Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podobno są właściciele psów, którzy po swoich pupilach sprzątają, trzymają je na…

Podobno są właściciele psów, którzy po swoich pupilach sprzątają, trzymają je na smyczy i/lub w kagańcu i generalnie są porządni i odpowiedzialni. Zastanawiam się tylko, dlaczego ja takich nie spotykam.

Scenki z jednego tygodnia, okoliczności te same - truchtanie po parku, a sytuacje trzy - od standardu po bezmyślność de luxe.

1. Małe piekiełko: Suniesz sobie alejką, delektujesz albumem ulubionego zespołu, którego w innych okolicznościach nie masz szansy posłuchać spokojnie, a tu nagle pod nogami zaczynają ci się plątać małe szczekadła, puszczone luzem przez starsze pańcie. Szczekadła ujadające na wszystko, co się rusza. Najmniej szkodliwe dla mnie, bo coś, co skacze, jak szczeka, i tak nie jest w stanie mnie dogonić i zrobić krzywdy. Potencjalnie piekielne dla biednej, głupiej psiny, bo mogę jej zwyczajnie nie zauważyć i potrącić, a jeszcze głupszej właścicielce i tak się nie przetłumaczy. Ba, zdarzyło mi się raz, że mi babsztyl zagrodził drogę z pretensją, że "biegam w kółko i biegam, a Perełka się denerwuje". WTF??!

2. Większe piekiełko: Sytuacja jak wyżej, tylko gabaryty psa znacznie większe. Zwykle coś amstafo- lub dobermanopodobne, pewnie z 70-80 kilo żywej wagi, naturalnie puszczone luzem, bez smyczy i kagańca. Owszem, większość z nich zapewne jest względnie wychowana, ale nigdy nie mogę mieć pewności, czy pomimo że zbliżam się dość szybko, ale jednak ze stałą prędkością, nie zostanę uznana za zagrożenie. Nieliczni mądrzy właściciele na mój widok łapią zwierza chociaż za obrożę, albo go wołają. Pozostali zapewne wychodzą z założenia, że przecież ich pupilek "taki łagodny i nie gryzie", co najwyżej pobawimy się w gryzionego berka.

Metodą prób i błędów, po tym jak kilka razy takie bydlątko postanowiło mi jednak potowarzyszyć w przebieżce, na wszelki wypadek zwalniam, a jak widzę, że pies się mną interesuje, z daleka wołam do właściciela z pytaniem, czy można.
Ludzie, naprawdę nie można założyć psu chociaż kagańca? Przecież po parkach szwendają się dzieci: biegają, jeżdżą na rolkach, hulajnogach itd.

3. Modyfikacja sytuacji pierwszej, z blond solarem w tle, aczkolwiek starsza pani też by mnie nie zdziwiła. Truchtam sobie o poranku, skupiona raczej na sobie, ludzi niewiele, kilka ławek zajętych, kilka szczekadeł - norma. A tu nagle... jak nie runę jak długa. Dłonie zakrwawione, leginsy podarte na kolanach.

Powód? Różowa landryna siedząca sobie na ławeczce i kompletnie nie zwracająca uwagi na swojego yorka czy innego terriera. Tymczasem piesek na takiej długiej, regulowanej smyczy przewędrował sobie na przeciwną stronę alejki i buszował w krzaczkach. I o tę cholerną smycz się potknęłam.

OK, jestem zamyślona ślepa komenda, trzeba patrzeć, gdzie się lezie i generalnie powód do minusowania, ale jak się już ma psa, to trzeba się nim zajmować. Przecież tak samo mogła się potknąć starsza pani idąca o lasce albo jakiś wyrywający się przed mamę dzieciak. Blondi oczywiście była szczerze zdumiona moimi pretensjami.

właściciele_psów

by booked
Dodaj nowy komentarz
avatar celica
4 6

Mimo ze jestem wlascicielem psa to tez mnie dziwia takie zachowania psiarzy. Nie pozwalam by moj pies podchodzil do obcych ludzi. Czesto zatrzymuje sie na skraju chodnika by ktos inny spokojnie przeszedl obok nas. Pies na komende siada kolo mnie przy nodze i dla pewnosci naciskam blokade smyczy by w razie W nie odskoczyl za daleko. Psa mam w miejscach publicznych ZAWSZE na smyczy, bez kaganca. Armani moze pobiegac sobie jedynie na lakach gdzie nikogo nie ma. Bezpieczenstwo moje, psa i innych przede wszystkim. Jesli spuszczam psa ze smyczy na polu zawsze mam gwizdek na ktory pies zawsze wraca do mnie. Pies to nie zabawka. Powinno sie miec oczy i uszy dookola glowy majac czworonoga. Oby jak najmniej takich piekielnosci ci zycze

Odpowiedz
avatar inga
7 7

Zdarza mi się jeździć na rowerze ścieżkami biegnącymi równolegle do chodnika - takie sytuacje to niestety standard. Smycz rozciągnięta w poprzek, psy ważące niewiele mniej niż ja i żywo zainteresowane każdym ruszającym się obiektem lub wyskakujące nagle z krzaków. Unikam takich tras, gdy nie mam innego wyjścia - jadę powoli, mając oczy dookoła głowy, ale litości, jak piesek wielkości wyrośniętego szczura wbiegnie mi pod koła to choćbym jechała z taką prędkością z jaką autorka biega, mogę nie zdążyć zahamować a z maleństwa zostanie mokra plama.

