Krótka historia przejęcia przez komunę przedsiębiorstwa i późniejszego jego „zwrotu” przez władze „niekomunistyczne”.
Główni bohaterowie: WK - władza komunistyczna, WNK - władza niekomunistyczna, PW - prawowity właściciel, SPW - spadkobiercy PW.
Początek lat 50. ub.w. - orzeczeniem ministra WK przejęte zostaje na własność państwa (oczywiście beż żadnego odszkodowania) przedsiębiorstwo stanowiące własność PW.
Ok. 10 lat później - orzeczenie Ministra WK uchyla poprzednie orzeczenie, głównie dlatego, że zdolność produkcyjna przedsiębiorstwa była mniejsza niż określona w przepisach, na postawie których odebrano przedsiębiorstwo 10 lat wcześniej.
Do lat 90. ub.w. trwają starania PW (a po jego śmierci - SPW) o zwrot bezprawnie odebranego przedsiębiorstwa. W tym okresie WK wydaje szereg orzeczeń i decyzji sprzecznych ze sobą lub wydanych z rażącym naruszeniem prawa. Przedsiębiorstwo przez cały czas pozostaje pod zarządem jgu, która od kilkudziesięciu lat nie prowadzi tam żadnej działalności; maszyny zostały rozkradzione, a budynek (pozbawiony zarządu i opieki nad nieruchomością) stoi opuszczony i popada w ruinę.
Kilka lat po „obaleniu komuny” - WNK wydaje ostateczną decyzję o stwierdzeniu nieważności poprzednich decyzji WK. Huraaaa!
Do tej pory jest to typowa historia bojów z komuną i jej działaniami (sprzecznymi nawet z prawami stanowionymi przez samą komunę), niewyróżniająca się piekielnością spośród tysięcy innych podobnych historii.
Ale nadchodzi później do SPW decyzja Ministra WNK. Nie będę cytował dokładnie zawiłego urzędniczego bełkotu wyrażonego w formie „prawniczego” tekstu, zrozumiałego być może przez niektórych prawników, ale na uwagę zasługuje uzasadnienie:
„NIE ZWRACAMY przedsiębiorstwa SPW, gdyż budynki popadły w ruinę, a maszyny i wyposażenie zostały rozkradzione. W zaistniałej sytuacji jest bardzo prawdopodobne, że SPW wystąpią do Skarbu Państwa o odszkodowanie, a na to Skarb Państwa NIE MA FUNDUSZY”.
Oczywiście zwrot powinien nastąpić - to podstawowa sprawa, i nie ma żadnych tłumaczeń. Natomiast zastrzeżenia zawarte w uzasadnieniu są poważną kwestią do rozważenia. Osobiście uważam, że między II i III RP nie powinno się stawiać ciągłości, szczególnie w kwestii odpowiedzialności za decyzje władzy "ludowej". Ewentualnie można by sądzić osoby odpowiedzialne za takie nieprawne decyzje, ale nikt już na pewno z nich nie żyje.
Odpowiedz@sixton: Masz rację, że zwrot powinien nastąpić. Ale WNK wydała decyzję, że kradzionego NIE ODDAJE, bo nie ma kasy na odszkodowanie - i to jest główna piekielność.
Odpowiedz@sixton: Gdyby postawiono GRUBĄ kreskę między jedną, a drugą, osądzono tych, którzy osądzeni być powinni, wywalono ze stołków wszystkich odpowiedzialnych za takie gospodarowanie i dokonano uczciwego rozliczenia, to tak - byłoby to jak najbardziej słuszne i sprawiedliwe. Ale ponieważ porażająca większość aparatczyków została tam, gdzie była i tylko gładko zmieniła jedną legitkę na drugą, to nie widzę powodu, żeby nie oczekiwać w podobnej sytuacji odszkodowania.
Odpowiedz@Meliana: Uśmiechnąłem się, czytając Twój komentarz, bo paradoksalnie właśnie taka "gruba kreska" została postawiona - o co apelował Mazowiecki. Szkoda tylko, że jej znaczenie było kompletnie wywichnięte - tj. zapomnijmy komuchom wszystko co było, od dziś wszystko jest demokratyczne a każdy ma czystą kartę.
OdpowiedzCóż, sąd, apelacja, kasacja, i dalej, do UE...
Odpowiedz@Grav: Choć może lepiej od razu do telewizji :)
OdpowiedzJa pier... więcej nic nie mam do powiedzenia :)
OdpowiedzCiekawe, czy Armagedon ma do tej historii jakieś swoje teorie nt. (nie)sprawiedliwości społecznej i ogólnego zysku społeczeństwa z tego, że działający kiedyś zakład został zrujnowany.
Odpowiedz@AndrzejN: Chyba zaczęła myśleć i z tego powodu jest bardzo zajęta.
Odpowiedz