Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Urząd pracy. Mam roczną przerwę po maturze, więc zdecydowałam, że nie zaszkodzi…

Urząd pracy. Mam roczną przerwę po maturze, więc zdecydowałam, że nie zaszkodzi zarejestrować się, jako osoba bezrobotna. A może akurat pojawi się jakaś ciekawa oferta i wypełni czas przed rozpoczęciem studiowania? Około godziny dwunastej przekroczyłam próg lokalu, w którym z założenia pracownicy powinni pomagać. A no właśnie...

Odbieram numerek do informacji (możliwa była jeszcze opcja - rejestracja) - jestem 38. Aktualnie obsługiwany jest Pan z numerem 20. No to sobie poczekam. Nie trudno było zauważyć, że ludzie są delikatnie mówiąc zdenerwowani tempem, w jakim wszystko się odbywa. Szanuję pracę każdego, ale w tym przypadku mogły puścić nerwy.

W jedynym okienku do informacji siedziała kobieta, która obsługiwała jednego mężczyznę od 40 minut (już przed moim przyjściem zajmowała się jego osobą) a z założenia w tym okienku uzyskuje się jedynie niezbędne informacje.

Co chwilę część osób rezygnowała, stwierdzając, że i tak dziś zapewne nie zostaną przyjęci, inni odbijali się od automatu z numerami, który wskazywał, że na ten moment opcja rejestracji jest niemożliwa - urząd pracuje do szesnastej, a była dwunasta.

Pod nosem każdy przeklinał, swoją złość skupiając na NIEJ. Kobieta w wieku czterdziestu lat, siedzi spokojnie za biurkiem, sącząc kawę tak powoli, jakby dostawała premię za wykonanie tego w jak najdłuższym czasie. Po czym odbiera telefon.

K - kobieta z kolejki.
O - ona, nasza bohaterka zajmująca się tym samym Panem od kilkudziesięciu minut i pijąca kawkę, jak w kawiarni.
Kobieta o rudych, ognistych włosach wyciętych po bokach wpadła niemalże znikąd.
K - To są jakieś jaja! Przyszłam o dziewiątej, pobrałam numer, a ta pije sobie kawę i pieprzy przez telefon!
O - To nie jest prywatna rozmowa. A pije herbatę.
K - Ludzie czekają, chcą znaleźć pracę, a nie mogą nawet uzyskać informacji, bo zanim nadejdzie ich numer, to wy zamknięcie, mówiąc, że na dziś koniec pracy. Kpicie sobie z ludzi. A panią będę sobie obserwować.. Chętnie porozmawiam z szefem.
O - Proszę bardzo (powiedziane z pogardą).

Inni ludzie również zaczęli burzyć się pod nosem, co o dziwo zadziałało! Nagle udało się zawołać inną kobietę (przy okazji warto dodać, że przez korytarz kilkanaście razy przechodziły stażystki, które spokojnie mogłyby udzielić tak podstawowych informacji). W ciągu dwóch minut kolejka niemalże zniknęła - większość osób chciała jedynie uzyskać wnioski, które należy wypełnić. I tyle. Kobieta nawet nie musiała siadać za biurkiem, by rozładować tłum.

Szkoda jedynie czasu ludzi i tego, że istnieje kompletny brak szacunku. Nie wiem, kto był bardziej piekielny - kobieta walcząca o swoje, czy pani z okienka, ostentacyjnie podkreślająca, że ona może robić co chce i nie będzie przejmowała się założeniami podziału na informacje i inne sprawy.

+ okienko dla niepełnosprawnych było zamknięte, pomimo dwóch osób ze stwierdzeniem niepełnosprawności i próbami o szybszą pomoc.

by Kokosowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cujoo
0 6

nie bronię tempa pracy urzędu, można zarejestrować się elektronicznie - sama zobaczysz ile do wypełnienia ma urzędnik rejestrujący bezrobotnego

Odpowiedz
avatar KrowaNiebianska
9 9

Ale to było okienko do INFORMACJI, nie do REJESTRACJI

Odpowiedz
avatar voodoochild
11 15

@KrowaNiebianska: No ale przecież urzędniczka nie siedziała i nie piła kawy, tylko obsługiwała petenta a kawę piła przy okazji, pracując, czy tak? Może żeby się napić w trakcie pracy, co chyba jej wolno, powinna zejść ze stanowiska obsługi, co by nie kłuć w oczy gawiedzi swoją wredną, złośliwą kawą, bo przecież skoro ma na biurku kubek kawy, to jak nic obija się i relaksuje. Z jej perspektywy sytuacja też mogła być piekielna - trafił się petent z dłuższą sprawą, może więcej informacji potrzebował, może trudniej docierało do niego, a może faktycznie powinien iść do innego okienka, ale np. nie dawał sobie tego wytłumaczyć tylko zaparł się i wymagał, żeby go obsłużyć tu i teraz, a kobieta nie chciała awantury. No to się za jegomościem kolejka zrobiła, która całą swoją złość skupiła i wyładowała na urzędniczce. Wykonującej swoją pracę. I przy pracy bezczelnie popijającej kawę, no kto to widział, kawa w godzinach pracy.

