Kwestia "dokarmiania" okolicznych bezpańskich zwierząt resztkami.
Opowiem wam mniej więcej, jak wygląda to u mnie na osiedlu, gdzie średnia wieku to zapewne około sześćdziesiąt lat.
Mieszkam na piętrze, nie jest to ważne, na którym, ale mogę zdradzić, że widok z mojego balkonu stanowi idealne stanowisko do przyglądania się temu procederowi.
Wyżej wspomniane sąsiadki w godzinach rannych wypuszczają swoich mężów na spacer przed blok. Trasa obejmuje pobliskie kontenery oraz garaże stojące nieopodal, na których dachy panowie regularnie wyrzucają rozdarte foliówki, obficie wypełnione czerstwym pieczywem lub innymi fantami, które nie mogą się przecież zmarnować.
Porzucone, stare pieczywo przyciąga wrony, mewy, gołębie oraz wróble w całkiem imponującej ilości. Jak niektórzy pewnie mogą się domyślić, ptactwo pożywione nieświeżymi resztkami pieczywa zanieczyszcza podwórko, samochody, a wraz z nimi niekiedy także balkony.
Niestety zrobić z tym niewiele się da, prośby ni groźby nie docierają do szanownych nestorek, bez względu na to, jak nie byłyby stosowane. Rozmowy o nieczystościach i możliwości zatrucia zwierząt także.
Nie jestem pewna, czy właśnie to starsze panie chcą osiągnąć, z uporem maniaka ponawiając proceder, ale od blisko dekady żadna siła nie umie na nie wpłynąć, włącznie ze spółdzielnią.
To proste. Na wsi resztki jedzenia dawało się kurom czy świniom. I nic się nie marnowało bo to grzech. Od starych przyzwyczajeń nie da się odejść. Nie chodzi tu o dokarmianie, tylko żeby coś zjadło, nawet jak ma zdechnąć od tego
Odpowiedz@dorota64: Dokładnie. "Całe życie wyrzucałam kotkom/gołąbkom i żyły!". A że kotek parchaty, wyłysiały i z biegunką, to wcale nie dlatego że je świństwa, to dlatego że dziki i nikt o niego nie dba. Nie oduczy się, nie ma szans.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2016 o 18:37
@dorota64: żaden szanujący się gospodarz nie poda zwierzęciu zepsutych resztek. Tak samo nie karmi się drobiu na wsi chlebem, bo drób kosztuje, a od chleba drób umiera na skręt kiszek. Drób na wsi karmi się obierkami surowym / gotowanymi lub ziarnem, w zależności od gatunku owego drobiu. Chleb i resztki dostają świnki, ponieważ świnkom wolno. Są wszystożerne, tak jak i ludzie.
OdpowiedzOd czego jest straż miejska, ale lepiej nagrać film. Niestety części społeczeństwa niestety nie da się wydrukować, zapewne to Ci siła od pluga oderwani.
OdpowiedzJak wyżej, "chlebka się nie wyrzuca", choćby był pluszowy. Same szkody z tego, ale przecież nie wyrzuciła chleba, więc pójdzie żywcem do nieba.
Odpowiedzhttps://piekielni.pl/84471
Odpowiedz@Ascara: No właśnie też zauważyłam, że ta historia jest jednocześnie na głównej i w poczekalni, z dwiema różnymi datami...
Odpowiedz@Ascara: Autorka chciała mieć pewność, że każdy przeczyta :D
OdpowiedzEh, chleb to jeszcze nic. Na moim osiedlu wyrzucają resztki obiadowe, najczęściej kości od kurczaka, choć zdarzyło mi się znaleźć zepsuty bigos, spaghetti i inne nieokreślone breje. Kto to niby ma zjeść? Wszystko to jest szkodliwe dla każdego zwierzęcia, które mogłoby natrafić na ten wątpliwy "smakołyk" A że mam psa łakomej rasy, który niby wie że nie wolno, ale i tak spróbuje to zjeść... Już nie wiem ile razy wyciągałam mu kości drobiowe z mordki.
OdpowiedzSkoro problem dotyczy całego osiedla to może po prostu pogadaj z innymi sąsiadami i złóżcie się na jakieś tanie kamerki? Parę mandatów za zaśmiecanie powinno sąsiadki wreszcie "dokarmiania" oduczyć.
Odpowiedz@jass: plus interwecja w spoldzielni/wspolnoscie mieszkaniowej i kamerka/foteczki i z adresem ww pana do strazy miejskiej. zaplaca mandat raz, drugi, trzeci to za ktoryms sie naucza a moze by im takie siateczki na balkon popodrzucac? jak zobacza, co ptaszki z tym robia- na wlasnej skorze- to moze co dotrze?
Odpowiedz