Odpowiedz
avatar cynthiane
11 17

Co do trzeciej historii- brzmi ciekawie. Ale gdybyś naprawdę zahaczyła o smycz, na której jednym końcu jest człowiek 50 kg a po drugiej pies 1.5 kg, to co najwyżej udusiłabyś to drugie albo je przyciągnęła z metr. Zalać krwią możesz, kiedy na końcu smyczy jest na przykład husky kilogramów 30. Amstaff waży około 40. Skąd ty wzięłaś 80?!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2016 o 2:15

avatar Iras
7 9

@cynthiane: powiedziałabym nawet, że spasiony amstaff - średnio 30 - 35 kg ;p waga dobermana - też około 40 kg. Zauważyłam, że ludzie mają wybitne tendencje do zawyżania wagi psów. Nie raz miałam okazję słyszeć opowieści o "olbrzymich" amstafach, rottweilerach, dobermanach, owczarkach niemieckich o wadze 80 - 90 kg.... boksery czy buldogi też często wśród takich bywają...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2016 o 7:09

avatar celica
0 2

@Iras: czesto rasy psow sa mylone. Moze stad ta tendencja do zawyzania wagi. Dog argentynski potrafi wazyc ponad 90kg, mastiff neapolitano rowniez natomiast rasa podobna do tego drugiego czyli italian mastiff jest lzejszy. Kolega z pracy ma neapolitano ja mam italiana (cc) znajomi porownujac zdjecia naszych psow stwierdzili ze to ta sama rasa tylko ten od kolegi ma troche wiecej skory.

Odpowiedz
avatar Shaiennee
1 3

Ale na przykład mój pies waży 86 kg

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 3

@cynthiane: Śmiem twierdzić, że to taka sama teoria, jak z tą brzozą, która nie mogła urwać skrzydła.:) Własnymi nogami potknęłam się o smycz mopsa, zaplątałam się, bo psiuniek usiłował uciekać, i rąbnęłam aż zadźwięczało. Ręce zdarte, pończochy w strzępach, torebka o dwa metry dalej. Mops zdrowy i cały, chociaż spanikowany.

Odpowiedz
avatar R4ndy
0 12

Polecam dobry gaz pieprzowy, np. Sabre Red. Bydle potraktowane takim wynalazkiem natychmiast traci ochotę na zaczepki.

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

@R4ndy: Warto też mieć coś przygotowanego na psiarza bo na 100% potem nastąpi jego atak.

Odpowiedz
avatar R4ndy
1 1

@Morog: gaz na psiarza też się nada. Poza tym mam pałkę teleskopową :-). A mówiąc poważnie, jeżdżę sporo na rowerze i goniące kundle są wyjątkowo irytujące. Po którymś z kolei razie stwierdziłem, że mam głęboko w dupie, że pieska będzie bolało i kupiłem najmocniejszy gaz na rynku. Gaz działa, pałki, póki co nie musiałem testować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Nie rozumiem takiego puszczania psa luzem. To, że Ty nie wiesz, jak się pies zachowa to jedno, właściciel psa nie wie przecież jak Ty się zachowasz. Dla zwierzaka to też nie jest bezpieczne.

Odpowiedz
avatar booked
2 6

Ktoś pytał, jakim sposobem się potknęłam. Uprzejmie przypominam, że generalnie większość tygodnia padało i było ślisko, nie zdołałam utrzymać równowagi.

Odpowiedz
avatar Szn
5 9

chyba każdy biegający zna ten temat, biegniesz zamyślony, a tu jakieś małe gie przypałęta się pod nogi, gorzej jak większe i trzeba zwalniać :/ nienawidzę tego - i zawsze tekst debilnego właściciela - on nie gryzie... tiaaaa kiedyś takiego małego przeciągnąłem ze 2 metry :) - biegłem zamyślony i wpatrzony gdzieś w dal, a że było ciemno nie zauważyłem smyczy rozciągniętej jak linka - ja się potknąłem a maleństwo 2 metry w dal :)