Odpowiedz
avatar katzschen
11 11

@voodoochild: Dopiero była tu historia o starszym panu, który w urzędzie niepotrzebne blokował kolejkę i wyżywał się na urzędniczce... nie dogodzisz :P W niektórych urzędach naprawdę można uświerknąć czekając na swoją kolej, nie przeczę, ale też mnie zirytowała wstawka o kawie. Kurde, ja wiecznie coś piję przy pracy, nie rozprasza mnie to jakoś przy wypełnianiu czy czytaniu dokumentów... a co dopiero przy obsłudze klienta, gdzie po pół godziny może zaschnąć w gardle. Nie rozumiem, czy te osoby które narzekają na kawki i herbatki same zawsze celebrują każdy napój i muszą w celu jego spożycia udać się do innego pomieszczenia? :P

Odpowiedz
avatar blaueblume
2 6

Jednym słowem- byłaś w PUPie :-)

Odpowiedz
avatar MyCha
11 11

A może akurat pojawi się jakaś ciekawa oferta i wypełni czas przed rozpoczęciem studiowania? - Ciekawa oferta? W PUPie? O ile nie zależało tobie na ubezpieczeniu to cała ta zabawa z tym urzędem jest niewarta zachodu. Zresztą zawsze mi się wydawało to ostatnim miejscem gdzie należy szukać pracy. Chcesz sobie dorobić przed studiami, pewnie jeszcze nie posiadasz żadnych wyróżniających z tłumu umiejętności*. Czemu nie wyślesz CV do MCDonaldów, KFC, jakiś sklepów z ciuchami itp. Tam ciągle szukają ludzi do pracy. Mój brat jak znudziło mu się dorabianie w MCDonaldzie to w ciągu dwóch tygodni znalazł fuchę w Burger Kingu, z którego uciekł po okresie próbnym jak dostał pracę na stacji benzynowej 100m od domu. Pracy w handlu jest obecnie tak dużo, często szukają tam właśnie młodych, że PUP jest zwyczajnie stratą czasu i zawracaczem pupy. *Zakładam, że skończyłaś ogólniak. To nic złego i nic złego nie miałam pisząc to na myśli. W końcu po to planujesz iść na studia aby się czegoś nauczyć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2016 o 17:02

avatar Malibu
2 2

@MyCha: W mniejszych miasteczkach jest o wiele mniej takich miejsc i rotacja jest mniejsza.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
11 13

Założę się, że pani w okienku sama dostawała cholery, bo od 40 minut blokował ją jeden facet. Ja też pracuję z klientami i naprawdę nie masz autorko pojęcia jak bardzo irytujące jest, gdy masz za sobą stos roboty, przed sobą gromadę ludzi i trafi ci się jedna taka upierdliwa ględę, człowiek-rzep, którego nie da się zbyć, ani co gorsza nie da się obsłużyć, bo tacy nigdy nie wiedzą czego tak właściwie chcą. Tacy ludzie działają jak Snorlax w Pokemonach. A zauważ, że ta kobieta nie mogła wstać, wyjść i np. zawołać sobie kogoś do pomocy, bo nie mogła zostawić petenta-Snorlaxa samego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2016 o 20:00

avatar voodoochild
6 6

@grupaorkow: Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema kończynami, bo sama doskonale znam temat z autopsji. I do tego te nienawistne spojrzenia rzucane w moim kierunku z kolejki zza pleców upierdliwca i świadomość, że jak tylko sobie w końcu pójdzie, to zgarnę opieprz od zirytowanych czekających. Jedna z największych piekielności pracy z klientami!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2016 o 20:17

avatar grupaorkow
5 5

@voodoochild: ja lubię też sytuację, gdy ktoś tego pokroju zadzwoni i przez dobre kilkanaście minut muszę wysłuchiwać opowieści z mchu i paproci i rozwiązywać nierozwiązywalne. Dzisiaj przez ponad 7 minut wysłuchiwałam słowotoku o tym, że pani wysłała maila i czeka na odpowiedź, ale w sumie to też zadzwoni i blablablablablablabla. Jedyna kwestia, w jakiej udało nam się dogadać, to że tego maila wysłała zupełnie nie do mnie, więc siłą rzeczy ja i tak nie wiem o co chodzi i na pewno na niego nie odpowiem. Dojście do tego konsensusu zajęło 30 sekund, cała reszta to był nieustanny i niemożliwy do przerwania monolog klientki. Nawet "aha" i "uhm" wtrącałam z najwyższym trudem.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

@grupaorkow: Ogólnie się z wami zgodzę, ale babka mogła zwyczajnie zadzwonić po pomoc. Z historii wynika, że jednak dało się się szybko rozładować kolejkę. Poza tym, niewiadomo czy to urzędniczka nie robiła tu za Snorlaxa, bo nie mam bladego pojęcia o co można pytać 40 minut w informacji w PUPie. Są różne rodzaje pracy z klientami. Zresztą tu to raczej petent.

