Istnieje sobie pewne duże miasto w południowej Polsce. W mieście tym znajduje się, co zresztą nie powinno nikogo dziwić, ulica o ruchu jednokierunkowym. Jej przebieg jest, nieco upraszczając, równoleżnikowy i niespełna jednokilometrowy.
Alejka wiedzie przez centrum, ruch po niej odbywa się w stronę wschodnią. Ogólnie nie ma tam zbyt dużo przestrzeni, wielu kierowców parkuje auta; niemniej znalazło się miejsce na wąski, lecz dobrze oznaczony kontrapas rowerowy. To tyle tytułem wstępu.
Wiozę się po tej uliczce rowerem w stronę wschodnią. W pewnym momencie mijam gościa w wieku średnim jadącego równolegle w tym samym kierunku. Z tym, że on toczy się po kontrapasie, czyli pod prąd. Nie mam czasu ani chęci na dyskusje, więc olewam sprawę: nie dzwonię na faceta ani nie uświadamiam go słownie.
Ale on krzyczy, żebym zjechał na kontrapas, "bo tak się jeździć powinno".
Niby dlaczego?
Otóż u wjazdu w uliczkę minęliśmy stojący radiowóz policyjny. Panowie zatrzymali owego rowerzystę i skierowali na zapchany, wąski kontrapas, tłumacząc, że tak będzie prawidłowo.
Są dwa wytłumaczenia. Albo policjanci sobie pożartowali, a gość to wziął na serio, albo - po prostu - ci panowie byli piekielnymi tłukami.
rowerem jedziemy
...a na końcu drogi drugi patrol, wypisujący mandaty ;)
OdpowiedzZ własnego doświadczenia: dojezdżam sobie na welocypedzie ;) do skrzyżowania. Oznakowanie - zakaz skrętu w lewo, pod nim tabliczka "Nie dotyczy" z symbolem roweru. To ja (odczekawszy, aż wszystkie samochody z naprzeciwka przejadą) myk w lewo, i w jednokierunkową, na kontrapas właśnie. Traf chciał, że trzeci czy czwarty na tym pasie stał radiowóz, i niebiescy aż mi palcem pogrozili... Cóż, hamulec, zatrzymanie i pytam panów policjantów, w czym problem. Bo skoro zakaz skrętu w lewo nie dotyczył rowerów, to skręt w lewo rowerem był dozwolony, prawda? Jesli panowie sobie życzą, to możemy podejść i znaki obejrzeć... " - Eh... dobra, niech pan jedzie..."
Odpowiedz@Pan_Siekierka: Może takie wybiórczy wzrok, patrzysz, ale nie widzisz ;) W sensie jak jedziesz autem (jak policjanci) to nie mózg nie zarejestrował nawet tej tabliczki z rowerem, bo ta informacja nie była w tym momencie "przydatna". Ciesz się, że ci szybkiego przeglądu nie zrobili, bo czepiają się np. braku dzwonka przy kolarce :)
Odpowiedz@imhotep: odn dzwonka - i maja racje: Dz.U. poz 305 z 2015, art 53 ust 1 pkt 4.
Odpowiedz@imhotep: kolarka to jakaś świętość, że nie musi mieć wymaganego wyposażenia?