Odpowiedz
avatar ShinigamiSama
2 2

Też tego nigdy nie zroumiem, a sama jestem właścicielką psa. Owszem, puszczanie luzem jest bardzo fajne, bardzo chętnie, na łące czy pustym szlaku o piątej nad ranem. I to dopiero po wychowaniu psa - a po śmierci mojego starego pupila na nowo sobie przypominam, ile pracy trzeba włożyć, ile posiedzieć z behawiorystą, żeby pies reagował na imię bezwarunkowo i natychmiast. A i tak zanim się to robi należy psa nauczyć, że się chodzi blisko pana (dla bezpieczeństwa psa, ponieważ inna piekielność jest taka, że na krótkim spacerze w lesie mogą ci zwierzę po prostu zastrzelić, jak mojemu znajomemu - a z tego nie zrezygnujemy całkiem, bo pies jest tropiący). Tak więc na razie spaceruję ze szczeniakiem na smyczy i staram się unikać luzem puszczanych kundelków, które bardzo chcą poznać i mnie i mojego psa, kiedy ja próbuję go tresować. Zawyżanie wagi to popularna praktyka u kogoś, kto się nie zna - pies wygląda na cięższego niż jest, nie ma się przecież wyczucia wagi.

Odpowiedz
avatar tick
2 2

@ShinigamiSama: może zacznij układać psiaka zamiast tresować ;) Poza tym, do układania psa nie jest potrzebny behawiorysta, ale dobry szkoleniowiec. Behawiorysta jest potrzebny, żeby zrozumieć dlaczego pies/zwierzę zachowuje się w określony sposób, jak pokojowo i spokojnie zmodyfikować zachowanie, jak zapewnić zwierzakowi najlepsze warunki do życia uwzględniające specyfikę gatunku i rasy.

Odpowiedz
avatar Mavra
2 4

Moim zdaniem przekłamujesz w pkt3. Maly pies nie ma na tyle masy by taka sytuacja zaistaniała. W pkt 2 zawyżasz wagę psów tylko nie wiem po co. Dla dramaturgii? Pomijając te kwestie zgadzam się z tobą ,że wielu wlaściwieli postępuje bardzo zle. Sama mam duzego psa (30 kg i rosnie) i nie wyobrażam sobie by nie miec go na smyczy w miejscu gdzie jest dużo ludzi. Gdy jest mało lub nie ma na chwile puszczam go luzem ale w kagancu ale wiem ,ze moge sobie na to pozwolic bo mimo ,ze ma niecały rok jest karny i na komende przybiegnie do mnie. Stosuje zasade ograniczonego zaufania bo to jednak zwierze i nie wiadomo jak w jakiejs sytuacji zareaguje. Do białej gorączki doprowadzają mnie wlasciciele ktorzy nie ucza psa posłuszenstwa albo tekstują PROSZE SIE NIE BAC ON NIE GRYZIE lub podobne.Skoro kazdy nie gryzie to skąd te przypadki pogryzien ?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2016 o 13:31

avatar Mavra
0 0

@Mavra: Ach i zapomnialam o drugiej stronie medalu czyli o ludziach ktorzypodchodza do psów. Bede nie skromna i powiem ,ze moj psiak mimo ,ze kundelek to przystojniak ale to nie znaczy ze kazdy bez pytania na prawo leciec do niego z łapami do głaskania. Najgorsze są mamuski ktorze pozwalaja na to małym berbeciom i maja pretensje kiedy zwróce im uwage ,zeby uwazały na swoje dziecko. Chca poglaskac lub zeby ich pociecha poglaskała nalezałoby zapytac czy mozna. Moj psiak akurat uwielbia taki kontakt ale i tak musze uwazac , przytrzymac go zeby przez przypadek nie zrobił krzywdy chocby łapa kiedy bedzie sie cieszył

Odpowiedz
avatar cynthiane
1 1

@Mavra: znam to bardzo dobrze. Mam psa rasowego, niby rasa rzadka nie jest ale w moim mieście jest około 4-5 psiaków. Za każdym razem słyszę pytania, czy można głaskać, czy można poprowadzić i nie raz i nie dwa poprowadzano do dorosłego psa pociągowego dzieciaka lat 2.

Odpowiedz
avatar lezard
0 0

sama mam dwa psy. ZAWSZE są na smyczy. idąc przez osiedle mijam sporo psiaków - 80% z nich jest bez smyczy. ostatnio mocno pocieszny foksik mając w czterech literach swego pana, podbiegł w moją stronę, położył się na chodniku i czekał aż podejdziemy. oczywiście skończyło to się tym, że mój pies warknął, foksik też i gdyby moje nie były na smyczy doszłoby zapewne do jakiegoś spięcia. pytam głośno faceta: wie pan co to jest smycz? cisza. pan patrzy na mnie jak na wariata. trzyma w ręku automat, ale milczy. to bardzo częsta reakcja. najlepiej nie słyszeć, nie widzieć, nie reagować... przecież to taki mały piesek. on nie zrobi krzywdy. eh... :/

Odpowiedz
avatar Morog
-2 4

Nie spotykasz ich bo sprzątają i używają smyczy tylko w deklaracjach.

Odpowiedz
Udostępnij