje i ma się dobrze.
weterynarz
He, he, he, hellmanns.
OdpowiedzDobrze że nie Marsz Pogrzebowy
Odpowiedz"Oj kocie, kocie, co te baby chcą z tobą zrobić" powiedział weterynarz zabierając mojego kocura na kastrację.
OdpowiedzWycięcie macicy kotu w godzinę?!?
Odpowiedz@Betoniarka: no... tak. Zwykła sterylizacja trwa może z pół godziny, jeśli ropomacicze nie jest rozmiarów piłki do kosza to jego usunięcie zajmuje maks godzinę. Oczywiście mówię o samym zabiegu, bo zwierzak powinien zostać pod opieką lekarza do momentu wybudzenia, czyli zwykle jeszcze 2-3 godziny, a nie od razu po zaszyciu powrót do domu. I jeszcze to prezentowanie wyjętej macicy właścicielom, dziwne to bardzo...
Odpowiedz@TrustMeIamVet: Jestem zaskoczona, bo mój kot dwa razy miał operację i weterynarz życzył sobie, żeby go zostawiać na 8-9 godzin: usypianie, operacja, wybudzenie i sprawdzenie czy po narkozie jest wszystko w porządku. A zabiegi były raczej mniej skomplikowane.
Odpowiedz@Betoniarka: Moja kota też miała i też trwało godzinę. Jeden zastrzyk na uśpienie, po 5min operacja, po operacji zastrzyk na wybudzenie i po 15 - 20 minutach do domu. Może to kwestia środków stosowanych do narkozy?
OdpowiedzNo nie wiem czy wet taki spoko. Który rozsądny weterynarz robi taki zabieg w godzinę i jeszcze oddaje świeżo po nim kota? Zwierzę powinno być wybudzane w obecności weterynarza. Różne są reakcje na narkozę. 9 zwierzaków przejdzie to dobrze, dziesiąty może mieć powikłania. Przy sterylizacji mojej kotki zanosiłam ją w południe, a odbierałam wieczorem (a jeszcze wtedy była śnięta), obadana, ochuchana. A co dopiero przy ropomaciczu. Czasem tak oddają, bo 'lepiej zniosą podróż jak będą nieprzytomne', co jest jednak ryzykowne. Więc albo wet leci taśmowo, albo historia zmyślona.
OdpowiedzTakie tylko pytanie z ciekawości. Czy to było to? https://www.youtube.com/watch?v=cLlonHZP9Fk
Odpowiedz@escalon: Szczerze, to nie pamiętam. Sytuacja miała miejsce trzy lata temu, a muzyka mnie nie urzekła. Born to kill to miała być, zdaje się, nazwa zespołu, nie tytuł piosenki. Jedyne, co pamiętam, to że skojarzył mi się z AC/DC.
OdpowiedzŚmiechom nie było końca.
OdpowiedzChyba był jakiś błąd systemu i wycięło Ci jakąś część historii. Tę, w której opisujesz piekielność.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Błąd systemu nastąpił, gdy jeszcze byłaś w łonie matki, mianowicie nie wykształciła się u ciebie życzliwość. Nie cierpię twoich komentarzy, są czepialskie, złośliwe i śmierdzą życiową frustracją.
Odpowiedz@Candela: Cóż, były już tutaj historie o mnie. Przynajmniej były ciekawsze, niż ta.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Chwalisz się czy żalisz?
Odpowiedz