Odpowiedz@berlin: Mnie kiedyś panowie policjanci zatrzymali w pewnym mieście wojewódzkim. Jechałam ścieżką rowerową, która nagle się kończy i przechodzi w szeroki chodnik. Możliwość zjechania na ulicę jest dopiero po przejechaniu dwóch metrów chodnikiem. Panowie zadają mi strategiczne pytanie "czym wiem co zrobiłam źle". Zaczynam tłumaczyć, że jadę bez kasku, bez kamizelki, bez oświetlenia, bez dzwonka. No po prostu kompletnie nic. Mówię, że rower dopiero kupiony. Pokazuje stosowne paragony. Nie stać mnie na nowy więc kupiłam taki byle jaki. Tak gadam i gadam. Pan mi przerywa i mówi, że nie o to im chodzi. Po prostu jechałam po chodniku. Dostałam upomnienie i zostałam skierowana na ulicę. Godzina 19, listopad. Auta pędza po drodze nie patrząc na nic, a policjanci wpuszczają tam rower, który stwarza zagrożenie dla otoczenia, bo jest niewidoczny. Tak wiem. Popełniłam wielki błąd życiowy jadąc rowerem po chodniku. Zaraz mnie piesi zjedzą :D
Odpowiedz@Rehen: i w sumie mieli panowie policjanci rację: - brak oświetlenia rowrzysty to wina rowerzysty. - istnieją ściśle określone warunki w jakich rowerzyście wolno jechać po chodniku (dozwolona prędkość na drodze w tym miejscu powyżej 50km/h, lub warunki atmosferyczne zagrażajace bezpieczenstwu rowerzysty - i myślę, że można by się tu spierać, czy sam zmrok się do nich zalicza, bądź opieka nad nieletnim rowerzystą do lat 10). - chodnik musi mieć minimum 2 metry szerokości, zakładam, że w tym wypadku miał. Poza tym, nie rób z siebie ofiary plicyjnej opresji ;) - panowie mundurowi stwierdzili, że źle robisz, zatrzymali, pouczyli jak robić powinnaś. Jakiś jeszcze uszczerbek na ciele, umysle bądź majatku poniosłaś? No, chyba, że dla pewności, jak to za czasów słusznie uznanych za minione zwykli robić, profilaktycznie spuścili Ci powietrze z koł?
Odpowiedz@Pan_Siekierka: jechała chodnikiem, bo na części chodnika była wyznaczona ścieżka rowerowa. Ale ścieżka się skończyła, a chodnik nie, więc siłą rzeczy trzeba było przez chodnik przejechać żeby znaleźć się na drodze.
Odpowiedz@Xirdus: W takim przypadku trzeba zejść z roweru i te 2 metry przeprowadzić. Wiem, że trochę bezsensowne, ale wg polskiego prawa tak trzeba.
Odpowiedz@Xirdus: Wiesz, rower da się prowadzić. Nie trzeba nim jechać.
Odpowiedz@egow: Nie, to nie jest świętość, ale raczej po mieście się nią nie jeździ, a poza miastem gdzie i po co miałoby się dzwonka używać? @Pan_Siekierka: panowie policjanci nie mieli racji każąc jej jechać po ulicy. Powinni kazać jej prowadzić rower. Czy jakby zatrzymali samochód jadący bez oświetlenia, to puściliby go dalej?
Odpowiedz@imhotep: Masz rację. Ale nadal - krzywdy jakiejś strasznej Rehen nie zrobili, zgadza się? Szkoda tylko, że prawo o ruchu drogowym znali dość wybiórczo.
Odpowiedz@Rehen: Ja nie wiem, może ja jestem jakiś dziwny, ale jak ostatnio poszedłem po rower bez oświetlenia, to po prostu najpierw kupiłem po drodze jakieś najtańsze lampki za 9zł. Moim zdaniem chodnika się nie powinni czepiać, ale za brak światła wlepić mandat.
Odpowiedz@Pan_Siekierka: @Xirdus: @gzygza: @Bastet: @imhotep: @asmok: @Pan_Siekierka: Napisałam ten komentarz jako przykład tego jakie zdarzają się w życiu dziwaczne sytuacje. Sama uważałam, że powinni czepić się, że jechałam bez oświetlenia itp. Tym bardziej, że w ten sposób byłam zagrożeniem dla siebie i innych. Nie uważam siebie za ofiarę opresji policji czy coś. Porozmawiałam z panami. Podyskutowaliśmy o bezsensowności niektórych przepisów i rozstaliśmy się w zgodzie. Następnego dnia kupiłam już światełka, dzwonek i wszystko co niezbędne. Mam nawet pełne ubezpieczenie na wypadek gdyby ktoś uszkodził mnie, albo ja kogoś. Pozdrawiam :D
Odpowiedz