Odpowiedz
avatar voodoochild
4 4

@BlueBellee: Wierz mi, zdziwiłabyś się o co ludzie potrafią pytać 40 minut, tak tylko dla zasady, żeby sobie pogadać ;) Mój osobisty hicior, po entej próbie pozbycia się niepozbywalnego starszego pana kulturalnym, acz już z pewnym naciskiem, "czy JESZCZE w czymś mogę panu pomóc?", to rozbrajająco szczera odpowiedź: "w sumie to nie, ale jeszcze chwilkę sobie posiedzę i na panią popatrzę" :) Pan sam nie zniknął, uratowała mnie koleżanka wywołując na zaplecze. A pan niestety jest stałym klientem. I bynajmniej nie ma zapędów o charakterze matrymonialnym, w podobny sposób potrafi uzasadniać konieczność swojej długiej obecności przy biurku będąc obsługiwanym przez mężczyznę. A, wbrew pozorom nie jest odosobnionym przypadkiem, choć fakt, dość skrajnym.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@BlueBellee: z moich doświadczeń wynika, że przez 40 można np. zapętlać się na tym samym pytaniu. "Aaaa bo ja to bym chciała xyz." "Możemy zrobić xyz na sposób abc." "Aaaa czyli jak?" [10 minut omawiania xyz i sposobu abc] "Aaaa, bo jak ja bym chciała to xyz to co?". I zabawa od początku. Ewentualnie można opowiadać swoją historię rodzinną. Tutaj w PUPie można mieć szerokie pole do popisu, bo można sprzedać historię bezrobocia w rodzinie od czasów pradziadka. Albo można pytać o rzeczy zupełnie niezwiązane z niczym, a stanowczą odpowiedź "Niestety nie wiem/ My się tym nie zajmujemy/ Z takim problemem trzeba zgłosić się gdzieśtam" można zignorować i pojechać z całą opowieścią, zaczynając od Adama i Ewy. Ilość możliwości jest nieograniczona. A baba z okienka nie ucieknie, można ją zadręczać w nieskończoność. A co do zadzwonienia po pomoc - być może nie mogła. Nie wiemy jak tam wyglądają relacje służbowe, ale jeżeli tylko ta kobieta była wyznaczona do obsługi to być może nie mogła samowolnie zażądać np. wysłania jej pomocnicy w postaci stażystki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2016 o 0:25

avatar BlueBellee
0 0

@grupaorkow: Heh, dopóki nie doszłam do tego zdania, to chciałam dodać, że można także opowiadać swoje historie rodzinne ;) Jest jeszcze opcja z referowaniem swojej karty medycznej. Tyle, że petent, to nie klient. A urzędnik ma akurat stado możliwości na pozbycie się uciążliwca. Łącznie z: "Przykro mi, ale bardziej panu nie pomogę, proszę udać się do..., kolejka czeka". No przecież petent nie postraszy, że "więcej już tu nie kupi". Ps. W ogóle ta informacja na numerki, to w ogóle taka ciekawostka dla mnie, bo sie nie spotkałam nigdy ;)

Odpowiedz
avatar matys2894
-2 2

@grupaorkow: w UP moja rejestracja trwała dokładnie 14 minut. Może niektórym się pracować nie chce. A taka praca w UP do ciężkich nie należy. Siedzenie na tyłku, ot co.

Odpowiedz
avatar peroxydum
0 0

Słyszałem taką legendę, że podobno jak Urząd Pracy znajdzie komuś pracę to nastąpi koniec świata. W każdej legendzie jest ziarnko pracy, więc biurwy tam pracujące wolą nie ryzykować istnienia ludzkości dla jakichś głupich zachcianek tłuszczy.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Czym się różni picie kawy jak w kawiarni od picia kawy nie jak w kawiarni?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

u mnie jak kiedys staralam sie o staz bylo tak- moj numerek "wybil", pani zaprasza... i odbiera telefon. prywatny. i pieprzy pezez ten telefon 10 minut o swietach prezentach zarciu i kurczaczkach

Odpowiedz
avatar ocelota
0 0

Wypełniłam wniosek w domciu, przez neta, zapisałam się na konkretną godzinę. Co do minuty weszłam, kilka minut sprawdzania dokumentów i byłam zarejestrowana. Efekt: nadal brak pracy, ale ja mam w sumie wymagania, 2 staże w porządnych miejscach, 3 kilkudniowe szkolenia, 1 opłacona w połowie podyplomówka. Gdzie popełniłam błąd?

Odpowiedz
Udostępnij